XIX Galicyjskie Manewry Strategów

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Jak co roku o tej porze, na początku sierpnia gracze planszowi zawitali do Muszyny na odbywający się tam najstarszy polski konwent planszowych gier wojennych – Galicyjskie Manewry Strategów. Była to już XIX edycja imprezy. Urokliwe miejsce sprzyjało rozgrywkom i wypoczynkowi. Walory turystyczne okolicy zachęcały, by pozostać na dłużej. Konwent Galicyjskie Manewry Strategów został zorganizowany w ramach realizacji zadania publicznego pn.: „Gry planszowe jako alternatywna forma spędzania czasu wolnego – 2023” współfinansowanego ze środków Miasta i Gminy Uzdrowiskowej Muszyna. Po raz czwarty Manewry odbywały się we Dworze Starostów, zabytkowym miejscu, posiadającym piękną, klimatyzowaną salę, jakby stworzoną na nasze potrzeby.

W tym roku dało się zauważyć większą liczbę uczestników niż rok temu. Przybyli gracze z różnych stron Polski, choć tradycyjnie najwięcej pojawiło się ich z Małopolski i Podkarpacia. Nie zabrakło autorów i wydawców planszówek wojennych. Uaktywniło się też lokalne środowisko planszówkowe (Krynica, Nowy Sącz). Zauważyłem również młodych graczy niewidzianych rok temu. Podczas imprezy odbyło się sporo rozgrywek wieloosobowych, które może nie zdominowały całości, ale na pewno bardzo rzucały się w oczy. Dwukrotnie grano w „Here I Stand”, kilkukrotnie w „Sukcesorów”, a także w „Time of Crisis”, „Brotherhood & Unity”, „John Company”, „Shoguna”, „War Rooma”, „878 Wikingowie: Inwazja na Anglię”, „Friedricha”, „Wyścig do Renu” i „Diunę”. Spośród nowości warto wspomnieć w tym miejscu wieloosobówkę „Banish the Snakes: A Game of St. Patrick in Ireland”. Z gier dwuosobowych grano w: „Hannibal: Rome vs Carthage”, „Sekigaharę”, „Kasserine 1943” (w systemie WB-95), „Carentan, 10-13th June 1944”, „Hill 262 – Chambois, 19-23 August 1944”, „Iganie 1831”, „Napoleona 1806”, „The Devil’s Cauldron: The Battle for Arnhem and Nijmegen”, „How the Union was Saved: The American Civil War 1861-1865”, „Kawaguchi’s Gamble: Edson’s Ridge”, „1989: Jesień narodów”, „Manoeuvre”, „AFU: Armed Forces of Ukraine”, „Imperial Struggle” i „Wojnę o Pierścień (druga edycja)”. Osobno chciałbym wspomnieć prastarą grę „Wojna polarna” wyd. Sfera, w którą udało nam się zagrać z Pawłem Główczykiem w piątkowy wieczór. Spośród projektów autorskich testowane były „Salomony – Nowa Gwinea”, moduł do „Orła morskiego” autorstwa Sławka Łukasika. Rozgrywano także testowo wariant 5-osobowy do gry „303 Squadron” wyd. Hobbity. Nie zabrakło też oferty dla najmłodszych w postaci gier wielkoformatowych IPN, którego przedstawiciele pojawili się na imprezie. Muszę zaznaczyć, że zarówno powyższe wyliczenie, jak i relacja zdjęciowa nie obejmują wszystkiego. W rzeczywistości odbyło się więcej rozgrywek niż widać na zdjęciach. Poza zaangażowaniem w rozgrywki nie wszystko miałem okazję zobaczyć także z tego względu, że w niedzielę musiałem dość wcześnie opuścić konwent by zdążyć wrócić do domu.

