[Day of Heroes] Niedziak vs Raleen, 28.08.2010

  • Drukuj

Scenariusz konwojowy, oparty na epizodach filmu Helikopter w ogniu (jak cała gra). Amerykanie mają za zadanie doprowadzić konwój z lewego dolnego rogu planszy do pola docelowego, którym jest pole z wrakiem rozbitego helikoptera. Obowiązują specjalne reguły dotyczące poruszania się oddziałów amerykańskich i pojawiania się oddziałów somalijskich. Po pierwsze, Amerykanie muszą poruszać się w konwoju (6 pojazdów: 4 opancerzone i 2 ciężarówki) poczynając od pierwszego pojazdu do ostatniego. Z wyjątkiem jednego oddziału komandosów Delty i jednego bohatera nie wolno im się oddalać od konwoju na więcej niż 1 pole. Gdy konwój dojeżdża do każdego skrzyżowania, rzuca kostką, w którą stronę pojedzie. Ograniczenia dotyczące ruchu konwoju przestają obowiązywać, gdy zbliży się on na określoną odległość od celu i będzie go miał w zasięgu widoczności.

Oddziały somalijskie pojawiają się na planszy dopiero w trakcie gry. Po każdym posunięciu Amerykanów gracz somalijski losuje oddział i umieszcza go w odległości od 2 do 4 pól od którejkolwiek z jednostek konwoju. Nie musi tego czynić od razu, jednak oddziały nieumieszczone do końca tury
przepadają. Oddziały mogą wchodzić do gry z dodatkowym uzbrojeniem (RPG, RPD) i dowódcami. Podczas losowania można też wylosować żeton Road Blocka, co oznacza, że nie dostajemy w danym posunięciu żadnego oddziału.

Punkty zwycięstwa Amerykanie dostają wyłącznie za dojechanie do celu (20 punktów zwycięstwa), zaś Somalijczycy po 2 PZ za każdy zniszczony oddział amerykański i dowódcę oraz po 4 PZ za każdy zniszczony pojazd oraz po 1 PZ za każdą przejętą broń Amerykanów. Otrzymują również 2 PZ za każde pole przerwy w konwoju, jakie zaistnieje na koniec tury (trzeba więc jechać wężykiem, jeden samochód za drugim). Jak z tego widać, jakiekolwiek poważniejsze straty po stronie amerykańskiej oznaczają klęskę. Co ważne, na wszystko Amerykanie mają 8 tur.

Nasza trzecia rozgrywka, tym razem ze zmianą stron. Niedziak grał Somalijczykami, ja Amerykanami.

Rozstawienie wyjściowe konwoju. Mniej więcej jak zwykle: ciężarówki w miarę możności w środku, transportery z przodu i z tyłu


Druga tura. Przy drodze pojawił się oddział przeciwnika, który zmusił konwój do poruszania się ruchem szturmowym. Szczęśliwie w pierwszej turze udało się zajechać daleko i to bez żadnych problemów (drobne ostrzały przeciwnika były niecelne)


Jedno z pierwszych trudnych skrzyżowań, które trzeba minąć...


...i wymiana ognia na całego. Szczęśliwie bez większych efektów


Konwój posuwa się dalej. W międzyczasie załoga jednego z pojazdów została skutecznie ostrzelana. W konwoju pojawia się luka. A dalej czeka już kolejne silne zgrupowanie Somalijczyków


Oddziały po boku drogi wyglądają groźnie, ale prawdziwe atrakcje czekają dopiero na kolejnym rogu, gdzie wraz z dowódcą zajęły pozycję dwa silne oddziały, w tym jeden uzbrojony w RPG


W międzyczasie, mijając poprzednią grupę, dalsze jednostki amerykańskie zostają zdezorganizowane. Tymczasem siły Somalijczyków przy kluczowym skrzyżowaniu rosną. A skrzyżowanie to jest kluczowe, bo tuż za nim, po skręcie w lewo, wiedzie już prosta droga do pola z rozbitym helikopterem, co więcej, po zjechaniu ze skrzyżowania konwój znajdzie się już na tyle blisko rozbitego helikoptera, że przestaną obowiązywać podane na początku ograniczenia dot. ruchu konwoju, zakaz oddalania się itd.


