Koniec „Rakolandu”

  • Drukuj

Główna tablica w siedzibie PMiHW, informująca o jej działalności (m.in. o stosowanych w niej systemach zasad do poszczególnych okresów historycznych i in.)

Nic nie może przecież wiecznie trwać – śpiewała kiedyś w jednej ze swoich piosenek Anna Jantar, jednak przez lata wydawało się, że instytucji, której chciałbym poświęcić ten krótki artykuł, czas się nie ima. W świecie wargamingu, gdzie ostatnimi czasy coraz częściej spotykamy różnego rodzaju inicjatywy i „prodżekty”, które wypalają się zanim jeszcze zdążą się rozwinąć i nim coś więcej może z nich wyniknąć, działalność Sławomira Rakowieckiego i prowadzonej przez niego już niemal 40 lat Pracowni Modelarstwa i Historii Wojskowej (PMiHW), jest bez wątpienia ewenementem. Nazwa „Rakoland” powstała od nazwiska szefa Pracowni i dotyczy bardziej miejsca jej działalności, czyli siedziby PMiHW (nawiasem mówiąc, ponoć określenie „Rakoland” stworzyli i z początku stosowali głównie niezbyt przychylni szefowi Pracowni gracze, ale potem zostało ono przyjęte przez niego samego, co uważam z jego strony za przejaw autoironii).

Pracownia powstała w 1974 roku, w zamierzchłych czasach PRL, kiedy to o czymś takim jak wargaming mało kto słyszał, a większości modeli na ogół nie można było ot tak kupić w sklepie, jak to jest dziś. Nie trzeba się chyba specjalnie rozwodzić nad tamtą epoką. Jak nietrudno policzyć, w 2014 roku PMiHW kończy 40 lat. Przez cały ten okres prowadzi ją ta sama osoba – wspomniany już instruktor Sławomir Rakowiecki. Pracownia działa w Warszawie, na Woli, organizacyjnie w ramach tamtejszego Zespołu Wolskich Placówek Edukacji Kulturalnej. Na przestrzeni lat dwukrotnie zmieniano siedzibę, ostatnia zmiana miała miejsce 21 lat temu (w styczniu 2014 roku minie równo 21 lat). Pracownia ulokowała się wówczas w budynku zajezdni autobusowej przy ul. Redutowej. Nie byłoby to zapewne możliwe, gdyby nie działalność szefa Pracowni w Związku Zawodowym „Solidarność”, którego aktywnym członkiem pozostaje po dziś dzień.

W budynku zajezdni przy ul. Redutowej Pracownia zyskała własne pomieszczenie o dość dużych rozmiarach, bo aż 150 metrów kw. Pozwalało ono pomieścić rosnące z roku na rok zasoby oraz prowadzić zajęcia dla licznego grona jej uczestników, w tym rozgrywać duże, wieloosobowe bitwy, angażujące setki figurek i trwające czasami kilka dni. Świadectwem, że było to możliwe, są mapy do rozgrywek kampanijnych, dla różnych okresów historycznych i różnych teatrów działań, które zobaczyć można na ścianach Pracowni.

Całe pomieszczenie zostało optymalnie zagospodarowane. Swoje miejsce znalazły liczne makiety. Uwagę gości wkraczających w progi PMiHW przykuwały zwłaszcza szklane gabloty z modelami przedstawiającymi oddziały i sprzęt wojskowy ze wszystkich epok historycznych, od czasów starożytnych po II wojnę światową. Na zewnątrz Pracownia prezentowała się na licznych wystawach modelarskich, od czasu do czasu pojawiała się też w mediach, w tym w telewizji. Na przestrzeni lat przewijały się przez nią kolejne pokolenia graczy, wychowanków Pracowni, którzy często właśnie tutaj stawiali pierwsze kroki w świecie wargamingu, zwykle jeszcze jako uczniowie szkoły podstawowej.

Skąd więc tytułowy Koniec „Rakolandu”? Otóż niedawno okazało się, że miejscowa władza samorządowa ma nowe plany inwestycyjne. Przewidują one likwidację zajezdni przy ul. Redutowej, przynajmniej w takiej formie, w jakiej funkcjonowała ona do tej pory (nie chciałbym się tutaj nadmiernie wdawać w szczegóły, bo nie pora po temu). Co najważniejsze, wraz z likwidacją zakładu ma zostać całkowicie zburzony budynek, w którym mieści się siedziba Pracowni (a także kilka innych). W miejscu tym powstanie w przyszłości stacja paliw ekologicznych, którymi napędzane będą miejskie autobusy (taka zajezdnia XXI wieku – jak to bywa nazywane). Jednak na razie, równolegle z likwidacją dotychczasowego zakładu i jego substratów technicznych (takich jak warsztaty naprawcze, kotłownia), zbudowano w tym miejscu, za sporą kwotę, „tymczasową” (sic!) stację paliw dla… silników diesla. Likwidacja zajezdni to oczywiście zwolnienia. Ponoć autobusy miały przejąć inne zakłady, ale te nie za bardzo się w nich mieszczą, tak że część z nich wystawiono na sprzedaż. Ponoć rezygnacja z warsztatów naprawczych wiąże się z tym, że nowe autobusy są prawie bezawaryjne, więc nie trzeba ich tyle remontować, co wysłużonych Ikarusów. Mechanicy twierdzą jednak co innego. Oficjalnie władze mówią o „unowocześnieniu”, ale w praktyce nietrudno się domyślić o co chodzi.

