Zapomniane ludobójstwo. Polacy w państwie Stalina. „Operacja polska” 1937-1938

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Nikołaj Iwanow
Wydawca: Znak Horyzont
Rok wydania: 2015
Stron: 445
Wymiary: 23,2 x 15,5 x 4,3 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-240-3043-9

Recenzja
Rozbudowany tytuł dosadnie mówi o czym będzie sama książka. Sięgnąłem po nią chętnie głównie za jego sprawą. Zachęciła mnie także bardzo ładnie prezentująca się okładka. Urzekła mnie jej prostota, a jednocześnie trafne dobranie. Może to być bardzo dobry bodziec skłaniający potencjalnego czytelnika ku dokładniejszemu przyjrzeniu się tej pozycji.

Zanim nawiążę do treści lektury kilka ważnych zdań o autorze. Nikołaj Iwanow jest Rosjaninem, który na stałe mieszka w Polsce od lat 80. XX wieku. W tamtych czasach należał do grupy socjalistów, którzy skierowali odezwę do I Zjazdu Solidarności. W związku z tą działalnością był wielokrotnie przesłuchiwany. Przez wiele lat współpracował z Radiem Wolna Europa. Obecnie jest profesorem na Uniwersytecie Opolskim, a także wykładowcą na Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zainteresowania badawcze skupiają się na mniejszości polskiej w ZSRS. Jest autorem kilku publikacji monograficznych, z których wymienić można np. Polacy w Związku Radzieckim w latach 1921-1939, Powstanie Warszawskie widziane z Moskwy.

Książka Iwanowa została podzielona na trzy zasadnicze części, które dodatkowo są jeszcze podzielone na mniejsze podrozdziały. Pierwsza z nich dotyczy dość szerokiego opisu życia Polaków w Związku Sowieckim. Na ponad 130 stronach autor zawarł wszelkie informacje dotyczące historii relacji Polaków i Rosjan, a także ich losy na rosyjskiej ziemi. Nikołaj Iwanow w pierwszych trzech podrozdziałach skupił się na najważniejszych wydarzeniach, które miały wpływ na obopólne relacje dwóch narodów. Wspomniany został tutaj między innymi okres Wielkiej Smuty i zdobycie Kremla przez Polaków, okres rozbiorów, a także późniejsze dzieje narodu polskiego w zaborze rosyjskim. Kolejnym przełomowym momentem było odrodzenie Polski i wojna z bolszewikami. Następne podrozdziały pierwszej części książki skupiają się już na Polakach żyjących w Związku Sowieckim, a także stosunku II Rzeczpospolitej do swoich rodaków pozostałych za wschodnią granicą. Autor umiejętnie używa często zwrotów-wytrychów. Przykładem może być pojęcie „dalsze kresy”, oznaczające ziemie przedrozbiorowej Rzeczpospolitej, które nie powróciły do Polski po pokoju ryskim zawartym w 1921 roku. Ważną i ciekawą kwestią są próby stworzenia polskiej autonomii socjalistycznej w ZSRS (zapis stosowany przez całą książkę – oficjalna nazwa państwa używana w czasach II RP). Nikołaj Iwanow skrupulatnie opisuje tworzenie tzw. Marchlewszczyzny (na Ukrainie) i Dzierżyńszczyzny (na Białorusi), które miały być autonomicznymi skupiskami ludności polskiej. Były to jednak rejony wiejskie, jeśli chodzi zaś o ośrodki miejskie możliwości były nieco odmienne. W zasadzie nieliczne miasta mogły poszczycić się większym zgromadzeniem Polaków w swoim obrębie. Dotyczy to głównie ówczesnej stolicy – Piotrogrodu oraz dawnej stolicy – Moskwy, a także Kijowa, Mińska i kilku innych miast. Autor poświęcił uwagę także historii Polaków w Kamienskoje (od 1936 r. Dnieprodzierżyńsk). Tutaj bowiem w 1887 roku przeniesiono Warszawską Fabrykę Stali wraz z jej personelem i robotnikami. W czasach panowania bolszewików Hutniczym Zakładom Dnieprowskim nadano nazwę Zakłady im. F. Dzierżyńskiego (popularnie nazywanymi Dzierżynką). Od końca XIX wieku notowano tutaj ciągły napływ ludności polskiej. Obok Marchlewszczyzny i Dzierżyńszczyzny starano się właśnie w Kamienskoje stworzyć najmocniejszy filar struktury polskiej autonomii narodowościowej, jednak zmiana „generalnej linii partii” a także nasilenie industrializacji zniweczyło te plany. Właśnie linia partii miała tutaj decydujące znaczenie. Tworzyć polską autonomię socjalistyczną w ZSRS zaczęto dzięki „leninowskiej polityce narodowościowej”. Sam Lenin bowiem opracował podstawowe części postulatów, które miały udobruchać nacjonalistów, którzy w ten sposób byliby skłonni do współpracy z komunistami. Taka polityka narodowościowa, także względem innych narodów, została przyjęta na X zjeździe partii w 1921 roku. W ten sposób w latach 20. i 30. XX wieku przez kilkanaście lat (w zależności od regionu) rozwijano i sprzyjano rozwojowi autonomii narodowościowych. Nikołaj Iwanow opisuje wszelkie aspekty „wolności” autonomicznej. Chodzi przede wszystkim o wydawanie polskich książek i prasy, otwieranie polskich szkół, żłobków. W Mińsku i później w Kijowie tworzono polskie studia teatralne. W tym ostatnim mieście utworzono także Polski Instytut Wychowania Społecznego (później Polski Instytut Pedagogiczny), gdzie ściągano Polaków aby realizowali oni studia wyższe. W niektórych polrejonach funkcjonowało również przez pewien czas polskie sądownictwo.

