Snajper

  • Drukuj

Reżyseria: Clint Eastwood
Scenariusz: Jason Hall
Premiera: 20 lutego 2015 (Polska), 11 listopada 2014 (świat)
Produkcja: USA
Czas trwania: 2 godz. 14 min.

Wojna od zawsze była wdzięcznym tematem dla filmowców, a amerykańscy reżyserzy nie wahali się swoimi produkcjami komentować dopiero co zakończonych lub jeszcze trwających konfliktów. Filmy mogły być skrajnie antywojenne („Pluton”, „Czas Apokalipsy”), albo prowojenne („Zielone Berety”), podtrzymujące na duchu („Zaginiony w akcji”), czy zwracające uwagę na wiele problemów związanych z wojną: los weteranów („Rambo I”, „Urodzony 4 lipca”), cierpienia ludności cywilnej, tortury i wiele innych.

Trwająca już ponad dekadę wojna z terrorem, stanowiąca ważną kwestię dla amerykańskiego i nie tylko społeczeństwa, nie mogła zostać przez filmowców pominięta. Warto od razu zaznaczyć, że w porównaniu z wojną w Wietnamie, filmy o wojnie w Iraku, czy w Afganistanie są o wiele bardziej wyważone. W dalszym ciągu przeważają obrazy antywojenne (i słusznie, bo wojna to nic pozytywnego, choć czasem jest konieczna), ale nie mają one przeważnie już tak jednoznacznego i ahistorycznego charakteru, jak produkcje z lat 70-tych. Oprócz większego wyważenia warto zwrócić uwagę na tendencję do prawidłowego odwzorowania umundurowania, wyposażenia czy wyglądu lokacji.

Niektórzy powiedzą, że to tylko detale, ale w końcu detale tworzą doskonałość. Zresztą w dobie YT, wiele osób ogląda prawdziwe filmiki z działań wojennych i wszelkie sztuczności i niezgodności w filmach fabularnych będą źle przyjmowane.

Wojnę w Iraku przedstawiano z różnych stron, od losów jednego oddziału, nakręconych niczym w „Kompanii Braci” (telewizyjna seria „Generation Kill”), przez historię człowieka zakopanego pod ziemią w trumnie („Pogrzebany”), historie saperów („The Hurt Locker”) czy próby dogadania się z dawnymi decydentami reżimu Saddama w celu uzyskania spokoju („Zielona strefa”). W tym kontekście „Snajper” w reż. Clinta Eastwooda jest filmem mocno wyróżniającym się z całej masy mniej lub bardziej udanych produkcji.

A jak Amerykański Snajper
„Snajper” opowiada historię życia Chrisa Kyle’a, od dzieciństwa, przez kowbojskie przygody, wstąpienie do armii i wojnę w Iraku (cztery odbyte tury!), aż do tragicznej śmierci. Scenarzysta filmu (Jason Hall – m.in. „Paranoja”) adaptował na potrzeby filmu autobiograficzną książkę Chrisa Kyle’a, w Polsce znaną jako „Cel snajpera”. Adaptacja książki na potrzeby filmu nigdy nie jest łatwym zadaniem i wielu nawet światowej sławy scenarzystów oraz reżyserów „poległo” próbując tej sztuki. W końcu kilkaset stron zapisanego ciągiem tekstu różni się od tradycyjnego scenariusza, mającego tych stron około 120, co odpowiada długości filmu w minutach. Tym większe gratulacje należą się duetowi Hall – Eastwood, iż sztuka adaptacji wspomnień Chrisa Kyle’a udała im się całkiem dobrze.

Chris Kyle urodził się w Texasie i decyzję o wstąpieniu do wojska podjął bardzo późno, mając prawie 30 lat. Swoją służbę w Iraku rozpoczął jako snajper w elitarnym oddziale Navy SEALs, osłaniając walczących Marines. Siły zbrojne USA określają go jako najskuteczniejszego snajpera w historii ze 160 potwierdzonymi zabitymi przeciwnikami, choć nieoficjalnie mówi się, że mogło być ich aż 255. Po ostatecznym powrocie do USA, Chris zajął się udzielaniem pomocy i powrotem do normalnego życia weteranom wojny oraz napisał własne wspomnienia. W 2013 roku został wraz ze swoim kolegą zamordowany przez weterana, którego zabrali na strzelnicę. Sąd skazał jego mordercę na dożywotnie więzienie.

