Arras 1917

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Witold J. Ławrynowicz
Wydawca: Bellona
Seria: Historyczne Bitwy
Rok wydania: 2023
Stron: 382
Wymiary: 19,5 x 12,5 x 2,2 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-11-16849-7

Recenzja
Zdaniem recenzenta autor powinien napisać drugą część tej pracy, o czym poniżej.

Front zachodni w latach 1914-1918. Wspaniały film „Na Zachodzie bez zmian” z 1979 roku. Ostatni, nowy film niemiecki o tym samym tytule. Nonsensowne rzezie. Nonsensowne ataki Niemców na Francuzów i odwrotnie.

Autor nowej pozycji o jednej z wielkich bitew (ofensyw) na froncie zachodnim w latach Wielkiej Wojny znany jest głównie z prac o broni pancernej z tego konfliktu. Brytyjska ofensywa z 1917 roku pod Arras odbyła się także z wykorzystaniem brytyjskich czołgów. Ale po kolei…

Po przeczytaniu tej pracy recenzent postanowił porównać ją z wcześniej wydaną w ramach serii „Historyczne Bitwy” pracą autorstwa prof. Jarosława Centka opisującą ofensywę brytyjską nad Sommą w 1916 roku oraz wydaną przez wydawnictwo Inforteditions pracą Krzysztofa Marcinka „Passchendaele 1917”.

W ten sposób recenzent odświeżył sobie wiedzę o ofensywie przed i ofensywie po Arras. Przy okazji porównał wszystkie te trzy prace i wyciągnął wnioski.

Recenzowana praca została podzielona na wstęp, dwanaście rozdziałów merytorycznych, zakończenie, trzy aneksy oraz zawiera bibliografię, i indeksy osobowy i geograficzny.

W pierwszym rozdziale autor zawarł opis sytuacji politycznej i militarnej. W tym rozdziale znalazły się istotne informacje o stanie armii francuskiej oraz o planowanej ofensywie generała Roberta Nivelle’a i jej wpływie na ofensywę British Expeditionary Forces dowodzonych przez generała Douglasa Haiga.

Drugi rozdział to opis organizacji wojsk brytyjskich (i dominiów) oraz wojsk niemieckich. Jest on krótki i liczy zaledwie trzy strony. Rozdział ten został potraktowany po macoszemu. Po pierwsze opisując organizację wojsk Imperium Brytyjskiego autor w zasadzie zajął się tylko piechotą. Kawalerii autor nie lubi (o czym dalej), to jej nie opisał.

W przypadku Niemców autor napisał o artylerii. Popełnił jednak błąd opisując niemiecką dywizję piechoty. Stwierdził bowiem, że po reorganizacji niemiecka dywizja piesza składała się z brygady piechoty podzielonej na trzy pułki (wcześniej cztery pułki). Czytelnik niemający wiedzy o reorganizacji armii niemieckiej może pomyśleć, że niemiecka dywizja wcześniej liczyła jedną brygadę o czterech pułkach. Tymczasem reforma niemieckiej piechoty polegała na zmianie przeznaczenia sztabu brygady (po zmianie miał tylko funkcje administracyjne), odjęciu jednego sztabu brygady (wcześniej były dwa sztaby) i odjęciu jednego pułku piechoty, który został użyty do budowy kolejnej dywizji.

Poza tym autor niestety nie rozumie tego, czym była armia niemiecka do 1919 roku. A w zasadzie armie państw niemieckich. Bowiem to były cztery armie niemieckie: pruska, bawarska, saska i wirtemberska. W ramach każdej armii istniały osobne człony organizacyjne, formujące osobny zestaw wielkich jednostek (na dzisiejszą sowiecką nomenklaturę związków taktycznych) piechoty i kawalerii, zatem wojska czynne, rezerwa, Landwehra, wojska zapasowe i nietworzący takich jednostek Landsturm.

W polskiej świadomości Prusy kojarzą się głównie z Królewcem, tymczasem w skład Królestwa Prus w 1917 roku wchodziły także ziemie Westfalii, zatem położone nad Renem. Państwo pruskie (od 1918 roku Wolne Państwo Prusy) do 1945 roku, do nieformalnej likwidacji tego państwa, rozciągało się od Pregoły po Ren. Zatem nie dziwota, że w armii pruskiej były 1 Dywizja Piechoty (czynna), 1 Dywizja Piechoty Rezerwowa, 1 Dywizja Landwehry. Nie było akurat 1 Dywizji Zapasowej, ale to niczego nie zmienia, bo dywizji Ersatzheer było kilka.

