Wojna lat 1806-1807 (cz. I, tom II)

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Eduard von Höpfner
Tłumaczenie: Bernard Lipka
Wydawca: Napoleon V
Rok wydania: 2014
Stron: 253
Wymiary: 24 x 17 x 2,1 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7889-011-9

Recenzja
Klęska armii pruskiej w bitwach pod Jeną i Auerstaedt 14 października 1806 roku była dopiero początkiem dramatu, jaki miał się rozegrać w ciągu najbliższych tygodni. Pokonana armia rozpoczęła odwrót w stronę wschodnich prowincji państwa podzielona na kilka grup. Niestety dla pobitych wojsk, zajmowane przez nie pozycje były tego rodzaju, że na niektórych odcinkach musiały one nadłożyć drogi. Tymczasem Francuzi rozpoczęli pościg, który trwał nieprzerwanie w ciągu kolejnych dni po bitwie, nie dając cofającym się Prusakom chwili wytchnienia. Podział cofającej się armii na części utrudnił stawienie po drodze oporu, co i tak było problematyczne z uwagi na wyczerpanie żołnierzy i upadek morale oddziałów. Czy możliwe było uniknięcie przez Prusaków ostatecznej katastrofy i wymknięcie się ścigającym ich jednostkom francuskim? Co przesądziło o tym, że oddziały francuskie w decydującym momencie okazały się szybsze? Na te i inne pytania związane z drugą fazą kampanii 1806 roku stara się odpowiedzieć w swojej książce Wojna lat 1806-1807 (cz. I, tom II) pruski oficer Eduard von Höpfner.

Recenzowany tom stanowi kontynuację części I i obejmuje okres od 15 października 1806 r. (czyli od następnego dnia po bitwach pod Jeną i Auerstaedt) do kapitulacji korpusów Blüchera i ks. Weimaru pod Ratkau (7 listopada) oraz kapitulacji Magdeburga (8 listopada) i wkroczenia Francuzów na ziemie polskie. Omówiono także działania prowadzone w stosunku do poszczególnych twierdz pruskich, aż do ich kapitulacji (Kostrzyn – 1 listopada, Plessenburg – 25 listopada, Hameln – 21 listopada, Nienburg – 26 listopada). Chronologicznie książka wybiega tutaj aż do końca listopada. Główne kryterium podziału materiału jest jednak geograficzne – autor opisał działania wojenne do momentu kiedy Francuzi całkowicie opanowali zachodnie terytoria Prus aż do Odry (nie opisuje jednak działań na Śląsku). Jako że jest to kontynuacja tomu I, by nie powtarzać się w zbyt wielu kwestiach, pozwolę sobie odesłać czytelników do wcześniejszej recenzji.

Jak już poniekąd wspominałem w recenzji poprzedniego tomu, lektura tej książki jest ciekawym doświadczeniem o tyle, że autor postawił sobie zadanie opisania najczarniejszych dni armii, w której służył, kiedy – jak to sam ujmuje – Opatrzność odwróciła swój wzrok od Prus. Do tego opisania szczegółowo, w sposób analityczny, bez niedomówień. Historia konfliktów częściej prezentowana jest z perspektywy zwycięzców. Przegrani zwykle nie lubią rozpisywać się o swoich klęskach, zwłaszcza tych najbardziej sromotnych, gdzie militarnie nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Jeśli pokonani walczyli dzielnie, zadali wrogowi duże straty, a później udało im się odnieść nad nim zwycięstwo – to co innego. Stąd jak czytałem dzieło Höpfnera nasuwały mi się w nieodparty sposób porównania do polskiej literatury poświęconej kampanii wrześniowej (np. znana seria monografii poszczególnych armii polskich i samodzielnych grup operacyjnych w 1939 r.) i tego w jaki sposób ukazywane są tam działania polskich oddziałów, jak wyjaśniane są ich porażki, jak komentowana jest przewaga przeciwnika, w jaki sposób autor opisuje męstwo żołnierzy swojej narodowości i analizuje możliwości obrońców przeciwstawienia się atakującym. Gdy przyjrzeć się uważniej, wbrew pozorom znaleźć można sporo podobieństw. „Metodologia” tłumaczenia klęski pokonanych, mimo ponad wieku dzielącego naszą literaturę od pruskiego autora, drastycznie się nie różni.

Odwrót pruskiej armii opisany został – tak jak się tego można było spodziewać – szczegółowo. Autor dość dużo miejsca poświęca na analizy dotyczące szeroko rozumianej logistyki i organizacji marszu. Pokazuje gdzie i ile czasu Prusacy zmarnowali po drodze, analizuje czy decyzje dowódców, które do tego doprowadziły, były w danych warunkach usprawiedliwione. Zatory na drogach, niewłaściwy rozdział kwater, jednostki pozostawione bez rozkazów – wszystko to składa się na ogólny obraz chaosu, jaki od czasu do czasu panował w różnych fazach odwrotu. Jeszcze więcej niż w tomie pierwszym przewija nam się przed oczami informacji na temat mijanych miejscowości i rozważań o możliwych trasach odwrotu. Niestety, ale bez mapy na ogół ciężko jest się pod tym względem w wywodach autora połapać (bardziej niż w tomie I), ponieważ cały czas opis obejmuje działania w skali operacyjnej na szerokim obszarze. Rzadko mamy do czynienia ze starciami taktycznymi.