Pierwszy pojazd wjeżdża na skrzyżowanie. Nie ukrywajmy, jest to dla niego w tej sytuacji misja samobójcza. Wkrótce załoga zostaje na tyle silnie ostrzelana, że opuszcza maszynę, jednej z grup Somalijczyków nie udaje się jednak uzyskać trafień


Dalsze oddziały konwoju wjeżdżają za pierwszym i otwierają ogień do jednej z silnych grup przeciwnika. Druga z grup zostaje także osłabiona. U góry widać cel Amerykanie są już naprawdę blisko, jednak pechowy rzut na skrzyżowaniu nakazuje im jazdę prosto (tutaj mieliśmy pewne wątpliwości interpretacyjne, o czym jeszcze dalej)


Kolejna tura. Do końca zostały jeszcze dwie. Amerykanie zdezorganizowani (a dokładniej wstrząśnięci shaken). Na ich drodze akurat tyle oddziałów, że wystarczy, aby ich dobić, jeśli będą posuwać się dalej drogą na wprost...


Ostatecznie, ponieważ jeden z oddziałów wjechał w uliczkę idącą w górę i znalazł się w zasięgu wymaganej odległości od pola rozbitego helikoptera, obostrzenia związane z ruchem konwoju przestają obowiązywać. Ratuje to sytuację. Dwa najsprawniejsze pojazdy ruszają okrężną drogą w stronę wraku helikoptera, trasą z dala od oddziałów somalijskich. Te oddziały Somalijczyków, które mają je w zasięgu, przeprowadzają ostrzał, okazuje się on jednak niecelny. Reszta oddziałów amerykańskich wycofuje się nieco, by uniknąć dalszych strat


Ostatecznie, jednemu z pojazdów udaje się dotrzeć do celu, co przesądza o zwycięstwie Amerykanów. Somalijczycy próbują go jeszcze po drodze zniszczyć, jednak bez efektu

Ostatecznie, dosłownie o włos, Amerykanom udało się zwyciężyć. Główny problem, jaki mieliśmy, był natury interpretacyjnej i pojawił się przy ostatnim skrzyżowaniu, gdy pole z helikopterem majaczyło już na horyzoncie. Niestety opcje losowe skręcania na skrzyżowaniach rozpisane są niejasno, stąd mieliśmy problemy ze zinterpretowaniem opcji „Jedź prosto, ponieważ dalej kończyła się plansza. Uznaliśmy, że w jednej turze konwój dojeżdża tylko do krawędzi planszy, po czym w następnej rzucaliśmy na poprzednim skrzyżowaniu i zaaplikowaliśmy rezultat (dla lepszej grywalności w zasadzie Niedziak zgodził się, by konwój mógł skręcić w stronę helikoptera, wydawało się to zresztą logiczne, skoro wrak był już tylko o kilka pól po prostej). Tylko przy przyjęciu takiej interpretacji było możliwe dojechanie do celu. Podczas jazdy starałem się w miarę optymalnie łączyć poruszanie się ruchem zwykłym i szturmowym (Assault Move). Dopóki nie było żadnych strat, konwój poruszał się dość szybko, przy pierwszych stratach pojawiały się już problemy. Moim błędem przy rozgrywaniu tego scenariusza było natomiast nierozmieszczenie dowódców z najsilniejszymi oddziałami, przez co później miałem problemy z ich reorganizacją i pod koniec nie było kim walczyć. Szczęśliwie udało mi się jeszcze zachować część sił sprawnych w tylnej części konwoju, które zrealizowały zadanie, mimo strat, jakie poniosła pierwsza część.

Reasumując, scenariusz nie jest nie do przejścia stroną amerykańską, natomiast jest dla niej bardzo trudny. Istotne jest także dobre zinterpretowanie opcji losowego skręcania na skrzyżowaniach, których zapis w wersji podstawowej budzi wątpliwości.

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 28.03.2011 r.

Poprawiony: środa, 30 marca 2011 13:41