Ateny – Sparta 431-404 p.n.e.

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Ryszard Kulesza
Wydawca: Bellona
Seria: Historyczne Bitwy
Rok wydania: 1997 (2021)
Stron: 238
Wymiary: 19,5 x 12,5 x 1,3 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-11-16284-6

Recenzja
Ważnym powodem, dla którego warto zgłębiać dzieje, jest ich związek z teraźniejszością. Jak mówi popularne powiedzenie, historia lubi się powtarzać. Co prawda zazwyczaj powraca do nas w nowej, odmienionej szacie, niejednokrotnie kryją się pod nią jednak znane nam już zjawiska i procesy. Jednym z odległych konfliktów, mającym zaskakująco wiele odniesień do współczesnych czasów, jest tocząca się w latach 431-404 p.n.e. wojna peloponeska. Tytaniczne zmagania Aten i Sparty, które zasadniczo zmieniły oblicze starożytnej Hellady, stały się tematem dzieła Ryszarda Kuleszy Ateny – Sparta 431-404 p.n.e. Niedawno książka ukazała się ponownie w „Edycji Limitowanej”, w której wznawiane są najwartościowsze czy też z różnych powodów uznawane za najciekawsze pozycje z serii Historyczne Bitwy.

Nie licząc wstępu, publikacja dzieli się na dziewięć rozdziałów. W rozdziale pierwszym autor opisuje nam głównych przeciwników, czyli Ateny i Spartę, koncentrując się na ich ustroju politycznym, społecznym oraz wojskowości. Rozdział drugi poświęcono wydarzeniom poprzedzającym wojnę i jak doszło do jej wybuchu oraz kto jest za to odpowiedzialny. W tym kontekście pojawia się postać Peryklesa, przez wielu starożytnych historyków wskazywanego jako główny winowajca. Rozdziały od trzeciego do szóstego przedstawiają kolejne fazy wojny, a więc wojnę archidamijską, okres jaki nastąpił po pokoju Nikiasza (421 p.n.e.), wyprawę sycylijską i wojnę dekelejską. Rozdział siódmy ukazuje sytuację w Atenach i Sparcie po zakończeniu wojny. Skupia się on na tym pierwszym polis. Władzę nad nim na jakiś czas przejęli wtedy oligarchowie, jednak nie trwało to długo i ostatecznie zatriumfowały tendencje demokratyczne. Rozdziały ósmy i dziewiąty poświęcono greckiemu obyczajowi wojennemu i historykom wojny peloponeskiej. Na samym końcu książki znajdziemy dwa aneksy. Zawierają one listę królów Sparty oraz listę archontów i znanych strategów ateńskich. Całość zamykają bibliografia, spis ilustracji i mapki.

Dla niejednego może być zaskoczeniem określanie we wstępie książki wojny peloponeskiej jako totalnej. Przymiotnik ten nieodparcie kojarzy się z konfliktami dwudziestowiecznymi, zwłaszcza z II wojną światową. Punktem odniesienia są tu słowa najważniejszego historyka tej wojny, Tukidydesa, piszącego o wyjątkowo zaciętym i niszczycielskim charakterze zmagań oraz bezwzględności głównych antagonistów. Ponadto wskazuje on na wpływ wydarzeń takich jak zaraza, idących równolegle z wojną. Rzeczywiście, trudno się z tym nie zgodzić, chociaż z drugiej strony należy zauważyć, że pokonane Ateny zostały potraktowane łagodnie i poza zburzeniem murów miasto ani jego ludność zbytnio nie ucierpieli. Owa totalność była zresztą na miarę czasów i możliwości technicznych stron. To nawiązanie ma więc ograniczony charakter.

