[War Galley] Arginuzy 406 p.n.e. – Raleen vs Silver, 25.06.2010

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Dla Silvera była to dziewicza rozgrywka, dla mnie prawie dziewicza (kiedyś miałem już przyjemność grać w tę grę, ale było to dość dawno temu). Rozgrywaliśmy bitwę pod Arginuzami (406 r. p.n.e.), w której starły się floty Aten i Sparty. Bitwa pochodzi z końcowego okresu wojny peloponeskiej, w której Sparta zaczęła już wówczas wyraźnie dominować. Da się to także zauważyć po parametrach flot. W grze flota Sparty jest zdecydowanie lepsza jakościowo od ateńskiej, zarówno pod względem jakości załóg, jak i siły w walce abordażowej.

Silver pokierował flotą ateńską, mi przypadła flota Sparty. Wydaje się, że miałem bardziej komfortową sytuację, ponieważ przeważałem niemal we wszystkich parametrach jakościowych, za to przeciwnik trochę był liczniejszy i miał jednego dowódcę więcej. Podczas rozgrywki starałem się wykorzystać wyspę na tyłach Ateńczyków i szybko nacierać w centrum, tak by rozdzielić ich flotę na dwie części. Obawiałem się natomiast o swoje skrzydła, więc pozostawiłem je w tyle, oczekując tutaj na posunięcia przeciwnika. Silver także planował pewne manewry, z czasem usiłował okrążać moje siły, dość szybko doszło jednak do walki w centrum, która skupiła większość uwagi obu stron i okręty, które zanadto oddaliły się od szyku nie odegrały już potem w bitwie żadnej roli.

W centrum udało mi się staranować w pierwszym posunięciu 3 jednostki przeciwnika. Odpowiedzią na to było natarcie na moją prawą flankę, gdzie z kolei Silver staranował 2 moje jednostki i jeszcze jedną w centrum. Mimo licznych prób wiele okrętów spartańskich opierało się jednak skutecznie, radząc sobie z próbami taranowania. Wkrótce zacząłem więcej walczyć abordażem i to zaczęło przynosić korzystniejsze efekty. Centrum trochę się zblokowało, natomiast walka przeniosła się na jego prawą część i na prawą flankę. Ateńczycy co prawda staranowali tam skrajną prawą trierę, co z tego, kiedy na tym ich atak ugrzązł, jako że ta złośliwie nie chciała zatonąć, a nie mogli się jakoś od niej odczepić.

W dalszej fazie bitwy coraz bardziej ochoczo zaczęliśmy stosować łamanie wioseł. Dla Ateńczyków była to często jedyna możliwość podjęcia skutecznej walki. Z kolei Spartanie, w zależności od sytuacji, albo abordażowali albo łamali przeciwnikowi wiosła. W pewnym momencie zagrożone było stanowisko ateńskiego admirała, który musiał przenieść się na inny okręt, podobny los spotkał wcześniej dowódcę jednej z ateńskich eskadr w centrum, którego okręt został staranowany jako pierwszy. Dość szybko na prawym skrzydle doszło do przesilenia. Większość okrętów ateńskich została zdobyta abordażem, reszta z połamanymi wiosłami nie była już w stanie podjąć skutecznej walki. Wtedy do zmagań usiłowało się włączyć prawe skrzydło Ateńczyków, ale wobec równego szyku stojącej naprzeciw niego eskadry spartańskiej, widząc klęskę na pozostałych odcinkach, zabrakło mu odwagi do podjęcia walki.

Walki zakończyliśmy po trzech turach. Ponieważ była to nasza dziewicza rozgrywka zapewne popełniliśmy jakieś błędy i pod względem interpretacyjnym i jeśli chodzi o taktykę. Jak już floty się zbliżyły i doszło do zczepień, miałem jednak wrażenie, że posiadam zdecydowaną przewagę. Od strony mechaniki, co będzie widać na końcowym zdjęciu, miejscami przytłacza duża liczba żetonów pomocniczych, które utrudniają orientację. Niżej trochę zdjęć (robione były raczej na szybko i późną porą, więc proszę wybaczyć jakość).

Przed bitwą rozstawienie początkowe


Spartanie


Ateńczycy, tutaj widoczny także ich głównodowodzący Arystokrates


Floty zbliżają się ku sobie sytuacja po pierwszej turze


Pierwsze starcia w centrum


Sytuacja pod koniec rozgrywki

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 21.03.2011 r.

Poprawiony: piątek, 25 marca 2011 11:02