B jak Bradley Cooper i pozostali aktorzy
W rolę Chrisa Kyle’a wcielił się doskonały Bradley Cooper. Aktor, który kojarzył się do tej pory głównie z rolami w romantycznych komediach („Poradnik pozytywnego myślenia”) czy filmach kryminalnych o komediowym zabarwieniu („American Hustle”), wcielił się w skórę zawodowego żołnierza i trzeba przyznać, że zrobił to bardzo przekonująco. Cooper jest bardzo oszczędny w swojej grze, nie szarżuje, co więcej, dzięki intensywnemu treningowi fizycznemu wygląda bardzo wiarygodnie.

Konsultantami filmu byli m.in. Joel Lambert i Kevin Lacz, byli członkowie SEAL, którzy zresztą wystąpili na ekranie, wcielając się w role „specjalsów”. Dzięki nim Cooper nie tylko wygląda, ale zachowuje się bardzo wiarygodnie. Jego rola jest jednym z najjaśniejszych elementów filmu, zresztą Cooper widząc potencjał scenariusza stał się również jednym z producentów „Snajpera”.

Warto odnotować rolę Sienny Miller, która wcieliła się w rolę żony Chrisa, Tayi. Miller zagrała wiarygodnie, bez wahania możemy uwierzyć w to, że jest zwykłą, amerykańską dziewczyną z prowincji, walczącą z wielką determinacją o swojego męża. Ich wzajemne relacje są jedną z sił napędowych akcji filmu.

C jak Clint Eastwood
Clint Eastwood zasługuje na miano legendy amerykańskiego kina. 85-letni reżyser mógłby swoim życiorysem obdarować kilka osób, a wiele jego dzieł należy do najbardziej znaczących produkcji filmowych ostatnich kilku dekad. Jego kariera pełna była niesamowitych zwrotów akcji, niczym w dobrym filmie; sukces przyniosły mu występy w spaghetti westernach (choćby „Za garść dolarów więcej” w reż. Sergio Leone), będących najmniej realistycznymi produkcjami tego rodzaju. Ten sam Eastwood wyreżyserował ultrarealistyczne „Bez przebaczenia”, które zresztą zamknęło i podsumowało epokę westernów w Hollywood, zasłużenie otrzymując kilka nagród Akademii Filmowej.

Eastwood, mający w dorobku aktorskim całą serię filmów z Brudnym Harrym, jako reżyser nakręcił „Gran Torino”, będące zupełną antytezą tamtych filmów.

Filmy kręcone przez Eastwooda zawsze poruszają ważne i aktualne kwestie moralne i etyczne, reżyser nie stroni od zajmowania się bieżącymi problemami USA, czy jest to imigracja, uczciwość polityków, sprawiedliwość czy los weteranów wojennych.

„Snajper” nie jest zresztą pierwszym filmem wojennym w karierze Eastwooda, młodsi widzowie pamiętają na pewno „Sztandar chwały” i „Listy z Iwo Jimy”, nieco starsi „Wzgórze złamanych serc”. Sam reżyser podkreślał, że ze wszystkich wymienionych filmów najbardziej ceni „Listy” – poruszające kilka podobnych tematów, co „Snajper”.

Co interesujące, pierwsze prace nad „Snajperem” prowadził Steven Spielberg, ale ostatecznie zrezygnował z uwagi na ograniczony budżet, jaki Warner Bros przeznaczyło na produkcję. Po dłuższych wahaniach studio zatrudniło Eastwooda, który słynie z trzymania się rygorystycznych terminów i dobrego rozplanowania budżetu. Jako aktora często denerwowało Eastwooda to, że reżyserzy powtarzają daną scenę, kilkanaście, nawet kilkadziesiąt razy, żeby osiągnąć pożądany efekt. „Mistrzem” w tej kategorii był z pewnością Stanley Kubrick, który potrafił jedną scenę do „Odysei kosmicznej” powtarzać aż 160 razy! Nic dziwnego, że obaj panowie nigdy nie współpracowali.

Podejście Eastwooda jest zupełnie inne, najpierw długo planuje i próbuje „na sucho”, a następnie nagrywa scenę jeden raz, robiąc ewentualne powtórki, jeśli coś bardzo nie wyszło. Daje to z jednej strony efekt świeżości i naturalizmu, z drugiej czasami można zauważyć drobne pomyłki. Nie wpływają one jednak na jakość całego filmu, uwagę skupiają na sobie przed wszystkim doskonale poprowadzeni aktorzy.

M jak militaria, Maroko i muzyka
Ponieważ wojny w Iraku dosyć często gościły na ekranach kin i telewizorów, to miłośnicy militariów nie znajdą tam spektakularnych rodzajów sprzętu, którego w żadnym innym filmie nigdy nie pokazano. Warto jednakże zwrócić uwagę, że twórcy filmu zauważyli też pewną ewolucję w uzbrojeniu, podczas pierwszej tury Chrisa na ulicach spotykamy głównie Humvee i Abramsy, podczas ostatniej królują już pojazdy klasy MRAP.

