[SPQR] Zama 202 p.n.e. – Raleen vs Silver, 06-13.10.2011 (cz. 1)

  • Drukuj

Bitwa pod Zamą (202 p.n.e.) to ostatnie wielkie starcie II wojny punickiej, które przesądziło o jej wyniku. Po tej bitwie pokonana Kartagina musiała uznać prymat Rzymu i zejść ze sceny mocarstw starożytnego świata. Sama bitwa jest z szeregu powodów ciekawa, choćby dlatego, że historycznie Rzymianom udało się ją wygrać w zgoła nierzymski sposób. Nie przez frontalny atak, ale przez oskrzydlenie przeciwnika i wyjście na jego tyły, dzięki znakomitej lekkiej jeździe numidyjskiej króla Massynissy. Z tego powodu bitwa ta porównywana bywa z Kannami (216 p.n.e.). Można powiedzieć, że mamy tu wszystko: oskrzydlenie z udziałem znakomitej lekkiej kawalerii, dość liczną ciężką kawalerię, elitarne oddziały przemieszane z zebranymi na poczekaniu milicjami (po stronie kartagińskiej), wielość i różnorodność formacji, dwóch znakomitych wodzów (Hannibal i Publius Cornelius Scipio) i kilku równie dobrych dowódców z drugiego szeregu (Laelius, Massynissa) oraz słonie, które być może były tym elementem, który mógł zdecydować o losach bitwy. Do dziś nie wiadomo dokładnie ile ich było i co chciał osiągnąć Hannibal rzucając je wprost na armię przeciwnika, zamiast usiłować się nimi osłonić czy też zniwelować z ich użyciem liczniejszą kawalerię Rzymian. Najczęściej powtarzana hipoteza głosi, że rzucając je do walki wraz ze swoją jazdą, mimo że nie miały przewagi, chciał odciągnąć w ten sposób z placu boju jazdę przeciwnika. Liczył na to, że uda się ona za nimi w pościg i w ten sposób bitwa przeistoczy się w bitwę samej piechoty, co dawało mu szanse na zwycięstwo. Przeliczył się jednak, bowiem rzymscy dowódcy konnicy okazali się tym razem wyjątkowo przezorni i zdołali zawrócić z pościgu swoich jeźdźców, którzy wychodząc na tyły armii kartagińskiej przypieczętowali jej los.

Scenariusz jest wg tego co piszą w instrukcji nie do końca zrównoważony. Warto wspomnieć, że występuje w nim kilka zasad specjalnych. Do najistotniejszych należą z pewnością specjalny rzut na spłoszenie słoni oraz możliwość reorganizacji drugiej linii piechoty kartagińskiej bez udziału dowódcy, gdy ta uciekając znajdzie się w sąsiedztwie weteranów Hannibala (trzecia linia). Pierwsza zasada jest dość mordercza dla jednostek słoni. Polega ona na tym, że w dowolnym momencie gracz rzymski może nakazać przetestowanie wszystkich jednostek słoni (Kartaginy) na TQ, jeżeli wypadną liczby większe niż TQ poszczególnych jednostek słoni (na ogół mają TQ 5), dana jednostka traci tyle punktów spójności ile wynosi różnica rzutu kostką i jej TQ, czyli w najgorszym wypadku, przy wyrzuceniu 9, nawet 4 punkty. Ma ona za zadanie oddać użycie przez Rzymian w początkowej fazie bitwy na rozkaz Scypiona głośnych i wydających dziwne dźwięki instrumentów, co miało spłoszyć część kartagińskich słoni, podobno skutecznie. Z uwagi na to, że szanse i tak są przechylone na stronę Rzymu, zasadę tę pominęliśmy (była to jedna z opcji scenariusza). Druga wspomniana zasada polega na tym, że gdy uciekająca jednostka drugiej linii piechoty kartagińskiej (milicja albo lekka piechota północnoafrykańska – na ogół były to świeże, słabo wyszkolone oddziały), znajdzie się w sąsiedztwie weteranów z 3 linii (ciężka piechota albo falanga), to przy przechodzeniu przez nich podczas ucieczki (przed przejściem) można rzucić na TQ weteranów (wszystkie jednostki mają TQ 7): jeśli wypadnie tyle samo bądź mniej, uciekająca jednostka jest zreorganizowana; jeśli więcej, przechodzi przez weteranów zadając im straty w spójności. Ponadto jest jeszcze kilka zasad opcjonalnych, m.in. można losowo zmniejszyć liczbę słoni po stronie Kartaginy (historycy podają różną ich liczebność), jak też przyznać Kartagińczykom w pierwszym etapie elitarną inicjatywę (mieli ją historycznie). Wreszcie na koniec o samych jednostkach słoni: ponieważ oddziały te, podobnie jak spora część kartagińskiej piechoty, były świeżo zwerbowane i słabo wyszkolone, zaczynają one grę jako jednostki osłabione stratami (depleted) oraz przyjmuje się, że nie mają osłony łuczników.

