Saladyn i krucjaty

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Piotr Solecki
Wydawca: Replika
Rok wydania: 2011 (I wyd.), 2014 (II wyd.)
Stron: 236
Wymiary: 20,5 x 14,5 x 1,3 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7674-360-8

Recenzja
Książka autorstwa Piotra Soleckiego dotyczy tematu dość egzotycznego na naszym gruncie, jakim są dzieje Bliskiego Wschodu w okresie wypraw krzyżowych. Mimo to autor poprzez fascynację postacią Saladyna zdecydował się na przybliżenie polskim czytelnikom niby dość znanej postaci wybitnego wodza muzułmanów. Słowo „niby” umieściłem celowo, gdyż tak naprawdę dzięki tej książce uświadomiłem sobie, że wcale tak dużo o Saladynie nie wiemy. Wiąże się to głównie z tym, że dla licznego grona odbiorców jego postać pojawia się dopiero w czasie pierwszych starć z Królestwem Jerozolimskim, gdy nasz bohater jest już przed czterdziestką. Jego wcześniejsze życie przeważnie stoi w cieniu, a znane są raczej tylko nieliczne i skąpe informacje z tego czasu.

Saladyn i krucjaty to debiut wydawniczy Piotra Soleckiego. Autor z wykształcenia jest historykiem i politologiem. Jego zainteresowania historyczne są szerokie, jednak skupiają się one przede wszystkim wokół Bliskiego Wschodu doby krucjat. Doskonale świadczyć o tym może kolejna publikacja przygotowywana przez Piotra Soleckiego, która ma dotyczyć czasów pierwszej wyprawy krzyżowej. Wykształcenie historyczne autora daje perspektywę na to, że recenzowana pozycja została napisana z zachowaniem warsztatu naukowego.

Pokrótce jeszcze kilka informacji odnośnie wydania publikacji. Na poczet niniejszej recenzji miałem w swoich rękach najświeższe II wydanie książki. Od samego autora dowiedziałem się, że w porównaniu z I wydaniem została zmieniona okładka, a także edytowano w kilku miejscach treść i poprawiono błędy. Widniejące na wcześniejszej okładce zdjęcie pomnika Saladyna w Damaszku zastąpiła wizja artystyczna popiersia Kurda z widocznym w tle zamkiem Krak des Chevaliers. Tekst główny zajmuje niecałe 220 stron i oprócz króciutkiego wstępu i zakończenia mamy tutaj aż 22 rozdziały. Poza tym znajdziemy w środku wkładkę z kilkunastoma rycinami i kilkoma mapkami. Przy końcu zawarto krótkie kalendarium z najważniejszymi wydarzeniami z życia Saladyna, a także bibliografię oraz spis treści. Cała pozycja została wydana na średniej jakości papierze i ujęta w miękką oprawę ze skrzydełkami.

Podział treści na 22 rozdziały może wydawać się zbyt rozdrobniony, lecz jest on dobrze uzasadniony i skupia się na poszczególnych wydarzeniach z życia Saladyna. Sam autor najczęściej nazywa naszego bohatera Jusufem, bowiem takie imię nosił syn Ajjuba – prekursor dynastii Ajjubidów. Spośród wszystkich rozdziałów pracy tylko cztery odbiegają od reszty i nie skupiają się na wydarzeniach z życia sułtana Egiptu. Pierwszy z nich tworzy zasadnicze wprowadzenie do dalszej części pracy. Autor przybliża w nim zagadnienia związane z ekspansją arabską oraz późniejszymi wyprawami krzyżowymi. Pozostałe trzy rozdziały zostały zawarte na końcu pracy. Dotyczą one historiografii na temat Saladyna (od średniowiecza po czasy współczesne), porównania znaczenia krucjat z punktu widzenia chrześcijan i muzułmanów, a także próby analizy odbioru Saladyna współcześnie.

