IV Warszawski Turniej DBA (12.02.2011)

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Niżej garść zdjęć z IV Warszawskiego Turnieju DBA, pierwszego który odbył się w klubie „Agresor”, w gościnnych podwojach Politechniki Warszawskiej. Rozgrywki były jak zawsze emocjonujące. Miejmy nadzieję, że następnym razem spotkamy się w liczniejszym gronie, choć i na tej edycji było nieźle (tak przynajmniej twierdzą starzy bywalcy).

Początek turnieju. Greebo jako wzorowy organizator daje przykład jak powinien wyglądać prawidłowo oznaczony gracz

Poprawiony: sobota, 27 sierpnia 2011 08:38

Więcej…

 

Hannibal – największy koszmar Rzymu

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Większość z nas przyzwyczaiła się chyba do tego, że filmy historyczne dzielą się na głupawe superprodukcje tylko luźno związane z historią lub dokumenty. Te drugie często także okazują się nienajlepszej jakości, męcząc nas gadającymi głowami oraz ukrywając produkcyjne oszczędności zalewem prostych grafik komputerowych. Fabularyzowany dokument to niestety rzadkość, która tym bardziej powinna przyciągać uwagę miłośników historii. Spore zasługi na tym polu ma brytyjskie BBC, które i w tym przypadku stanęło na wysokości zadania.

„Hannibal – największy koszmar Rzymu” to właśnie fabularyzowany dokument, prezentujący życie owego wybitnego, kartagińskiego wodza. Został on nakręcony na zasadzie łączenia map, komentarza lektora oraz fabularyzowanych scen. Zwłaszcza ten ostatni element zasługuje na uwagę. Nie mamy tu wprawdzie do czynienia z wybitnym aktorstwem, ale postaci przedstawiono jak najbardziej poprawnie. Uwagę zwraca również duża dbałość o szczegóły. Widać, że film był konsultowany z dużą grupą ekspertów. W porównaniu z hollywoodzkimi superprodukcjami kostiumy czy broń wyglądają skromnie, a niektórym wydadzą się wręcz dziwne. Jednak to właśnie tak najprawdopodobniej wyglądali w rzeczywistości starożytni.

Poprawiony: piątek, 29 kwietnia 2011 08:42

Więcej…

 

Wielkie ewakuacje

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Pełny tytuł: Wielkie ewakuacje. Norwegia 1940. Francja 1940. Grecja 1941
Autor: Andrzej Perepeczko
Wydawca: Alma-Press
Seria: Nieznane oblicza historii
Rok wydania: 2010
Stron: 320
Wymiary: 24,6 x 17,2 x 2,4 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7020-421-1

Recenzja
Nie ukrywam, że do sięgnięcia po ten tytuł zachęciło mnie nazwisko autora. Drugim argumentem „za” było nietypowe, jak mi się zdawało, ujęcie tematu. Zazwyczaj kampanie w Norwegii (1940), Francji (1940) i Grecji (1941) przedstawia się od strony działań lądowych, które doprowadziły do klęski, zaś ich epilogi w postaci morskiej ewakuacji wojsk nie przyciągają już takiej uwagi. Z powyższych jedynie Dunkierka bywa częściej analizowana, ale to raczej z racji wyjątkowej i do dziś niezrozumiałej decyzji Hitlera o wstrzymaniu natarcia w kluczowym momencie, gdy jego wojska były w stanie okrążyć większość sił alianckich zgromadzonych w pobliżu miasta. Same operacje ewakuacyjne, jako pokłosie klęski, są oczywiście mniej spektakularne niż desanty morskie czy wielkie ofensywy lądowe. Autorowi udało się jednak znaleźć dla nich wspólny mianownik. Niewątpliwym walorem książki jest więc ich całościowe ujęcie.

Poprawiony: wtorek, 08 lutego 2011 02:52

Więcej…

 

Różne podejścia do wargamingu

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Gry planszowe tym różnią się od komputerowych, że zakładają kontakt z żywym człowiekiem. Co prawda teraz coraz popularniejsze stają się programy do grania w planszówki w sieci, takie jak Vassal czy dawniej Cyberboard, jednak prawdziwe planszówkowanie jest wtedy, gdy możemy spojrzeć przeciwnikowi prosto w oczy. Od tego jaki jest przeciwnik dużo zależy. Dla wielu graczy często ważniejsze bywa z kim grają niż w co grają.

