Rajtaria litewska pod komendą hetmana Krzysztofa Radziwiłła 1617-1622

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

W rozlicznych wojnach toczonych przez RON przeciw Szwecji najczęściej możemy przeczytać o wspaniałych szarżach husarii, zmiatających przed sobą każdego przeciwnika. W niniejszym tekście chciałbym się jednak zająć o wiele mniej znaną formacją – kawalerią typu zachodnioeuropejskiego, zwaną (dość mylnie) rajtarią. Nie dotarłem do żadnego źródła z interesującej mnie kampanii, które potwierdzałoby wyposażenie jakieś konkretnej chorągwi/kompanii tego typu. Mamy tylko ogólne, powtarzane w opracowaniach informacje – pistolety i długa broń palna, broń biała (pałasze, rapiery, szable), enigmatyczna „zbroja rajtarska”. Część rajtarii mogła wszak być wyposażona na modłę zachodnich kirasjerów – czyli w broń białą, parę pistoletów i zbroję 3/4, z kolei inne oddziały mogły być wystawione w typie zachodnich arkebuzerów – „z trojgiem strzelby”, bronią białą, napierśnikiem i naplecznikiem oraz szyszakiem. Niektóre oddziały zaciągane wszak była poza granicami RON, mogły więc przybyć z własnym ekwipunkiem. Wiemy, na dokładniej opisanych przykładach armii litewskiej, że wystawianie chorągwi rajtarskich było zajęciem czasochłonnym i czasami nader trudnym. Najwyraźniej jednak dla współczesnych typowe było, że rajtaria walczyła w uzbrojeniu ochronnym (chociażby w szyszakach, napierśnikach i naplecznikach), wszak husarię stającą do walki bez kopii nazywano walczącą „po rajtarsku”.

W okresie 1617-1618 i 1621-1622 w Inflantach miały miejsce walki wojsk litewskich ze Szwedami. Dowodzący wojskami litewskimi hetman polny Krzysztof II Radziwiłł miał wielką słabość do rajtarii, co dobrze widać analizując skład jego armii. Spróbujmy więc przyjrzeć się nieco liczebności i udziałowi tej formacji w walkach przeciw żołnierzom Gustawa II Adolfa.

Kiedy latem 1617 roku Szwedzi zaatakowali Inflanty, hetman Radziwiłł z wielkim trudem – brakowało zarówno pieniędzy, jak i listów przypowiednich – zaczął formować armię do odparcia przeciwnika. Jedną z pierwszych sformowanych chorągwi była rajtarska rota Henryka Szmelinga, którą w końcu lipca wysłano do wsparcia garnizonu Rygi. Oddział miał stan etatowy 100 koni, acz nie udało się go osiągnąć, obrońców miasta wsparło ledwie 60 rajtarów. Rota ta poczynała sobie nad wyraz dzielnie, szarpiąc podjazdy sprzymierzonego ze Szwedami starosty Ferensbacha. Zdobyła także (zapewne wsparta zaciężnymi żołnierzami z Rygi) cztery zameczki obsadzane przez wojska przeciwnika, w tym Treiden i Kremonę.

Na początku sierpnia w obozie litewskim miały stać kolejne trzy roty rajtarskie – liczące razem 350 koni – acz nie udało mi się zidentyfikować wszystkich rotmistrzów. Jednym z nich mógł być Kasper Tyzenhauz, który miał dowodzić 100-konną chorągwią (mogła to być także druga rota pod nazwiskiem Szmelinga). Być może drugą rotą, w teorii rajtarską, był oddział Jana Ulryka Szweryna, który miał list przypowiedni na 100 koni rajtarii, acz z powodu problemów rekrutacyjnych wystawił liczącą tyleż koni chorągiew husarii. Znalazłem także informację o małej – bo liczącej 50 koni – chorągwi Mikołaja Korffa (porucznik Henryk Tyzenhauz), nie daje nam to jednak sumy 350 koni, więc być może zamiast chorągwi Szweryna w obozie znalazła się większa (licząca 200 koni), niezidentyfikowana chorągiew rajtarii. Oddziały te brały udział w oczyszczeniu ze Szwedów Kurlandii i walkach (raczej na małą skalę) w Inflantach do zimy 1617 roku.

