[Flying Colors] Bitwa koło Grenady 1779 – Maciej vs Raleen, 04.09.2020

  • Drukuj

Bitwa koło Grenady (6.VII.1779) to jedna z wielu bitew morskich stoczonych przez Francję czasów Ludwika XVI z jej odwiecznym wrogiem – Anglią. Starcie miało miejsce u brzegów wyspy Grenada na Karaibach między angielską flotą Indii Zachodnich pod dowództwem wiceadmirała Johna Byrona a flotą francuską pod dowództwem admirała Charlesa d'Estanga podczas wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Zakończyło się ono zwycięstwem Francuzów, którzy zdołali odciąć tylną eskadrę Anglików i zadać przeciwnikowi poważne straty. Bitwa uchodzi za jedną z największych porażek floty angielskiej. Scenariusz ten znajduje się w ramach dodatku Ship of the Line. Do rozgrywki zasiedliśmy mając najnowsze wydanie Flying Colors, które zawiera ów dodatek (pierwotnie był on wydany osobno). Samo wydanie ze wszech miar warto polecić (dla tych, którzy mają starsze wydania Flying Colors, ukazał się Update Kit). Poza tym, że dostajemy dwie gry w jednym, z kilkudziesięcioma scenariuszami (dołączono także scenariusze z magazynu C3i), w przepisach systemu pojawiło się parę niewielkich, ale dobrych zmian. Wśród nich na wyróżnienie zasługuje rozwiązanie niejasności co do strat w załodze, które na początku występowały jako osobny rodzaj strat, najmniej pożądany przez ostrzeliwującego, bo niewiele dający, zaś później zniknęły co prawda z tabel, ale w zasadach nadal były wspominane, w związku z czym nie do końca było wiadomo jak z nimi postępować. Na koniec tego krótkiego wprowadzenia wspomnę, że graliśmy w legendarnej Paradox Cafe.

Anglicy – Maciej, Francuzi – Raleen.

 

Flota angielska na nawietrznej, czyli korzystnie względem wiatru, flota francuska na zawietrznej, czyli częściowo pod wiatr. Każda ze stron posiada trzy eskadry, z tym, że tylna eskadra angielska płynie w nieznacznym oddaleniu od reszty i ma szansę szybko dołączyć, zaś u Francuzów ostatnia eskadra jest początkowo poza planszą i ma dopiero się pojawić. Francuzi posiadają w sumie więcej okrętów, ale wskutek tego, że nie dysponują swoją tylną eskadrą, w pierwszej fazie bitwy przewagę mają Anglicy. Ci ostatni przeważają również nieznacznie pod względem wyszkolenia i morale.

 

Francuzi wykonali zwrot by ustawić się korzystniej względem wiatru i oddalić linię swoich okrętów od przeciwnika. Padają pierwsze salwy, ale póki co skończyło się na strachu. Jedynie najbardziej wysunięty do przodu okręt angielski Sultan stracił parę żagli. Tylna eskadra Anglików, początkowo nieco opóźniona, powoli dołącza do reszty floty.

 

Francuskie okręty halsują, płynąc na południe, tak by w miarę możliwości strzelać obiema burtami. Pierwsza faza pojedynku artyleryjskiego przebiega dla Francuzów pomyślnie. Skupili bowiem ogień na Princess Royal, flagowcu admirała Byrona, który wraz z jeszcze jedną jednostką najbardziej wysforował się do przodu. Przyniosło to obu tym okrętom duże straty w żaglach. Sam admirał został ranny podczas ostrzału, zaś płynący obok liniowiec Grafton zapalony. Tymczasem salwy okrętów angielskich rozłożyły się dość równomiernie na wiele jednostek, zadając nieznaczne straty, głównie w kadłuby. Znajdujące się z tyłu okręty angielskie należące do ostatniej eskadry rozwinęły pełne żagle, by szybciej dołączyć do reszty.

 

Druga eskadra francuska kontynuuje kurs niekorzystnie ustawiona względem wiatru, co znacznie ogranicza jej prędkość. Nie ma jednak innej rady jeśli chce się zbliżyć do czołowych okrętów i nawiązać walkę z Anglikami. Płynące z tyłu jednostki rozwinęły pełne żagle. Anglicy ostrzelali na dużą odległość Languedoc, flagowiec admirała d'Estanga, ale wskutek wymiany ognia sami ponieśli większe straty.