Silver – Rzymianie, Raleen – Kartagińczycy.

Kartagińskie centrum przed bitwą. Na przodzie słonie i procarze balearscy. Pierwsza linia piechoty to Celtowie i Liguryjczycy oraz oddziały lżejszej i średniej piechoty m.in. z Balearów, druga linia to naprędce zmobilizowane milicje Kartaginy, trzecią stanowią weterani Hannibala z armii Italii

Lewe skrzydło kartagińskie przed bitwą. Ugrupowanie wojsk zamyka z tej strony lekka jazda numidyjska Tychaeusa walcząca po stronie Kartaginy

Prawe skrzydło kartagińskie przed bitwą. Ugrupowanie wojsk z tej strony zamyka ciężka jazda kartagińska

Rzymskie centrum przed bitwą. Przed właściwym szykiem wojsk welici, dalej standardowo pierwszą linię tworzą hastati, drugą principes i trzecią triarii, wzmocnienie oddziałami kohort. Czerwony I legion po lewej to elita armii

Prawe skrzydło rzymskie tworzą oddziały numidyjskie, w tym znakomita jazda Massynissy, znacznie przewyższająca liczebnie stojącą naprzeciwko lekką jazdę walczącą po stronie Kartagińczyków

Lewe skrzydło rzymskie to przede wszystkim dość liczna jazda Rzymian (i sojuszników) pod wodzą Laeliusa

Pierwsze manewry. Kartagińczycy wykorzystują fazę elitarnej inicjatywy by przesunąć słonie na skrzydła. Część z nich zostaje jednak przed piechotą. Rzymianie w podobny sposób przesuwają na skrzydła welitów

I podobny manewr na prawym skrzydle kartagińskim...

Rzymianie, obawiając się słoni przesunęli ku swojej prawej flance również numidyjską piechotę. Kartagińczycy w obawie przed oskrzydleniem przez liczniejszą jazdę Massynissy przesunęli w lewo swoją lekką jazdę, by nie pozwolić przeciwnikowi wyjść na tyły

Po odejściu welitów na skrzydła w centrum Rzymianie formują jednolitą linię i nieznacznie podsuwają się w stronę Kartagińczyków

Sytuacja na prawym skrzydle kartagińskim. Obie strony dokończyły manewr przemieszczając się bardziej ku flance i obracając w stronę przeciwnika, jednak ani słonie i kawaleria ani welici nie kwapią się by atakować pierwsi

I tak pierwszy etap minął obu stronom w większości na przegrupowaniach...

Warto jednak odnotować w końcówce śmiałą akcję procarzy balearskich, którzy korzystając z odejścia welitów na skrzydła, podeszli pod pozycje przeciwnika dostarczając mu niezdrowych wrażeń za pomocą ołowianych kul. Straty Rzymian były oczywiście minimalne, ale ten pierwszy sukces bez wątpienia dodał otuchy żołnierzom Hannibala

W kolejnym etapie dochodzi do czołowego zwarcia w centrum. Pierwsza linia piechoty kartagińskiej naciera na całej szerokości centrum na pierwszą linię (hastati) rzymskiej piechoty. Powyżej widoczne są już straty po rzuceniu przez Rzymian pilów oraz testach na szarżę. Wszystkie rzuty wypadały wyjątkowo niskie, tak więc zarówno Rzymianie trafili niemal w 90% przypadków i z pojedynczymi wyjątkami wszyscy przeszli pomyślnie testy TQ, podobnie piechota Kartaginy, w przypadku której testy te miały o wiele większe znaczenie, gdyż potencjalnie mogły się przyczynić do dużych strat w spójności oddziałów

Po pierwszym starciu w centrum. Kilka oddziałów kartagińskich odpadło z szyku. Pojedynczym oddziałom Celtów i Ligurów udało się jednak pokonać stojących naprzeciwko Rzymian i wedrzeć się w ich szyk. Opodal czekają już słonie, by spróbować w następnym posunięciu wyjść na bok rzymskiej linii, co umożliwiłoby im bardzo skuteczny atak