Nie będę analizował treści rozdział po rozdziale, postaram się je opisać tylko ogólnie. Pierwsze zasadnicze rozdziały skupiające się na życiu Jusufa opisują w ciągu chronologicznym losy jego rodziny, młodość Saladyna, wyprawę do Egiptu, wojnę z Zengidami, a także pierwsze potyczki z chrześcijanami z Outremer. Dzięki temu dowiadujemy się jak ten Kurd ze sługi stał się panem Egiptu, a później także Bliskiego Wschodu. Dla mnie była to najciekawsza część książki, głównie z racji tego, że fakty z tego okresu życia Jusufa są mało znane. Kolejne rozdziały, stanowiące drugą połowę książki, opisują już bardziej znajome dzieje wojny z Królestwem Jerozolimskim, w wyniku której krzyżowcy omal nie zostali wyparci z Palestyny. Tak więc poznamy okoliczności sromotnej klęski Franków pod Hittin (Hattin) oraz upadku Jerozolimy. Ponadto dowiemy się jak przebiegały inne potyczki w Palestynie i jak Saladyn zagarnął większość ziem Królestwa Jerozolimskiego. Następne kilka rozdziałów porusza wątek trzeciej krucjaty i działania, które w jej wyniku miały uratować resztki Outremer. Dzieje Jusufa kończy opis okoliczności jego śmierci, a także krótkie sprawozdanie z dalszych dziejów założonej przez niego dynastii.

Książkę Piotra Soleckiego bardzo dobrze się czyta. Wielość rozdziałów jest tutaj dużym plusem, ponieważ każdy z nich kończy pewien wątek historii, a jednocześnie nie są one długie. Nie ma także wśród nich takiego, który byłby zbędny lub wciśnięty na siłę, ponieważ nawet te analityczne i odnoszące się już do czasów współczesnych prezentują jakąś wartość. Ponadto w każdym rozdziale mamy użytych kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt przypisów, autor przyłożył się więc do pracy. Jeśli już mowa o przypisach, to należy wspomnieć o podstawie źródłowej dzieła. Bibliografia zajmuje kilkanaście stron i zawiera wiele pozycji. Są to głównie publikacje anglojęzyczne, co nie jest w sumie niczym dziwnym. Z opracowań (spisanych na niemal 2 stronach) w języku polskim, większość i tak stanowią przekłady prac badaczy z języka angielskiego. Jeśli chodzi o analizę przywoływanych pozycji, to gros stanowią opracowania ogólne, jednak wydaje się, że wynika to głównie ze specyfiki pisania prac przez badaczy zachodnich. Autor wykorzystał opracowania biograficzne innych autorów, takich jak Lane-Poole, Ehrenkreutz, Gibb, Richards. Z bardziej znanych pozycji nie zabrakło ogólnie poświęconych wyprawom krzyżowym dzieł Runcimana, Riley-Smitha czy też Nicolle’a. Saladyn i krucjaty swoją siłę zawdzięcza jednak materiałom źródłowym, których trochę uświadczymy. Są to głównie przekłady zapisów z kronik arabskich publikowane w literaturze anglojęzycznej. Można wymienić tutaj kilku kronikarzy żyjących w czasach Saladyna – Baha ad-Din, Imad ad-Din al-Isfahani, Abu Szama, Ibn al-Asir. Niektórzy z nich byli jego doradcami i znali sułtana osobiście. Z kolei ze źródeł chrześcijańskich warto wymienić kronikę Wilhelma z Tyru czy też itinerarium Ryszarda I autorstwa Godfryda de Vinsauf. Na uwagę zasługuje także fakt, że Piotr Solecki prowadził konsultacje ze znawcą postaci Saladyna na gruncie muzułmańskim, profesorem Zakkarem z Uniwersytetu Damasceńskiego. Trochę niepokoić może dość spora liczba odnośników do materiałów zamieszczonych w Internecie, z których korzystano przy tworzeniu pracy. Być może autor obdarzył je zbyt dużym zaufaniem.

W swojej pracy Piotr Solecki stara się obiektywnie i krytycznie analizować informacje źródłowe. Stanowi to duży plus publikacji. Przykładem może być tutaj (opisane na s. 72-73) starcie z 1176 roku pomiędzy Saladynem a władcą Mosulu Sajf ad-Dinem. Twórca dzieła konfrontuje między sobą informacje spisane przez dwóch kronikarzy – Imad ad-Dina i Ibn al-Asira, słusznie przychylając się do tego ostatniego i odpowiednio to argumentując. W oczy rzuca się fakt, że autor przytacza bardzo dużo cytatów ze źródeł arabskich (przetłumaczonych na angielski), które sprawiają wielką frajdę czytelnikowi i są swoistymi smaczkami omawianej publikacji. Jednak prócz tego mamy także bardzo dużo cytatów z licznych opracowań innych badaczy. Osobiście nie jestem przyzwyczajony do takiej ilości cytowań, więc jest to dla mnie zauważalne, aczkolwiek nie jakoś specjalnie drażniące. Jednak sam autor w tej ilości musiał się pogubić skoro na s. 134 oraz 140 (przypisy 9 i 29) widnieje fragment tego samego cytatu pochodzącego z jednego ze źródeł. Gorszą sprawą jest, że w co najmniej kilku przypadkach brakuje opatrzenia przypisem cytowanego tekstu, a to już poważniejszy zarzut. Przykładami mogą być tutaj zamieszczone słowa Stevena Runcimana (s. 11), Bernarda Lewisa i cytat z Ibn al-Asira (s. 15). Ponadto w niektórych miejscach widać, że tekst został napisany na podstawie pozycji widniejącej w bibliografii. Przykładem może być periodyzacja krucjat według Riley-Smitha umieszczona na s. 22-23 (nota bene sam podział tego badacza jest dość ciekawy).

