[SPQR] Zama 202 p.n.e. – Raleen vs Silver, 06-13.10.2011 (cz. 2)

  • Drukuj

Pierwsza część relacji

Niżej dalszy ciąg relacji. Pierwsze zdjęcia przedstawiają szczegółowo sytuację z zakończenia poprzedniej części relacji.

Trwają zacięte walki na skrzydle Massynissy. Jego jeźdźcy zapewne dawno przełamaliby już opór przeciwnika, gdyby nie słonie. Powyżej desperacki atak lekkiej jazdy numidyjskiej od tyłu i od boku na jednostkę słoni, która wdarła się samotnie w głąb szyków rzymskich. Jeźdźcy numidyjscy obrzucają słonie oszczepami, tym razem jednak bez większych rezultatów, natomiast kawaleria ponosi poważne straty w spójności oddziałów przez samo podchodzenie do jednostek słoni. Dzięki zamieszaniu w szeregach Massynissy kawaleria Kartaginy, która wcześniej częściowo uciekła, zdołała się zreorganizować i powrócić do walki

W centrum falanga jest już na progu załamania, ale i dwie jednostki principes z czerwonego I legionu ledwo stoją na nogach. Na prawo i lewo obie strony dysponują samotnymi jednostkami, którymi mogą zaatakować przeciwnika od boku bądź od tyłu. W najbliższym etapie dużo będzie zależało od tego, kto będzie mógł wykonać fazę elitarnej inicjatywy, dającą pierwsze posunięcie

Sytuacja na lewym skrzydle Kartagińczyków. Ciężkiej piechocie trzeciego rzutu armii Hannibala udaje się rozbić legionistów. Przed nimi pojedyncze, osłabione oddziały, na lewo kilka jednostek welitów, a dalej, na tyłach armii rzymskiej, ostatnia rezerwa – trzecia linia, czyli triarii (i kohorty)

Środek i tyły armii rzymskiej. Nietknięta rezerwa armii synów Wilczycy – linia triarii czeka na rozkaz do ataku

W swoim posunięciu Kartagińczykom udało się rozbić najbardziej wysunięte jednostki, Rzymianie nie pozostają jednak dłużni. Wymiana ciosów w centrum trwa, powodując obopólne straty. Kartagińczycy starają się między innymi uwolnić falangę od stojących przed jej frontem dwóch jednostek rzymskich principes. Rzymianie atakują gdy nadarza się dogodna okazja, ponadto co rusz pojedyncze ich jednostki zostają z przodu i szkoda im zostawiać je na pastwę losu, co popycha ich do walki, ponadto usiłują wyjść na skrzydło falangi

Zaczęło się dziać na kartagińskim prawym skrzydle. Welici podchodzą pod linię słoni, by obrzucić je oszczepami (pilami). Słonie przyjmują to wyzwanie, licząc że w swojej turze spróbują zaatakować, być może ze wsparciem kawalerii. Czas zaczyna naglić, bo skrzydło to dość długo stoi bezczynne, a jednocześnie zawiera dość spore siły, które obie strony starają się włączyć do bitwy

Uderzenie Rzymian w centrum i tym razem zaroiło się od kartagińskich ucieczek

Śmiały atak słabszych liczebnie kawalerzystów numidyjskich Tychaeusa na jeźdźców Massynissy. Kartagińczycy związali w walce jednostki jazdy przeciwnika i zablokowali im ucieczkę, następnie wprowadzając pomiędzy oddziały jazdy przeciwnika słonie. W końcowym rezultacie doprowadziło to do zniszczenia aż trzech jednostek jazdy numidyjskiej Rzymu. Niebywały sukces wobec niemal dwukrotnej przewagi na tym odcinku Rzymian, dysponujących jeszcze dodatkowo piechotą

Również na prawym skrzydle jeździe kartagińskiej, we współpracy ze słoniami, udaje się rozbić niemal całą linię atakujących ich welitów. Nieudany rzut na momentum Hannibala ratuje welitów przed pogromem w końcówce etapu. Za linią welitów Rzymianie mają jednak jeszcze świeżą linię kohort, którą niebawem wprowadzą do walki

Tymczasem w centrum chwilowo przewagę znów zdobyła kartagińska piechota. Udało się rozbić jeden z elitarnych oddziałów principes, stojących przed falangą. W centrum chwila stabilizacji, dużo oddziałów kartagińskich jest jednak w ucieczce

Widok ogólny po zakończeniu kolejnego etapu. Rzymianie wydają się być odrzuceni w centrum, jednak mają gotowe rezerwy, które szybko są w stanie podtrzymać walkę

Sytuacja staje się trudna, ponieważ Rzymianie dysponują w centrum jednostkami kawalerii, które mogą usiłować wprowadzić w wyrwę, by zaatakować, zwłaszcza oddziały uciekające. Kawaleria rzymska płaci jednak krwawą cenę za te eskapady. Co prawda wcześniej kartagińskie słonie udanie wyszły na tyły dwóch oddziałów hastati rozbijając je doszczętnie, to obok Rzymianie odnieśli moralny sukces. Rozbili bowiem jedną z jednostek ciężkiej piechoty Bruttium stojącą przed falangą, ta uciekając przez falangę zmieszała jej szyk, tak że falanga zaczyna uciekać. Gdyby w to miejsce wdarła się rzymska kawaleria, doszłoby do prawdziwej rzezi. W tym momencie dowodzenie po stronie rzymskiej przejmuje Laelius (magister equitum, czyli dowódca jazdy), ale jednostki rzymskiej kawalerii, które nadawałyby się do wprowadzenia w wyrwę są daleko. Po swojej pierwszej aktywacji Laelius uzyskuje jednak momentum i kontynuuje marsz, a potem... jeszcze jedno momentum. W tej sytuacji Hannibal podejmuję dramatyczną decyzję o podjęciu próby przechwytu (trump). Gdyby się nie powiodła, uciekająca falanga jest na wyciągnięcie ręki rzymskich jeźdźców... Rzut udał się i Hannibal przejął aktywację Laeliusa. Kartagina przechodzi do kontrnatarcia

