[Downtown] Thick as a Brick (D7) – Czmielon vs Raleen, 26.04.2014

  • Drukuj

Jest sierpień 1967 roku, a my znowu nad północnym Wietnamem, w którego przestworza przenosi nas gra firmy GMT Games Downtown: Air War over Hanoi 1965-1972. Celem bombardowań amerykańskiego lotnictwa będą kolejne obiekty, celem Wietnamczyków (tych z północy) zadanie przeciwnikowi jak największych strat. Podobnie jak przedstawiony poprzednio scenariusz D8 All Tomorrow's Parties, tak i ten jest scenariuszem typu rajd. Amerykanie mają zniszczyć jakiś cel, który dla strony przeciwnej pozostaje z początku tajny, podobnie jak dokładny skład sił inwazyjnych. Następnie, po sfotografowaniu przez samoloty rozpoznawcze poziomu zniszczeń bombardowanych obiektów, powinni wycofać się za planszę. Wietnamczycy, jak to oni, będą przeszkadzać, jak tylko potrafią. Należy się więc spodziewać MiGów-17 i MiGów-21, a także licznej artylerii przeciwlotniczej i wyrzutni SAM-ów. Liczebność obrony przeciwlotniczej jest podobna jak w scenariuszu D8, tylko mamy trochę mniej SAM-ów, za to więcej konwencjonalnej artylerii p-lot. i Fire Canów (artyleria p-lot. naprowadzana radarowo). Podobnie jak w scenariuszu D8 Amerykanie przed rozgrywką losują jeden z 10 celów i w zależności od tego co wypadło, otrzymują do dyspozycji siły USAF albo USN (czyli lotnictwo marynarki wojennej). Już na początku zdradzę, że tym razem jako kierujący stroną amerykańską dostałem do dyspozycji USN, co mnie bardzo ucieszyło, bo skład lotnictwa marynarki bardziej mi się podoba niż USAF. Spośród dostępnych opcji wybrałem eskadrę samolotów z lotniskowca Coral Sea. Szczęście uśmiechnęło się do mnie przy ustalaniu składu misji zakłócających sygnały radarowe (jamming), bowiem do dwóch kluczy posiadanych bazowo dostałem jeszcze jeden klucz marine jamming, więc w sumie miałem trzy. Razem miałem aż 16 kluczy (tak umownie tłumaczę używane w grze słowo flight, bo czasami oznacza ono tutaj jeden samolot, a klucz w terminologii wojskowej to zasadniczo 2-3 samoloty). Całkiem sporo. Broni specjalnych niezbyt wiele, bo to jeszcze dość wczesny etap wojny, ale zabrałem na pokład bomby naprowadzane elektrooptycznie Walleye I (otrzymały je na wyposażenie dwa klucze wykonujące zadanie SEAD). W ramach eksperymentu, bo można było zabrać, więc czemu nie spróbować. Moim przeciwnikiem był, tradycyjnie już, Czmielon, który, jak się wkrótce przekonamy, postanowił nie zasypiać gruszek w popiele, ale dokupił kosztem utraty punktów zwycięstwa dodatkowe MiGi, by nawiązać w powietrzu równorzędną walkę i zadać Amerykanom jak największe straty.

Przed nadejściem sił głównych nadlatują samoloty zakłócające sygnał radarowy batalionów SAM-ów, mające za zadanie utrudniać im namierzanie celów (standoff jamming). Lecą powoli, stąd wpuszczenie ich wcześniej na planszę ma sens. U Wietnamczyków nad Haiphongiem widzimy już w powietrzu dwie nierozpoznane jednostki lotnicze (MiGi, albo dummy flighty, czyli żetony mające na celu zmylenie przeciwnika)

Nadlatują główne siły amerykańskie (w większości na średnim pułapie lotu). Wietnamskie rozpoznanie radarowe okazało się skuteczne i przeciwnik wie już, że nadlatujące samoloty pochodzą z USN, zna ich orientacyjną liczebność, co więcej, wszystkie klucze wlatujące na wyższych pułapach lotu są rozpoznane (radarowo). Radary znajdujących się najbliżej wybrzeża SAM-ów rozpoczęły namierzanie, koncentrując się póki co na samolotach zapewniających standoff jamming

