XV Galicyjskie Manewry Strategów – bitwa koło Guernsey 1794 („Serpents of the Seas”)

  • Drukuj

W ciągu ostatnich lat bitwy morskie z epoki żaglowców regularnie goszczą na stołach w Muszynie. Nie inaczej było podczas XV Galicyjskich Manewrów Strategów. Tym razem postanowiliśmy zagrać w Serpents of the Seas (wyd. GMT Games), stanowiące drugą część systemu Flying Colors. Część ta różni się od dwóch pozostałych (które dotychczas się ukazały) tym, że zawiera karty taktyczne i poświęcona jest mniejszym starciom oraz wprowadza zasady do pojedynków okrętów i zawiera szereg małych scenariuszy tego typu. Zasady dotyczące kart taktycznych były już w pierwszej części systemu, ale tak naprawdę dopiero po ukazaniu się Serpents of the Seas można było w pełni ich użyć. Karty zastępują standardową aktywację i wprowadzają różne bonusy i wydarzenia, a także ograniczenia. Można je zagrywać na dwa sposoby: do aktywacji zgrupowań okrętów (bądź pojedynczych okrętów) oraz jako wydarzenia. Osobne rozwiązania obejmują wymuszone manewry (na to nie graliśmy). Do naszej rozgrywki wybraliśmy bitwę koło Guernsey, stoczoną 23 kwietnia 1794 między flotami angielską i francuską. Każda strona dysponuje czterema okrętami i jednym admirałem. Debejowi przypali tym razem Francuzi, zaś Raleenowi Anglicy.

 

Szyki flot na początku bitwy. Anglicy płyną z wiatrem, Francuzi częściowo pod wiatr. Obie strony dysponują po 4 okrętami. Admirałowie obu eskadr znajdują się na czołowych okrętach. Audacity (morale i wyszkolenie) floty angielskiej w bitwie wynosi 1, zaś francuskiej 0. Anglicy mają więc przewagę, którą rekompensują po części umiejętności francuskiego admirała. Sytuacja nie jest na początku dobra dla Francuzów, ponieważ ostatni okręt jest wystawiony na atak od rufy.

 

Na początku inicjatywę zyskali Anglicy (na zdjęciu przedstawiającym pierwszy etap nie ma kart zagranych przez graczy na inicjatywę). Ich idący na czele okręt admiralski wyszedł na rufę ostatniej jednostki francuskiej, ale niestety ostrzał wypadł wyjątkowo pechowo i Francuzi stracili tylko 1 punkt żagli. Przeciwnik nie pozostał dłużny i wkrótce Anglicy dostali 3 punkty strat w żaglach (Francuzi użyli jako wydarzenia karty Fire on the Roll, zwiększającej ich modyfikacje narodowe do siły ognia). Anglicy wykorzystują dwie karty jako wydarzenia. Pierwsza z kart (Master Helmsman) pozwala zwiększyć bądź zmniejszyć prędkość pojedynczego okrętu o 2. Dzięki niej druga jednostka w szyku mogła przyspieszyć i znaleźć się tuż za okrętem admiralskim. Będzie mogła dzięki temu szybciej włączyć się do bitwy. Druga z kart zagranych przez Anglików (Expert Topmen) pozwala w dowolnym momencie podnieść pełne żagle. Dzięki temu dwa kolejne okręty mogą szybciej popłynąć do przodu.

 

W drugim etapie Francuzi postanawiają przejąć inicjatywę. Zagrywają w tym celu kartę o wartości 2. Wobec zagrania przez Anglików na inicjatywę karty o wartości 14, w zupełności wystarczy to do przejęcia inicjatywy. Karta Francuzów ma jednak swoje wady. Najważniejszą jest wysoki ujemny modyfikator do ostrzału. To cena za przejęcie inicjatywy i za to, że okręty francuskie mogą popłynąć trochę szybciej. Anglicy nie mają żadnych ujemnych modyfikacji. Francuzi przegrupowują więc swoje okręty by ustawić się z wiatrem i przeciąć szyk koncentrującej się eskadry angielskiej. Kolejna wymiana ognia nie przyniosła Anglikom zbyt wielu strat, głównie za sprawą ujemnych modyfikacji Francuzów. Tymczasem oni sami zagrali jako wydarzenie kartę zwiększającą skuteczność ostrzału (Master Gunner), co nie przyniosło jednak zadowalających efektów.