W tym miejscu czas przejść do minusów pracy, które tworzą swoistą garść soli. Niestety garść, nie szczyptę… Najbardziej drażniącą rzeczą w książce jest niekonsekwencja autora w stosunku do zapisywania wszelkiego rodzaju nazw własnych, zarówno osób jak i miejsc. W ten sposób na jednej stronie trafiamy na taki zapis, a na następnej stronie już na inny. Niezbyt obyty w tematyce lub mało spostrzegawczy czytelnik może się w tym gąszczu pogubić i uznać, że chodzi o inną personę lub inne miejsce. Autor jedynie poniekąd może czuć się usprawiedliwiony, ponieważ na pewno w kilku przypadkach musiał przenieść nazwy z literatury anglojęzycznej (która w pracy zdecydowanie dominuje) na język polski. Autor winien konsekwentnie albo stosować przyjęte nazwy polskie albo spolszczyć nazwy angielskie lub po prostu używać ich w języku angielskim. Pora na przykłady. Na s. 14 w miejscu opisywania walk o Antiochię podczas pierwszej krucjaty pada imię atabega Mosulu – „Kebogi”. W literaturze polskiej występuje on jako Kurbugha lub ewentualnie Kerboga (z języka niemieckiego). W języku angielskim jest on zapisywany jako Kur-Bugha. Na s. 47 podczas opisywania działań Saladyna w Egipcie w jednym akapicie pada trzy razy imię pewnego eunucha spiskującego przeciw Ajjubidzie – dwa razy jako „Nejah” i raz jako „Nadżah”. Autor ewidentnie spolszczył więc ostatnią nazwę, lecz nie zmienił już tych wcześniejszych. Wydaje mi się, że w większości przykładów autor mógł po prostu podać różne warianty zapisu danego imienia lub nazwy, choćby w nawiasie. Przykładem może być imię kontrowersyjnej postaci jaką był pan z Chatillon. Na s. 95 widnieje on jako „Renald”, lecz wcześniej na s. 88-90 i później na s. 99-100 został zapisany jako „Reginald”. Ponadto w publikacji padają nazwy miejsc słynnych bitew – „Hattin” oraz „Mont Gisard”. Są one konsekwentnie używane przez całą pracę, jednak w tych wypadkach wydaje mi się, że warto byłoby podać przynajmniej raz ich inne warianty – Hittin oraz Montgisard (osobiście najczęściej trafiałem właśnie na takie zapisy tych miejsc). Koronnym i według mnie najbardziej drażniącym przykładem niekonsekwencji zapisu jest nazwa nadmorskiego miasta krzyżowców – Akki. Raz mamy na s. 22 „Akrę”, a stronę dalej już „Akkę”. Dalej jest podobnie. Przykładowo, Akka występuje na s. 84, 104-105, a Akra na s. 126, 156 (gdzie występuje w tytule rozdziału), 159, 182 oraz na mapkach. Wydaje mi się, że błąd wziął się po prostu z nazwy tego miejsca w języku angielskim – Acre. Dla mnie Akra (ang. Accra) to stolica Ghany.