Wskutek wykonania manewru taktyki przeciwradarowej (antiradar tactic) czyli próby „zrzucenia” namierzenia, która się nie powiodła, jeden z namierzonych przez SAM-y kluczy wykonujących standoff jamming stracił własny defensywny jamming (ogólnie w grze występują dwa rodzaje zakłócania: po pierwsze każdy samolot ma własny zakłócacz fal radarowych, co zwane jest defensive jamming; po drugie emitują je wspomniane wcześniej specjalne samoloty, oznaczane na planszy żółtymi żetonami standoff jamming, które działają na odległość, utrudniając namierzanie wszystkich sojuszniczych samolotów). W tym momencie batalion SAM-ów przeprowadził ostrzał, który okazał się wyjątkowo skuteczny. Wykonujący misję zakłócania (standoff jamming) samolot został ciężko uszkodzony i nie mógł już realizować zadania; musiał wrócić do bazy, co oznaczało faktycznie utratę jednego z trzech kluczy zakłócających radary. Ale, że na początku dostałem dodatkowo jeden klucz, jak to się mówi: łatwo przyszło, łatwo poszło. Nie było zresztą czasu na subtelne rozważania, bo na niebie pojawiły się właśnie MiGi...

Lotnictwo USN przejęło jednak inicjatywę i zaatakowało pierwsze, wychodząc na tyły wrogich kluczy. Okazało się, że Wietnamczycy dysponują MiGami-21. Pierwszą akcję wykonał klucz F-4B o kryptonimie Killer, który przeprowadził wyjątkowo skuteczny atak. Pojedynczy wietnamski MiG został strącony, Amerykanie wyszli z walki bez strat i nawet się nie zdezorganizowali

Za Killerem poleciał kolejny klucz F-4B, o równie wdzięcznym kryptonimie Black Lion, atakując drugi klucz wrogich MiGów-21. Ponownie okazało się, że był to pojedynczy samolot. W tym przypadku walka przebiegła nie bez problemów, ale Amerykanie cel swój osiągnęli, zestrzeliwując wroga, i tym samym dwa klucze wrogich MiG-ów zostały zniszczone, nie wyrządzając żadnej szkody

Po chwili przerwy spowodowanej walkami powietrznymi i obecnością w pobliżu własnych samolotów (jeśli w odległości do 5 pól od celu znajduje się wietnamskie lotnictwo, SAM-y nie mogą do takiego celu strzelać) wietnamska obrona przeciwlotnicza uaktywnia się. Wyjątkowo groźny okazał się batalion SAM-ów na cyplu wysuniętym w morze, w związku z czym do akcji wkroczyła misja SEAD, wystrzeliwując rakiety naprowadzane na sygnał radaru (Shrike). Sprawiło to, że załoga SAM-a wyłączyła radar. Pozostałe klucze, w tym misja bombowa, kierują się powoli nad cel. Myśliwce zmierzają do punktu reorganizacji po walce z MiGami

Lotnictwo amerykańskie na kursie bojowym. Co będzie celem misji, czyżby Haiphong?

Batalion SAM-ów na cyplu przez pewien czas siedział cicho, nie włączając radaru, ale w końcu postanowił się uaktywnić. Wtedy został wypatrzony przez znajdujące się opodal lotnictwo. Tymczasem uaktywniają się kolejne bataliony SAM-ów i Fire Cany. Obrona przeciwlotnicza wokół Haiphongu gęstnieje

Kluczom operującym nad wybrzeżem udało się ciężko uszkodzić batalion SAM-ów na cyplu. Stanowił on bezpośrednie zagrożenie, ponieważ na bliski dystans radary SAM-ów mają strefę namierzania, w której „przebijają” sygnały zakłócające emitowane przez samoloty przeciwnika, innymi słowy są skuteczniejsze. Do akcji włączają się jednak znajdujące się dalej SAM-y, które mimo sporej odległości wystrzeliwują pierwsze rakiety. Misja bombowa powoli zbliża się do celu. W tym czasie jeden z kluczy myśliwskich usiłuje się zreorganizować nad „punktem zbornym” wyznaczonym nad ujściem pobliskiej rzeki

Misja bombowa ponownie skręca. Czyżby jednak nie Haiphong był celem? Wprost na jej drodze stoją jednak dwa bataliony SAM-ów, które trzeba uciszyć. Inaczej może być gorąco. Również kolejny, stojący blisko wybrzeża batalion nie próżnuje, w związku z tym posłane zostały w jego kierunku kolejne Shrike'i. Misja zakłócająca (standoff jamming) bardzo zbliżyła się do wybrzeża i stara się w tych kluczowych momentach jak najbardziej pomóc kolegom