Na uwagę zasługuje karabin McMillan Tac-50, za pomocą którego Chris uzyskuje swój rekordowy strzał na odległości 1920 metrów. Fani śmigłowców będą zaś zachwyceni Cobrą, którą możemy pooglądać także od wnętrza, rodzajem ujęcia, które zostało wypróbowane (i robiło wielkie wrażenie!) w „Sztandarze chwały”, gdzie mogliśmy oglądać fragment walki przez szyby amerykańskiego Corsaira.

Fani broni rosyjskiej proweniencji będą zadowoleni z obecności karabinu Dragunova.

Trzeba jednak pamiętać, że sprzęt jest tutaj tylko tłem i narzędziami wojny, bardzo dobrze oddanymi, w przeciwieństwie np. do „The Hurt Locker”, który miał sporo błędów merytorycznych (mundury itd.). Sceny do filmu były nagrywane w Maroku, które symulowało Bagdad i inne irackie miasta, a także na terenie USA.

P jak przeciwnik
Sztuka filmowa rządzi się swoimi prawami, inaczej tworzy się film dokumentalny, inaczej fabularny, w dodatku biograficzny. Aby akcja filmu wzbudzała zainteresowanie, bohater powinien mieć jakiś cel, a najlepiej przeciwnika, który przeszkadza w jego osiągnięciu. Twórcy filmu zdecydowali się „ufilmowić” ten element życiorysu Chrisa i znacząco powiększyli rolę snajpera Mustafy. Mustafa istniał naprawdę i zginął z ręki Chrisa, chociaż okoliczności były zupełnie inne. Filmowy Mustafa awansował na głównego antagonistę, mającego na koncie wielu zabitych Amerykanów. Jego trafienia z wielką radością pokazują bliskowschodnie telewizje. Świadomość, iż Mustafa jest ciągle na miejscu i zabija jego kolegów nie pozwala Chrisowi osiągnąć spokoju, jest jedną z przyczyn, że ciągle chce wracać do Iraku.

Ostatecznie Chris zabija Mustafę, zresztą z budzącej respekt odległości 1920 metrów. W rzeczywistości to nie Mustafa był ofiarą tego dalekodystansowego strzału, ale dla dobra akcji „Snajpera” można spokojnie wybaczyć filmowcom zmianę prawdziwej historii – nie wpływa to na sens i główny temat filmu.

W jak weterani
I tutaj dochodzimy do tematyki „Snajpera”. Sam Clint Eastwood określił go jako jeden z najbardziej antywojennych filmów w historii. Zrobił to w odpowiedzi na zarzuty części lewicowych krytyków o jego prowojenności. Eastwood podkreślił, że patrząc dzięki filmowi na to, co wojna czyni z ludzi, należy zawsze dogłębnie się zastanowić zanim podejmie się decyzję o wysłaniu własnych wojsk na daleką ekspedycję.

Akcja filmu jest pretekstem do przedstawienia zmian, jakie zachodzą w człowieku poddanemu wielkiemu stresowi, obcującemu na co dzień ze śmiercią i tego, jak te zmiany wpływają na otoczenie, przede wszystkim najbliższych. Początkowo sielankowy związek Tayi i Chrisa zaczyna doświadczać coraz większych kryzysów, kiedy Chris w przerwach między kolejnymi wyjazdami „staje się nieobecny” i zaczyna mieć liczne objawy stresu pourazowego – PTSD. Podczas pobytu w USA, prowadząc samochód, nerwowo spogląda na dachy i w lusterko, sprawdzając czy nie czai się na niego jakiś przeciwnik. Podczas rodzinnego przyjęcia przy grillu, w ataku agresji o mały włos nie morduje psa, który bawił się z jego dzieckiem. Tak, jak zmagania z przeciwnikiem w Iraku, zwłaszcza polowanie na Mustafę napędzają akcję „Snajpera”, tak jego główną tematyką jest właśnie to, co wojna potrafi zrobić z człowieka. Zresztą stres i wszystko, co temu towarzyszy to tylko jeden z elementów, innym jest chociażby trwałe kalectwo. Chris, jako jeden z elementów swojej terapii i wracania do normalności, zaczyna zajmować się pomocą innym weteranom, chociażby zabierając ich na strzelnicę i pomagając poczuć się znowu pełnowartościowymi ludźmi. Można sobie zadać pytanie, czy w tej sprawie robi się wystarczająco dużo? Nie tylko w Stanach, ale chociażby w Polsce.