 

Obie floty kontynuują przyjęty kurs. Francuzi dalej starają się halsować, odchodząc jednak stopniowo na południe, by utrzymać dystans do Anglików. Ci ostatni zbili się w masę i starają się zbliżyć, by rozpocząć walkę na najbliższy dystans. Rosną straty, zwłaszcza po stronie angielskiej w żaglach. Flagowiec admirała Byrona i płonący nadal Grafton zostały wyraźnie spowolnione. Kolejne salwy trafiły w Sultana. Oberwał też Prince of Wales, na którym znajduje się admirał Barrington. U Francuzów największe straty ma płynący przed francuskim flagowcem Hector, zaś największym zainteresowaniem angielskich kanonierów cieszy się Tonnant, okręt admirała de Breugnona.

 

Po zawróceniu przez Anglików z pierwotnego kursu najbardziej wystawione na atak są jednostki płynące początkowo na czele szyku, czyli Sultan oraz Prince of Wales. Francuzi śmiało posuwają się tutaj do przodu, wiedząc, że właśnie w tym miejscu pola bitwy mają największe szanse na zadanie przeciwnikowi decydujących strat. Dodatkową zachętą jest możliwość dopadnięcia jednego z angielskich admirałów.

 

Anglicy wykonali zwrot by bardziej efektywnie wykorzystać wiatr. Trwa wymiana ognia, dystans nieco się zmniejszył. We flocie angielskiej nadal płonie Grafton, ponosząc dalsze straty w kadłubie i w żaglach. Również Francuzi ukierunkowali drugą eskadrę tak by szybciej była w stanie posuwać się z wiatrem i wzmocnić okręty toczące już z przodu bój z Anglikami. Zaczynają rosnąć straty. Anglicy mocno pokiereszowali Hectora (8 punktów strat w kadłubie). Dostało się także jednemu z okrętów francuskich płynących w centrum szyku.

 

Trzeszczą kadłuby francuskich okrętów, Anglicy tracą kolejne żagle, ale wytrwale podążają za przeciwnikiem. Okręty angielskie zbiły się w jedną silną grupę. Czołowe jednostki zostały spowolnione wskutek utraty żagli, ale te płynące za nimi są świeże. Sęk w tym, że chcąc przedostać się na czele szyku muszą jakoś minąć te płynące z przodu.

 

Tymczasem dopełnił się los płonącego od kilku etapów Graftona, który eksplodował nieopodal okrętu admirała Byrona. To pierwsza jednostka zniszczona w tej grze. Niedługo na koniec każdego etapu angielska flota będzie przechodzić testy załamania, by sprawdzić czy nie ucieknie z pola bitwy. Szanse na to są niewielkie, ale nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie ten moment...

 

Główne zgrupowanie floty admirała Byrona kontynuuje pościg za Francuzami. Okręty angielskie, mimo że znajdują się na niekorzystnej pozycji do prowadzenia takiego ostrzału, zaczynają celować w żagle wybranych jednostek francuskich, by je spowolnić. Prowadzą też ostrzał w kadłuby, zadając dalsze straty. Francuzi mniej halsują, chcąc utrzymać dystans, stąd i nie odpowiadają tak skutecznie jak wcześniej.

 

Eskadra admirała d'Estanga żegluje tymczasem z wiatrem ku własnym okrętom stanowiącym początkowo czoło szyku i na kursie przecinającym kurs czołowych jednostek angielskich. Tylne okręty nadal mają rozwinięte pełne żagle. Francuzom udało się zapalić kolejny angielski okręt. Tym razem jest to intensywnie ostrzeliwany już wcześniej Sultan, który na dodatek stracił 12 punktów żagli (utrata 15 punktów oznacza całkowite zatrzymanie jednostki, odtąd określana jest ona jako Dismasted wyłącznie dryfując z wiatrem). Anglicy płyną ostrożnie, bo ponieśli już pewne straty, a okrętów francuskich w tej części pola bitwy jest więcej. Do tego obawiają się o los admirała Barringtona, po tym jak bliski śmierci w początkowej fazie bitwy był admirał Byron (skończyło się na ranieniu).

 

Los nie oszczędza Anglików... Uczestnicy bitwy mogli ponownie obserwować festiwal fajerwerków, eksplodował bowiem liniowiec Sultan. Niby miał on już spore straty w żaglach i był najbardziej wystawiony na ciosy, ale zawsze to jedna jednostka mniej.

