Bitwa pod Iganiami 1831

  • Drukuj

1. Bitwa pod Grochowem i jej konsekwencje
Wyruszając w 1831 roku na wojnę z polskimi powstańcami Rosjanie byli pewni swego. Głównodowodzący armią rosyjską feldmarszałek Iwan Dybicz oceniał, że wojnę uda się zakończyć jednym szybkim uderzeniem jeszcze w zimie1. Przynajmniej część rosyjskich żołnierzy podzielała ten optymizm2. Stąd nie dbano zbytnio o tabory i zaopatrzenie, co później dało o sobie znać. Dybicz chciał odnieść zwycięstwo w stylu pogromcy powstania kościuszkowskiego, feldmarszałka Aleksandra Suworowa, który rozbijając armię polską w bitwie pod Maciejowicami (10.X.1794) i dokonując rzezi Pragi (4.XI.1794) jednym mocnym ciosem złamał wolę oporu Polaków, doprowadzając do klęski powstania3. W sztabie rosyjskim nie lekceważono wysokiego morale i wyszkolenia armii Królestwa Polskiego, ale jej słabość liczebna w stosunku do armii rosyjskiej i brak doświadczonych dowódców wyższego szczebla miały przesądzić sprawę na rzecz Rosjan4. Powstańcom udało się jednak zatrzymać rosyjską ofensywę w bitwie pod Grochowem, zwanej też bitwą pod Olszynką Grochowską (25.II.1831). Już zimą armia powstańcza odniosła pierwszy sukces, pokonując w bitwie pod Stoczkiem (14.II.1831) zgrupowanie gen. Fiodora Geismara. Również bitwy w okresie poprzedzającym decydujące starcie pod Grochowem, zwłaszcza toczące się przez dwa dni zmagania pod Wawrem (19-20.II.1831), wskazywały, że Polacy nie będą łatwym przeciwnikiem dla carskich żołnierzy.

Bitwa pod Grochowem stanowiła przełom. Taktycznie oceniana bywa jako nierozstrzygnięta bądź jako rosyjskie zwycięstwo. Rosjanom nie udało się bowiem rozbić armii polskiej i ponieśli większe straty niż Polacy, ale po zakończeniu walk kontrolowali całe pole bitwy. Operacyjnie okazała się ona jednak sukcesem strony polskiej, ponieważ zniweczyła plan szybkiego stłumienia powstania5. Rosjanie musieli przyjąć inny sposób prowadzenia tej wojny. Tuż po bitwie, zarówno Polacy, jak i Rosjanie nie czuli się zwycięzcami. Po stronie polskiej panowało przekonanie, że bitwa została przegrana6. W Warszawie wystąpiły objawy paniki. Obawiano się, że lada chwila Rosjanie przeprawią się na lewy brzeg przez skutą lodem Wisłę i przystąpią do szturmu stolicy. Część polskich dowódców oraz władze miejskie wzywały do podjęcia rozmów kapitulacyjnych. W tych trudnych chwilach sytuację uratowała zdecydowana postawa rządu. Na szczęście dla powstańców, rosyjskie dowództwo nic nie wiedziało o tym jakie nastroje panują u przeciwnika. Dybicz dowiedział się o nich dopiero jakiś czas później dzięki przechwyconej przez wywiad pruski korespondencji polskich oficerów. Postawa armii polskiej w bitwie pod Grochowem i poprzedzających ją bitwach i potyczkach oraz trudności zaopatrzeniowe, jakie napotykała armia rosyjska obozując zimą pod Warszawą, sprawiły że feldmarszałek zdecydował się na odwrót za rzekę Liwiec. Naprzeciw Warszawy pozostały tylko nieliczne siły. W połowie marca pozycje w tym rejonie zajął VI Korpus gen. Grigorija Rosena. By ułatwić zaopatrzenie oddziałów został on wkrótce rozrzucony na dość znacznym obszarze7.