Ważne przez Eastwooda jest pokazanie pewnej hipokryzji. Zamiast wspierać własny kraj i własnych żołnierzy, wielu ludzi bardziej koncentruje się na losie przeciwników, często dając im więcej zrozumienia niż swojej armii. To niebezpieczna społeczna schizofrenia, która miała swoją kulminację podczas wojny w Wietnamie, ale i dzisiaj jest nieobca wielu zachodnim społeczeństwom.

Kolejnym ważnym elementem poruszonym w filmie jest przemoc. Eastwood zawsze podejmuje ważne moralnie tematy i nie inaczej jest tym razem. Czy zabijanie innych jest usprawiedliwione? Chris Kyle – własnymi słowami – tłumaczy, że nie żałuje żadnej osoby, którą zabił i że może spokojnie stanąć przed Wszechmogącym i wytłumaczyć się z każdego strzału. Jedyne, czego żałuje to to, że nie uratował większej ilości swoich kolegów – Marines. Każdy zabity przeciwnik to uratowany amerykański żołnierz.

Najbardziej widać ten dylemat na samym początku filmu, kiedy Chris po raz pierwszy osłania oddział piechoty (wraz z czołgiem) i nagle z pobliskiego domu wychodzi kobieta z dzieckiem. Kobieta przekazuje dziecku pocisk i każe mu biec w kierunku żołnierzy. Tylko Chris widzi, co trzyma to dziecko, decyzja należy tylko do niego.

I Chris naciska spust, dziecko ginie. A po chwili, kiedy pocisk podnosi kobieta, ona również pada martwa. Nie jesteśmy ugłaskiwani widokiem spokojnej wojny – tutaj jest ona brutalna i pełna emocji.

Trzeba też zaznaczyć, że reżyser nie potraktował jednoznacznie Irakijczyków, „Snajper” nie pokazuje wojny za zasadzie zmagań dobrych kowbojów i prymitywnych Indian. Irakijczycy mają swoją kulturę i potrzeby, a zwykli ludzie są prześladowani przez grupy ekstremistów – co pokazuje dobitnie scena z Rzeźnikiem mordującym „szejka” i jego syna. Swoją rodzinę i motywy walki ma też Mustafa – przeciwnik Chrisa.

Eastwood nie daje jednoznacznej odpowiedzi na postawione przez siebie pytania, natomiast przedstawia odpowiedź, której udzielił Chris Kyle. Czy słuszną? Tysiące ludzi, które żegnały go w trakcie pogrzebu jest pewnie jakąś odpowiedzią. Zresztą los Chrisa jest dosyć filmowy i przez to tragiczny. Kiedy wreszcie po wszystkich wojennych traumach wrócił do normalności i pomagał takim samym jak on weteranom, został zamordowany właśnie przez jednego z weteranów. To bardzo gorzkie podsumowanie ludzkiego losu.

Nutką optymizmu jest pogrzeb i uczestniczące w nim tłumy. Ludzie, którzy uznawali Chrisa za prawdziwego bohatera, który, jak tysiące innych żołnierzy, walczył z ich wrogami, żeby oni „mogli spokojnie jeść hamburgery i chodzić na mecze NBA”.

Najgorsze jest bowiem społeczeństwo, które nie szanuje swoich własnych żołnierzy.

Z jak zakończenie
„Snajpera” z pewnością warto obejrzeć i warto o nim podyskutować. Tak, jak ciągle można dyskutować o problemach, które film porusza. Są one uniwersalne dla całego świata i to stanowi mocną stronę tej produkcji.

Dwie rzeczy zwróciły jeszcze moją uwagę. Pierwsza to prawie całkowity brak patosu – jest go trochę pod koniec scen wojennych, ale w całkowicie strawnej, a wręcz uzasadnionej dawce. Zresztą film dawkuje tragedię i humor w bardzo udanych proporcjach. Druga to brak muzyki podczas napisów końcowych. Właśnie zobaczyliśmy cały żywot Chrisa, przeszliśmy z nim tragiczną drogę jego życia i kiedy wszystko układa się już dobrze, Chris Kyle ginie. A na napisach końcowych nastaje milczenie.

Ten prosty zabieg montażowy wyzwala olbrzymią dawkę emocji. Kiedy zaczynają się napisy końcowe do innych filmów, wszyscy od razu opuszczają salę kinową. Podczas seansu „Snajpera”, na którym byłem, prawie połowa widzów siedziała dalej.

Taki właśnie jest „Snajper”.

Dyskusja o filmie na FORUM STRATEGIE

Autor: Maciej „Torgill” Molczyk
Zdjęcia: materiały promocyjne producenta filmu

Opublikowano 27.02.2015 r.

Poprawiony: piątek, 27 lutego 2015 23:03