Oceny autora są czysto wojskowe, a jednocześnie nieraz dość surowe. Pod wieloma względami przypominają w jego wydaniu ujęcie wojny polsko-rosyjskiej 1831 roku przez wybitnego polskiego historyka wojskowości Wacława Tokarza. Bardzo skrupulatnie analizuje i ocenia działania poszczególnych dowódców, nieraz przypisując winę konkretnym oficerom. Tak jak ujęciu Tokarza zarzuca się niekiedy współcześnie, że opisuje historię w taki sposób jakby oczekiwał od dowódców i żołnierzy, że będą działać zawsze w sposób prawidłowy i adekwatny do zaistniałej sytuacji, czyli nie uwzględnia (albo w niewielkim stopniu uwzględnia) to co Carl von Clausewitz nazywał „tarciem”, a co występuje w każdej machinie wojennej jaką jest armia. W przypadku wojska polskiego w 1831 r., z uwagi na szereg jego cech, należy od początku oceniać to w ten sposób, że pewne błędy musiały wystąpić, co nie znaczy, że nie należy ich oceniać jako błędów. Trochę podobnie jest u autora recenzowanej książki. Niby bierze pod uwagę fakt, że armia pruska była w trakcie odwrotu, że żołnierze byli głodni, zdemoralizowani, zmęczeni i o tym wszystkim wyraźnie pisze. Z drugiej strony, można odnieść wrażenie jakby oczekiwał, że armia pruska będzie cofać się po klęskach pod Jeną i Auerstaedt tak, jakby tych bitew właściwie w ogóle nie było. Błędy i zaniedbania postrzega raczej w kategoriach winy poszczególnych oficerów niż jako ogólny efekt odwrotu i nieustającego francuskiego pościgu, podczas którego tego rodzaju zjawiska jak wspomniane wyżej były naturalne, o czym zresztą świetnie pisał niewiele lat wcześniej rodak autora – Clausewitz. Powyższa cecha książki nie odciska na niej jakiegoś wyraźniejszego piętna, dla wielu czytelników może być trudno zauważalna. Najważniejsze, że nie prowadzi też do jakiegoś wypaczenia faktów. Tym niemniej da się w niej taki rys ocen autora wyodrębnić.

Kluczowym wydarzeniem dla przebiegu całego odwrotu była kapitulacja pod Prenzlau głównej armii pod dowództwem ks. Hohenlohe (28 października 1806 r.). To ona zdaniem autora doprowadziła do ostatecznego załamania morale innych zgrupowań, których dowódcy w większości przypadków dochodzili do wniosku, że skoro główne siły skapitulowały, to ich opór nie ma sensu. W odniesieniu do tych zdarzeń autor wytężył wszystkie moce, by dogłębnie i ze szczegółami wyjaśnić co się wtedy stało. Personalnie głównym winowajcą jest jego zdaniem płk Massenbach, szef sztabu armii ks. Hohenlohe, którego błędna charakterystyka sytuacji przedstawiona ks. Hohenlohe niedługo przed kapitulacją przesądziła o decyzji tego ostatniego. Autor wspomina oczywiście także o wielkim zmęczeniu wojska, a także skrajnym wyczerpaniu psychicznym i fizycznym księcia. W międzyczasie poddane krytyce zostały także inne elementy, jak system kwaterowania oddziałów stosowany przez armię pruską czy nieuzasadnione postoje na różnych etapach kampanii, które sprawiły, że w decydującym momencie Prusacy nie zdołali umknąć.

Odnośnie tego co pisałem wcześniej o nieuwzględnianiu „tarcia”, autor w bardzo wielu przypadkach skrupulatnie odnotowuje, że oddziały pruskie, którym wydawało się, że są okrążone, albo którym francuscy dowódcy wzywający je do kapitulacji oświadczali, że zostały odcięte, miały jakąś wolną drogę, którą mogły się wydostać. Stara się przy tym przeanalizować czy w danej sytuacji konkretny oficer był w stanie ustalić ten fakt i miał warunki do tego by próbować się przebijać, czy też nie. W wielu przypadkach dochodzi do wniosku, że wcale nie musiał kapitulować albo, że kapitulacja stanowiła wynik jego wcześniejszych błędów w dowodzeniu. Jest to dobra egzemplifikacja sposobu myślenia, który przedstawiłem wyżej, kładącego większy nacisk na indywidualną odpowiedzialność i spychającego na dalszy plan takie zjawiska jak, w tym przypadku, tzw. mgła wojny.