 

W trzecim etapie widać, że nastąpi konfrontacja. Obie floty są bowiem na przecinających się kursach. Francuzi zdobywają inicjatywę wskutek zagrania karty o wartości 10 (Anglicy zagrali kartę o wartości 18). Francuzi będą więc znowu szybciej płynąć, ale gorzej strzelać. Anglicy mają jednak asa w rękawie. Jest nim karta Gunnery Accident! (czyli wypadek przy obsłudze dział na jednostce przeciwnika). Jej efekt zależy od rzutu kostką (K10). Przy wyniku 0-6 oznacza to, że okręt strzela z siłą ognia taką, jakby był o klasę gorszy. Wyniki 7-8 oznaczają, że jedna burta nie może strzelić, zaś wynik 9 oznacza, że obie burty nie mogą strzelić. Pechowo dla Francuzów wypadło 9, co oznacza, że ich czołowa jednostka nie może w ogóle przeprowadzić ostrzału w tym etapie.

 

W dalszej części trzeciego etapu Anglicy zagrywają jako wydarzenia jeszcze dwie karty. Jedna z ich jednostek dzięki karcie Critical Hit (Trafienie krytyczne) zadaje podczas ostrzału dodatkowe straty. Inna jednostka angielska wpływa między pierwszy i drugi okręt francuski, korzystając z tego, że działa pierwszego z nich milczą (za sprawą zagranego wcześniej Gunnery Accident!), i wykonuje najskuteczniejszy możliwy ostrzał, czyli wzdłuż kadłubów wrogich jednostek (Rake) obiema burtami. Aby zwiększyć szanse na sukces, Anglicy zagrywają kartę To Rule the Waves! wybierając drugą opcję, jaką przewiduje ta karta. Straty są mordercze, zwłaszcza pierwszego okrętu francuskiego, który ostatecznie utracił wszystkie punkty kadłuba i został jedynie unoszącym się na wodzie wrakiem.

 

Na koniec trzeciego etapu znajdujący się najbliżej Anglików okręt francuski, który poniósł do tej pory największe straty, zatonął. Sytuacja jest dynamiczna, bo Francuzi, ustawieni idealnie z wiatrem, nadal mają eskadrę angielską „na widelcu”. Co prawda Anglicy nieco się oddalili, łamiąc równy szyk, ale od tego kto uzyska teraz inicjatywę będzie dużo zależeć. Na koniec etapu za sprawą straty okrętu Francuzi po raz pierwszy w tej rozgrywce musieli wykonać test by ustalić czy ich flota nie ucieknie z pola bitwy.

 

W czwartym etapie inicjatywę zdecydowanie przejmują Anglicy. Sytuacja jest tego rodzaju, że można manewrować w różnych kierunkach. Jedną z opcji może być nawet pójście na pełną konfrontację z francuskimi okrętami, licząc się z tym, że przetną one szyk angielskiej eskadry. Anglicy wybierają jednak spokojniejsze i pewniejsze rozwiązanie. Postanawiają ustawić się z wiatrem, niemal równolegle do eskadry francuskiej, częściowo zaginając szyk.

 

W dalszej części czwartego etapu Anglicy zagrywają jako wydarzenia jeszcze dwie karty. Pierwsza (Fire When Ready) zwiększa ich skuteczność ostrzału (okręt strzela tak jakby był o klasę większą jednostką). Druga karta, o nazwie Dense Smoke (Gęsty dym) mogła być sprytnie wykorzystana do osłonięcia najbardziej narażonej jednostki, ale tym razem nie udało się. Anglicy skupili ogień na drugiej idącej w szyku jednostce francuskiej powodując u niej ciężkie straty w żaglach (12 punktów). Dwie kolejne jednostki francuskie wykorzystały to zaangażowanie przeciwnika, by wyjść Anglikom na ogon i zadać jednemu z okrętów spore straty w kadłubie (4 punkty).