Oprócz powyżej omówionych błędów natury nazewniczej, niestety natrafiłem na kilka innych błędów. Na s. 89 autor pisze: „Tymczasem rycerstwo Jerozolimy zebrało się pod Seforis. Na czele armii stał Guya z Lousignon, zięć Baldwina. Dowódca był przybyszem z Francji, który poprzez małżeństwo z Sybillą w 1180 r. stał się potencjalnym pretendentem do tronu” – podkreślenia moje. W zapisanym imieniu wdarła się literówka (winno być Guy), jednak problemem jest wyraz „Lousignon”, który pojawia się konsekwentnie także na s. 95-97, 178. W literaturze polskiej oraz anglojęzycznej powszechnie występuje zapis Lusignan, który pochodzi od miejscowości o tej nazwie – kolebki rodu. Nie wiem więc skąd u autora wziął się taki dziwny zapis. Błędem merytorycznym jest także to, że Guy (Gwidon) został określony jako zięć Baldwina (w domyśle Baldwina IV Trędowatego), tymczasem był on jego szwagrem. Guy z Lusignan był zięciem króla Amalryka I. Na s. 145 występuje cytat z książki Richardsa: „Jak podaje Baha ad Din: „Kiedy machiny wojenne, trabeusze (podkreśl. moje), wieże oblężnicze i zwierciadła były gotowe, sułtan rozpoczął oblężenie 25 listopada i przypuścili szaleńczy atak”.”, gdzie zły zapis wynika, jak mi się wydaje, z błędnego tłumaczenia autora z języka angielskiego. W zaznaczonym fragmencie powinien widnieć oczywiście trebusz lub trebuszet. Inny błędny zapis występuje na s. 170, gdzie przytoczona jest postać zakonnika „Joahima de Fiori”. W tym miejscu chodzi o Joachima de Fiore (Joachima z Fiore). Kolejny cytat pochodzi ze s. 216: „Ostatnia ważna data, czyli 1189 r. i śmierć Barbarossy. Krucjata cesarza Fryderyka odwróciłaby na niekorzyść dla sułtana sytuację na Bliskim Wschodzie. Gdyby nie nagła śmierć Rudobrodego, losy Ajjubidy mogłyby być zupełnie inne”. Z analizy treści czytelnik może odnieść wrażenie, że Fryderyk Barbarossa umarł w 1189 roku, a nie w 1190 roku jak to miało miejsce w rzeczywistości. Skoro jesteśmy przy postaci cesarza Fryderyka Barbarossy to warto wspomnieć o zapisie jego pełniejszej tytulatury przez autora. Piotr Solecki kilkukrotnie (s. 19-20, 22, 150, 163) używa określenia „cesarz rzymski narodu niemieckiego”. Otóż zwrot ten jest wyrażeniem potocznym, które zaczęto używać dopiero w XV wieku, może pod koniec XIV. Od momentu koronacji Karola Wielkiego w 800 roku na cesarza nastąpiła restauracja Imperium Romanum na zachodzie, a fakt ten uznali cesarze bizantyjscy. Formalnie więc odnowiono Cesarstwo sprzed upadku, który nastąpił w 476 roku. Dopiero około połowy XIII wieku zastosowano po raz pierwszy określenie Święte Cesarstwo Rzymskie. Rozumiem, że autor chciał zapewne odróżnić antycznych cesarzy od tych wczesnośredniowiecznych. Jednak takie użycie tego terminu jest, jeśli nie błędne, to na pewno zbyt wczesne.

Ponadto jeszcze dwa stwierdzenia budzą moje wątpliwości. W pierwszym rozdziale opisując rozprzestrzenianie się islamu autor pisze na s. 10: „Na początku VIII w. Arabowie dotarli do Półwyspu Iberyjskiego, niszcząc królestwo Wizygotów. Morze Śródziemne stało się wewnętrznym morzem muzułmańskim, a dawna świetność Bizancjum czasów Justyniana zgasła. Podobny los spotkał dynastię perską” – podkreśl. moje. Wydaje się, że powyższe stwierdzenie zostało użyte na wyrost. Nie była to bowiem taka dominacja jak za czasów Imperium Romanum, które w swoich granicach rzeczywiście skupiało ziemie okalające cały basen Morza Śródziemnego. Od Arabów pozostał wolny Półwysep Apeniński z Adriatykiem, Grecja i jej wyspy na Morzu Jońskim i Egejskim. Niemniej dominacja arabska na Morzu Śródziemnym w tamtym czasie raczej nie podlega dyskusji. Druga kwestia dotyczy stwierdzenia zapisanego we fragmencie opisującym znaczenie bitwy pod Hattin na s. 117: „Hattin znajduje się niedaleko miejsca słynnego z Nowego Testamentu – Har Mageddon, czyli wzgórza Meggido. Jest to miejsce zapowiedzianej w Biblii bitwy między dobrem ze złem. Tam anielskie zastępy mają pokonać siły szatana. Ludzie średniowiecza wierzyli w koniec świata w roku 1000. Koniec nie nadszedł, dlatego, by lepiej przygotować się na nadejście Chrystusa, rozpoczęto wojny krzyżowe do Ziemi Świętej. Chrześcijanie z Saladynem walczyli nieopodal Megiddo, niestety krzyż uległ półksiężycowi” – podkreśl. moje. Pomijam już w cytowanym fragmencie pierwszy błędny zapis wzgórza Megiddo ponieważ później jest już poprawnie, a także stwierdzenie zapisane w ostatnim zdaniu, które pozwala sądzić, że chrześcijanie walczyli z Saladynem u boku (wraz z nim). Chodzi mi bardziej o podkreślone zdanie sugerujące, że powodem wypraw krzyżowych było przygotowywanie się na ponowne nadejście Chrystusa, wobec odłożenia się w czasie końca świata. Zdanie to wydaje mi się trochę przesadzone. W średniowieczu, a także i później w nowożytności nastroje związane z końcem świata rzeczywiście musiały się udzielać wśród ludności i co rusz jakaś data była uznawana za ostateczną. Jednak żeby był to czynnik decydujący o rozpoczęciu wypraw krzyżowych jest dla mnie wątpliwe.