Widać już, że celem Amerykanów nie jest Haiphong, ale mały most w Chap Khe. Przed nadlatującymi bombowcami ruszyły samoloty z zadaniem SEAD, by uciszyć radary dwóch SAM-ów znajdujących się akurat idealnie na drodze przelotu, oraz dwóch baterii Fire Canów, które znajdują się opodal w Uong Bi, wraz z ciężką artylerią przeciwlotniczą. Wskutek ataków rakietami Shrike wszystkie te jednostki wyłączają kolejno swoje radary. Później Amerykanie użyli jeszcze bomb elektrooptycznych (EOGB) Walleye I przeciwko zgrupowaniu artylerii przeciwlotniczej, ale bez powodzenia

Po wyłączeniu z akcji obrony kierowanej radarowo bombardowana była artyleria przeciwlotnicza (najpierw konwencjonalnie, a potem bombami Walleye I), ale bez efektu. Podczas bombardowania Amerykanie spowodowali jedynie straty wśród ludności cywilnej (Collateral Damage). Bombom EOGB trafienie utrudnił kurz i dym unoszący się nad polem bombardowania po wcześniejszym ataku konwencjonalnym. Gdyby nie to, Amerykanie mogliby tutaj uzyskać chociaż niewielki sukces. Po atakach pomocniczych nad most nadleciały kolejno trzy klucze bombowe samolotów A-4E. Jeden z kluczy zaryzykował schodząc na niski pułap i udało mu się osiągnąć maksymalny sukces (4), nie będąc trafionym przez artylerię p-lot. Dwa pozostałe klucze bombardowały ze średniego pułapu, uzyskując sukcesy na poziomie 3 i 2. W sumie całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, że ani trochę nie udało się wcześniej uciszyć wrogiej artylerii p-lot. Tymczasem na pole walki nadciągnęły kolejne klucze wietnamskiego lotnictwa. Na prawo dalej trwa zabawa w kotka i myszkę SAM-ów z kluczami USN je zwalczającymi

Rzut okiem z bliska na sytuację. Amerykańskie lotnictwo odlatuje, a po prawej klucz MiGów szykuje się by zaatakować jammery, które w walce z MiGami byłyby niemal bezbronne

Klucze przechwytujące po stronie amerykańskiej nie próżnują i intruz zostaje wkrótce zaatakowany. W walce kołowej Wietnamczycy odnoszą jednak umiarkowany sukces, uszkadzając jeden z amerykańskich samolotów, choć sami wyczerpali amunicję i będą musieli odlecieć na lotnisko

Misja bombowa odlatuje. Za nią podążają kolejne MiGi. Uaktywniają się powoli wyłączone wcześniej stacje radarowe SAM-ów i Fire Canów. Amerykanom pozostało teraz jeszcze tylko sfotografować zbombardowane cele przy pomocy lotnictwa rozpoznawczego i bezpiecznie powrócić do bazy

Misja rozpoznawcza przelatuje nad celem, ostrzeliwana przez artylerię przeciwlotniczą i włączające się Fire Cany. Namierza ją tylko jeden batalion SAM-ów. Tymczasem misja bombowa po tym jak wyleciała z trudnego terenu, gdzie wzgórza maskowały jej obecność przed falami radiowymi, zwiększa pułap i bierze kurs w kierunku, z którego przyleciała. Wokół niej krążą nadal klucze zwalczające MiGi oraz z zadaniami SEAD i Armed Escort

Dochodzi do walk powietrznych. Wietnamczykom udaje się zaatakować klucz rozpoznawczy, który wykonywał misję zwiadowczą nad celem (fotografował zniszczenia) i w całości zniszczyć oba samoloty rozpoznawcze (!). Niestety piloci klucza rozpoznawczego okazali się najgorszymi z najgorszych (skrajnie niski rzut na agresję), do tego dali się zaskoczyć atakiem od tyłu. Poza punktami za zniszczenie dwóch samolotów z załogami (co i tak jest dużo) do tego Amerykanie otrzymują punkty karne za niezrealizowanie misji rozpoznawczej. W ten sposób dwa stare MiGi-17 odniosły większy sukces niż wszystkie pojedyncze MiGi-21, w większości wikłające się w walki, z których nic konkretnego nie wynikło. Mniej więcej w tym czasie Amerykanie stracili jeszcze jeden samolot A-4E

