Autor: Janusz Lizut
Wydawca: Bellona
Seria: Historyczne Bitwy
Rok wydania: 2018
Stron: 368
Wymiary: 19,5 x 12,5 x 1,9 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-111-5369-1
Recenzja
Kultura popularna często wypacza postrzeganie wydarzeń historycznych. Nie inaczej jest w przypadku II wojny wietnamskiej. Amerykańskie wojska i ich południowowietnamscy sojusznicy toczący walkę z operującymi w dżungli komunistycznymi partyzantami. Taki obraz prezentuje popkultura. Tymczasem wiedza o zakończeniu II wojny wietnamskiej jest znikoma.
Janusz Lizut w książce „Operacja Ho Chi Minh 1975” postanowił przybliżyć czytelnikom upadek Republiki Wietnamu, czyli Wietnamu Południowego. Tytuł publikacji jest nieco mylący. Na 330 stronach przedstawiono ostatnie lata II wojny wietnamskiej od podpisania 27 stycznia 1973 w Paryżu pokoju kończącego zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w konflikt po zajęcie południa przez Demokratyczną Republikę Wietnamu.
Waszyngton liczył, że przekazanie wielkiej pomocy finansowej i militarnej, w tym nowoczesnych typów broni, zagwarantuje jego sojusznikom bezpieczeństwo. Liczby wydawały się to potwierdzać. Niemal milion żołnierzy armii Wietnamu Południowego stanowiło teoretycznie ogromną siłę. Janusz Lizut wiele miejsca poświęca wyjaśnieniu jak teoria i oczekiwania rozminęły się z rzeczywistością. W trzech dużych rozdziałach przedstawiających trzy lata kalendarza wietnamskiego – Bawoła, Tygrysa i Kota.
Autor wyczerpująco omawia topografię regionu. Wbrew popularnemu wizerunkowi Wietnam Południowy nie składał się tylko z dżungli oraz Delty Mekongu, ale również wielu terenów, na których mógł się toczyć konflikt konwencjonalny. Lizut przedstawia także siły obu stron, ich wyposażenie oraz zarys składu poszczególnych formacji, zarówno armii Wietnamu Północnego, jak i Południowego. Walki ostatnich lat wojny miały przede wszystkim charakter konwencjonalny. W głąb terytorium Wietnamu Południowego posuwały się regularne jednostki armii Północy, wyposażone w znaczne ilości sprzętu pancernego i zmotoryzowanego. Nie byli to już lekko uzbrojeni partyzanci, lecz zaprawione w bojach, dowodzone przez doświadczonych oficerów oddziały wojskowe.
Starcie dwóch najbardziej zmilitaryzowanych państw regionu powinno mieć długotrwały charakter. Tymczasem wojna, której zakończenie stanowiła Operacja „Ho Chi Minh”, zadziwiła świat. Wietnam Południowy okazał się kolosem na glinianych nogach. Janusz Lizut wyjaśnia dlaczego istniejące na papierze liczne wojska szły w kolejnych starciach w rozsypkę. Przedstawia państwo w stanie upadku, którego większość obywateli nie miała przekonania do jego obrony, a wręcz uważała nacierające wojska za wyzwolicieli. Republika Wietnamu znajdowała się w narastającym kryzysie, a kolejne rządy nie miały pomysłu na jego rozwiązanie.
Z przedstawionych przez autora wydarzeń wyłania się więc kronika zapowiedzianego upadku i tragicznego końca rządu sajgońskiego. Wyzwolenie, lub upadek (w zależności od punktu widzenia) Sajgonu 29 kwietnia 1975, było wydarzeniem do przewidzenia. Zadziwiające okazało się jednak jego tempo.
Konflikt należał do tych wojen, które zakończyły się bezapelacyjnym i definitywnym zwycięstwem jednej ze stron. Komunistyczna Demokratyczna Republika Wietnamu odniosła je tracąc około 10 tysięcy zabitych, co jak na skalę działań nie stanowi ogromnej liczby. Ponadto straty armii południowowietnamskiej, posiadającej umocnione punkty oporu oraz krótsze linie zaopatrzenia okazały się o wiele wyższe.
Janusz Lizut wywiązał się z zadania przedstawienia konfliktu w sposób taki, aby jego tło i przebieg zrozumiał niezaznajomiony wcześniej z tematem czytelnik. Atutem jest wyjątkowo duża objętość tego HB-eka. 330 stron to więcej niż w zdecydowanej większości innych książek cyklu. Autor nie musiał więc skracać różnych wątków i mógł bardziej dogłębnie je objaśniać. Wprowadza również wątki poboczne, na przykład konflikt Republiki Wietnamu z Chinami o Wyspy Paracelskie, które do dziś są przyczyną sporu granicznego.
Czy książka ma jakieś wady? Niestety bibliografia jest dosyć uboga. Autor sięgnął po publikacje dostępne w Polsce i trochę angielskojęzycznych. Dodatkowo część wymienionych tytułów jest tylko w niewielkim stopniu związana z tematem. Nie oczekuję, aby autor odwoływał się do publikacji chińskich czy wietnamskich, ponieważ HB-ek nie stanowi publikacji naukowej. Warto by jednak zrobić kwerendę wśród tytułów wydanych w ZSRR czy Rosji, stanowiących przekłady materiałów źródłowych, albo zobaczyć jakie publikacje z krajów regionu zostały przetłumaczone na język angielski lub francuski. „Operacja Ho Chi Minh 1975” nie spełnia więc wymogu, który stawiam książkom o wojnach, czyli aby odwoływały się do publikacji z krajów będących stronami konfliktu.
Drugi bardzo duży minus za mapy. Są wprawdzie czytelne, jednak czarno-białe. Ten mankament wyeliminowano już w późniejszych HB-ekach. Niestety w „Operacji Ho Chi Minh 1975” zabrakło również stanowiących nieodłączny element obecnie wydawanych HB-eków plansz barwnych przedstawiających umundurowanie i wyposażenie żołnierzy obu stron. Nie usatysfakcjonowała mnie również część fotograficzna. Znaczna część ilustracji to zdjęcia samolotów oraz sprzętu pancernego. Fotografii z samych walk jest zaledwie kilka.
Te uwagi nie wpływają jednak na mój ogólny odbiór publikacji. „Operacja Ho Chi Minh 1975” Janusza Lizuta to książka godna polecenia.
Autor: Cisza
Opublikowano 10.11.2024 r.
« poprzednia | następna » |
---|