Podczas imprezy, jak zawsze, panowała znakomita atmosfera. Jedną z atrakcji tegorocznej edycji był konkurs wiedzy o grach wojennych, do którego już po raz drugi miałem przyjemność przygotować pytania. Niektóre z nich, ku zaskoczeniu układającego, sprawiły problemy nawet weteranom, ale niemal wszystkie doczekały się odpowiedzi, chociaż niektóre po podpowiedziach. Sponsorami nagród w konkursie byli: Portal Strategie, Miasto i Gmina Uzdrowiskowa Muszyna, Stowarzyszenie Sportowo-Historyczne „Dragon” oraz Hexmagazine. W tym roku zwyciężyli ex aequo Leliwa i Maciej. Osobno przewidziano nagrody dla tych, którzy grali w gry osadzone w realiach XIX wieku. Cieszę się, że miałem przyjemność uczestniczyć w tej edycji Manewrów. Dziękuję Organizatorowi za wysiłek włożony w przygotowanie imprezy. Miło było spotkać się w gronie pasjonatów i zarazem ludzi, którzy szanują się nawzajem. Do zobaczenia za rok w Muszynie na XX edycji Manewrów!

 

Konwentowa sala w sobotnie popołudnie tętniła życiem. Podczas tej edycji imprezy działo się sporo już od piątkowego wieczoru. Na pierwszym planie jedna z wielu (nawet nie wiem dokładnie ile ich było) rozgrywek w Sukcesorów (wyd. Phalanx).

 

Rozgrywka w Sukcesorów (wyd. Phalanx) w składzie 5-osobowym. To dopiero początek, więc gracze zadumani przyglądają się swoim wodzom, analizując pozycje innych frakcji. Jest to również czas na budowanie sojuszy i koalicji, w tej grze zwykle niezbyt trwałych.

 

Jak widać, jeśli chodzi o gry, na stołach pełna różnorodność. Na pierwszym planie rozgrywka w Manoeuvre (wyd. GMT Games), dalej Hannibal: Rome vs. Carthage (wyd. Phalanx), jeszcze dalej rozgrywka wieloosobowa w John Company (wyd. Sierra Madre Games).

 

Starzy znajomi, właściciel wydawnictwa Strategemata Adam Niechwiej (po lewej) i autor wielu gier wojennych (w tym wydawanych w przeszłości przez Strategematę) Sławek Łukasik (po prawej), szykują się do rozgrywki testowej w będący w przygotowaniu moduł Orła morskiego poświęcony walkom na Salomonach i Nowej Gwinei. Autorem projektu, podobnie jak całego systemu Orzeł morski, jest Sławek. W oddali pierwsza z rozgrywek w Here I Stand (wyd. GMT Games).

 

Rozgrywka w Kasserine 1943 (wyd. TiS). Kiedyś wydawnictwo Dragon wypuściło grę o tym samym tytule, w systemie Bitwy II wojny światowej 1943-1945 (B-35). Obecnie wydawnictwo TiS stworzyło grę o tej bitwie w systemie Wielkie bitwy 1939-1945 (WB-95). Obie gry łączy osoba autora – Wojciecha Zalewskiego.

 

Rozgrywka w Kasserine 1943 (wyd. TiS). Z tego co zdążyłem przyjrzeć się planszy, nie różni się ona aż tak bardzo od tej z gry wydanej przez Dragona. Oczywiście jest to naturalne o tyle, że mamy do czynienia z tym samym obszarem działań, chociaż inna jest skala (w przypadku WB-95 jednostki są zasadniczo w skali pułku, w B-35 batalionu). Jedyne co zwróciło moją uwagę to rejon wokół przełęczy Kasserine. W przeciwieństwie do wersji dragonowskiej, na planszy TiSu mamy mniej wzgórz i dość długi korytarz czystego terenu prowadzący w głąb pozycji niemieckich.

 

Jedna z dwóch rozgrywek w Here I Stand (wyd. GMT Games)

 

Rozgrywka w Here I Stand (wyd. GMT Games), sytuacja w 4 turze (etapie) podczas pierwszej rozgrywki. Na prowadzeniu Francja, która ostatecznie zwyciężyła. Za nią uplasowali się Protestanci, Habsburgowie, Papiestwo, Ottomanowie i Anglia. Patrząc na tor punktów zwycięstwa, rozgrywka była wyrównana, może także za sprawą uczestnictwa w niej graczy, którzy stawiali dopiero pierwsze kroki w tej grze.

