[Day of Heroes] Petru Rares vs Raleen, 03.05.2012

  • Drukuj

Rozgrywka miała miejsce w klubie Paradox. Scenariusz ten był już kiedyś grany i relacjonowany na naszym Portalu. Obie strony dysponują w nim dość dużymi siłami, z tym, że bez pojazdów i jednostek wsparcia (weapon teams). Po stronie amerykańskiej kluczową rolę odgrywają dwa helikoptery, wchodzące w 2 etapie. Jeden z nich ma do tego na pokładzie snajpera. Cel dla Amerykanów jest ambitny. Muszą opanować 6 pól na tyłach pozycji somalijskich, z czego za każde otrzymują 2 punkty zwycięstwa (pz). Somalijczycy punktują za każdy zniszczony oddział amerykański (4 pz), za każdy strącony helikopter (6 pz), za każdą przejętą broń Amerykanów (2 pz) oraz za każdy rozproszony przez Amerykanów tłum cywilów (1 pz). Amerykanie działają dwoma grupami: Delty (mniejsza, bardziej na północ) i Rangersów (większa, bardziej na południe). Somalijczycy rozstawieni są dowolnie w dwóch, z góry określonych pasach pól (z góry na dół planszy i od lewej do prawej). Ich siły są wyposażone w liczne RPG i jeden RPD. Scenariusz trwa 7 etapów.

Petru zagrał Somalijczykami, Raleen Amerykanami.

Pozycje wyjściowe grupy Rangersów (6 squadów) w lewym dolnym rogu planszy. Naprzeciw nich pierwsze oddziały Somalijczyków

Pozycje wyjściowe oddziałów Delty (3 half-squady) powyżej Rangersów. Naprzeciw dość liczne oddziały somalijskie

Górna grupa (pas) jednostek somalijskich (w tym scenariuszu Somalijczycy rozstawiają swoje oddziały w dwóch krzyżujących się pasach: północ-południe i wschód-zachód.  Po prawej znajdują się cele Amerykanów, czyli w sumie 6 pól (na zdjęciu są to 2 pola po prawej stronie okupowane przez oddział z dowódcą Alim i drugi oddział oraz następny kwartał 4 pól między ulicami, gdzie stoi dowódca Yusuf z oddziałem i po skosie drugi oddział z RPG); za każde z zajętych pól na koniec gry Amerykanie otrzymują 2 punkty zwycięstwa, zatem łącznie jest do zdobycia 12 pz

Pierwsze walki. U dołu planszy Amerykanie podeszli jednym z oddziałów do najbardziej wysuniętego oddziału Somalijczyków, by rozpoznać ich pozycje. Niestety, zostali skutecznie ostrzelani i są Shocked, czyli w wolnym tłumaczeniu spanikowani, zdezorganizowani. Jednak kolejne squady Rangersów strzelały na tyle skutecznie, że przeciwnik został zniszczony. Po skutecznym rozpoznaniu wzrokowym udało się także zlikwidować kolejną, znajdującą się powyżej jednostkę Somalijczyków. W ataku wziął udział pododdział Delty. Tymczasem w górnej części pozostałe pododdziały Delty utrzymywały pozycje, odstrzeliwując się przeciwnikowi

Pod koniec 1 tury (etapu) Somalijczycy wykonują ostatnie większe przemieszczenia na tyłach, zanim na planszy pojawią się helikoptery (wchodzą do akcji dopiero w 2 turze). Wtedy każdy ruch będzie już niebezpieczny, bowiem może ściągnąć na poruszający się oddział atak z powietrza

Sytuacja po pierwszych walkach głównej grupy uderzeniowej Rangersów. Przeciwnik został częściowo zlikwidowany i wkrótce będzie można ruszyć dalej

Druga tura. Silnym ostrzałem z użyciem dwóch RPG Somalijczykom udaje się zdezorganizować pododdziały Delty. Gdyby teraz mieli możliwość zaatakowania ich wręcz, mogłoby to wyglądać nienajlepiej (dla strony amerykańskiej). W samą porę pojawia się jednak wsparcie z powietrza w postaci helikoptera, który szybko zlikwidował całą znajdującą się najbliżej Delty grupę Somalijczyków