Ponieważ armia Królestwa Bawarii była osobną armią od armii pruskiej, to też miała swoją własną 1 Dywizję Piechoty czynną, swoją własną 1 Dywizję Piechoty Rezerwową. Miała też własną Landwehrę. Inna sprawa, że w ramach armii pruskiej pułki miały swoje nazwy regionalne, co powodowało, że pułki np. dolnośląskie były oznaczane oficjalnie dodatkowo numeracją w „ramach dolnośląskich”. W porównaniu do rosyjskiej niemiecka nomenklatura i organizacja były mocno bizantyńskie.

Rozdział trzeci pracy opisuje plan brytyjskiej ofensywy. Umieszczone zostały w nim także podrozdziały przedstawiające taktykę wojsk brytyjskich w natarciu oraz wojsk niemieckich w obronie. Autor szczegółowo scharakteryzował brytyjską instrukcję walki na szczeblu plutonu oraz organizację działania artylerii. W opisie obrony autor wskazuje na różnice pomiędzy walkami w 1916 roku a zmianami wynikającymi z instrukcji z 1 grudnia 1916 roku, w tym przedstawia zasady niemieckiej tak zwanej obrony elastycznej oraz zbudowaną na tyłach niemieckich pozycji tzw. Linię Hindenburga. Opis zadań postawionych przed Brytyjskimi Siłami Ekspedycyjnymi (BEF) jest czytelny, ale aż prosi się o mapę z naniesionymi kolorowymi liniami. Czytelnicy w trakcie lektury zrozumieją, do czego ta mapa mogłaby posłużyć, gdyby została umieszczona w książce.

Rozdział czwarty opisuje… przygotowania brytyjskie do ofensywy, poczynając od łączności, przez ponowny opis organizacji brytyjskiej piechoty, następnie (wreszcie) opis brytyjskiej artylerii (w tym nowych moździerzy) wraz z położeniem nacisku na nowy zapalnik do pocisków burzących i dymnych. Autor wspomniał o wale ogniowym i ulepszeniu taktyki wykorzystania tego wału oraz sposobu niszczenia zasieków. Autor przedstawił także brytyjskie problemy z zaopatrzeniem artylerii w amunicję oraz związane z przesuwaniem artylerii w trakcie ofensywy, w ślad za postępującą piechotą. Osobne podrozdziały poświęcone zostały rajdom okopowym jako formie przygotowania ofensywy oraz wojnie tunelowej i organizacji natarcia 1 Korpusu Kanadyjskiego oraz 3 i 5 Armii brytyjskich.

Rozdziały od piątego do jedenastego to opis samej ofensywy. Autor nakreśla przebieg zdarzeń według następującego schematu:
- dzieli ofensywę na rozdziały w oparciu o chronologię (poszczególne fragmenty bitwy). Zaczyna od kanadyjskiej ofensywy na Grzbiet Vimy (9 kwietnia 1917 r.), kończy rozdziałem opisującym natarcia BEF pod Arras w dniach od 5 do 24 maja 1917 r.,
- każdy rozdział podzielony jest na podrozdziały opisujące działania poszczególnych związków operacyjnych armii brytyjskiej, od jej lewego do prawego skrzydła,
- w powyższy sposób opisuje działania poszczególnych dywizji.

