Wrzesień 1939 – nr 23 (modele dowództwa polskiego)

  • Drukuj

Po tym jak na rynku ukazało się już kilka numerów gazetki z dołączonymi figurkami First to Fight, wszyscy przyzwyczaili się do standardu figurek, do jakości ich wykonania i rzeźby. Nie jest ona ani rewelacyjna ani tragiczna, i chyba nikt się już nie spodziewa, że coś ulegnie znaczącej poprawie lub znaczącemu pogorszeniu.

Niestety, moim zdaniem, ten numer obniżył loty, i to z kilku powodów.

Po pierwsze terminowość ukazywania się. Poprzedni numer ukazał się na samym początku marca (ja kupiłem w empiku 2 marca, w poniedziałek), toteż numer 23 z Dowództwem polskim powinien być w sprzedaży w okolicach 23 marca. Niestety był tydzień później. Według zapowiedzi numer 24 także będzie opóźniony, czyli otrzymujemy produkt, teraz już co cztery tygodnie, a nie co trzy. Nie jest to jakiś wielki problem, ale nie tak było to zapowiadane. Szczątkowe informacje o tym firma podaje na swoim fejsbuku, co zmusza do jego wertowania, a i nie każdy musi mieć tam konto. Brak takich informacji na stronie internetowej wydawcy, która zresztą powoli zamiera.

Po drugie, liczba figurek w zestawie. Zestaw dowództwa niemieckiego liczył 21 figurek, a polskiego, za tą samą cenę, tylko 18. Wydaje mi się, że jakaś figurka musiała zupełnie się nie udać, inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć. Ale przecież można było dodać jakąś inną, w pozie strzeleckiej, z zestawu piechoty, lub innego, przyszłego.

Po trzecie – duża losowość występowania figurek w zestawie. Wystarczy prześledzić nasze forum i dowiedzieć się, kto z kolegów, co dostał. Jak ktoś miał pecha, to dostał cztery granatniki i dwóch ładowniczych. Ja z kolei mam tylko dwóch telefonistów, za to dostałem klęczącego strzelca. A akurat tych telefonistów przydałoby mi się więcej. Ta wada jest już poważna, kupujemy produkt i nie wiemy, co dostaniemy w środku. Według mnie firma powinna na to zareagować.

Gazetka: W zeszycie dostaliśmy opis walk 2 Morskiego Pułku Strzelców. Opis walk dość szczegółowy, wprowadzający w nastrój tamtych dni. Następnie mamy opis budowy i historię powstania granatnika wz. 36. Moje zastrzeżenie budzi wielkość czcionki – w tym artykule jest po prostu mikroskopijna. Dalej znajdujemy barwne plansze „jak malować”, tym razem na przykładzie oficera. Kolejne trzy strony to historia i budowa karabinu p-panc. wz. 35 ur i środków łączności używanych przez wrześniowe Wojsko Polskie. Jest kilka ciekawych zdjęć (troczenie granatnika do roweru, czy karabinu p-panc. do konia).

Materiał: Jest to taki sam, półmiękki plastik, co w poprzednim zestawie piechoty polskiej. Niestety cały czas na większości figurek są leciutkie nadlewki tu gdzie stykały się połówki formy, które trzeba będzie usunąć skalpelem. Na tym plastiku niestety nie można pracować płomieniem świecy (testowałem na Niemcach), także praca gorącym drutem nie zawsze daje pożądany efekt. Jest to defekt o tyle kłopotliwy, że wymaga żmudnej i długiej pracy oraz dokładności. Figurki dostajemy w woreczkach strunowych, bez ramek. Wejścia formy znajdują się na podstawkach, dzięki czemu głowy (hełmy) nie są przez nie zdeformowane. Woreczkowanie jest pewnie powodem losowego doboru figurek w zestawie, co jak pisałem, nie powinno mieć miejsca.

Rzeźba: Tak jak w zestawie piechoty polskiej, rzeźba figurek jest dobra, powiedziałbym, iż lepsza i głębsza niż w przypadku zestawów niemieckich. Najbardziej to widać w przypadku spodni piechurów, które u Niemców są w zasadzie gładkie, a ewentualne fałdy dość płytkie. Tutaj niezależnie czy figurka stoi czy klęczy, fałdy portek są głębokie i na pewno będą lepiej wyglądać po pomalowaniu. Niestety źle jest odlana kolba karabinu p-panc. – trzeba będzie ją podsztukować z green stufu, choć nie w każdym przypadku ubytek jest taki sam. Lepiej wykonano granatnik – nie jako osobny element, a razem z podstawką celowniczego. O dziwo wyszedł zupełnie dobrze, nie zlał się i jest wyraźnie większy (niemiecki bowiem, jest za mały i na moich podstawkach trochę ginie).

Pozy: W zestawie mamy 6 póz (ja chyba wyjątkowo dostałem siedem), każda powtarza się trzy razy. Podobnie jak zestaw niemiecki, ten nie jest specjalnie rozbudowany, przydałoby się jeszcze, co najmniej ze dwie pozy. Ja dostałem:
- Oficera z pistoletem (3 szt.)
- Podoficera patrzącego przez lornetkę (3szt.)
- Strzelca karabinu p-panc. (3 szt.)
- Celowniczego granatnika (3 szt.)
- Ładowniczego granatnika (3 szt.)
- Telefonistę (2 szt.)
- Klęczącego strzelca (1 szt.).

Podstawki: Każda z figurek ma własną podstawkę, choć są one trochę cieńsze od „niemieckich”. Za każdym razem podkreślam, że w dalszym ciągu brak informacji o podstawkowaniu pododdziałów. Pozostają aktualne pytania z poprzednich recenzji: czy i kiedy dostaniemy podstawki dla drużyn? Jakie będą ich wymiary? Ma to o tyle znaczenie, że podstawka jest integralną częścią wargamingowej figurki i jej wykonanie ma wielki wpływ na odbiór całości.

Otrzymaliśmy zestaw bardzo poprawny historycznie, który po wysiłku związanym z usunięciem nadlewek będzie prezentował się na stole zupełnie przyzwoicie.

Jako kibic projektu, jego wielki sympatyk oraz poważny klient (zawsze kupuję minimum dwa zestawy, dodatkowo wiele zestawów ekspediuję także na Węgry) jestem jednak rozczarowany zmniejszeniem liczby figurek w zestawie i losowością ich występowania. Czuję się tu po prostu oszukany.

Dyskusja o modelach na FORUM STRATEGIE

Autor: Marcin Sowa
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 21.04.2015 r.

Poprawiony: czwartek, 23 kwietnia 2015 12:20