 

Here I Stand (wyd. GMT Games), fragment planszy ukazujący podbój Nowego Świata, sytuacja w 4 turze (etapie) podczas pierwszej rozgrywki. Jak widać, dość śmiało poczynali sobie w dziedzinie odkryć geograficznych Habsburgowie, których żeglarz Orellana opłynął świat. Z kolei Francuz Jacques Cartier odkrył Amazonkę, a Anglik Rut – Wielkie Jeziora. Habsburscy konkwistadorzy podbili plemiona Azteków i Majów. Habsburgowie zbudowali też (jako jedyni) dwie kolonie: Hispaniolę i Puerto Rico.

 

Mrożąca krew w żyłach rozgrywka w Time of Crisis (wyd. GMT Games), wyzwalała u niektórych iście barbarzyńskie instynkty, na miarę czasów, którym jest poświęcone (III w. n.e.). Sama gra wydaje się stosunkowo prosta, nie grałem jednak zbyt wiele by wdawać się tutaj w jakieś dalej idące jej oceny.

 

Rozgrywka w Napoleona 1806 (wyd. Shakos). Czy pruskim korpusom uda się uniknąć przeznaczenia?

 

Ukryta planszetka do zaznaczania stanu korpusów pruskich w grze Napoleon 1806 (wyd. Shakos)

 

Jeden z nowych uczestników imprezy zadumany nad grą Carentan, 10-13th June 1944 (wyd. Strategemata). Grali także w Hill 262 – Chambois, 19-23 August 1944 (wyd. Strategemata) i przymierzali się do rozegrania jeszcze jednego zachodniego tytułu w tej skali, ale rozgrywka utknęła ze względu na problemy z tłumaczeniem zasad.

 

Banish the Snakes (wyd. GMT Games), czyli świeżo wydana wieloosobowa gra kooperacyjna o chrystianizacji Irlandii przez Św. Patryka i innych przedstawicieli wczesnośredniowiecznego Kościoła. W jednej z rozgrywek, w której miałem okazję uczestniczyć, udało nam się odnieść jedynie ograniczone sukcesy. Lud irlandzki, który w wielu krainach wydawał się już nawrócony na wiarę chrześcijańską, co jakiś czas burzył się, wracając do pogaństwa, a wraz z nim część jego elit. Dawała się we znaki niestabilność i efemeryczność struktur państwowych w tamtej epoce, oddziałująca również na sferę religijną.

 

Rozgrywka w War Rooma (wyd. Nightingale Games) wystartowała w sobotnie przedpołudnie i trwała większość dnia, choć nie tak długo jak rozgrywki, które miałem okazję obserwować u nas podczas spotkań klubu STRATEGOS.

 

War Room (wyd. Nightingale Games) w pełnej okazałości

 

Rozgrywka testowa między Adamem Niechwiejem i Sławkiem Łukasikiem w moduł Orła morskiego poświęcony walkom na Salomonach i Nowej Gwinei. Przez pewien czas miałem okazję przyglądać się przygotowaniom do rozgrywki i samej rozgrywce. Poza mapami (planszami) zauważyłem dużo tabel i schematów. Jak widać na zdjęciu, w grze będzie występował element maskowania (część danych i podejmowanych decyzji będzie dla przeciwnika niewiadomą).

 

Pierwsza rozgrywka w Iganie 1831 (wyd. Instytut Wydawniczy Erica), w której moim przeciwnikiem był Topolożek, grający Rosjanami. Na zdjęciu sytuacja po zakończeniu 3 etapu. Niestety Rosjanie na początku popełnili błąd w ustawieniu kawalerii, ponadto atakowali, zamiast zachowywać postawę wyczekującą, co przysporzyło im strat i doprowadziło do szybkiego rozbicia dużej części sił. Muszę jednak zaznaczyć, że mój przeciwnik nie był zbyt dobrze obeznany z grą, więc rozgrywkę należy raczej zaliczyć do szkoleniowych.

 

Rodzinne granie w Shoguna (wyd. Queen Games). Ta gra, niby dość abstrakcyjna, oddaje jednak w ogólny sposób realia średniowiecznej Japonii, i nigdy się nie nudzi. Pamiętam czasy, kiedy tytuł ten pojawił się w Polsce, około 2006 roku. Był wtedy niekwestionowanym hitem i inspiracją dla niejednego twórcy gier.