Wojna peloponeska pod pewnymi względami przypomina natomiast inny zakończony nie tak dawno temu konflikt – „Zimną wojnę”. Ateny i Sparta jawią się jako starożytne wcielenia Stanów Zjednoczonych i ZSRR. Widać to zwłaszcza, gdy przyjrzymy się wymiarowi propagandowemu ich działań, kwestiom ustrojowym i traktowaniu sojuszników. Z jednej strony mamy demokratyczne Ateny, które popierają wszędzie rządy ludu, ale tylko o tyle o ile prowadzą one politykę zgodną z ich wolą. Jednocześnie niemiłosiernie wyzyskują finansowo swoich sojuszników i w razie jakiegokolwiek sprzeciwu z ich strony bez większych oporów zachowują się bezwzględnie i stosują terror, niekiedy na niespotykaną skalę. Pozostaje to w całkowitej sprzeczności z ideami będącymi istotą ustroju ich państwa. Podobnie rzecz się miała ze Stanami Zjednoczonymi, które same demokratyczne, w czasie „Zimnej wojny” chętnie niosły światu demokrację, ale znacznie częściej wspierały krwawych dyktatorów i prowadziły politykę niemającą z ideami wolności i demokracji nic wspólnego. Z drugiej strony mamy Spartę. Jej ustrój z dzisiejszej perspektywy można określić jako totalitarny. W każdym razie miał wiele znamion takiego, a jeżeli nie był w stanie kontrolować całości życia swoich obywateli, wynikało to raczej z ograniczeń technicznych epoki niż z woli jego pomysłodawców. Tymczasem na zewnątrz to właśnie Sparta rozpala w Helladzie pochodnię wolności i sprawiedliwości, będąc w tej roli bardzo przekonująca. To ku niej zwracają się oczy uciśnionych przez ateński imperializm poleis. Jeśli morduje przeciwników, to w majestacie prawa, jak to się stało z mieszkańcami Platejów, których większość została skazana przez spartański sąd na śmierć po tym jak się poddali. Podobnie było w czasie „Zimnej wojny” z ZSRR, który sam totalitarny, z powodzeniem przedstawiał się na arenie międzynarodowej jako bojownik o pokój i wolność narodów całego świata.

Wiele do książki wnoszą cytowane w niej szeroko fragmenty Wojny peloponeskiej, wspominanego już, najwybitniejszego historyka tamtych czasów – Tukidydesa. Szereg jego przemyśleń i obserwacji ma charakter ponadczasowy. Najobszerniejszy przytaczany tekst stanowi słynny Dialog Melijski. Jest to debata między posłami Aten i Melijczykami po tym jak Ateńczycy wylądowali pod neutralnym miastem Melos, by zmusić je do przystąpienia do Ateńskiego Związku Morskiego, a więc faktycznie poddania się ich władzy. Starożytni dziejopisowie mieli zwyczaj komponowania mów postaci historycznych będących bohaterami ich dzieł. Czasami posiadali pewną wiedzę na temat ich treści. Częściej jednak starali się ułożyć je tak by oddawały możliwie najlepiej racje stron. Dialog Melijski nie odzwierciedla zatem dokładnie tego co mówili posłowie Aten i przedstawiciele Melos, ale stara się zaprezentować wiernie ich argumenty i przebieg dyskusji. Czy duże państwo ma prawo oczekiwać od małego, że to ostatnie będzie spełniać jego żądania, jeśli jest to pożądane dla interesów tego pierwszego? Czy rozsądne jest by małe państwo stawiało opór znacznie większemu, czy też powinno przede wszystkim szukać swego ocalenia? Czy duże państwo, dbając o opinię międzynarodową, powinno w takiej sytuacji powstrzymać się od stosowania siły, zadowalając się tym, że mniejsze zachowuje neutralność? Co jest politycznie cenniejsze, miłość czy nienawiść żywiona przez mniejsze państwa w stosunku do hegemona? Czy groźba przybycia sojuszników, którzy nie mogą szybko udzielić mniejszemu państwu pomocy, jest dobrym argumentem w takich rozmowach? W ostatnim wystąpieniu posłów ateńskich padają znamienne słowa (podkreślenie moje):
„To byłby właśnie przypadek, który zarówno wam, jak i nam znany jest z doświadczenia. Wiecie przecież, że Ateńczycy nigdy jeszcze nie odstąpili od żadnego oblężenia z obawy o inny front walki. Zwracamy wam jednak uwagę, że chociaż ustaliliśmy, iż będziemy zastanawiać się nad ocaleniem, nie powiedzieliście w czasie tych długich rozmów ani jednego słowa, na którym można by budować ocalenie. Najsilniejszą waszą podporą są odległe nadzieje, podczas gdy środki, jakimi rozporządzacie w obecnej sytuacji, są nikłe w stosunku do sił, które wam przeciwstawiono. Postąpicie też bardzo lekkomyślnie, jeśli po naszym odjeździe nie poweźmiecie jakiejś rozsądniejszej decyzji. Nie powodujcie się niewczesnym uczuciem honoru, które w niebezpieczeństwach jawnych i grożących hańbą wielu doprowadziło do zguby. Na ogół bowiem ludzie dają się zwieść słowu „hańba” i chociaż widzą, do czego ich to prowadzi, ulegają sile tego wyrazu, rzucając się dobrowolnie w otchłań niepowetowanych nieszczęść i ściągając na swą głowę z braku rozwagi jeszcze większą hańbę. Lecz wy unikniecie tego, jeśli poweźmiecie słuszną decyzję i jeśli uznacie, że nie jest hańbą ustąpić przed silniejszym państwem, które stawia wam umiarkowane warunki. Chcemy, żebyście się stali naszymi sprzymierzeńcami i, zachowując swe terytorium, płacili nam daninę. Mając więc wolny wybór między wojną a niebezpieczeństwem, nie wybierajcie zła pod wpływem fałszywej ambicji. Najlepiej może postępują ci, którzy równym sobie nie ustępują, dla silniejszych zachowują szacunek, wobec słabszych umiar. Zastanówcie się nad tym po naszym odejściu i pamiętajcie, że podejmujecie decyzję w sprawie ojczyzny, którą macie tylko jedną i której los zależeć będzie od tej jednej decyzji: dobrej lub złej” (Thuc. V, 89-111). (R. Kulesza, Ateny – Sparta 431-404 p.n.e., Warszawa 2021, s. 128-129)
Taki był koniec tych intelektualnych zapasów. Melijczycy nie posłuchali rady ateńskich posłów. Po krótkim oblężeniu ich polis zostało zdobyte, wszyscy mężczyźni zabici, kobiety i dzieci sprzedane w niewolę, a na miejscu zniszczonego miasta Ateńczycy założyli nową osadę, sprowadzając 500 własnych kolonistów.