Sam sposób organizacji opisu budzi szacunek i w porównaniu do „Passchendaele” Krzysztofa Marcinka, który niejako wyjmuje przed nawias najważniejsze zdarzenia, praca Witolda Ławrynowicza jest po prusku poukładana. W tej beczce miodu są jednak następujące wiadra dziegciu:
- autor ma dziwną manierę szczegółowego opisywania brytyjskich pododdziałów; mimo że w aneksie zawarł Ordre de Bataille wojsk brytyjskich, to i tak za każdym razem rozpoczynając opis działań danego pododdziału piechoty stosuje pełną, rozwinięta nazwę. Porównując z pracą Krzysztofa Marcinka, gdzie autor oszczędnie gospodarzy nomenklaturą, recenzowana praca zawiera istne wykwity nomenklaturowe. Zupełnie jak ten carski:
60-j piechotnyj riazanskij gienierał-fieldmarszała kniazja Aleksandra Golicyna połk, znaczy 60 piechotny generała-feldmarszałka kniazia Golicyna pułk.
A można byłoby: 60 pp.
Oczywiście takiego schematu nie da się w przypadku Brytyjczyków dokładnie zastosować, ale Pan Marcinek tego nie stosuje, a Jego książkę pochłania się jak 18 Armia von Hutiera w marcu 1918 roku teren za brytyjskimi okopami.
- opisując ofensywę autor nie korzysta (co widać z braku odnośników) z niemieckich opracowań, choćby historii pułkowych. Niemcy co do zasady stają się tłem. Zero, albo prawie zero szczegółów.
Brytyjski buldożer pcha przed sobą masę. Czasem się zatrzyma, czasem nieco ruszy znowu. Czasem Niemcy skontratakują, strzelają z artylerii. I tyle. Ale po drugiej stronie masa… Podglebie historii. Takie wrażenie odniósł recenzent.
Na plus i to duży opis działania tanków. Tam, gdzie zostały użyte, autor szczegółowo, z numerami wozów w ramach batalionów, opisuje ich działania, a czasem nie-działania (gdy defekty techniczne uniemożliwiają użycie danego wozu). To zdecydowanie najciekawszy element pracy. Niech się czytelnik dowie do czego służyły ówczesne tanki i jak wyglądało ich użycie.

Ostatni rozdział to opis działań w powietrzu przed i w trakcie ofensywy. Tak jak przed opisem ofensywy autor umieścił trzy (dla mnie niekoniecznie rozłączne) rozdziały o przygotowaniach do ofensywy (plan ofensywy to też element przygotowania, bo to w jego ramach tworzono plany natarć), tak równie dziwnie umieścił opis użycia awiacji. Znaczy jak opis działania tanków jest elementem opisu działań wojsk lądowych, tak lotnictwo potraktowano zupełnie osobno. To samo zresztą w pracy Krzysztofa Marcinka o Passchendaele. Na dodatek np. nie użyto (brak w spisie literatury) choćby pracy Huberta Mordawskiego o I wojnie światowej w powietrzu. Nie powiązano chronologicznie działań powietrznych (może z jednym wyjątkiem) z działaniami na lądzie, przez co zrozumienie wpływu lotnictwa jest nieco trudniejsze. Heer sobie, Luftwaffe sobie...

Jeśli chodzi o bibliografię, to prawie brak pozycji niemieckich, a np. którąś z niemieckich historii pułkowych autor cytuje za opracowaniem brytyjskim. W porównaniu do prac Panów Marcinka i Centka w tym zakresie recenzowana pozycja wypada nijak.

Czyta się tę pozycję dość ciężko, gdyż większość tekstu to mechaniczny opis działań poszczególnych dywizji brytyjskich, patrząc od lewego do prawego skrzydła brytyjskiego. Na plus tematyka, z zastrzeżeniem, że sam temat brytyjskich ofensyw w 1916 i 1917 jest nudny jak flaki z olejem, oraz opis działania czołgów. Do tego schemat opisu prezentuje się czytelnie, aczkolwiek – w ramach postępów brytyjskiej ofensywy – nudno. Opis złośliwego Alberyka bardzo dobry i sugestywny.

Na koniec, poza rozwiniętą nomenklaturą, na minus trzy rozdziały (o organizacji, planach bitwy i jej przygotowaniu) przeplatające się ze sobą treścią. Ponadto na minus brak szerszego użycia literatury niemieckiej, brak sympatii do kawalerii – autor przynajmniej raz pisze o tym, że kawaleria głównie machała szabelką i zygała (sformułowanie mojej babci) lancą. Polecam Panu Autorowi „The Mons Myth. A Reassessment of the Battle” Terence’a Zubera. Opis działań niemieckiej kawalerii we Flandrii w 1914 r. – zabójczy. Lance, szable, Mauser Gewehr 98, MG 08, 7,7 cm FK 96 n/A, zmotoryzowani jegrzy, patrole i rajdy.

Czy warto przeczytać recenzowaną książkę? Oczywiście, że warto. Każda porcja nowej wiedzy jest cenna. Nie należy jednak oczekiwać po tej pracy gruntownego przełamania pozycji własnej niewiedzy, a co najwyżej żmudnego wgryzania się w treść zabezpieczoną zasiekami brytyjskiej nomenklatury. Bite and hold!

Autor: Sławomir Łukasik

Opublikowano 21.10.2023 r.