Nie bez kozery wspomniałem wcześniej o Dnieprodzierżyńsku, ponieważ w lipcu 2013 roku było mi dane przyjechać w to miejsce. Obecne zakłady hutnicze są widoczne już z daleka i zdecydowanie górują nad miastem, podobnie musiało to wyglądać niemal wiek temu. Robią na pewno duże wrażenie, chociaż może nie do końca estetyczne. Miałem także okazję wziąć udział w spotkaniu z tamtejszą Polonią, której duża część to potomkowie pracowników huty. Spotkałem się z twierdzeniem, że z premedytacją nadano zakładom hutniczym imię „żelaznego Feliksa”, aby przyciągnąć jego rodaków w to miejsce, co wydaje się sensowne.

Jedna z głównych ulic Dnieprodzierżyńska z częściowo widocznymi w oddali zakładami hutniczymi, będącymi do dziś sercem (motorem napędowym) miasta (fot. lipiec 2013 r.)

W drugiej części książki noszącej tytuł „Wielki terror” a Polacy Nikołaj Iwanow stara się wyjaśnić jak doszło do represji Polaków w ZSRS. Ciekawą kwestią, której autor poświęcił sporo miejsca, jest kształtowanie się obrazu Polaka w ZSRS. Od czasu wojny polsko-bolszewickiej przeważały głównie odczucia negatywne. W momencie, gdy Piłsudski dokonał w 1926 roku przewrotu majowego Polskę zaczęto identyfikować jako kraj faszystowski, a w latach 30. XX wieku uważano ją za sojusznika Hitlera. Pozytywny wizerunek Polaka niosła za sobą działalność „strażników rewolucji” – Czeka z Feliksem Dzierżyńskim na czele, a także jego polscy współpracownicy. Niestety dominował głównie wizerunek negatywny i słowo „Polak” najczęściej oznaczało po prostu wroga. Przez całe dwudziestolecie obawiano się, że Polska może zaatakować Związek Sowiecki. Uważano, że II RP to pierwszy kraj burżuazyjny i pierwszy wróg, który stoi na drodze do rewolucji światowej. Wracając do kwestii swobód Polaków w ZSRS, to ich kres przyszedł wraz ze zmianą polityki państwa pod wpływem ręki Stalina. Ważna była w tym względzie osobista niechęć i uraza do Polski samego Stalina, który czekał na rewanż za porażkę w wojnie polsko-bolszewickiej. Kolejną sprawą jest zabójstwo Kirowa w 1934 roku i początek Wielkiej Czystki. Stalin, szukając morderców „przyjaciela”, mógł swobodnie pozbyć się oponentów wewnątrzpartyjnych. Za spiskiem mieli stać najbliżsi współpracownicy Lenina – Zinowjew i Kamieniew oraz Trocki, którzy przez to byli też największym zagrożeniem dla władzy Stalina. Od tego momentu rosyjski przywódca dzięki organom NKWD pragmatycznie łączy różne niezwiązane ze sobą sprawy, aby móc likwidować ludzi mu zagrażających. W czasie pokazowych procesów w Moskwie sprawa szpiegostwa na rzecz Polski była na porządku