 

Rzut okiem na salę konwentową w sobotę późnym popołudniem. Niektóre stoły chwilowo opustoszały, ponieważ uczestnicy wyszli na obiad. Jak mawiają, nie samymi grami żyje człowiek...

 

Druga rozgrywka w Iganie 1831 (wyd. Instytut Wydawniczy Erica). Na zdjęciu sytuacja po zakończeniu 2 etapu. Moim przeciwnikiem był tym razem Maciej, w miarę dobrze obeznany z grą, co widać, gdy choćby pobieżnie spojrzy się na zdjęcie. Po upływie 2 etapów Rosjanie mają rozbitą tylko jedną jednostkę kawalerii. Reszta zręcznie manewruje, utrudniając Polakom podejście i starając się unikać decydujących ciosów przeciwnika.

 

Druga rozgrywka w Iganie 1831 (wyd. Instytut Wydawniczy Erica), sytuacja na koniec 3 etapu (a właściwie na początku 4). Polacy, po początkowych niepowodzeniach, ruszyli zdecydowanie do przodu. Udało im się zadać kawalerii rosyjskiej straty i rozbić niektóre jednostki. Czołowy polski batalion dotarł do lasu, w którym pojawiają się pierwsze oddziały ariergardy VI Korpusu gen. Rosena. Z prawej strony, opodal rzeki, szarżował dywizjon 2 puł, dzięki czemu artyleria rosyjska miała używanie. Ułani zostali ciężko zdezorganizowani, ale swoje zadanie wykonali, oczyszczając tę stronę pola bitwy z wrogiej kawalerii.

 

Druga rozgrywka w Iganie 1831 (wyd. Instytut Wydawniczy Erica), sytuacja na koniec 4 etapu. Polacy zdobywają jedno z pól Igań i rozbijają kolejną jednostkę rosyjskiej kawalerii po lewej oraz podchodzą pod towarzyszącą jej małą baterię artylerii. Udało się w miarę oczyścić przedpole i wedrzeć się tyralierami do lasu, ale polskie wojska straciły sporo cennego czasu. Na wschodni brzeg Muchawca przechodzą trzy bataliony jegrów i część grenadierów, pod dowództwem gen. Geismara. Nadciągają też kolejne oddziały ariergardy VI Korpusu.

 

Druga rozgrywka w Iganie 1831 (wyd. Instytut Wydawniczy Erica), sytuacja na koniec 5 etapu. Iganie zostają zdobyte, ale rosyjski kontratak wyrzuca z nich polski batalion, któremu udała się ta sztuka. W międzyczasie kolejna polska kolumna zostaje rozbita. Pod wioskę nadciąga jednak bateria artylerii konnej Bema. Z kolei od zachodu pojawił się ostatni oddział ariergardy VI Korpusu. Jest nim Litewski Pułk Ułanów.

 

Druga rozgrywka w Iganie 1831 (wyd. Instytut Wydawniczy Erica), sytuacja na koniec 6 etapu. Ostrzał baterii Bema okazał się morderczy dla rosyjskich batalionów. Następnie celnym ogniem popisała się uformowana w linię piechota, która odparła przeciwnika i podeszła do mostu, będąc o włos od jego opanowania. Na tym nie koniec, bo celnie strzelali także tyralierzy, ciężko dezorganizując kolejną rosyjską kolumnę opodal zabudowań. W mgnieniu oka szyk rosyjski rozsypał się, co ostatecznie skłoniło Rosjan do poddania rozgrywki.

 

Gry wielkoformatowe IPN były propozycją skierowaną głównie do najmłodszych uczestników imprezy i gości, stanowiąc jej dobre uzupełnienie.

 

Rozgrywka szkoleniowa w The Devil’s Cauldron: The Battle for Arnhem and Nijmegen (wyd. MMP). To jeden z najbardziej imponujących, ale i wymagających tytułów spośród wszystkiego co można było zobaczyć na tegorocznym konwencie. Grano w scenariusz przedstawiający walki o Groesbeck, zwycięstwo odnieśli Niemcy.