Powyższy fragment to chyba najsłabszy moment pracy autora. Wydaje mi się, że w kilku miejscach wypadałoby wyjaśnić czytelnikowi znaczenie niektórych pojęć, szczególnie pochodzących z kultury arabskiej. I tak, dobrym przykładem do wyjaśnienia może być tajemnicza formacja „askarysów” (s. 113). Szukając wytłumaczenia tego terminu znalazłem kilka różnych znaczeń. Dobrym pomysłem było wstawienie wkładki w środku książki (pomiędzy s. 112 a 113) z mapkami oraz rycinami. Na dwóch mniejszych mapkach została ukazana Ziemia Święta z roku 1135 roku – tuż przed narodzinami Saladyna, a także z roku 1190 – podczas trzeciej krucjaty. Pojedyncza większa mapa prezentuje okres od 1127 do 1174 roku, a więc tuż przed wojną sułtana Egiptu z Zengidami. Jeśli chodzi o ryciny, to zaprezentowano na nich kilka zdjęć – m.in. pomnik Saladyna oraz jego grób w Damaszku, a także średniowieczne i późniejsze ilustracje dotyczące głównie walk krzyżowców z Saracenami. Niestety w tym miejscu muszę wspomnieć, że prócz podpisów nie ma informacji odnoszącej się do źródeł ich pochodzenia. W niektórych przypadkach mamy tylko informacje z jakiego okresu one są.

Niech te wszystkie moje uwagi nie przyćmiewają jednak omawianej publikacji i nie sugerują, że jest ona zła, bo byłoby to mylne wrażenie. Praca została napisana przystępnym językiem i pochłania się ją jednym tchem. Książkę czytało mi się dobrze (a gdyby nie duża liczba błędów rzucających się w oczy to nawet bardzo dobrze) i za taką ją uważam. Literówek jest co niemiara i w moim mniemaniu świadczą one o tym, że żadnej korekty wydawniczej nie było. Nie ma też za bardzo co tutaj winić autora, że nikt mu tej pracy przed drukiem uważnie nie przeczytał. Skoro w II wydaniu, które miałem okazję czytać, poprawiono błędy z wcześniejszej edycji to wręcz boję się jak wygląda I wydanie. Natomiast na pewno przy ewentualnym kolejnym wydaniu potrzebne będzie gruntowne sprawdzenie treści przez kompetentną osobę. Publikacja jest adresowana do szerokiego grona odbiorców, zarówno historyków jak i pasjonatów dziejów wypraw krzyżowych. Polecam ją także zwykłemu czytelnikowi chcącemu poznać wycinek ciekawej historii. Praca Piotra Soleckiego jest wartościową lekturą przybliżającą postać Saladyna, dzięki której można poszerzyć swoją wiedzę na temat tego największego przeciwnika krzyżowców. Co ważne, autorowi udało się – dzięki korzystaniu głównie z literatury anglojęzycznej – przeszczepić na polski grunt informacje zawarte w publikacjach zagranicznych, a także zaprezentować zapiski pochodzące ze źródeł arabskich.

Autor: Andrzej Zyśko

Opublikowano 18.12.2014 r.

Poprawiony: piątek, 13 grudnia 2019 09:38