Wydarzenia mające miejsce w czasie wojny peloponeskiej świetnie pokazują działanie demokracji ateńskiej. Różniła się ona rzecz jasna od współczesnych demokracji, bo w przeciwieństwie do nich miała charakter bezpośredni. Reakcje społeczeństw i elit politycznych na różne zjawiska i sytuacje, jakie zachodzą w naszych czasach, znamionują podobne mechanizmy, które możemy zaobserwować w odległej starożytności. Zmienność, chwiejność, uleganie przejściowym nastrojom, demagogowie grający na emocjach ludu i porywający go za sobą dla własnych politycznych korzyści – wszystko to odnajdziemy w wydarzeniach tamtej wojny. Uderzająca jest tu zwłaszcza zachowanie ateńskiego Zgromadzenia Ludowego po kapitulacji zbuntowanej Mityleny. Początkowo, pod wpływem przywódcy stronnictwa ludowego Kleona, uchwalono andrapodismos (wymordowanie mężczyzn oraz sprzedanie kobiet i dzieci w niewolę) i taki rozkaz został wysłany statkiem do mającego pieczę nad uwięzionymi Mityleńczykami ateńskiego dowódcy Pachesa. Następnego dnia pod wpływem Diodotosa Zgromadzenie Ludowe zmieniło zdanie i ułaskawiło Mityleńczyków, z wyjątkiem 1000 uznanych za winnych buntu. Do Pachesa wysłano kolejny statek, któremu szczęśliwie udało się dotrzeć równocześnie z pierwszym, dzięki czemu większość ludności Mityleny ocalała.