dziennym, jednak zdecydowanie wyszła na wierzch dopiero w czasie trzeciego procesu już w trakcie trwania „operacji polskiej”. Wtedy to wszyscy postawieni na ławie oskarżonych zostali oskarżeni o szpiegostwo na rzecz II RP. W ten sposób udało się Stalinowi jawnie doprowadzić do skazywania ludzi pod pretekstem ich współpracy z Polską. Kaci z NKWD wymuszali nieprawdziwe zeznania na swych ofiarach, tak więc w przytaczanych zeznaniach oskarżonych padają istne absurdy. Polska Organizacja Wojskowa miała działać w ZSRS na niewyobrażalną skalę. Jednak tak naprawdę polski wywiad na Rosję w dwudziestoleciu międzywojennym był słaby. Jak podaje Nikołaj Iwanow, informacje do Polski przekazywali głównie pracownicy polskich ambasad, konsulatów i innych placówek. Co więcej, sowiecki kontrwywiad miał w dużej mierze kontrolować polskich agentów.

Trzecia część książki pod tytułem „Operacja polska” skupia się już wyłącznie na działaniach władz sowieckich przeciwko Polakom. Nikołaj Iwanow często w swoim dziele używa w stosunku do Polaków w ZSRS określenia „pierwszy naród ukarany”. Należy się kilka słów wyjaśnienia tego pojęcia. „Operacja polska” była pierwszą typowo antynarodowościową akcją odgórnie zarządzoną przez Stalina. Oficjalny rozkaz NKWD (nr 00485) o rozpoczęciu akcji został podpisany 11.08.1937 r. Około dwóch tygodni wcześniej rozpoczęto „operację kułacką”, która nie była wymierzona w konkretny naród. Dopiero po rozpoczęciu akcji przeciwko Polakom „posypały się” kolejne operacje wymierzone m.in. w Koreańczyków, Niemców nadwołżańskich, Finów, Czeczenów, Greków, Bułgarów i innych. Pewną wątpliwość stanowi fakt wielkiego głodu na Ukrainie. Istnieją dwa obozy, które wyrażają różne zdania na ten temat. Jedni twierdzą, że była to akcja antynarodowościowa skierowana przeciwko Ukraińcom. Drudzy zaś uważają, że sztucznie wprowadzona kolektywizacja doprowadziła do klęsk głodu nie tylko na Ukrainie (chociaż tam skutki były najtragiczniejsze), ale także w innych rejonach ZSRS (np. w Kazachstanie). W takim wypadku nie można więc mówić, że była to akcja skierowana przeciwko narodowi ukraińskiemu. Mając na uwadze te argumenty wydaje mi się, że autor Zapomnianego ludobójstwa przyjął właściwy tok rozumowania i rzeczywiście można mówić o Polakach w ZSRS jako o „pierwszym narodzie ukaranym”. Wyjątkowość „operacji polskiej” polega także na tym, że odsetek ludzi skazanych na śmierć był bardzo wysoki (procentowo przewyższał on nawet skazanych w ramach „operacji kułackiej”). Akcja antypolska miała jednak wyjątkowy charakter i była bezprecedensowa.

