[Panzer] The Crossing – Arno vs Seba

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Do tej rozgrywki namówił mnie Sebastian z kanału YouTube Gry Wojenne. Rozegraliśmy razem kilka partyjek w Lock'n'Load Tactical Digital i kiedyś wspomniałem o MBT i Panzer. Seba bardzo chciał w to zagrać, więc ugadaliśmy termin i siedliśmy do Vassala. Panzer to praktycznie tatuś MBT, gra podobnie jak tamta prosta w podstawach, ale bogatych w głębi. Dla Seby to był pierwszy kontakt, więc zagraliśmy na podstawowych zasadach, bardziej dla pokazania, jak się w to gra. Miałem już doświadczenia z grania w MBT z Tomkiem i wiem, że na podstawowych zasadach rozgrywka w te gry nawet dla początkującego gracza nie jest czymś trudnym.

Podoba mi się to, bo można dość łatwo pokazać komuś grę bez obaw, że damy mu po głowie 40 stronami zasad po angielsku w pdfie i powiemy „Ucz się”, po czym nasz przeciwnik zrozumie, że dopiero po kilku rozgrywkach będzie miał choćby cień szans na wygraną. To jedna z przyczyn, dla których zapewne nasze hobby pozostaje koszmarną niszą. Bo o ileż łatwiej jest namówić kogoś do zagrania w Diunę czy Terraformację Marsa? Przyznam, że fajnie byłoby dostać kiedyś grę, która wykorzystując podobną co Panzer mechanikę, odchudziła by nieco jej zasady zaawansowane i dała bardziej atrakcyjną oprawę wizualną. Może taka gra miałaby szansę zaistnieć w mainstreamie?

Pierwszy scenariusz do Panzer, „The Crossing”, przedstawia sytuację z końca 1943 roku, w której dwie kompanie czołgów, niemiecka i rosyjska, walczą o przeprawy na rzece. To właśnie za kontrolę nad tymi przeprawami są punkty zwycięstwa, podobnie jak zniszczenie wrogich pojazdów. Mostów nie kontroluje nikt, więc to nakłada na obu graczy zdecydowanie ofensywną taktykę.

Nie mieliśmy problemu z wyborem stron – Sebastian ze swoim umiłowaniem słowiańskich klimatów od razu chciał grać Rosjanami, ja natomiast zawsze czułem się bliżej Germanów i Nordyków. Kolejność rozstawiania ustaliliśmy już losowo – padło na to, że ja byłem pierwszy. Odpaliłem sobie w słuchawkach płytę „Kreuzweg Ost” i rozpoczęliśmy grę.

Rozgrywka toczy się na planszy głównej, pomiędzy rzędami heksów 16xx. a 38xx. Ja rozstawiałem na rzędach 16xx. i 17xx. Od razu trzeba było wziąć pod uwagę specyfikę moich czołgów. Panzer IV H jest pojazdem wolniejszym od T-34/76, ma też słabszy pancerz, ale nieco lepsze działo. To determinowało moją taktykę. Założyłem, że muszę jak najszybciej zmniejszyć dystans pomiędzy moimi pojazdami a wrogiem. Dlatego też 8 z 11 moich czołgów ustawiłem na ścieżkach. Trzy zostawiłem w centrum, tak by wykorzystując osłonę terenu, dotarły do brodu pośrodku i możliwie skutecznie go obsadziły.

Seba ma o jeden czołg mniej. Rozstawił swoje dwiema piątkami, po dwa i po trzy wozy na ścieżkach. Są szybsze, więc ma spore szanse na opanowanie okolic przepraw i powitanie mnie tam mocnym ogniem. Wydaje mi się, że mógł trochę bardziej rozproszyć swoje siły – przy zasadach podstawowych nie ma problemu z limitem rozkazów, który jest istotnym czynnikiem gry w zasadach zaawansowanych.