 

Piąty etap był kolejnym, w którym inicjatywa miała duże znaczenie. Znowu, tym razem o włos, licytację wygrali Anglicy (kartą o wartości 16 przeciwko karcie o wartości 17). Pozwoliło im to przegrupować siły i uniknąć najgorszego, czyli wyjścia przeciwnika na rufy ich okrętów. Jednocześnie Anglicy zagrali jako wydarzenie kartę Orders from the Admiral (Rozkazy od admirała). Otóż jednym z ograniczeń kart inicjatywy jest to, że dopiero po przepłynięciu iluś pól na wprost okręt może wykonać zwrot. Im wyższa karta, tym zdarzają się większe ograniczenia. Tak było tym razem u Anglików. Dzięki zagraniu wspomnianej wyżej karty jako wydarzenia, udało się uniknąć tych negatywnych skutków. Niektóre jednostki zakręciły po bardzo wąskim łuku. Druga zagrana karta (Close Range Fire) zwiększała siłę ognia na najbliższy dystans. Dotyczyło to głównie użycia karonad. Z kolei Francuzi zagrali znaną już z poprzednich etapów kartę To Rule the Waves! by zwiększyć swoje szanse na skuteczne wykonanie Rake'a. Mając ten atut w ręku francuskie okręty zaczęły zbliżać się do Anglików, by przeciąć linię ich szyku. Ogień angielskich jednostek był jednak tak skuteczny, że idący na czele szyku okręt został ciężko postrzelany i uszkodzony. Nie zwojował wiele, podobnie jak okręt admiralski Francuzów. Anglikom udało się też w międzyczasie zniszczyć ostatnie żagle i unieruchomić jednostkę francuską, która wcześniej miała 12 punktów strat w żaglach.

 

Piąty etap okazał się być ostatnim. Flota francuska nie przeszła testu na koniec etapu i uciekła z pola bitwy. Zdecydowały o tym poniesione dotychczas ciężkie straty (1 jednostka zatopiona i 1 uszkodzona).

 

Dużo różnych rzeczy można by powiedzieć o tej rozgrywce, ale jedno wysuwa się na plan pierwszy: karty taktyczne miały bardzo duży wpływ na przebieg walki. Zarówno zagrywane na inicjatywę, jak i na wydarzenia. Kto wie czy nie przesądziły one o wyniku rozgrywki, zwłaszcza zamilknięcie na etap czołowego okrętu francuskiego, co oszczędziło strat przy ostrzale na najbliższy dystans niektórym jednostkom angielskim. Kilka razy miała też wpływ na przebieg zdarzeń kolejność wykonywania ruchów, zwłaszcza pod koniec, kiedy Francuzi wychodzili na rufy okrętów angielskich. Trzeba tu powiedzieć, że Anglicy mieli podczas rozgrywki nieznacznie większe możliwości, ponieważ dostawali co etap jedną kartę więcej (4 wobec 3 jakie dostawali Francuzi). Nie zmienia to faktu, że decydujący okazał się dociąg kart i niektóre decyzje (np. walka o inicjatywę kosztem negatywnych modyfikacji do ostrzału czy rezygnacja z tego kosztem zapewnienia sobie przewagi w walce). Już po tej jednej rozgrywce mogę powiedzieć, że granie z kartami to świetna sprawa. Dużo wnoszą do gry i generalnie mogę polecić, z wyjątkiem większych bitew, gdzie lepiej opierać się moim zdaniem na standardowych rozwiązaniach systemu.

Dyskusja o imprezie na FORUM STRATEGIE

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 01.08.2018 r.

Poprawiony: środa, 01 sierpnia 2018 08:39