Pierwsze represje dotyczące Polaków miały miejsce w latach 20. XX wieku. W tym czasie komuniści wzięli się także za rozbicie Kościoła katolickiego. Co ciekawe, w pierwszych latach po rewolucji październikowej bolszewicy skierowali niemal całą swoją uwagę na Cerkiew. Dopiero po kilku latach celem stali się również katolicy. Skazywano i mordowano księży, a także zamykano kościoły polskie. Należy podkreślić, że w tamtych czasach określenia „Polak” i „katolik” były uważane za tożsame. Nasilenie represji przypadło dopiero na lata 30. XX wieku. Początkiem odwrotu od wcześniejszej polityki narodowościowej była powolna likwidacja autonomicznych polrejonów (Marchlewszyzna, Dzierżyńszczyzna). Czym to się objawiało? Przede wszystkim likwidowaniem wspomnianych wcześniej licznych udogodnień. Przykładowo, z roku na rok coraz więcej polskich szkół było zamykanych, likwidowano także polską prasę. Same polrejony zostały podzielone i przyłączone do rejonów białoruskich lub ukraińskich. Jeszcze wiele lat przed przeprowadzeniem „operacji polskiej” prowadzono procesy Polaków, jednak nie było wtedy mowy o takim nasileniu jak w 1937 i 1938 roku.

Kościół neogotycki pw. św. Mikołaja w Dnieprodzierżyńsku z 1897 roku. Zamknięty w 1929 roku. Cudem ocalał, a w 2012 roku powrócił w ręce Kościoła katolickiego (fot. lipiec 2013 r.)

W swojej pracy autor skrupulatnie opisuje kogo dotyczyły represje z lat 1937-1938 i jak wyglądała wtedy praca NKWD. Otóż zarzuty najczęściej były zmyślone i jednocześnie absurdalne, a większość przesłuchiwanych miało podawać kolejne nazwiska „polskich agentów”. W ten sposób grono represjonowanych nieustannie rosło. Ponadto z góry podejrzenia kierowane były od razu na całe rodziny. Częsta była sytuacja, gdy męża skazywano na śmierć, żonę na wieloletnie łagry, a dzieci umieszczano w domach dziecka bądź kierowano do rodzin zastępczych. Represjom podlegali Polacy ze wszystkich warstw społeczeństwa, ale także i ludzie niemający z Polską nic wspólnego. Działo się tak wobec nakazów odgórnych mówiących o konkretnych liczbach osób, które należało skazać. Nie-Polacy byli więc niezbędni przy „łataniu braków” (sztuka to sztuka). Ważny jest także fakt, że pod wpływem represji część obywateli ZSRS mających polskie korzenie zaczęła się od nich umyślnie odcinać. W domach z dnia na dzień przestawano po prostu w ogóle mówić po polsku. „Operacja polska” nie ominęła także oprawców – pracowników NKWD, a dosięgła też wojskowych z Armii Czerwonej. Jeśli chodzi o wojsko, to głośna była sprawa marszałka Tuchaczewskiego, który wśród licznych zarzutów usłyszał także, że był szpiegiem Niemiec i Polski (sic!). Warto wspomnieć przy tej okazji, że jednym z nieugiętych, mimo tortur, pozostał Konstanty Rokossowski, który zawsze odcinał się od polskich korzeni. Dzięki zrządzeniu losu i nieudolności oskarżycieli przeżył i wrócił później do łask. Z około 4000 polskich komunistów przebywających w ZSRS, a należących do Komunistycznej Partii Polski terror miało przeżyć jedynie około 100 osób. Na tym ostatnim przykładzie widać, że nikogo nie oszczędzano, a bezwzględność wobec polskich komunistów była prawie totalna. Niestety Polaków niekiedy skazywali na śmierć inni Polacy. NKWD-ziści polskiego pochodzenia, będąc bardzo rzetelnymi w swojej pracy, nierzadko myśleli, że w ten sposób represje ich nie dosięgną, jednak był to błędny osąd. Z bardziej znanych nazwisk polskich oprawców należałoby wymienić choćby Stanisława Redensa (krewnego Stalina), Romualda Pilara, Ignacego Sosnowskiego (Dobrzyńskiego). Należy przywołać także postać prokuratora Andrzeja Wyszyńskiego, którego gwiazda rozbłysła w procesach moskiewskich.