Drugi z helikopterów postanawia zająć się pododdziałem z RPG, który napsuł tyle zdrowia komandosom z Delty i korzystając z tego, że przeciwnik związał się już walką i wykonał swoją akcję (jest zaangażowany) atakuje z powietrza pododdział z RPG. Na pokładzie Black Hawka znajduje się snajper, który może dodatkowo prowadzić ogień, niezależnie od załogi helikoptera

Helikopterowi udało się zniszczyć przeciwnika, jednak, ku jego nieszczęściu w miejsce poprzedniego, zlikwidowanego oddziału Somalijczyków, podchodzi następny, który podejmuje RPG pozostawione przez tamten, i w ten oto sposób może w kolejnej turze spróbować strącić helikopter. Amerykanom udaje się jednak utrzymać inicjatywę i wykonują ruch pierwsi. Dzięki temu podnoszą się z trybu Hoover (lot na niskiej wysokości, gdy helikopter zawisa niemal nieruchomo w pobliżu celu, co ułatwia mu ostrzał, ale przez co przeciwnikowi łatwiej go trafić). Dzięki temu oraz faktowi, że helikopter nie znajdował się bezpośrednio przy oddziale wroga (na najbliższym dystansie strzału), Amerykanom udaje się wywinąć z zastawionej przez przeciwnika pułapki

Trwają walki grupy Rangersów w dolnej części planszy. Podobnie jak poprzednio, jeden z oddziałów rusza przodem, by rozpoznać przeciwnika (Amerykanie muszą się spieszyć, nie ma więc czasu na finezyjne manewry). Skutecznie ostrzelany przez przeciwnika, spanikowany squad Rangersów zalega w pobliskich zabudowaniach. Za nim podążają inne jednostki, które wchodzą w pozycje Somalijczyków jak w masło, w jednym przypadku atakując wręcz

Tymczasem w drugim ognisku walk Delta reorganizuje swoje siły. Amerykanie postanawiają załadować jeden z half-squadów i przerzucić go helikopterem na tyły przeciwnika. Zanim udało im się wejść na pokład, zostali jeszcze ostrzelani przez oddział Somalijczyków, który wyłonił się nagle zza pobliskiej blokady drogowej. Szczęśliwie, ostrzał nie przyniósł efektu

Szybki marsz Rangersów (z użyciem opcji double-timing), którzy po oczyszczeniu sobie drogi ruszają jak najszybciej w kierunku celu operacji. Wyżej, niemal równolegle, przemieszczają się Somalijczycy. Naprzeciw Delty pozostają bardzo niewielkie siły

Zaskoczenie koło pobliskiej blokady drogowej. Oto, gdy cała grupa Rangersów przemykała w pobliżu niej, nagle zza opon pojawia się nowy oddział Somalijczyków. Bliska odległość sprawiła, że nie mogli nie trafić. Dwa oddziały Rangersów, wraz z dowódcą, zostają zdezorganizowane i chwilowo muszą przerwać przemieszczanie się. Oczywiście Somalijczycy zostają wkrótce zniszczeni, jednak swoje zrobili: zatrzymali część sił amerykańskich, przez co mogą one nie wziąć udziału w końcowym ataku na cel ekspedycji

Amerykanie przesuwają się ku północy pod osłoną zabudowań. W tym czasie po drugiej stronie ulicy zajęli pozycję Somalijczycy. Nieoczekiwane spotkanie zaowocowało wymianą ognia, w której szybko przewagę zyskują Amerykanie, chociaż Somalijczykom udaje się w jej wyniku zdezorganizować jeden z oddziałów Rangersów. Część oddziałów pod wodzą jednego z dowódców, Lt. Smitha nadal szerokim łukiem obchodzi od południa pozycje somalijskie. Tymczasem w centrum, gdy piechota przeprowadziła już ostrzały, Amerykanie wprowadzają do walki helikoptery