Plany hetmana (niestety niezrealizowane z wielu przyczyn) zakładały w kampanii 1618 roku wystawienie 600 rajtarów. Dla porównania – armia miała mieć także 2000 husarii, 300 kozaków i 1500 piechurów, co pokazuję wyraźnie, jak ważną formacją była dla Radziwiłła rajtaria. Na dowódców oddziałów rajtarii sugerował Zygmuntowi III Mikołaja Korffa, Wahla i Golejowskiego, wciąż musiały jednak istnieć oddziały walczące w 1617 roku. Dwie roty brały w styczniu-marcu 1618 roku udział w rajdzie Jana Sicińskiego na Estonię. Wyprawa ta, w której udział wzięło ok. 1000 kawalerzystów i dragonów, nie przyniosła jednak żadnych sukcesów. Z końcem marca rota rajtarii rotmistrza Reka, pod dowództwem porucznika Bortza (był on porucznikiem z chorągwi Szmelinga), została zaskoczona pod Karkus przez atak szwedzki i rozbita, zapewne już jej nie odtworzono.

Jesienią 1618 roku, na zakończenie kampanii, w obozie pod Burtnikami, gdzie stacjonowała praktycznie cała armia Radziwiłła, znajdujemy dwie roty rajtarskie. Każda z nich liczyła 100 koni, a rotmistrzami byli Szmeling i Ambor. Oddziały te wraz z resztą kawalerii zostały spłacone i zwinięte zimą 1619 roku.

O wiele więcej chorągwi rajtarskich znajdujemy w toku kampanii 1621-1622, kiedy to Gustaw II Adolf z silną armią uderzył na Inflanty i Kurlandię. Szwedzki władca idealnie wybrał czas uderzenia – armie koronna i litewska walczyły przeciw potędze tureckiej pod Chocimiem, hetman Radziwiłł miał pod swoją komendą bardzo skromne siły. Znajdujemy wśród nich roty rajtarskie, zaciągane w Inflantach i Kurlandii – walczyły w podjazdach, „po dragońsku” broniły zamków, brały udział w oblężeniu Mitawy.

W ramach garnizonu Rygi, mężnie odpierającego ataki szwedzkie, weszły dwie zaciężne roty rajtarii – wyposażeni w długą broń palną kawalerzyści idealnie nadawali się do walki w obronie miasta (oczywiście walczyć przyszło im na piechotę, niczym dragonom). Rotmistrzami byli Francuzi – Gabriel de Ceridon (Creydon, Keridon) i Wilhelm de la Barre (de la Bur). Rota Ceridona miała etatowy stan 200 koni, de la Barre miał wedle listu przepowiedniego wystawić „od 200 do 400 koni”, podczas gdy oddział nie miał więcej niż 100 koni. Co ciekawe, oddział Ceridona został zaciągnięty już w 1621 roku z myślą o wyprawie chocimskiej (należał do zaciągów Tomasza Zamoyskiego), jednak pozostawiono go w Inflantach w obliczu rosnącego niebezpieczeństwa ze strony Szwedów.  Po kapitulacji Rygi Ceridon ze swoją rotą otrzymał prawo przejścia do obozu litewskiego – gdzie w zmniejszonym składzie (ok. 100 koni) chorągiew przesłużyła do sierpnia 1622 roku. De la Barre natomiast przeszedł na służbę szwedzką, gdzie otrzymał patent na kompanię dragonii – jak podejrzewam część spośród jego rajtarów także zaciągnęła się do armii Gustawa II Adolfa.

Od sierpnia 1621 roku w służbie widzimy także liczącą 150 koni chorągiew rajtarii rotmistrza Jana Szwarchoffa (porucznik Teofil Szwarchoff), obsadzającą Dymenunt. Po kapitulacji Rygi rotmistrz Szwarchoff „dogadał się” ze Szwedami i oddał im zamek bez walki, otrzymując prawo do przejścia do obozu szwedzkiego. Postawa oficera wzburzyła hetmana Radziwiłła, który za poddanie Dynemuntu skazał go „na gardło”. Wyroku co prawda nie wykonano, ale rota po jednej zaledwie ćwierci służby została zwinięta.

Od lata 1621 roku w służbie znajdujemy także inne roty rajtarskie – 100 koni Jerzego Wrangla (śmiertelnie ranny pod Kropimojzą 28 listopada, zmarł tydzień później) i 150 koni (dotarłem jednak do spisu pocztów wykazującego 152 konie) Mikołaja Korffa (pod kurlandzkim porucznikiem Andrzejem Seyem/Andreasem Szoege). 28 lipca hetman wydał im rozkaz, by do 16 sierpnia pojawiły się w obozie pod Aszkurat. Oddziały te zbierały się jednak bardzo powoli, z powodu trudności w zebraniu ludzi i ekwipunku, co hetman Radziwiłł tłumaczył w liście do króla niepodobna rzecz, aby rajtarskie roty za tak nagłym nastąpieniem nieprzyjacielskim zebrać mieli. Jak widać wystawienie oddziału rajtarii musiało być dosyć wymagającym zadaniem – chociaż tereny Kurlandii czy Inflant dostarczyć mogły odpowiedniego materiału żołnierskiego. Rozkaz zaciągu 50-konnej rotę dotyczyć miał także Kaspra Tyzenhauza, ale ten wymówił się, tłumacząc że nie otrzymał listu przypowiedniego i w jego imieniu hetman pisał do króla, że rajtarów nie podejmuje się zbierać, chyba piechotę.