Nieco inne światło na naturę starożytnej demokracji rzucają poglądy oligarchów, którzy zdobyli władzę w Atenach w schyłkowym okresie wojny peloponeskiej. Wybitne jednostki miały trudności by odnaleźć się w tym ustroju politycznym. Tym bardziej należy podziwiać Peryklesa, któremu nie tylko się to udawało, ale przez długi czas potrafił w nim efektywnie sprawować władzę polityczną. Z kolei jednym z wodzów i polityków, którego rządy ludu wyraźnie uwierały, okazał się Alkibiades, bez wątpienia najwybitniejsza postać tej wojny. Początkowo działał na rzecz Aten, gdzie jako strateg był jednym z głównych inicjatorów nieszczęśliwej wyprawy sycylijskiej. Później uciekł przed grożącym mu w ojczyźnie procesem do Sparty, której pomagał prowadzić wojnę z Atenami, by potem wylądować jako doradca u perskiego satrapy Tyssafernesa, a na koniec wojny ponownie znaleźć się w Atenach. Oddajmy jeszcze raz na chwilę głos Tukidydesowi, który tak oto przedstawił mowę, jaką Alkibiades wygłosił do Spartan po przybyciu do nich, starając się pozyskać ich zaufanie i tłumacząc dlaczego zamierza ich wspierać przeciwko swojej ojczyźnie (podkreślenie moje):
„Myślę, że nikt z was nie będzie miał mi za złe tego, że ja, który od dawna miałem opinię patrioty, teraz gwałtownie atakuję moją ojczyznę u boku jej największych wrogów, i że nikt nie będzie się dopatrywał w moich słowach gorliwości wygnańca. Uciekłem bowiem od podłości tych, którzy mnie wygnali, nie uciekam jednak od korzyści, jaką mogę wam przynieść, o ile oczywiście mnie posłuchacie. Wy, którzy skrzywdziliście przy jakiejś sposobności swoich przeciwników, nie jesteście tak wielkimi nieprzyjaciółmi jak ci, którzy zmuszali swych przyjaciół, by stali się ich wrogami. Kocham moją ojczyznę, nie gdy mnie ona krzywdzi, lecz gdy korzystam w niej z pełni praw obywatelskich. Nie uważam, że występuję teraz przeciw ojczyźnie, lecz raczej, że nie istniejącą dla mnie ojczyznę pragnę odzyskać. Prawdziwie miłuje ojczyznę nie ten, kto niezasłużenie ją utraciwszy przeciw niej występuje, ale ten, kto z tęsknoty za nią wszelkimi sposobami usiłuje ją odzyskać. Dlatego proszę was, Lacedemończycy, bez obawy polegajcie na mnie we wszelkich niebezpiecznych i trudnych sytuacjach, pamiętając o tej przez wszystkich powtarzanej zasadzie, że jeśli jako nieprzyjaciel wiele szkodziłem, to jako przyjaciel mogę przynieść wiele pożytku, gdyż znam dobrze sprawy ateńskie, a i wasze nie są mi obce” (Thuc. VI, 92). (R. Kulesza, Ateny – Sparta 431-404 p.n.e., Warszawa 2021, s. 141-142)
Przyglądając się dzisiejszym politykom, którym nieraz tak łatwo przychodzi zmieniać barwy klubowe, tłumacząc się z tego mało przekonująco albo zgoła nieudolnie, możemy podziwiać kunszt retoryczny Alkibiadesa, tak jak go odmalował Tukidydes.

Obserwując wieloletnie zmagania Aten i Sparty, szczególnie jaskrawo widzimy nieprzewidywalność wojny. Kilkakrotnie w czasie trwania tego konfliktu zarówno jedna, jak i druga strona składały propozycje pokojowe. Niemal zawsze je odrzucano, mając nadzieję na pełne zwycięstwo. Po pewnym czasie karta się odwracała i żałowano podjętych decyzji. Dotyczy to zwłaszcza Aten i przy okazji stanowi kolejną ilustrację tego jak działał panujący tam ustrój demokratyczny. Obie strony miały także na przestrzeni lat parę możliwości zadania rozstrzygającego ciosu, z czego nie potrafiły skorzystać. Szczególnie interesujący jest okres zbrojnego pokoju, po 421 r. p.n.e., kiedy to Ateny i Sparta zawarły traktat, w wyniku którego na pewien czas stały się sojusznikami. Sprzeczne interesy i splot czynników prowadzących do wybuchu wojny dały jednak wkrótce znać o sobie i walki wznowiono. Wiele operacji podejmowanych przez obie strony znakomicie nadaje się do analizy z wykorzystaniem pojęć i metodologii Carla von Clausewitza, zawartej w jego słynnym dziele O wojnie.