Nie wnikając w szczegóły działań w stosunku do zajezdni, o których poczytać można tu i ówdzie w Internecie, dla PMiHW podjęta w lecie decyzja o wyburzeniu budynku, gdzie działała, oznaczała jedno – konieczność poszukiwania nowej siedziby, po 21 latach (od 1993 r. – przez więcej niż połowę swojego istnienia) funkcjonowania przy zajezdni przy ul. Redutowej. Stąd, co tu dużo mówić, dla wszystkich jej członków jest to historyczny moment. Przy tym niełatwo znaleźć równie dobrą siedzibę jak dotychczasowa (m.in. pod względem powierzchni, spełniania wymogów oświatowych). Osobnym wątkiem całej sprawy są negocjacje z miejscowymi władzami oświatowymi, które – jak wiem z dobrze poinformowanych źródeł – przypominały niekiedy serial komediowy. Dla dobra sprawy nie będę się rozwodził nad szczegółami. Ogólnie rzecz biorąc, można jedynie powiedzieć, że w naszym pięknym kraju wytłumaczenie niektórym instytucjom czym zajmuje się PMiHW (w zasadzie dotyczy to każdej podobnej pracowni modelarsko-historycznej) i co to jest wargaming nieraz nie jest zadaniem łatwym. Nawet dla kogoś kto propaguje go (dodajmy, że z sukcesami) przez niemal 40 lat.

Zbliża się koniec 2013 roku i zaplanowane (już jakiś czas temu) na okres poświąteczny przenosiny. W swojej nieprzebytej mądrości, mimo wcześniejszych obietnic, władze doprowadziły do tego, że w budynku, gdzie ma siedzibę PMiHW, wyłączono już ogrzewanie. W związku z tym w grudniu rozgrywki prowadzono w kurtkach, zacierając od czasu do czasu ręce. Jak na złość, ostatnio pogoda nie chce „współpracować” z władzami w zbożnym celu doprowadzenia do szybszego opróżnienia budynku, bo mrozów nie widać, a temperaturę mamy wiosenną (w święta było nawet 10 stopni Celsjusza na plusie). Przed świętami miały miejsce ostatnie rozgrywki. Być może jakieś pożegnalne spotkanie zostanie jeszcze zorganizowane w styczniu, kiedy to według mojej wiedzy PMiHW ostatecznie opuści zajmowany dotychczas lokal, przenosząc się do budynku Zespołu Wolskich Placówek Edukacji Kulturalnej przy ul. Brożka (z którego kiedyś, wiele lat temu, się wyprowadzała). Czy pozostanie tam na stałe, czas pokaże. Faktem jest, że Pracownia posiada duże zbiory, których istotną część zawsze starała się wyeksponować (trzymanie wszystkiego w skrzyniach mija się z celem, zwłaszcza jeśli dążymy do popularyzacji wargamingu, szczególnie jego aspektu modelarskiego). Z tego m.in. powodu potrzebuje odpowiednio dużego lokalu.

Wierzę, że w nadchodzącym roku szefowi Pracowni uda się przezwyciężyć problemy organizacyjne związane ze zmianą siedziby i przeorganizowaniem całego przedsięwzięcia w nowych warunkach, czego mu serdecznie życzę, jednocześnie solidaryzuję się z nim w trudnej sytuacji, w jakiej go postawiono. W międzyczasie zaznajomiono mnie z różnymi planami na przyszłość i wyglądają one obiecująco. Tak więc, o ile „Rakoland” odchodzi do przeszłości, to PMiHW będzie funkcjonować dalej, już w nowej siedzibie i w nieco zmienionym otoczeniu. W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować za możliwość goszczenia od czasu do czasu w Pracowni i za wszelkie przejawy życzliwości, jakie mnie spotkały w przeciągu ostatnich kilku lat. Wraz z graczami z naszego forum, działającymi w klubie „Agresor”, udało się w ciągu tych lat przeprowadzić w Pracowni kilka wspólnych rozgrywek. Pozostaje żałować, że nie było ich więcej, ale i tak wspominać je będziemy z wielkim sentymentem.