Przy okazji wspomnianego mojego pobytu na Ukrainie poznałem przede wszystkim Dniepropietrowsk. Podczas spotkania z Polakami mieszkającymi w tym mieście miałem okazję porozmawiać między innymi z panem Antonim. Mój rozmówca, mężczyzna około 60 lat, nauczył się mówić po polsku jakiś niecały rok wcześniej. Byłem wtedy pod wrażeniem jego umiejętności i nie wierzyłem, że w tak krótkim czasie opanował tak dobrze język polski. Jednak najistotniejszą rzeczą jaką wyniosłem z rozmowy w kontekście recenzowanej książki jest fakt, że jego dziadek został zamordowany przez NKWD przed wojną. Idealnie wpasowuje się to w „polskie” czystki przeprowadzane na rozkaz Stalina. Pod wpływem tego wydarzenia w domu rodzinnym mojego rozmówcy przestano mówić po polsku. W ogóle wśród poznanych ludzi tamtejszej społeczności spora część osób do dziś nie mówi po polsku, jednak mają oni polskie korzenie i żywo interesują się sprawami kraju.

Terror wobec Polaków został wstrzymany przez samego Stalina. Oficjalnie nastąpiło to 26.11.1938 r. za sprawą rozkazu szefa NKWD Berii. Przyczyn było kilka. Główną były nadużycia ze strony NKWD, które mogło w ten sposób wymknąć się spod kontroli, oraz wzrastające niezadowolenie i skargi od społeczeństwa. Dyktator osiągnął poza tym swój cel – wzmocnił swoją władzę. Aby udobruchać swoich obywateli i odsunąć podejrzenia od swojej osoby Stalin znalazł kozła ofiarnego. Stał się nim szef NKWD Nikołaj Jeżow, którego wkrótce zastąpił Ławrientij Beria. Ten ostatni dokonał także czystek w strukturach NKWD przez co usuwano/likwidowano osoby bezpośrednio uwikłane w terror. Liczby dotyczące ofiar i represjonowanych są szokujące. Podczas „operacji polskiej” na śmierć skazano ponad 111 tysięcy osób, dalszych prawie 30 tysięcy skazano na wieloletnie łagry. Znamienne jest to, że uniewinniono jedynie 40 podejrzanych (sic!). Ponadto dziesiątki tysięcy represjonowanych zostało przymusowo przesiedlonych. Jeżeli chodzi o cały okres „wielkiego terroru”, Nikołaj Iwanow szacuje liczbę ofiar wśród Polaków na około 200 tysięcy osób! Zbrodnię tę nazywa trafnie ludobójstwem, a niekiedy także „drugim (a raczej pierwszym) Katyniem”. Ponadto autor zrobił porównanie ze stratami polskimi z lat 1939-1945 ze strony Związku Sowieckiego. I tu ciekawostka. W wojnie obronnej 1939 roku, w Katyniu, a także podczas wywózek i zsyłek na ziemiach II RP ze strony ZSRS poniosło śmierć około 55 tysięcy Polaków. W te dane zostały także wliczone ofiary należące do AK i innych organizacji antykomunistycznych, które zaczęły walczyć jeszcze w czasie trwającej wojny. Jak widać, jest to niemal o połowę mniej ofiar niż w czasie przeprowadzania „operacji polskiej” na terenie dalszych kresów.