 

Rozstawienie początkowe

 

W etapie pierwszym nikt nikogo nie widzi, więc oczywiste jest, że obaj daliśmy wszystkim naszym wozom rozkazy Move. Ja wylosowałem inicjatywę, więc Seba ruszył swoje wozy pierwszy. Bez większego zaskoczenia, ruszył swoimi czołgami prosto ku mostom. Ja również tak czynię – wiem, że muszę, może nawet kosztem pewnych strat, zbliżyć się maksymalnie do jego czołgów. Jedynie na dystansie Point Blank (3 i mniej heksów) jestem w stanie zniszczyć T-34 jednym strzałem. Z kolei T-34 jest w stanie zniszczyć Pz IV już na dystansie Short (6 i mniej heksów).

 

Koniec pierwszego etapu

 

Rozpoczyna się etap drugi. Tu już będzie ciekawiej. Moje czołowe pojazdy są na dystansie Short od czołgów rosyjskich, co daje przynajmniej szansę ich uszkodzenia. Dlatego postanawiam wydać im rozkaz Short Halt – pozwolą one poruszać się, strzelać, a jednocześnie dadzą moim wozom pewną osłonę przed ogniem Rosjan. Pozostałym czołgom, mniej zagrożonym, daję rozkaz Move, aby podjechały bliżej wroga. Nie ma sensu marnować strzałów na cele, którym i tak niewiele mogę na razie zrobić.

Rzucamy na inicjatywę. Wygrałem! Jest dobrze, będę mógł strzelać pierwszy. Niestety, oba moje strzały okazują się pudłami. Klnę pod nosem po niemiecku. Tymczasem Sebastian strzela z trzech czołowych wozów na północy. I chwilę potem jeden Panzer IV jest wyeliminowany z dalszej gry, a drugi jest uszkodzony. Kiepsko to się zaczyna. Na moje szczęście to koniec jego strzałów.

 

Po ostrzale

 

Sebastian kieruje swoje cztery czołgi ku centrum, gdzie znajduje się bród. Logiczne, mosty ma dobrze obstawione, natomiast bród jest wciąż ziemią niczyją. Ja natomiast dalej jadę naprzód – na północy moje Pz IV jadą dosłownie na czołówkę z Sowietami, mając nadzieję, że w następnym etapie wygrają inicjatywę. Jeśli nie, to będzie źle...

Moje czołgi w centrum są bliżej brodu, ale są jednocześnie wystawione na ogień T-34, które też są blisko. Tak, kolejny etap na pewno będzie krwawy. Na południu po prostu jadę naprzód na pełnym gazie. Niestety, kiedy podjeżdżam do mostu, okazuje się, że Sebastian przygotował dla mnie niespodziankę i trzy stojące tam rosyjskie maszyny mają rozkaz Overwatch. Pozostaje liczyć na fakt, że czołg w ruchu jest trudniejszym celem. Jeden z moich czołgów idzie na złom – a to i tak dobrze, biorąc pod uwagę, jak było blisko.

 

Koniec drugiego etapu

 

Zaczyna się etap trzeci. Teraz już nie ma miejsca na kombinowanie, bo zwykła, brutalna siła rozstrzygnie o wszystkim. Rozdzielam pomiędzy moje czołgi rozkazy Short Halt i Fire – gram trochę asekurancko i wszystkie czołgi na pierwszej linii dostają Short Halt, by mieć pewne zabezpieczenie przed ostrzałem wroga. Jestem bowiem pewien, że Seba będzie także strzelał i to ostro, wykorzystując lepszy pancerz swoich T-34. Rzuty kostkami, emocje – udało się, mam inicjatywę! W tym punkcie mam sporo szczęścia, zobaczymy jednak, jak dalej.

Na północy Sebastian przewidział dość jasno moją strategię – sam wydał swoim czołgom rozkazy wykorzystujące ruch, więc moje czołgi z Short Halt mają szansę na trafienie na poziomie ok. 30%. Oba pudłują. Na szczęście stojący z tyłu, uszkodzony Pz IV trafia i niszczy jeden z sowieckich pojazdów.