Atak dwóch helikopterów doprowadza ostatecznie do zniszczenia dwóch z trzech oddziałów przeciwnika, jednak w ich miejsce podchodzą kolejni mudżahedini... W zachodniej części Delta chwilowo prowadzi ogniowy pojedynek z ostatnim pozostawionym oddziałem somalijskim

Sądny dzień dla załogi Black Hawka ze snajperem na pokładzie. Przeciwnik przeprowadza ostrzał z RPG z najbliższej odległości, dodatkowo helikopter znajduje się nisko nad ziemią w trybie Hoover. Drugi z oddziałów przeprowadza ostrzał z broni ręcznej. Szczęśliwie Somalijczycy, mimo dużych szans uzyskania trafienia, chybiają. To była ich najlepsza okazja na zadanie ciężkich strat przeciwnikowi, i to takich, że prawdopodobnie przesądziłyby wynik rozgrywki (strącenie helikoptera to 6 punktów zwycięstwa (pz), dodatkowo śmierć snajpera to kolejne 4 pz, czyli razem 10 pz). Nieudany atak przeciwnika na helikoptery wystawia go jednak na kontruderzenie piechoty, która tym łatwiej może go ostrzelać i zaatakować wręcz, co też czyni. Kilka oddziałów somalijskich zostaje zlikwidowanych w dość szybki i łatwy sposób, można więc powiedzieć, że o tyle ryzykowanie bliskiego podejścia śmigłowcem opłaciło się. W górnej części planszy widzimy jeden z oddziałów Delty, który w międzyczasie ruszył do przodu, zaś na dole zdezorganizowaną grupę z Sgt. Brownem, która nadal nie może się pozbierać

Heroiczna walka helikopterów widziana z bliska...

Amerykanie posuwają się dalej. Następuje likwidacja oddziałów na głównym kierunku natarcia. W jednym przypadku dochodzi do walki bezpośredniej (melee). Grupa z Lt. Smithem obchodzi dalej od południa, a oddziały Delty szybko idą od zachodu, korzystając z tego, że teren się oczyścił i zajmując dogodne pozycje koło jednostek somalijskich

Sytuacja przed końcowym atakiem na cele operacji. Mimo licznych strat Somalijczycy nadal dysponują kilkoma oddziałami zdolnymi pokrzyżować plany Amerykanom. Szczególnie stojąca najbliżej nich sekcja RPG, znajdująca się w zrujnowanym, trudno dostępnym terenie, jest ciężka do ruszenia dla piechoty, a podchodzenie do niej bez wsparcia helikopterem byłoby już kuszeniem losu

Amerykanie przeprowadzają końcowy szturm. Dysponują w sumie 4 oddziałami Rangersów i 1 oddziałem Delty. Trzy oddziały Rangersów podchodzą, ściągając na siebie ogień, w wyniku czego dwa zostają zdezorganizowane. Następnie wchodzą do akcji dwa helikoptery, które osłabiają broniącą budynku jednostkę i likwidują oddział z RPG znajdujący się w trudnym terenie poniżej budynku. Wreszcie jako ostatni do akcji wkracza pododdział Delty, który wchodzi do budynku do walki bezpośredniej na osłabiony oddział somalijski z dowódcą. Ostatni oddział, ten z Lt. Smithem, pozostaje w rezerwie, w razie gdyby stojący dalej Somalijczycy chcieli włączyć się do działań i wspomóc swoich kolegów. Na sam koniec udaje się podciągnąć jeszcze jeden pododdział Delty, który dochodzi do skrzyżowania i osłania swoich spanikowanych kolegów z Rangersów, w razie gdyby przeciwnik próbował wykonać na nich atak wręcz. W międzyczasie trzeci z pododdziałów Delty zostaje przerzucony helikopterem i wysadzony na północ od pozycji somalijskich