 

W tym momencie doszło do przełomowego wydarzenia. Fortuna odwróciła swoje oblicze od Francuzów, wiatr zmienił bowiem kierunek na niekorzystny dla nich, i to w momencie kiedy z prawej strony na pole bitwy nadciągnęła trzecia eskadra francuska. Jej włączenie się do walki co najmniej wyrównałoby siły, a nawet dało Francuzom pewną przewagę. Niestety w tej sytuacji znalazła się na pozycji dokładnie pod wiatr, więc okrętom nie pozostało nic innego jak wykonywać manewr Tacking (obrót dziobem by wyjść z pozycji pod wiatr). Przy takim kierunku wiatru nie ma szans by eskadra ta zdołała włączyć się do bitwy. Skomplikowała się także sytuacja jednostek już walczących. Trwa dalej, tak jak dotychczas, wymiana ognia. Ciężkie straty poniósł Tonnant, liniowiec admirała de Breugnon. W zamieszaniu, które wynikło, Francuzi chwilowo złamali szyk floty, co będzie wiązało się z utratą dowodzenia nad częścią jednostek.

 

Hector po utracie części żagli pozostał nieco z tyłu. Dodatkowo ogarnął go pożar, który jednak załodze uda się szybko ugasić. Jednostka poniosła również ciężkie straty w kadłubie i załodze. Anglicy szykują się już do zadania mu decydującego ciosu, ale reszta floty go nie opuszcza. Oberwały też niektóre angielskie jednostki operujące w pobliżu, zwłaszcza Boyne (8 punktów strat w żaglach) i Stirling Castle (4 punkty strat w kadłubie i 5 w żaglach).

 

Po lewej stronie, na skraju pola bitwy, gdzie znajdują się francuskie jednostki tworzące początkowo czoło szyku, Anglicy po skoncentrowaniu swoich jednostek płynących z tyłu postanawiają przyspieszyć, rozwijając pełne żagle, mimo obecności w pobliżu przeciwnika i ognia prowadzonego z okrętów francuskich. Jedna z francuskich jednostek, liniowiec Fantasque, ma już 7 punktów strat w żaglach (do tego 5 punktów strat w kadłubie), co wyraźnie ją spowalnia względem reszty floty.

 

W centrum nastąpiła już wspomniana wcześniej utrata dowodzenia na części jednostek, wskutek zmiany wiatru i pospiesznego odwrotu, a także manewrów podejmowanych przez admirała d'Estanga w celu ratowania zagrożonego Hectora. Jednostki francuskie utrzymują szyk, ale słabiej odpowiadają za sprawą niekorzystnego ukierunkowania. Po tym jak ich świeże jednostki przesunęły się do przodu, Anglicy zbliżają się i niebawem będą mogli wyjść na rufy Francuzów.

 

Francuzom udaje się opanować sytuację koło zagrożonego Hectora. Jednostka poniosła dalsze straty, ale nadal odpowiada ogniem i zdołała się ustawić tak by móc uformować szyk z resztą eskadry. W wyniku wymiany ognia oberwały znajdujące się najbliżej okręty angielskie. Szczególnie mocno ucierpiał Boyne, który ma już 11 punktów strat w żaglach. Wyjątkowo celnymi salwami popisał się Languedoc. Do walki włączają się powoli tyłowe jednostki eskadry admirała d'Estanga.

 

Tymczasem nadchodzą decydujące chwile dla eskadry admirała de Breugnon. Anglicy zbliżyli się, mimo rozpiętych żagli nie ponosząc zbyt wielkich strat, okręty francuskie musiały tymczasem zawrócić w prawo. Widać już wyraźnie, że Anglicy dążą do tego by przedrzeć się przez szyk Francuzów. Pozostaje liczyć na celny ogień z obu burt. Coraz bardziej z tyłu pozostaje Fantasque (12 punktów strat w żaglach 5 punktów strat w kadłubie). Płynącemu za nim, a przy tym dość świeżemu jeszcze Zèlè grozi odcięcie. Ogień ogarnął za to jedną z jednostek angielskich (liniowiec Vigilant), ale załodze uda się szybko go ugasić.

 

Eskadra admirała d'Estanga ustawiła się z wiatrem. Hector został uszkodzony i poniósł dalsze straty w załodze i żaglach, ale wykonał manewr utrzymując pozycję w szyku i zachowując dystans do Anglików. Francuzom udaje się za to pozbawić wszystkich żagli i unieruchomić angielski liniowiec Boyne. Rosną straty w żaglach czołowych angielskich jednostek. Także po stronie francuskiej strat przybywa, choć nie w takim tempie, w jakim oczekiwaliby Anglicy.

 

Hector, ostrzeliwany przez wszystkie znajdujące się w okolicy jednostki, ponosi dalsze straty. Po stronie angielskiej oberwały Stirling Castle i Elizabeth. Ten pierwszy stracił wszystkie żagle i 6 punktów kadłuba. Drugi 7 punktów żagli i 5 punktów kadłuba. Oberwał również, choć nieznacznie, Prince of Wales pod admirałem Barringtonem. Decydująca w tej części pola bitwy okazała się natomiast kapitulacja Boyne, pozbawionego wcześniej żagli, który opuścił banderę po tym jak opodal niego pojawił się francuski liniowiec Robuste.