Podane wyżej liczby są pewne, ale co ważne nie ostateczne. Praca Nikołaja Iwanowa bazuje bowiem głównie na ustaleniach Stowarzyszenia Memoriał, które nadal bada tę jak i inne sprawy dotyczące zbrodni totalitaryzmu sowieckiego. Same badania przeprowadzone przez autora są tutaj bardzo istotne. Fakt, że jest on Rosjaninem stanowi tutaj ogromną zaletę. Na pewno łatwiej mu było dotrzeć do konkretnych źródeł w jego rodzimym języku. A propos języka rosyjskiego, to w niniejszej publikacji wszystkie rosyjskojęzyczne źródła zostały zapisane w alfabecie łacińskim, zarówno w przypisach, jak i bibliografii zawartej na końcu książki. Brakuje więc oryginalnych zapisów cyrylicą, co nieznającym jej na pewno ułatwia odczyt treści. Nie wiem jednak czy jest to aż taka zaleta. Co do samych przypisów to w całej książce jest ich ponad 750! Publikację kończą dodatki w postaci przedstawienia prac i badaczy zajmujących się opisywanym w książce tematem, a także różne dane dotyczące stanu osobowego mniejszości polskiej w ZSRS. Bibliografia zgromadzona przez Nikołaja Iwanowa jest imponująca. Prócz licznych opracowań (w szczególności rosyjskojęzycznych) autor skorzystał z Archiwum Państwowego Federacji Rosyjskiej, a także z archiwów białoruskich i ukraińskich. Ponadto miał dostęp do archiwaliów ambasad i konsulatów RP z byłego ZSRS. Iwanow prześledził także wspomnienia oraz prasę z czasów dwudziestolecia. Jeśli chodzi o gazety, to w tekście doliczyłem się kilkunastu obrazków stamtąd zaczerpniętych. Stanowią one ciekawe tło do wydarzeń opisywanych w książce. Ponadto w recenzowanej publikacji znajdziemy także wiele fotografii, przedstawiających oprawców i ich ofiary. Tutaj jednak mam pewien zarzut, że niektóre z nich zostały za bardzo rozciągnięte i prezentują słabą jakość, przez co są mało czytelne.

Odnośnie samej edycji książki nie mam żadnych zarzutów. Korekta stoi na bardzo wysokim poziomie, nie znalazłem praktycznie żadnych literówek. Układ książki jest stosownie dopasowany, a jej twarda oprawa stanowi na pewno atut. Na końcu znajdziemy indeks z nazwiskami.

Doszukałem się jednej rozbieżności w wywodach autora, która jednak nie jest jakąś bardzo istotną kwestią. Chodzi o sprawę Aleksandra Uspienskiego, szefa ukraińskiego NKWD, który miał zainscenizować własne samobójstwo i uciec od grożącego mu aresztu. Otóż na s. 336 autor wspomina, że Uspienskiego schwytano „po miesiącu wyjątkowo intensywnych poszukiwań”. Z kolei na s. 384 pada zdanie, że „skutecznie ukrywał się jednak przez prawie 7 miesięcy”.

Książkę Iwanowa bardzo dobrze się czyta, mimo że momentami wydawało mi się, że autor przytłacza szczegółowością, zwłaszcza jeśli chodzi o pierwsze dwie części lektury. Przedstawienie losów Polaków w ZSRS, a następnie tworzenia się polskiej autonomii socjalistycznej uważam za doskonałe wprowadzenie do opisu samego terroru. W ten sposób autor poszerza swoją pracę i tworzy szerokie tło, na którym ukazuje przeprowadzone w późniejszym czasie represje. Dzięki temu czytelnik może być bardziej świadomy zaistniałych wydarzeń i skutków jakie ze sobą niosły. Daje się poznać także w jakiejś mierze pragmatyzm Stalina i sposób działania służb mu podległych. Zapomniane ludobójstwo niesie ze sobą bardzo dużą ilość informacji o tych dość słabo znanych w dzisiejszej Polsce wydarzeniach, na co sam autor zwraca uwagę. Tytuł publikacji jest więc dość wymowny i raczej trafny. Dzieło Nikołaja Iwanowa jest solidną i wartościową publikacją przeznaczoną dla każdego kto chce poznać „polski okres” w czasie wielkiego terroru. Niniejsza publikacja jest godna polecenia i warta szczególnej uwagi.

Autor: Andrzej Zyśko
Zdjęcia: Radosław Gliński

Opublikowano 26.02.2015 r.

Poprawiony: sobota, 14 grudnia 2019 08:44