Publikacja przedstawia całą wojnę. Tak też została ujęta jej tematyka. Nie jest to monografia bitwy, gdzie wszystko zmierza do jakiegoś pojedynczego punktu kulminacyjnego. Tutaj takich momentów mamy wiele i są one równie ważne. W związku z tym większość wywodów autora dotyczy poziomu strategicznego albo operacyjnego, co nie wszystkim musi się podobać. Jak w innych pracach poświęconych starożytności, jest to także kwestia tego co interesowało ówczesnych historyków. Nie pisali oni o sprawach dla nich oczywistych i z ich punktu widzenia nieistotnych. Do pewnego stopnia autor jest skazany na ich wybory, tym bardziej, że zbyt wielu źródeł dla tego okresu nie ma. Jednak zdarzają się takie epizody, gdzie działania na szczeblu taktycznym przedstawiane są z dużą szczegółowością. Dotyczy to zwłaszcza ucieczki obrońców Platejów do Aten. Jeśli chodzi o przełomowe chwile, nie znajdziemy zbyt wiele o walkach na wyspie Sfakteria. Nie lepiej wygląda to w przypadku wyprawy sycylijskiej, z wyjątkiem jej tragicznego dla Ateńczyków finału. Co do bitew morskich, najwięcej szczegółów otrzymujemy odnośnie pierwszych starć poprzedzających wojnę, z udziałem Koryntyjczyków i Korkyrejczyków.

Książka jest bardzo wciągająca, ale po jej przeczytaniu czuje się pewien niedosyt. Mamy wrażenie jakby między poszczególnymi ważnymi wydarzeniami istniała pewna nieciągłość. Bierze się to stąd, że stosunkowo niewielka publikacja na nieco ponad 200 stronach stawia sobie za cel przedstawienie w całości długiej i skomplikowanej wojny. Z tego kilkadziesiąt stron trzeba jeszcze odliczyć na rozdziały wprowadzające (o ustroju Aten i Sparty oraz o wydarzeniach poprzedzających wybuch wojny) i końcowe (o obyczaju wojennym i ówczesnych historykach). Z kolei występują wydarzenia, które autor musiał opisać szczegółowo. Wszystko to sprawia, że książka nie jest w stanie objąć pewnych zagadnień, jedynie je zarysowując. Wspomniany niedosyt niekoniecznie jest czymś złym. Przede wszystkim zachęca do sięgnięcia po inne, bardziej szczegółowe pozycje dotyczące wojny peloponeskiej.

Od strony wydawniczej mam niestety jeden poważny zarzut: w wielu miejscach brakuje kropek na końcu zdań, zaś czcionka jest mniej wyraźna niż powinna być. To ostatnie widać zwłaszcza, gdy porówna się obecne wydanie z pierwszym z 1997 roku. Wygląda to tak, jakby treść została zeskanowana i w oparciu o to dokonano reedycji. Skanując różne teksty doświadczyłem zjawiska, że kropki znikają albo ulegają przekształceniu w inne znaki interpunkcyjne. Podejrzewam, że w tym przypadku musiało być podobnie. Poza tym literówek nie ma wiele, chociaż czasem się zdarzają. Dwie wkładki z ilustracjami znajdujące się w środku książki są na kredowym papierze, dzięki czemu wyglądają lepiej niż w pierwszym wydaniu. Z kolei mapki wyglądają gorzej, bo wszystkie nazwy są mniej wyraźne. Podobnie jak w przypadku podstawowego tekstu, wygląda na to, że zostały zeskanowane i na tym się oparto, co finalnie obniżyło jakość druku. W nowej wersji zachowano starą okładkę, jedynie górny pas zawierający tytuł, nazwisko autora i symbol serii został dostosowany do obecnie obowiązującego schematu. Bibliografia książki nie jest obszerna, bo liczy 6 stron.

Podsumowując, jedna z najlepszych i najbardziej poczytnych książek z serii Historyczne Bitwy. W pełni zasłużenie znalazła się w „Edycji Limitowanej”. Bardzo wzbogacają i ożywają całość szeroko przytaczane fragmenty z dzieła Tukidydesa Wojna peloponeska. Zaskakuje aktualność niektórych wydarzeń i problemów poruszanych przez autora oraz liczne podobieństwa, jakie można znaleźć między tytanicznymi zmaganiami Aten i Sparty a konfliktami o wieki od nich późniejszymi. Można jedynie żałować, że dokonując reedycji Bellona bardziej nie zadbała o stronę wydawniczą.

Autor: Raleen

Opublikowano 15.11.2021 r.

Poprawiony: wtorek, 16 listopada 2021 09:52