Co by było… gdyby nie było Powstania Listopadowego

  • Drukuj

Pгzу okazji rozmaitych rozmów zastanawiamy się najczęściej co by było gdyby wśród wydarzeń historycznych znalazło się kolejne. Czasem myślimy nad tym jak potoczyłaby się historia, gdyby wynik konkretnej bitwy czy kampanii był inny. Rzadko przedmiotem rozmów są spekulacje na temat konsekwencji braku pewnych wydarzeń historycznych.

Wielu historyków zastanawiało się co by było, gdyby Polacy odnieśli sukces w Powstaniu Listopadowym. Widzą Polskę niepodległą, a przynajmniej utrzymanie jej w pewnej autonomii. Widzą cara Mikołaja I jak idzie na ustępstwa i dołącza do Królestwa ziemie litewskie. W najgorszym razie wyobrażają sobie byt niezależny o kilkanaście lat dłuższy. Co by było jednak gdyby nie było Powstania Listopadowego?

Tu nasze myślenie może pójść jednym z dwóch torów: powstania nie było w ogóle lub powstanie było, jeno nie listopadowe, a dajmy grudniowe, lutowe czy marcowe.

Tekst ten traktować będzie o przypadku pierwszym. Powstanie nie wybuchło. Wiosną 1831 roku armia polska wyszła z Królestwa kierując się do Belgii, tworząc korpus armii wschodniego Cesarstwa. Szła na Zachód w towarzystwie korpusów rosyjskich, tak jak prawie dwadzieścia lat wcześniej maszerowała na wschód pod orłami Cesarstwa Zachodniego Napoleona. Powstanie belgijskie zostało utopione we krwi. Bruksela i Antwerpia zajęta. Rosjanie i Polacy weszli do Paryża demontując rewolucję lipcową. W ogniu walk wyrosło nowe pokolenie dowódców z Chrzanowskim, Prądzyńskim i Bemem. Całkowicie zawiedli Skrzynecki i Krukowiecki. Wiosną 1832 roku wojska polskie powróciły do kraju.

W nurcie niepodległościowym zwyciężyła koncepcja związania Polski z losem Rosji.

Wielki Książę Konstanty przy całej swej surowości poprowadził Królestwo w kierunku gwałtownego rozwoju gospodarczego. Warszawa, Lublin, Kielce stały się najistotniejszymi centrami gospodarczymi Imperium. Lubecki doskonale sprawdził się jako premier rządu, a książę Czartoryski poprzez swe wpływy w Petersburgu wyjednał w zamian za lojalność Polaków korzystne ustępstwa polityczne dla Królestwa, którego pozycje w Cesarstwie porównać można by tylko z pozycją Czech w Cesarstwie Habsburskim, jako jego najbogatszej prowincji. Ten okres kooperacji z Rosją jest oceniany przez wielu historyków jako zdrada narodowa, upodlenie i hańba. Przewróćmy jednak karty historii, by zobaczyć jak potoczyła się ona dalej.

W trakcie Wiosny Ludów społeczeństwo polskie, choć bogate i dostatnie to świadome politycznie, wystąpiło w ogólnonarodowym powstaniu. Stało się to w chwili, gdy król Prus musiał uciekać z Berlina, Austria borykała się z problemami we Włoszech, a Rosjanie zajęci byli na Węgrzech. Doskonale przygotowana, pięćdziesięciotysięczna armia polska posłużyła jako kadra dla świetnie dowodzonego przez generała Bema wojska narodowego, które w decydujących fazach wojny liczyło ponad sto pięćdziesiąt tysięcy.

Wreszcie, po z górą pięćdziesięciu latach niewoli, Polska odzyskała niepodległość.

Do Królestwa wróciły Poznań, Kraków, Lwów i Wilno. Stało się to bez pomocy mocarstw, a czasem przy ich zdecydowanym sprzeciwie. Słynna linia Palmerstona zostawiała Wilno Rosji, a Lwów Austrii, jednak oba te miasta były w rękach Polaków, a ci nie byli skłonni ich oddawać. W Europie Wschodniej zapanował nowy porządek. Austria zredukowana do swych ziem niemieckich i Czech zwróciła baczniejszą uwagę na Włochy oraz Niemcy, gdzie udanie kontrowała posunięcia Bismarcka, kierując baczną uwagę na reformy polityczne i gospodarcze. Na wschodzie wyrosło silne państwo węgierskie związane układami z Polską. Ekspansja Rosji na wschód i Bałkany została w znacznym stopniu powstrzymana.

W wojnie krymskiej Polacy zachowali neutralność, rozbudowując potęgę swego młodego państwa. Zamieszki 1863 roku przyniosły Polsce ustrój republikański (Regent Królestwa oddał władze w ręce Rządu Tymczasowego). Kolejne lata to dalszy rozwój gospodarczy Polski, którego nie zachwiały takie wydarzenia jak zjednoczenie Włoch, Niemiec, usamodzielnienie się państw bałkańskich. Polska dyplomacja umiejętnie wygrywała swój sojusz z Węgrami przeciw Rosji i Austrii na wschodzie, podobnie manewrując na zachodzie, między Niemcami i szukającą odwetu za klęskę pod Sadową Austrią.

W wiek dwudziesty weszła Polska silna, nowoczesna, posiadająca doskonałą armię, związana traktatami sojuszniczymi z Węgrami i Francją. Polska będąca atrakcyjnym partnerem i niebezpiecznym przeciwnikiem.

W tekście wykorzystano obraz Januarego Suchodolskiego „Gen. Chłopicki i gen. Skrzynecki na czele Wojska Polskiego”.

Artykuł pochodzi z czasopisma „Gry Wojenne” nr 5-6/96

Dyskusja o artykule na FORUM STRATEGIE

Autor: Jarosław „Comandante” Andruszkiewicz
Zdjęcia: internet

Opublikowano 15.12.2012 r.

Poprawiony: sobota, 26 stycznia 2013 19:24