 

W centrum Anglicy skrócili dystans. Straty francuskie zaczynają szybko rosnąć. Najbardziej oberwał Royal Dauphin (12 punktów strat w kadłubie, jeszcze jeden punkt i jednostka będzie uszkodzona). Dużo trafień przyjął także Protecteur (7 punktów strat w kadłubie). Anglicy również ponoszą straty, ale głównie w żaglach, i wobec ilości sił, jakimi tutaj dysponują, nie są one decydujące. W zamieszczaniu bitewnym jedna z jednostek francuskich, której dowódca wykazał się nadmierną inicjatywą (liniowiec Provence), została z tyłu, chwilowo tracąc kontakt z szykiem reszty floty.

 

Anglicy dopadają płynące najbardziej z tyłu jednostki francuskie (tworzące początkowo czoło floty). Udało się im zdemolować zwłaszcza trzeci od tyłu liniowiec Magnifique, który jest uszkodzony i poniósł ciężkie straty w kadłubie. Oberwał również poważnie Tonnant (pod admirałem de Breugnon), który poza tym, że stracił 6 punktów kadłuba, ma też poważne straty w żaglach, więc daleko nie odpłynie. Wszystkie żagle utracił ostrzeliwany już wcześniej wielokrotnie Fantasque. Relatywnie niewielkie straty ma tylko Zèlè. Anglicy mają jednak przewagę i okrętom francuskim grozi odcięcie. Pozostaje tylko kwestią czasu jak długo będą w stanie stawiać opór.

 

W centrum sytuacja Francuzów również nie wygląda dobrze. Zdołali jednak celnym ostrzałem w żagle spowolnić wiele jednostek, stąd prawdopodobnie Anglikom nie uda się tutaj osiągnąć tak spektakularnych rezultatów. Wszystko zależało będzie od inicjatywy i kolejności wykonywania manewrów przez obie floty. Stracony wydaje się jedynie wystawiony tyłem do przeciwnika Provence, który jednak może powstrzymać na pewien czas napór Anglików na pozostałe jednostki.

 

Tymczasem w oddali od miejsca gdzie toczą się główne zmagania żegluje eskadra admirała de Broves, którą wiatr niemal unieruchomił, uniemożliwiając włączenie się do bitwy. Te osiem okrętów z pewnością zmieniłoby przebieg zmagań i stosunek sił, pozwalając Francuzom na podjęcie równorzędnej walki i wobec tego co wydarzyło się na początku uzyskanie przewagi.

 

Na tym zakończyliśmy rozgrywkę po rozegraniu połowy (czyli 10 z 20) etapów. Nie udało się niestety dograć do końca i losy bitwy pozostały nierozstrzygnięte. Flota angielska, mimo przejścia 5 testów sprawdzających czy nie ucieknie, dotrzymała pola. Z pewnością duży wpływ na przebieg bitwy miały eksplozje dwóch angielskich okrętów, ale jak ostrzał prowadzony jest w żagle, z pożarami trzeba się liczyć. W opałach byli też parę razy dowódcy, ale ostatecznie wychodzili z tego obronną ręką (jedynie John Byron został na samym początku ranny). Największy wpływ na przebieg bitwy miała jednak zmiana wiatru mniej więcej w połowie rozgrywki. Spowodowała ona, że trzecia eskadra francuska, która właśnie wtedy pojawiła się na planszy, nie miała szans włączyć się do bitwy, co dawało Anglikom przewagę. Utrudniła też ona uchylenie się od walki francuskich okrętów znajdujących się pierwotnie najbliżej czoła floty. Co działoby się dalej? Prawdopodobnie gdyby w ciągu dwóch najbliższych etapów doszło do ucieczki floty angielskiej, zwycięstwo odnieśliby jeszcze Francuzi. Później coraz bardziej szala przechylałaby się na stronę Anglików. Zależy to przede wszystkim od tego jak długo odcięte jednostki francuskie stawiałyby opór i ile czasu zajęłoby Anglikom ich zniszczenie (co do zatopienia, trzeba pamiętać, że zniszczona jednostka nie tonie automatycznie, ale wrak często unosi się na wodzie, nawet przez kilka etapów, z kolei abordaż też nie jest taki szybki i pewny jak się może niektórym wydawać). Francuzi również mieli pewne szanse na zadanie strat, chociaż były one zdecydowanie mniejsze.

Dyskusja o grze na FORUM STRATEGIE

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 16.09.2020 r.

Poprawiony: środa, 16 września 2020 12:57