Wspomniana wcześniej walka widziana z szerszej perspektywy. Jak widać, mimo pewnych sukcesów dwóch lepszych oddziałów kartagińskiej piechoty, reszta poniosła większe straty niż hastati, niektóre jednostki już ledwo trzymają się na nogach

Kartagińczykom udaje się uzyskać kolejne posunięcia. Rozwijają więc natarcie w centrum, gdzie atakują od skrzydła hastati, wprowadzają też do akcji słonie, ponadto udaje im się przebić w jeszcze jednym miejscu, co pozwala na szybsze rolowanie linii Rzymian. Tam gdzie starcie ma charakter wyłącznie frontalny, Rzymianie trzymają się mocno

Sukces kartagińskiej piechoty, mimo że znaczący, okazał się jednak chwilowy. W swoich posunięciach pod koniec etapu Rzymianie kontratakują, rozbijając większość atakujących ich oddziałów kartagińskiej pierwszej linii. Obie strony mają wielu uciekinierów, którzy na łeb na szyję kierują się w stronę tyłów

Jeszcze raz rzut okiem z bliska na centrum. Jak widać, w końcówce etapu Kartagińczycy nie pozostawali dłużni, wprowadzając do akcji kolejną jednostkę słoni, jednak z umiarkowanym skutkiem. Rzymianie łatają wyrwę w centrum oddziałami drugiej linii

W międzyczasie działo się też na lewym skrzydle kartagińskim. Doszło tutaj bowiem do szarży słoni, która zmasakrowała dwie stojące w pierwszej linii jednostki piechoty numidyjskiej, ostatecznie jednak za cenę ciężkich strat wśród słoni (3 jednostki zostały zniszczone). Oszalałe słonie wpadły natomiast w szeregi lekkiej jazdy Massynissy przyczyniając jej strat (miała problemy z wycofaniem się), co chwilowo powstrzymało jej działania ofensywne (regenerowali siły). Później lekkiej jeździe numidyjskiej Kartagińczyków udało się zaskoczyć kolejne dwie wysunięte jednostki piechoty Massynissy i po ich okrążeniu całkowicie je zniszczyć. Wszystko to wobec liczniejszej kawalerii wroga. Szczęśliwie dowodzący Tychaeus uzyskał momentum i po udanej akcji kartagińscy jeźdźcy przegrupowali się, formując linię, tak by z dogodnej pozycji odeprzeć ewentualny atak przeciwnika (powyżej na zdjęciu widać sytuację jeszcze przed tym przegrupowaniem)

Kartagińczycy podtrzymują walkę w samym centrum, wprowadzając piechotę drugiego rzutu i rozbijając kolejne jednostki rzymskie, przez co przeciwnik nadal ma wyrwę w środku linii, walczą też nadal pojedyncze jednostki pierwszej linii (Celtowie i Ligurowie), część uciekających oddziałów przeszła przez szeregi trzeciej linii i w razie niezatrzymania ich przez dowództwo kartagińskie wkrótce opuści pole bitwy

Rzymianie znudzeni marazmem na swoim lewym skrzydle przegrupowują jazdę pod wodzą Laeliusa do centrum

Sytuacja po kolejnym etapie. Walka coraz bardziej koncentruje się w centrum, gdzie Rzymianom ostatecznie udaje się rozbić i odrzucić bądź zniszczyć dalsze jednostki kartagińskiej piechoty. Rozczłonkowanym oddziałom kartagińskim zagraża kawaleria rzymska. Kartagińczycy odpuścili w końcówce etapu dalszą konfrontację, gdyż musieli zająć się zatrzymaniem i reorganizacją uciekających jednostek. Ten moment przerwy w działaniach (który, jak się wkrótce okazało, się wydłużył) Rzymianie również postanowili wykorzystać do uporządkowania szeregów

Zreorganizowane oddziały celtyckiej piechoty na prawym skrzydle Kartagińczyków

Sytuacja w centrum, gdzie tymczasem zwycięstwo odnieśli Rzymianie, choć nie bez strat

Hannibal reorganizuje milicje kartagińskie i Ligurów, zawracając ich do walki

Rzymianie nacierają elitarnym I legionem, w tym jednostkami principes. Testy TQ przy współczynnikach 7-9 to czysta przyjemność