Jakie cechy są szczególnie pożądane u graczy, a jakie odrzucają – to wdzięczny temat na niejeden artykuł. Kiedyś podjął go Leszek Kozłowski w felietonie „Pożytek z sędziego”. Podzielił on graczy na dwie grupy: 1) tych niecnych, którzy za wszelką cenę dążą do zwycięstwa, i 2) tych „których celem jest przede wszystkim dobra zabawa”. Wśród graczy dążących za wszelką cenę do zwycięstwa wyodrębnił kilka podgrup, zależnie od metod przez nich stosowanych, zniechęcających innych do grania. Nie chciałbym jednak streszczać całego jego felietonu – jest zamieszczony na naszym portalu. Natomiast jeśli chodzi o „dobrych” graczy, Leszek przypisał im kilka cech m.in. takich jak dbanie o zgodność z historią toczonych rozgrywek i interpretowanie przepisów gier w kontekście historycznym. Przyznam, że stało się to dla mnie inspiracją do napisania tego artykułu.

Poprawiony: wtorek, 08 lutego 2011 02:45

Więcej…

 

„Centurion” – historyczna masakra

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

„Centurion” to typowy przykład hollywoodzkiej produkcji (a raczej hollywoodzkiej w duchu, ponieważ wyprodukowanej w Wlk. Brytanii) opowiadającej o czasach starożytności. Niestety wraz z masakrą rzymskiego legionu w filmie następuje masakrowanie faktów historycznych, a co gorsza nawet zdrowego rozsądku.

„Centurion” bazuje na legendzie o zaginionym legionie, który miał zostać wybity w Brytanii. Legendzie podważanej przez historyków i wywodzącej się ze współczesnej literatury popularnej, a nie przekazów antycznych (w rzeczywistości IX legion poniósł znaczne straty, w roku 60 lub 61, podczas powstania Boudiki, królowej Icenów). Mamy II wiek naszej ery, w Brytanii wybucha bunt plemion piktyjskich. Gubernator wzywa więc IX legion, który ma za zadanie wyruszyć przeciwko buntownikom i zabić ich władcę, Gorlacona.

Z pozoru wygląda to sensownie. Nie trzeba jednak wielkiego eksperta, aby odkryć braki logiczne. We wstępie do filmu słyszymy, że Piktowie wykorzystywali znany im teren, aby prowadzić wojnę partyzancką. Rzymianie zachowują się więc jak kompletni idioci. Wysyłają legion w nieznany teren licząc, właśnie na co, że Piktowie staną do walnej bitwy pozwalając zabić swojego wodza? W dodatku wyruszający do walki legion opiera się na wiadomościach zebranych przez podobno zbuntowaną piktyjską wojowniczkę, służącą w charakterze zwiadowcy. Opieranie całej kampanii na wiadomościach od „barbarzyńców” raczej nie leżało w naturze Rzymian.

Poprawiony: piątek, 29 kwietnia 2011 08:16

Więcej…

 

O losowości w grach wojennych

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Grając w planszowe gry wojenne, jak w sporcie, bywa że wygrywamy, innym razem musimy pogodzić się z porażką. Jednak w przeciwieństwie do sportu, gdzie więcej zależy od nas samych i naszej dyspozycji danego dnia, w grach nieraz o efektach naszych działań rozstrzyga przypadek, z czym nie wszyscy chcą się pogodzić. Ślepy los, najczęściej w postaci rzutu kostką, w odczuciu wielu graczy jest na tyle zrośnięty z tym rodzajem rozrywki, że wręcz nieodzowny. Jednocześnie występuje wiele gier, które potrafią skutecznie ograniczać losowość, a wręcz ją eliminować. Obecnie mają one również liczne grono zwolenników, a tytuły takie jak „Napoleon’s Triumph” mogą je tylko powiększać.

Zanim zaczniemy zagłębiać się w kwestie losowości gier, zastanówmy się nad ideałem. Jakie cechy powinna mieć optymalna pod tym względem planszowa gra wojenna? Sądzę, że większość zgodzi się z tym, że najogólniej mówiąc chodzi o to, żeby pewne elementy losowe, nieprzewidywalne, występowały, ale jednocześnie by ostateczny wynik rozgrywki był w zdecydowanie większym stopniu wynikiem „myślenia” niż przypadku. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, bo te dwie cechy ciężko ze sobą połączyć. Rzecz rozbija się bardziej o właściwe proporcje między pierwszym a drugim.

Poprawiony: środa, 02 lutego 2011 18:47

Więcej…

 

Strona 310 z 312