Amerykanie usiłują pomścić zestrzelonych lotników, atakując przeciwnika, jednak walki wypadły dla nich niekorzystnie i skończyło się na ciężkim uszkodzeniu jednego F-4B. Wietnamczycy, lekko uszkodzeni, odlatują bezpiecznie do domu. Misja bombowa podnosi tymczasem pułap lotu na wysoki i kieruje do bazy. SAM-y usiłują jeszcze wystrzelić ostatnie rakiety, ale z uwagi na dystans i inne okoliczności nie przynosi to żadnych efektów

Amerykanie odlatują do bazy. Lotnictwo myśliwskie, wyczerpane w ostatnich walkach, straciło amunicję bądź jest zdezorganizowane, więc nie jest już w stanie zmienić losów bitwy. SAM-y mają za daleko, do tego w przypadku samolotów lecących na najniższym pułapie szanse trafienia ich są znikome. Scenariusz dobiega końca

Po zakończeniu rozgrywki pozostało nam ustalić przede wszystkim jak bardzo został uszkodzony główny cel, czyli most w Chap Khe. Okazało się, że cel został ciężko uszkodzony (ale nie zniszczony). Amerykanie odnieśli więc sukces, ale do pełni szczęścia było daleko, głównie wskutek poniesionych strat. W sumie Amerykanie uzyskali punkty zwycięstwa za: 1) zniszczenie 2 MiGów nad morzem (6 PZ), 2) zakup dodatkowych MiGów przez Wietnamczyków (5 PZ), 3) ciężkie uszkodzenie jednego batalionu SAM-ów (2 PZ), 4) ciężkie uszkodzenie celu, czyli mostu w Chap Khe (5 PZ), czyli razem 18 PZ. Wietnamczycy uzyskali punkty zwycięstwa za: 1) zniszczenie dwóch samolotów rozpoznawczych (4 PZ), 2) zniszczenie samolotu A-4E (2 PZ), 3) za załogi zniszczonych samolotów (3 PZ), 4) straty wśród ludności cywilnej podczas bombardowania artylerii p-lot. (1 PZ), 5) niewykonanie misji rozpoznawczej przez Amerykanów (3 PZ), czyli razem 13 PZ. Różnica wyniosła 5 PZ na korzyść Amerykanów, co oznacza remis. Amerykanie byli na dobrej drodze do zwycięstwa. Wszystko zmieniła końcówka, w tym zwłaszcza nieszczęśliwe zniszczenie całego klucza rozpoznawczego. Gdyby nie to, albo gdyby np. na koniec okazało się, że most został zniszczony, a nie tylko uszkodzony, co było dość prawdopodobne, wynik mógłby być inny. W tym miejscu trzeba jednak dodać, że co do jednej kwestii źle graliśmy (zorientowaliśmy się co do tego już w trakcie rozgrywki, ale postanowiliśmy niczego nie zmieniać) i było to na niekorzyść Wietnamczyków: otóż przez niedopatrzenie uzbroiłem 2 klucze F-4B mające zadanie Armed Escort (zwalczanie obrony p-lot., a po wyczerpaniu amunicji na cele naziemne zwalczanie wrogiego lotnictwa) w rakiety Shrike, stosowane przeciwko SAM-om i Fire Canom (naprowadzane na ich sygnał radarowy). Samoloty te powinny być uzbrojone wyłącznie w bomby i to nimi powinny zwalczać wrogą artylerię przeciwlotniczą. Sądzę więc, że ostateczny remisowy wynik jest sprawiedliwy. W porównaniu do poprzednich rozgrywek, po stronie amerykańskiej z powodzeniem udało się zastosować samoloty zakłócające radary (standoff jamming), wprowadzając je na planszę, jak również w większości przypadków udawało się przechwytywać MiGi zanim te przeprowadziły ataki. Również cała wyprawa bombowa doleciała do celu nieatakowana przez MiGi. Jeśli chodzi o ten element tylko końcówka rozgrywki była dla Amerykanów bolesnym wyjątkiem.

Dyskusja o grze na FORUM STRATEGIE

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 30.04.2014 r.

Poprawiony: czwartek, 01 maja 2014 07:45