 

A to już gra w jakże znaną i lubianą Diunę: Imperium (wyd. Lucky Duck Games). Na jesieni do kin trafi druga część filmu, więc w jesienno-zimowe wieczory gra zapewne zyska na popularności. Za stołem zasiedli w większości konwentowi weterani.

 

Manoeuvre (wyd. GMT Games) to prosta gra o napoleońskim polu bitwy. W tej edycji imprezy grana wielokrotnie, udowodniła swoją wartość, zwłaszcza podczas rozgrywek z nowymi i początkującymi graczami, jako tytuł wprowadzający w hobby. W tym charakterze jest polecana od bardzo dawna, nie tylko przez nas.

 

Rozgrywka w Brotherhood & Unity (wyd. Compass Games), czyli grę o wojnie w Bośni i Hercegowinie, toczącej się w latach 1992-1995

 

Wojna polarna (wyd. Sfera) to jedna z tych gier, które pamiętam z wczesnej młodości, a co do których pozostał mi z tamtych czasów duży niedosyt. Raz graliśmy czy raczej próbowaliśmy grać z kolegą w latach 90-tych, ale nie mogliśmy dojść do zgody co do interpretacji zasad (nawet dziś jak je czytam nie w pełni precyzyjnych), więc rozeszliśmy się i na tym się skończyło. Sama gra, jak to na ogół bywa w przypadku tytułów Encore i Sfery, stanowi klon zachodniej produkcji o nazwie Ice War, wydanej w 1978 roku. Po latach z chęcią zasiadłem do tego tytułu, by go sobie odświeżyć, a właściwie poznać na nowo, i choćby z tego względu tegoroczne Manewry były dla mnie wyjątkowe. Działania w grze rozpoczynają się zwykle w górnej części planszy. Amerykanie mogą ją odpuścić, ale nie jest to moim zdaniem opłacalne.

 

Ostatecznie, w taki czy inny sposób przynajmniej część sił Sojuszu Euroazjatyckiego dotrze w pobliże szybów naftowych na Alasce, których siły Stanów Zjednoczonych muszą zażarcie bronić – to one stanowią bowiem cel najeźdźców. Wojna polarna (wyd. Sfera) stwarza duże możliwości jeśli chodzi o dobór sił (w sposób tajny kupujemy oddziały za punkty), ciekawe są także niektóre koncepcje wykorzystania siatki heksagonalnej. Można je rozpatrywać szerzej, wychodząc poza ten konkretny tytuł. Sama rozgrywka nie trwa długo i bywa, że kończy się w tempie ekspresowym. Moja partia na konwencie z Pawłem Główczykiem mogłaby być akurat przykładem na coś przeciwnego, bo walczyliśmy do samego końca, tak więc co tu dużo mówić, bywa różnie i dużo zależy od graczy.

 

Rozgrywka w How the Union was Saved: The American Civil War 1861-1865 (wyd. Strategemata) między organizatorem imprezy, Pawłem Główczykiem (po lewej), a wydawcą gry, Adamem Niechwiejem (po prawej). Zwraca uwagę maskowanie zarówno za pomocą tekturowych zasłon, jak i poprzez wkładanie żetonów do drewnianych podstawek.

 

Rozgrywka w Kawaguchi's Gamble: Edson's Ridge (wyd. MMP). Na konwencie temat został tylko napoczęty. W grę już grałem, ale póki co nadal poruszam się w tej materii po omacku, mimo że nie jest to pierwszy mój tytuł bazujący na tej mechanice (wcześniej grałem m.in. w Monty's Gamble).

 

Jedna z wielu rozgrywek w 1989: Jesień narodów (wyd. Bard), a za stołem jeden z najmłodszych uczestników imprezy (przynajmniej spośród tych, którzy grali w gry wojenne). To także jedna z tych gier, które nigdy się nie nudzą i dobrze nadają się jako wprowadzenie do hobby.

 

Dyskusja o imprezie na FORUM STRATEGIE

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 09.08.2023 r.

Poprawiony: środa, 09 sierpnia 2023 18:28