W centrum mam także short halt i starcia 2 vs 2 oraz 2 vs 1 – tyle dobrego, że Sebastian wierzy, że dystans zapewni mu bezpieczeństwo i jego czołgi stoją. Mam więc ok. 40% szans na celny strzał. W pierwszym przypadku udaje mi się uszkodzić jednego Sowieta, w drugim tak samo. Nie jest tragicznie, ale mogło być lepiej.

Starcie o most na południu – tu walka 3 vs 3. Czołgi Seby stoją w miejscu – uśmiecham się złośliwie i rzucam. Pierwszy strzał to short halt, dwa kolejne to fire – i jest, dwa trafienia! Dwa T-34 wyeliminowane! Wciąż pozostał jeden. Zobaczymy teraz, czy wytrzymam sowiecką odpowiedź, która właśnie nadchodzi.

Na północy strzelamy na najbliższy dystans – Seba strzela dwa razy, rozwalając mój uszkodzony już czołg. Nie ryzykował zatem strzelania do dwóch znajdujących się bliżej, co dałoby mu pewnie bardziej obfity łup, ale zmniejszałoby szanse na udane trafienia (oba były w ruchu, podobnie jak jego czołgi). Niestety w centrum jest gorzej, a nawet dużo gorzej – wszystkie trzy moje Pz IV zostają zmasakrowane, czołgi Sebastiana strzelają do nich jak na strzelnicy.

Na południu został mu jeden czołg, ale jego załoga bierze odwet za poległych towarzyszy, eliminując jeden z moich wozów. I tym samym liczba wozów na planszy uległa dużej redukcji. Niemcom zostały 4 czołgi, Rosjanom zaś – 7, w tym dwa uszkodzone.

 

Po ostrzale

 

Sebastian nie wykonuje ruchu, a ja? Mój plan uchwycenia brodu właśnie się rozsypał. Mogę wjechać i zająć most na południu – tym samym oba mosty są pod moją kontrolą. Ale jest to kontrola bardziej niż krucha. Sądzę, że kolejny, czwarty etap może przynieść rozstrzygnięcie starcia.

Zaczynamy od rozkazów. Gram va banque, dając moim czołgom rozkaz fire. Jeśli szybko nie zmniejszę pogłowia sowieckich czołgów na planszy, to i tak przegram, bo one mnie po prostu rozstrzelają. Uroki frontu wschodniego, nie ma co. Seba ma tu nieco więcej swobody działania. Cóż, zobaczymy, co będzie. Rzucamy na inicjatywę. Tym razem to jemu sprzyja szczęście. Wygląda na to, że mój plan odnośnie tego etapu za chwilę może wypalić mi w twarz. I tak niestety jest – trzy strzały na najbliższym dystansie eliminują trzy moje czołgi – miałem sporo pecha, bo czołgi Seby miały rozkazy short halt, zatem każdy miał nieco ponad 50% szans na trafienie. Niestety, wszystkie trafiły, a przy strzelaniu na tym dystansie wynik mógł być tylko jeden.

 

Koniec rozgrywki

 

Pozostał mi jeden czołg, więc poddaję partię, uznawszy, że nie mam już szans na zwycięstwo. To była szybka partyjka – zajęła nam niespełna godzinkę. Niewiele tu miejsca na kombinowanie i manewr, ale w sam raz, by pokazać komuś ideę tej gry. I to chyba się udało, a wynik pokazuje, że faktycznie nawet debiutant może tu wygrać. Losowość pewnie może przeszkadzać, ale mi akurat nie, lubię kiedy gra nie pozostawia wszystkiego wyłącznie matematyce.

Dyskusja o grze na FORUM STRATEGIE

Autor: Arno
Zdjęcia: Arno

Opublikowano 07.02.2022 r.

Poprawiony: poniedziałek, 07 lutego 2022 22:55