Kilkadziesiąt koni rajtarów zaciągnął w Kurlandii Karol Franck – robił to jednak bez królewskiego listu przypowiedniego, jego rota nigdy nie weszła w skład armii litewskiej. W sierpniu 1621 roku samozwańczy rotmistrz na czele grupy rajtarów miał się „włóczyć” po Żmudzi, co niezmiernie irytowało hetmana Radziwiłła, czekającego na posiłki.

Od października 1621 służy chorągiew Edwarda Sackena (Ewalda Sackena) o etatowym stanie 140 koni. W składzie grupy Gosiewskiego pod Kropimojzą, jak się jednak wydaje nie weszła do walki. Hetman nisko sobie cenił ten oddział, określając go jako „lada jaki”. W okresie luty-kwiecień 1622 roku oddział (w 66 koni) stanowił garnizon Rymborku, w ostatniej ćwierci przed zwinięciem (które miało miejsce w sierpniu 1622 roku) zaledwie 48 koni.

Hetman Radziwiłł w grudniu 1621 roku pisał do króla, że dał Mikołajowi Korffowi list na dawne chorągwie Szwarchoffa (150 koni), Ceridona (tylko 100 z 200 zakładanych) i poległego Wrangla (100 koni), by zatrzymać ich żołnierzy w służbie. Faktycznie od stycznia 1622 roku Korff staje na czele silnego regimentu rajtarii i domaga się żeby go obersztem tytułowano. Jednostka składała się z chorągwi husarii (98 koni pod Bogdanem Holińskim), 159 konnej „starej” roty rajtarii pod Wilhelmem Tyzenhauzem, „białej” roty rajtarskiej Johana Grotthusena (105 koni) i liczącej 106 koni „niebieskiej” roty rajtarii pod Christophem Schlippenbachem. Regiment ten służy do końca kampanii, zwinięty zostaje w grudniu 1622 roku. 20 stycznia Korff dowodził silnym podjazdem, który pod Szmeltynem miał pomścić klęskę pułku lisowczyków i rozbić zgrupowanie szwedzkie Wrangla. Bardzo prawdopodobne jest, że w składzie czaty Korffa wchodziła przynajmniej część jego rajtarii – litewscy rajtarzy bardzo często brali bowiem udział w podjazdach i zagonach. Jedna z kompanii Korffa (acz nie jestem jej w stanie zidentyfikować) została z końcem stycznia wysłana jako część garnizonu Dorpatu.

Jednak na przełomie 1621 i 1622 roku, po trudach kampanii, faktyczne stany jednostek musiały być o wiele, wiele niższe niż zakładany etat. 14 grudnia 1621 roku chorągiew Sakena znajdująca się pod komendą Gosiewskiego (po starciu pod Kropimojzą) miała zaledwie 28 zdrowych żołnierzy, z 58 którzy wyruszyli na wyprawę. Chorągiew Wrangla, po śmierci swego rotmistrza, opuściła zgrupowanie i odeszła do obozu głównego. Jak pisał w lutym spod Mitawy hetman Radziwiłł o kondycji swej armii – znaż jawny niedostatek koni, rynsztunków i inszych wojennyh potrzeb!

W okresie maj-lipiec 1622 roku w służbie widzimy liczącą 100 koni rotę Henryka Gildryna (jako garnizon Dorpatu) i 150 konną rotę Olazura. Nie udało mi się jednak znaleźć informacji o ich dalszych losach.

Letnie zaciągi przyniosły znaczny wzrost rajtarii w armii. Pojawiła się 200 konna rota Henryka Szmelinga (porucznik Koszkiel) służąca od czerwca do grudnia 1622 roku i 150 konna (według pracy prof. Henryka Wisnera) chorągiew Karola Seya (lipiec-grudzień 1622 roku). Seya pod koniec sierpnia 1622 roku wyprawiono na czele 3 chorągwi rajtarskich na Litwę by gromić tych co się kupili i swawolne kompanie podnieść chcieli, innymi słowy by zrobić porządek z ex-żołnierzami ze zwiniętych chorągwi.

