[MoI] Poitiers 1356 – Petru Rares vs Raleen, 16.07.2010

  • Drukuj

Druga nasza bitwa, rozegrana tego samego dnia co poprzednia Courtrai. Tym razem była to sławetna bitwa pod Poitiers (1356), zwana też bitwą pod Maupertuis, gdzie kilkakrotnie mniejsza armia angielska pod wodzą Czarnego Księcia rozgromiła Francuzów, biorąc do niewoli króla Francji Jana II Dobrego. Jedna z najsłynniejszych bitew angielskich łuczników, w której pokazali oni, że nie mają sobie równych.

Duże znaczenie w bitwie ma żywopłot, który chroni oddziały angielskie za nim stojące, dopóki jakaś jednostka francuska nie przedostanie się przezeń na drugą stronę. Wtedy w takim miejscu kładzie się specjalny marker, który wskazuje, że nie ma tu już żywopłotu i teren w tym miejscu traktowany jest jako czysty. Żywopłot działa jednostronnie
daje bonusy tylko Anglikom. Podobno wśród historyków toczą się dyskusje jak to z nim było, autorzy przyjęli taką interpretację, ich zdaniem najbardziej historyczną.

Znów na przekór historii wziąłem Francuzów, Petru grał stroną angielską.

Rozstawienie początkowe. Widok ogólny

Awangarda i pierwszy rzut armii francuskiej dociera w pobliże pozycji Anglików

Obowiązkowa szarża awangardy francuskiej na przeciwnika. Francuscy rycerze wypatrzywszy łuczników między krzakami niezwłocznie rzucają się do ataku...

Jeden z oddziałów jazdy zostaje zdezorganizowany przez ostrzał łuczników. Drugiemu jednak, o dziwo, udaje się przedrzeć. Walka nie trwa jednak długo. Wkrótce oba oddziały zostają rozbite i zmuszone do ucieczki

Anglicy przywracają sytuację wyjściową. Jedyne co udało się przejściowo uzyskać, to zdezorganizowanie dwóch oddziałów przeciwnika, ale do momentu nadejścia reszty armii francuskiej przeciwnik ma dość czasu by je zreorganizować

Francuzi wprowadzają na plac boju zgrupowanie króla i podchodzą poszczególnymi zgrupowaniami spieszonych Men at Arms, tak by zbliżyć się do pozycji przeciwnika i możliwie jednocześnie zaatakować. Tymczasem przeciwnik wysunął z obozu jazdę, by sprawdzić czy nie udało by się nią coś zwojować, jednak równy szyk armii francuskiej szybko odbiera mu ochotę na tego rodzaju wyskoki

Ciąg dalszy manewrów. Na prawym skrzydle Francuzów zgrupowanie księcia orleańskiego, szczególnie podatne na demoralizację. Z tych względów będzie atakować jako jedno z pierwszych... Potem może się już nie przydać do niczego

Francuzi koncentrują siły. Z lewej strony zachodzi Anglików z flanki zgrupowanie króla, co zmusza przeciwnika do wydłużenia linii obrony i skierowania tam dodatkowych oddziałów. Anglicy zostają w ten sposób de facto pozbawieni odwodów. Cała armia rozciągnęła się w pojedynczą linię

Atak zgrupowania delfina w centrum

Po ostrzale łuczników i ataku. 3 jednostki przeżyły, 5 jest zdezorganizowanych. Mimo to Francuzom udało się osiągnąć sukces (na miarę ich możliwości) na lewym skrzydle nacierającej formacji, gdzie zdezorganizowali, a w jednym przypadku jeszcze odrzucili do tyłu łuczników

Tymczasem przeciwnik zuchwale wychodzi przed żywopłot by ostrzelać oddziały księcia orleańskiego, którym zadaje straty

Francuzi nie pozostają dłużni, atakując łuczników, co idzie tym łatwiej, że ci nie stoją za żywopłotem

Francuzi rozbijają w kolejnym ataku dwa oddziały łuczników przeciwnika. W międzyczasie Anglikom udaje się rozbić większość atakujących ich w pierwszym rzucie oddziałów delfina


Francuzom udaje się wprowadzić do walki w centrum kolejne oddziały spieszonych Men at Arms, które rozbijają i likwidują przede wszystkim wrogich łuczników (skuteczny ostrzał łuczników jest szczególnie niebezpieczny dla jazdy, bo pozbawia ją trwale koni). W powstałą wyrwę wchodzi jazda. Jak widać Francuzom udało się zniszczyć w tym miejscu żywopłot