Kolejny etap bitwy za nami. W centrum obie strony wprowadziły już do walki piechotę drugiej linii, na skrzydłach panuje na razie błogi spokój

Na prawym skrzydle kartagińska milicja i Celtowie ponownie odrzuceni, zaskoczenia nie było. Legioniści zgrzali się troszkę, ale trybuni i prefekci sociorum już przywracają porządek i dyscyplinę

Długo czekający Massynissa uderza na lewym skrzydle Kartaginy. Ostatecznie skłoniły go do tego harce jazdy Tychaeusa, która harcowała przed frontem numidyjskiej piechoty, zadając jej straty. W pierwszych walkach Numidyjczycy Kartaginy odparli swoich ziomków walczących po stronie Rzymu, potem jednak ci drudzy zaczynają przeważać, za sprawą większej liczebności. Kartagińczycy mają jednak słonie, w tej grze zabójcze dla kawalerii

Welici manewrują ku prawej flance Rzymu, naprzeciw nich balearscy procarze. Dalej hastati szykują się do ataku na kartagińską milicję

Bitwa nabiera rumieńców, zwłaszcza w centrum i na rzymskim prawym skrzydle (tam gdzie walczy Massynissa). W centrum udało się Rzymianom wprowadzić do walki kawalerię, Kartagińczycy w porę ustawili się jednak tak by zablokować jej głębszą penetrację i uniemożliwić atakowanie od boku i od tyłu własnych jednostek. Nie udało się jedynie uratować części procarzy balearskich, którzy zginęli pod kopytami

Nadchodzi decydujący moment bitwy – Hannibal postanawia użyć swojego najsilniejszego argumentu w toczącej się rozgrywce. Do walki wchodzi trzecia linia kartagińskiej piechoty: falanga i ciężka piechota z armii Italii, weterani II wojny punickiej. Uderzenie tych jednostek na wysforowane do przodu pojedyncze oddziały legionistów jest dla tych ostatnich miażdżące. Falanga i ciężka piechota kartagińska nacierają dalej, choć ich spójność ulega miejscami osłabieniu. Teraz warunki walki się wyrównują, gdyż kartagińska ciężka piechota na ogół dorównuje jakością legionom, w przeciwieństwie do dwóch pierwszych linii piechoty armii Hannibala

Uderzenie trzeciej linii armii kartagińskiej przynosi efekty. Rzymianie walczą dzielnie, zwłaszcza na swoim lewym skrzydle, gdzie stoi I legion. Jednak w centrum i na prawym skrzydle bardzo szybko zostają odrzuceni i rozbici. W centrum falanga, wskutek dużej liczby poniesionych strat, musiała chwilowo stanąć, co Rzymianie usiłują wykorzystać atakując ją

Tymczasem na prawym skrzydle kartagińskim bez zmian. Rzymianie nie kwapią się by atakować welitami słonie i kawalerię, Kartagińczycy również zdają się ignorować przeciwnika. Zmieniająca się sytuacja w centrum może jednak sprawić, że i na tym odcinku dojdzie do zwarcia

Bitwa wkroczyła w decydującą fazę. Kartagińczycy, dzięki uruchomieniu trzeciej, elitarnej linii piechoty, rozbili większość nacierających na nich legionistów z pierwszego i drugiego rzutu Rzymian. Również na skrzydle Massynissy doszło do zaciętych walk, wystarczy wspomnieć, że zostały w nich wyeliminowane dwie jednostki jego numidyjskiej jazdy, zaś po stronie Kartagińczyków kolejne słonie. Dotychczasowe straty stron kształtują się następująco: Kartagina straciła 113 punktów (próg załamania wynosi 170), zaś Rzym 137 punktów (próg załamania wynosi 230). Kartagina zadała zatem większe straty, jednak z uwagi na wyraźnie niższy próg załamania, dalszej wymiany cios za cios jej armia może nie wytrzymać. Rzymianie ponieśli większe straty, jednak są bardziej odporni. Sytuacja, a szczególnie rozczłonkowanie linii Rzymian, rozbitych przez trzeci rzut kartagińskiej piechoty, sprzyjać będzie jednak zadawaniu strat Rzymianom, tym bardziej, że linia triarii jest daleko. Wszystko to wróży dalszą emocjonującą rozgrywkę.

Druga część relacji

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 08.10.2011 r.

Poprawiony: piątek, 14 października 2011 08:20