Regiment Jerzego Krzysztofa Rosena (Rozena) miał etatową wielkość 500 koni (zapewne 5 chorągwi), jednak do służby weszło tylko 300 koni, w chorągwiach samego Rosena i poruczników Filinga i Suchodolskiego – część weszła do służby w lipcu, reszta w sierpniu 1622 roku. Chorągwie poruczników zwinięto już pod koniec sierpnia, więc to zapewne one weszły do służby w lipcu. 8 lub 9 lipca 1622 roku nieopodal Rygi, w toku starcia litewskiego podjazdu rotmistrza rajtarii Rozena (Rosena) z oddziałami szwedzkimi, żołnierzom hetmana Radziwiłła udało się zdobyć jedną chorągiew należącą do przeciwnika. Należała do kompanii kirasjerów feldmarszałka Hermana Wrangla, dowodzonej przez Reinholda Anrepa. Hetman Radziwiłł podaje opis chorągwi jako czarnej, adamaszkowej, z namalowanym białym drzewem palmowym i sentencją sub pondere cresco. Ze sztandarem tym wiążę się zresztą nader interesująca historia [podziękowanie dla Mariusza Balcerka za podzielenie się źródłem!]. Wrangel, rozwścieczony stratą swojego przybocznego oddziału, wysłał list do Rozena (Rosena), wyzywając go na pojedynek o sztandar. Szwedzki feldmarszałek miał desygnować porucznika swojej kompanii wraz z 50 żołnierzami do starcia z taką samą liczbą litewskich rajtarów - ażeby P. Rozen in pari Numero wyjechał y Chorągiew tę wyniósł a bił się z nim o nię. Litewski rotmistrz zgodził się na tak dziwny pojedynek, postawił jednak warunek, że Szwedzi mają ze sobą zabrać nową chorągiew kompanii żeby tę Chorągiew wynieść Juzem się raz o nię bił chceli drugą stracić niech ią wyniesie A ia wykaie w 50 człeka. Istniała więc szansa zdobycia jeszcze jednego szwedzkiego sztandaru, jednak pojedynek nie doszedł do skutku, gdyż zabronił go Rozenowi hetman Krzysztof Radziwiłł. Można się jednak zastanawiać, jaki przebieg miałby pojedynek litewskich rajtarów ze szwedzkimi kirasjerami, mogłoby to być bez wątpienia fascynujące widowisko.

Ostatnią zaciągniętą chorągiew przyprowadził w sierpniu 1622 roku Francuz Samsony (Samosin) – oddział ten służył zaledwie jedną ćwierć i z zaplanowanych 150 koni osiągnął zaledwie 51.  To o tym właśnie oficerze, w liście z 3 czerwca 1622 roku, pisał do hetmana Radziwiłła królewicz Władysława Waza: Wielmożny Panie Hetmanie Polny Wielkiego Xa Litto uprz. nam miły. Dał przepowiedni list JE Kro. Mci Pan Ociec i Dobrodziej nasz na sto koni jezdy cudzoziemski Andrzejowi Szansuzemu Francuzowi, który i przeciwko nieprzyjacielowi Krzyża S-o teraz z nami był w W(o)łoszech i czynieł to co się dobremu godziło żołnierzowi. Zalecamy go tedy pilnie WM żądając abyś nań był łaskaw, i zażywał jako człeka rycerskiego do spraw wojennych.

Hetman Radziwiłł miał jednak mieszane zdanie o nowych oddziałach, przede wszystkim w kwestii pieniężnej. W liście do króla Zygmunta III w maju 1622 roku skarżył się, że żołd owych „niemieckich” rot, wyższy niż oddziałów litewskich czy polskich, może doprowadzić do niesnasek w obozie – obawiam się albo wielkiego między nimi zwaśnienia, albo żeby ci dawni służby nie porzucili. Miał także zastrzeżenia do postawy oddziałów w trakcie przemarszów, gdzie tak dobrze albo lepiej szarpią włości niż nasi, bo ani na uczciwość, ani na prawo respektują.

W trakcie oblężenie Mitawy i walk ze szwedzką odsieczą rajtaria litewska, przede wszystkim regimenty Korffa i Rosena, walczyły w podjazdach wysyłanych przeciw wojskom Gustawa II Adolfa. Walne starcia z 1 i 3 sierpnia przytacza się często jako przykład, że rajtaria niechętnie szarżowała na szwedzką piechotę, zdając się li i jedynie na szarże husarii. Pozwolę sobie zatrzymać się nieco na opisie owych starć, gdyż z jednej strony pokazuje on morale armii litewskiej w tym okresie, z drugiej unaocznia fakt, że i husaria czasami nie chciała atakować przeciwnika..