Opisy działań prowadzonych przez Francuzów w stosunku do twierdz, zwłaszcza tych największych, dają w większości przypadków bardziej przekonywujące dowody na to, że w 1806 r. w armii pruskiej zawiedli wyżsi dowódcy i że wśród żołnierzy wielu było takich, którym nie chciało się walczyć. Kapitulacja Magdeburga czy zwłaszcza Kostrzyna i Szczecina to bezpośredni przejaw wstrząsu moralnego, jakim dla Prusaków były klęski poniesione w pierwszej fazie wojny. Wystarczy wspomnieć, że Szczecin skapitulował przed kawalerią gen. Lasalle’a, która nie mogła nic zrobić miastu posiadającemu 10 tys. garnizon z liczną artylerią i zapasami umożliwiającymi przetrwanie długiego oblężenia. Paradoksalnie, dużo więcej wytrwałości wykazały garnizony małych twierdz nad Wezerą, które stosunkowo długo (jak na warunki tej kampanii), potrafiły skutecznie przeciwstawiać się przeważającym siłom francuskim. W związku z oblężeniami tych twierdz autor podejmuje też trudny temat różnic między starszymi i młodszymi oficerami armii pruskiej w stosunku wobec wojny, stając po stronie młodszych oficerów i podkreślając ich patriotyzm, a zarazem wychowanie w subordynacji wobec wyższej kadry dowódczej, które nie pozwalało im skutecznie przeciwstawić się postawom kapitulanckim.

Osobne fragmenty książki (w tym także ostatni, końcowy rozdział) poświęcone zostały negocjacjom dotyczącym zawieszenia broni, prowadzonym w imieniu króla Prus przez markiza Lucchesiniego. Jeszcze bardziej niż w tomie I autor bardzo stara się odmalować obraz Napoleona jako cały czas zwodzącego króla Prus pustymi obietnicami, a w chwili gdy ten decydował się przyjąć jego warunki, stawiającego nowe żądania. Zdaniem autora Napoleon, mimo wielokrotnie ponawianych zapewnień, nie chciał przerwania działań wojennych, ale od początku dążył do całkowitego zniszczenia armii pruskiej. Patrząc na to z perspektywy czasu, w okresie po bitwach pod Jeną i Auerstaedt trudno się chyba temu dziwić – skoro Napoleonowi udało się osiągnąć tak znaczące zwycięstwa, starał się je maksymalnie wykorzystać. Korespondencja z Fryderykiem Wilhelmem III jest raczej ilustracją na rozbieżność w sposobie postrzegania wojny między nim a Napoleonem. Prusacy myśleli, że uczestniczą w wojnie o ograniczonych celach, Napoleon grał o dużo wyższą stawkę, co za pomocą dyplomacji na jakiś czas udało mu się skutecznie przez nimi ukryć.

Parę słów odnośnie kwestii edytorskich, technicznych. Jak zwykle w przypadku wydawnictwa Napoleon V, dostajemy książkę w ładnej, solidnej oprawie, na wysokiej jakości papierze. O braku map na poziomie operacyjnym już wspominałem. Mapy taktyczne są dwie – jedna dotyczy potyczki pod Halle (17 października), druga potyczki pod Altenzaun. Obie wykonane popularną w XIX wieku techniką kreskową. Z uwagi na niewielki rozmiar pola bitwy są dość dokładne. Podobnie jak do tomu I, mamy załączone OdB korpusu generała Blüchera, ponadto liczne OdB z wykazami kapitulujących oddziałów (wraz z podaną liczebnością) w tekście książki. Do redakcji w porównaniu z tomem I dołączył Michał Swędrowski, co zaowocowało m.in. tym, że literówek jest mniej (co prawda w tomie I też nie było ich wiele) i mam wrażenie, że tekst (tłumaczenie) trochę zyskał w porównaniu z tomem I.

Podsumowując, tak jak w przypadku tomu pierwszego, mamy do czynienia z wartościową, choć niełatwą w lekturze książką. Tutaj dla pełnego odbioru bez wątpienia wymagającą map. Warto podkreślić, że jest to temat niemający żadnego porównywalnego opracowania w polskiej literaturze, co podnosi znaczenie tej publikacji. Polecam wszystkim zainteresowanym kampanią 1806 roku, armią pruską i epoką napoleońską. Niezależnie od nagromadzonych w niej danych i dawki szczegółowej wiedzy, jaką serwuje nam autor, w moim odczuciu książka ma jeszcze jeden dodatkowy walor: dobrze pokazuje, w sposób pośredni, zagadnienia dotyczące morale żołnierzy, którzy znaleźli się w niekorzystnej sytuacji operacyjnej, i wpływ tego czynnika na działania wojenne.

Autor: Raleen

Opublikowano 17.10.2014 r.

 

Poprawiony: piątek, 17 października 2014 07:11