Na koniec trochę zdjęć zrobionych przeze mnie w Pracowni na przełomie listopada i grudnia, a więc niecały miesiąc temu. Jeśli chodzi o zdjęcia modeli, zamieściłem jedynie kilka przykładowych, więcej postaram się zamieścić na forum, również na potrzeby samej Pracowni miały zostać wykonane zdjęcia całości pomieszczeń. Z pewnością będą one dokładniejsze i lepszej jakości niż te kilka zdjęć zrobione przeze mnie naprędce. Jak tylko się pojawią damy znać na forum.

Stół, przy którym uczestnicy Pracowni malowali modele, odbywały się narady itp. W tle mapy do rozgrywek kampanijnych

Dalsza część stołu modelarskiego, a za nim mapa do kampanii na Pacyfiku z okresu II wojny światowej

Komputer szefa, z czasem jednak służył do użytku ogólnego

Przestronne wnętrze pracowni. Na tym zdjęciu najlepiej widać jak duże bitwy można było w niej rozgrywać

Mapa do kampanii średniowiecznej

Skład makiet (cz. 1). Na co dzień są one schowane za kotarą

Jedna z kilku makiet gór

Skład makiet (cz. 2). Jest wszystko, od średniowiecznych zamczysk i grodów, po makiety przedstawiające pole walki z okresu II wojny św.

Kolejna góra, tym razem o zupełnie innym profilu

Wzgórza, zabudowa miejska i średniowieczny gród

I jeszcze rzut okiem z bliska na domki – głównie do wykorzystania dla walk w okresie II wojny św.

Pracownia miała swoją wydzieloną część – pokój szefa, zwany Gabinetem Metodycznym. Kiedyś zwykłym członkom PMiHW nie tak łatwo było przekroczyć jego podwoje

W gabinecie, po lewej, w szafach znajdowały się drewniane skrzynki z figurkami, w zasadzie większość zasobów Pracowni. Posegregowane, podpisane i poukładane w poszczególnych przegródkach okresami historycznymi, narodowościami itd. Jako że figurek i modeli sprzętu Pracownia ma grubo ponad 100 tysięcy, sprawne poruszanie się po tych zbiorach wymagało zachowania wzorowego porządku. Pod oknem biurko szefa, po prawej trochę wycinków z gazet, które pisały o Pracowni, często przed wielu laty (przez co same w sobie wycinki te są ciekawym źródłem wiedzy o jej działalności), oraz trochę zdjęć sprzed lat

Jak widać, na biurku jeszcze pod koniec listopada trwały intensywne prace modelarskie, a modele od największych do najmniejszych

Tutaj kolejne zestawy modeli przygotowane do pomalowania (to z zasobów samego szefa Pracowni, uczestnicy swoje figurki trzymali oddzielnie)

Na ścianie, pod licznymi dyplomami tymczasowo przycumowało kilka okrętów z dawnych epok historycznych

Pod drakkarami usadowiły się jeszcze dwie starożytne galery

Poniżej okrętów podręczna półka z małymi makietami

Zdjęcie szefa Pracowni z czasów największej świetności „Rakolandu”

Plakat z wystawy modelarskiej w 1987 roku, na której prezentowała się Pracownia. Takich plakatów na jej ścianach znalazłem więcej

Kanapa na zapleczu, wielokrotnie służyła młodszym instruktorom do celów noclegowych. Jej rozmiary sprawiały, że mogło się na niej pomieścić nawet dwóch ludzi (albo jeden bardziej obszerny instruktor). Niektórzy bardzo sobie to udogodnienie cenili. Niestety, wątpliwe by po przenosinach udało się je utrzymać (bo co na to „zasady oświaty”?)

IJN Sakura (1944 r.), skala 1:700

IJN Asashimo (1944 r.), skala 1:700

IJN Aoba (1945 r.), skala 1:700

Gablota z samolotami I wojny światowej w skali 1:72

Gablota z samolotami II wojny światowej w skali 1:72

Fragment gabloty z samolotami II wojny światowej – dolna część gabloty, z największymi samolotami tego okresu

Gablota z figurkami do wojny siedmioletniej w skali 1:72 (jedna z tych, które pod koniec pozostały jeszcze w nienaruszonym stanie)

Zasady użycia czołgów wg Heinza Guderiana – wyciąg z Achtung Panzer! przygotowany specjalnie dla graczy i zawieszony na centralnej tablicy w PMiHW. Czasem, grając z różnymi osobami i obserwując w jaki sposób wykorzystują czołgi, mam wrażenie, że zapoznanie się i przyswojenie powyższego kanonu przydałoby się nie tylko początkującym wargamerom. Co prawda niedawno, dzięki wydawnictwu Erica, na rynku pojawiło się tłumaczenie całości dzieła Guderiana, ale kiedyś nie było ono powszechnie dostępne

Ostatnie wcielenie szefa Pracowni – sułtan Saladyn, jak mi wspominał, jedna z jego ulubionych postaci historycznych

Więcej informacji na temat Pracowni znajdziecie na jej stronie internetowej

Dyskusja o artykule na FORUM STRATEGIE

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 26.12.2013 r.

Poprawiony: środa, 01 stycznia 2014 10:28