Po szturmie somalijski oddział z dowódcą, walczący z komandosami z Delty, zostaje wyeliminowany. Naokoło zostało jeszcze kilka oddziałów somalijskich, Amerykanie są jednak w stanie odeprzeć ich atak, i co najważniejsze udało im się uchwycić jeden z punktów, które były ich celem, a w zasięgu są kolejne. Jako że przed nami ostatnia tura, zostało tylko jedno posunięcie. Jednocześnie już w tym momencie widać (właściwie to widać było wcześniej), że pewnych punktów nie da się opanować, z uwagi na trudny, zrujnowany teren (degrading terrain), dający przeciwnikowi poważne bonusy w walce i wymagający dużej ilości punktów ruchu by do niego wkroczyć

W końcówce Somalijczycy próbują jeszcze z RPG ostrzelać zwycięski oddział Delty, jednak ostrzał nie powiódł się. W swoim ruchu Amerykanie atakują Deltą wręcz sąsiedni oddział przeciwnika, by zdobyć kolejne pole dające punkty zwycięstwa. Potem do walki włącza się jeszcze oddział Rangersów i jeden z oddziałów somalijskich. Przewaga Amerykanów jest jednak duża, m.in. z uwagi na dodatkowe wyposażenie zwiększające siłę ich oddziałów

Amerykanie zwyciężają walkę wręcz i tym samym opanowują 3 z 6 pól, uzyskując łącznie 6 punktów zwycięstwa. Somalijczycy zyskali w tej grze 2 punkty zwycięstwa za rozproszone (przez ostrzał) tłumy cywilów (mob), które znalazły się na linii walk. W końcowej fazie walk jeden z helikopterów zniszczył jeszcze oddział Somalijczyków z RPG, który w ostatnim etapie strzelał do pododdziału Delty. Na tym rozgrywka się kończy, po pełnych 7 etapach (turach) gry

Ostatecznie rozgrywka zakończyła się zwycięstwem Amerykanów, którzy uzyskali o 4 pz więcej niż Somalijczycy. Biorąc pod uwagę, że strata jednego oddziału kosztowałaby Amerykanów 4 pz, a strata helikoptera 6 pz, widać na czym polega specyfika gry obu stronami w tym scenariuszu, właściwa dla konfliktów asymetrycznych. Amerykanie nie mogą sobie pozwolić na żadne straty, ewentualnie możliwa jest utrata jednego squadu, w przypadku osiągnięcia większej liczby celów, co jednak jest w praktyce bardzo trudne, przede wszystkim z powodu dużego kosztu w punktach ruchu, wymaganych do wkroczenia na ten teren, gdy mamy mało czasu i musimy się ciągle spieszyć. Czynnik czasu daje pewne szanse Somalijczykom. W razie opóźnień, a niekiedy tylko po to, żeby móc zachować odpowiednie tempo posuwania się naprzód, konieczne może być poniesienie ryzyka w postaci pełnego zaangażowania helikopterów na najbliższy dystans. Ich utrata to, jak nietrudno się domyślić, katastrofa. Jeśli chodzi o użycie helikopterów w tej rozgrywce, jako Amerykanin z pewnością, przynajmniej raz sam wmanewrowałem się w sytuację, gdy były one poważnie zagrożone. Z drugiej strony, pozwoliło to na szybsze zniszczenie kilku oddziałów somalijskich, z którymi w przeciwnym razie męczyłbym się znacznie dłużej, tak że z uwagi na czynnik czasu, w ostatecznym rozrachunku to przyniosło pewne korzyści. Bez wątpienia optymalne wykorzystanie wsparcia z powietrza w koordynacji z działaniami sił naziemnych jest tu kluczem do sukcesu, gdyż same helikoptery niewiele zdziałają. Jeśli chodzi o Somalijczyków, być może nie będzie to tak widoczne w tej relacji, ale także mieli oni co najmniej kilka szans na zadanie poważnych strat Amerykanom. Z kolei po stronie amerykańskiej, obok wykorzystania lotnictwa, ważne było skupianie sił i uderzanie w jednym bądź dwóch punktach, co pozwalało kolejnym pododdziałom osłaniać spanikowanych kolegów i reorganizować swoje siły do dalszej walki.

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 07.05.2012 r.

Poprawiony: poniedziałek, 07 maja 2012 15:19