Francuzi pogłębiają wyłom, głównie wykorzystując jazdę, która przedziera się w stronę sztandaru armii angielskiej, wokół którego zgrupowały się rozbite oddziały


Anglicy odzyskują inicjatywę uruchamiając zgrupowanie Czarnego Księcia, stojące dotychczas na ich prawej flance. Przewaga w aktywacjach pozwala im skutecznie zaatakować wysuniętych Francuzów, w tym zwłaszcza ich jazdę


Przełomowy moment bitwy. Po wielu aktywacjach pod rząd przeprowadzonych przez Anglików w centrum, w wyniku których zniszczyli oni większość sił hrabiego Saarbrucken, które wcześniej przedarły się w tym miejscu, inicjatywę przejmują Francuzi, którzy uruchamiają zgrupowanie króla Jana Dobrego. Piechocie udaje się ominąć flankę przeciwnika i zdobyć sztandar armii angielskiej, co automatycznie eliminuje z walki wszystkie zgromadzone wokół niego, rozbite wcześniej oddziały. Również odtąd każdy rozbity oddział jest od razu eliminowany. Anglicy zostają zaatakowani przez świeże wojska i zreorganizowane niedobitki zgrupowania delfina, który przezornie schronił się wcześniej w tytułowej wiosce Maupertuis


Oddziały króla Jana okrążają zgrupowanie Czarnego Księcia. Mimo strat Francuzi posiadają tu znaczną przewagę liczebną, wystarczającą do przeprowadzenia skutecznego ataku. Pierwsze natarcie przynosi jednak tylko połowiczne rezultaty


Anglików opuszcza jednak szczęście w rzutach na aktywacje, które niezmiennie sprzyjało im w środkowej fazie bitwy i kolejną szansę dostają Francuzi. Tym razem udaje im się z niej skorzystać


Pierścień wokół Czarnego Księcia powoli się zamyka...


Ostatecznie oddział jazdy, z którym był książę, zostaje zniszczony, a on sam dostaje się do niewoli. Te straty przynoszą demoralizację i klęskę armii angielskiej

Ostatecznie zwyciężyli Francuzi, a więc ponownie udało się uzyskać efekt odmienny niż historycznie. Przyznam, że obawiałem się jak ta bitwa wypadnie od strony grywalnościowej. Po tej rozgrywce moje wrażenia są jednak wyjątkowo pozytywne. Francuzom było bardzo trudno atakować, jednak mieli pewne szanse, z których potrafili w miarę dobrze skorzystać. Anglikom najbardziej zaszkodził moim zdaniem brak odwodu i drugiej linii, rozciągnięcie formacji obronnej w prawo. Przez to w momencie przedarcia się przeciwnika nie byli w stanie szybko załatać tej wyrwy i dopiero musieli odrywać oddziały z drugiego skrzydła. Atak na łuczników, tak jak to miało miejsce w historii, wygląda makabrycznie, szansa przeżycia dla spieszonych oddziałów Men at Arms wynosi 30 procent. Ale tak było. Potem trzeba jeszcze umieć wyzyskać sukces. Po stronie angielskiej złym posunięciem było też z pewnością wyjście przed żywopłot. Tych straconych dwóch oddziałów mogło później zabraknąć. Do tego można dyskutować nad rozmieszczeniem chorągwi armii angielskiej, której zdobycie okazało się także jednym z ważnych czynników wybitnie podniosło Flight Level przeciwnika i ułatwiło jego ostateczną demoralizację. Rozgrywka była bardzo emocjonująca. Środkowa faza, gdy Anglicy szaleli mając kilka aktywacji pod rząd, wskazywała, że są już blisko sukcesu. W pewnym momencie, a zwykle wcześniej czy później taki przychodzi (stąd trzeba umieć wykorzystać do maksimum swoje aktywacje), los się jednak odwrócił. Z kolei nic by to wszystko nie dało, gdyby nie rozciągnięcie przeciwnika i rzucenie ku jego prawej flance zgrupowania króla Jana Dobrego, które ostatecznie wywalczyło zwycięstwo.

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 14.03.2011 r.

Poprawiony: sobota, 26 marca 2011 00:13