Jako pierwsza to właśnie chorągiew husarska – pod Janem (Ulrychem) Szwerinem – odmówiła wykonania rozkazu hetmana, nie chciała żadną miarą tego uczynić, zaczem pleniorem victoriam wydarła z ręku hetmanowi. Z kolei to właśnie kornet rajtarii, dowodzony przez Szmelinga, wykonał nader skuteczny atak, sam jeden w ogień prawie skoczył i nasiekł niemało Szwedów. Hetman nakazał kolejnym dwóm chorągwiom husarii wsparcie rajtarów, ale husarze nie ruszyli się z miejsca – chorągiew pana wojewody połockiego [Janusza Kiszki – K.] i sto koni z pod chorągwi hetmańskiej mogli na drugą stronę skoczyć, ale nie skoczyli, o co hetman gryzł się bardzo na nich.

Rosen wysłał, za pozwoleniem hetmana, trębacza wyzywając Szwedów do walnego starcia wyzywając w pole, jeżeli nie są zk…synami. Jako pierwsze do ataku na szwedzką piechotę (której kilkanaście kompanii miało wejść do walki) ruszyły chorągwie Rosena – hetman z rajtarami sam skoczył, konia pod nim zabito, a towarzystwo jego wszystko go wydało, czyli atak zapewne doszedł do skutku ale też szybko się załamał (wszak musieli się dostać pod ogień szwedzkich muszkieterów, bo hetman stracił konia). Następnie rozkaz ataku dostała (jakże niesubordynowana jak się okazuje) chorągiew husarska Szweryna. Mimo rozkazów i próśb (sic!) ze strony hetmana, husarze nie ruszyli się z miejsca. Następnie Radziwiłł rozkazał atakować rajtarom Szmelinga – tym razem i oni odmówili, odzywali się aby husarze wprzód skoczyli. Dwie kolejne chorągwie husarskie – wspomniana powyżej Kiszki oraz Gosiewskiego – tym razem stanęły na wysokości zadania choć miejsce nie po husarzu było i ich udana szarża zadać miała duże straty Szwedom. Widzimy jednak, że nieochota nie dotyczyła li i jedynie rajtarii, morale bywało niskie i wśród chorągwi husarskich.

Jak się więc wydaje, rajtaria pokazała się z bardzo dobrej strony w toku walk ze Szwedami, pełniąc często trudną i niewdzięczną służbę. Za swoje trudy rajtarzy byli jednak dobrze wynagrodzeni, otrzymując żołd równy husarskiemu, co zresztą niekoniecznie podobało się hetmanowi Radziwiłłowi (że o husarzach czy innych żołnierzach nie wspomnę). Bardzo ciekawy musiał być skład narodowy chorągwi – dowódcami byli z reguły cudzoziemcy (Kurlandczycy, Inflantczycy czy Francuzi), wielu z nich z indygenatem – wśród żołnierzy najwyżej ceniono „Niemców” (z terenów nadbałtyckich jak Kurlandia, Inflanty i Prusy).

Bibliografia
Diariusz wojny 1621-1622, Biblioteka PAN w Kórniku, rkp 332, k. 442
Księcia Krzysztofa Radziwiłła hetmana polnego Wielkiego Księstwa Litewskiego sprawy wojenne i polityczne 1621 – 1632, Paryż 1859
Kunowski Jan, Ekspedycja Inflantska 1621 Roku, w opracowaniu Wojciecha Walczaka i Karola Łopateckiego, Białystok 2007
Sikora Radosław, Kropimozja (Kroppenhoff) 28 XI 1621, artykuł ze strony autora radoslawsikora.prv.pl
Wisner Henryk, Kampania inflancka Krzysztofa Radziwiłła w latach 1617-1618 [w:] Zapiski Historyczne nr 1, Warszawa 1970
Wisner Henryk, Rzeczpospolita Wazów, t. II, Wojsko Wielkiego Księstwa Litewskiego, dyplomacja, varia, Warszawa 2004
Wisner Henryk, Wojsko litewskie w I połowie XVII wieku [w:] Studia i Materiały do Historii Wojskowości, tom XXI, Warszawa 1978

Autor: Michał „Kadrinazi” Paradowski

Opublikowano 26.11.2010 r.

Poprawiony: środa, 01 grudnia 2010 21:36