Trudna pozycja jazdy Numidów walczącej po stronie Kartaginy po poprzednich walkach sprawia, że do głosu dochodzą oddziały Massynissy. Choć mocno przerzedzone, wraz z piechotą nadal mają wyraźną przewagę nad Numidyjczykami Kartaginy. W pierwszej kolejności zostają wykończone słonie, które tyle utrapienia przyczyniały wojakom Massynissy. W dalszych walkach jazda Tychaeusa zostaje w większości rozbita, jednak nie zniszczona. W kolejnym etapie będzie zapewne uciekać, po czym zbierze się, by podjąć dalszą walkę, tym razem już niestety bez słoni. Warto odnotować, że mimo przewagi z pozycji w międzyczasie również jedna z jednostek jazdy Massynissy nie wytrzymała trudów walki i podała tyły

Linia triarii podchodzi pod pozycje falangi, dalej na lewo liczne oddziały kohort, które ostatecznie nie zdecydowały się na atak, chociaż przeciwnik nie był dobrze ustawiony i natarcie w tych warunkach mogło przynieść powodzenie. Zapewne Rzymianie obawiali się stojącej bardziej w głębi ciężkiej piechoty, której kontrataku mogliby nie wytrzymać, gdyby byli wcześniej osłabieni walkami

Na kartagińskim prawym skrzydle linia kohort wchodzi w miejsce welitów, powstrzymując kartagińską kawalerię i słonie przed dalszym wychodzeniem na flankę Rzymian. W jednym miejscu wspólnie z jednym ocalałym oddziałem welitów udało im się nawet zaatakować słonie i kawalerię, jednak bez większego powodzenia

Rzymskie tyły za lewym skrzydłem (Rzymian), gdzie zaległo sporo uciekających jednostek. Najdalej welici, rozbici poprzednio przez słonie i kartagińską ciężką jazdę. Niewiele jednostek udało się zawrócić, jednak do krawędzi planszy i opuszczenia przez nie pola bitwy jeszcze daleko

Kartagińskie tyły. Hannibalowi udało się zreorganizować wszystkie uciekające oddziały

I gdy wydawało się, że na tym ten etap się zakończy, doszło do zdarzenia, jak się okazało przełomowego. Atakujące w centrum kohorty rozbiły jeden z wysuniętych oddziałów kartagińskiej ciężkiej piechoty. Ten przechodząc przez jednostkę słoni (była to jedyna droga ucieczki) zdezorganizował ją, tak że słonie wpadły w szał. Rozjuszone zwierzęta miotały się we wszystkie strony. Najpierw zadały straty dwóm oddziałom rzymskim, następnie pobiegły w głąb pozycji kartagińskich. Tutaj, jak się okazało, upatrzyły sobie bok kartagińskiej falangi, już wcześniej zmieszanej. Wpadnięcie słoni od boku na falangę doprowadziło do jej ucieczki. Ponieważ była to ostatnia aktywacja w tym etapie, falangi nie miał kto zreorganizować (Hannibal dokonał wcześniej przechwytu i wykonał swoje posunięcia przed Scypionem). Tym samym zgodnie z zasadami uległa ona eliminacji (uciekająca falanga, która nie zostanie do końca etapu zreorganizowana, zostaje automatycznie wyeliminowana). Jak się okazało, przesądziło to losy bitwy

Pole bitwy po zakończeniu rozgrywki. Linia triarii nadciąga. Gdyby rozgrywka potrwała dłużej, wiele mogło się jeszcze zdarzyć

Przed wpadnięciem rozszalałych słoni w falangę straty obu stron wyglądały następująco: Rzymianie mieli 211 punktów strat (próg załamania w ich przypadku wynosi 230, brakowało więc jeszcze 19 punktów), zaś Kartagińczycy mieli 157 punktów strat (próg załamania wynosi 170, brakowało więc 13 punktów). Słonie niszcząc falangę przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść Rzymu, falanga warta była bowiem 14 punktów, do czego należy doliczyć 2 punkty za słonie. Razem na koniec etapu straty Kartaginy wyniosły zatem 173 punkty, przekraczając próg załamania o 3 punkty. Ostatecznie zwyciężyli więc Rzymianie. Z pewnością podczas rozgrywki nie wszystkie posunięcia z obu stron były optymalne. Po stronie rzymskiej można tu wskazać zbyt pośpieszny atak poprzedzający włączenie się do walki trzeciej linii armii kartagińskiej. Po stronie kartagińskiej niektóre ataki słoni na samym początku rozgrywki na lewym skrzydle. Później jednostek tych brakowało tam wyraźnie. Z ich pomocą z pewnością łatwiej poradziłaby sobie Kartagina z jazdą Massynissy. Pewien problem Kartagińczykom sprawiła też zbyt późna reorganizacja części jednostek rozbitych w pierwszej fazie bitwy.

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 14.10.2011 r.

Poprawiony: środa, 02 listopada 2011 17:33