2. Nowy plan operacyjny Rosjan. Początek polskiej ofensywy wiosennej

W marcu Dybicz przyjął nowy plan operacyjny. Zakładał on przeprawę przez Wisłę w górnym biegu tej rzeki, a następnie marsz na Warszawę od południa. Armia rosyjska musiała jednocześnie osłonić swoje długie linie komunikacyjne łączące ją z Rosją i magazyny założone we wschodniej części Królestwa Polskiego. Już samo pogodzenie tych dwóch zadań nie było łatwe. Prowadziło do niekorzystnych efektów z punktu widzenia zasady ekonomii sił8. Do tego dochodziły trudności transportowe i aprowizacyjne, jakie Rosjanie napotykali prowadząc działania w zimie. Mściło się wcześniejsze niedostateczne przygotowanie zaopatrzeniowe operacji, które teraz starano się nadrobić. Dotychczasowy pobyt armii rosyjskiej na tych obszarach, za sprawą licznych rekwizycji i zdobywania zaopatrzenia poprzez furażowanie, nie zaskarbił Rosjanom poparcia miejscowej ludności9. Należy też wspomnieć, że możliwości przeprawy przez Wisłę o tej porze roku były w znacznym stopniu zależne od warunków pogodowych. W okresie wysokiego stanu wody i największego spływu kry stawianie mostów na rzece było utrudnione. Wiosenne roztopy następujące zwykle w drugiej połowie marca i pierwszej połowie kwietnia sprawiały, że większość dróg rozmiękała i łatwo przemieniała się w błotne bajora. Wyjątkiem były te nieliczne o utwardzanej nawierzchni. Jedyną tego rodzaju szosą istniejącą w rejonie, gdzie prowadzono operacje był trakt biegnący od Warszawy do Brześcia Litewskiego, miasta położonego nad rzeką Bug, przy granicy Królestwa Polskiego i Rosji, stanowiącego początkowo główny magazyn armii rosyjskiej operującej w Królestwie (przed rozpoczęciem polskiej ofensywy wiosennej stały się nim Siedlce)10.

Mimo zagrożeń, jakie plan ten niósł ze sobą, Dybicz był dobrej myśli. Przymrozki, jakie przejściowo pojawiły się w drugiej połowie marca, sprawiły, że na pewien czas drogi stały się bardziej przejezdne, co dawało nadzieję na to, że uda się sprawnie zgromadzić wojska i materiały potrzebne do budowy mostów w miejscu planowanej przeprawy przez Wisłę. Rosyjskie dowództwo uważało, że armia polska nie odważy się na działania ofensywne większymi siłami i w związku z tym do zatrzymania Polaków pod Warszawą wystarczy jeden korpus. Dybicz wierzył, że wraz z rozpoczęciem przeprawy Polacy skupią swoje siły na lewym brzegu Wisły i będą bronić stolicy. Rosyjski głównodowodzący był przekonany, że w obozie powstańczym trwają obecnie walki wewnętrzne między różnymi frakcjami politycznymi, co należy wykorzystać, zanim władze polityczne powstania okrzepną11.

Tymczasem Polacy spożytkowali przerwę operacyjną, która nastąpiła po bitwie pod Grochowem, przede wszystkim na reorganizację i rozbudowę armii. Dzięki zaopatrzeniu, jakie dawała stolica, polskie oddziały mogły odpocząć i nabrać sił w dużo większym stopniu niż oddziały rosyjskie. Bitwa pod Grochowem przyniosła także inne brzemienne w skutkach wydarzenie – wyniosła na stanowisko wodza naczelnego gen. Jana Skrzyneckiego. W związku z przygotowaniami armii rosyjskiej do przeprawy na lewy brzeg Wisły, w polskim dowództwie pojawiły się cztery różne plany operacyjne. Wkrótce znaczenie zyskały dwa z nich – generałów Wojciecha Chrzanowskiego i Ignacego Prądzyńskiego. Oba miały tę wspólną cechę, że starano się wykorzystać oddalenie głównej armii rosyjskiej i pobić zgrupowania wojsk rosyjskich, znajdujące się na tyle daleko od niej, że nie byłaby ona w stanie przyjść im z pomocą. Cel działań ofensywnych strony polskiej stanowiło wytworzenie na tyłach Rosjan takiej sytuacji, która zmusi ich do rezygnacji z prób przeprawy na lewy brzeg Wisły. Plan gen. Chrzanowskiego przewidywał atak na gwardię carską, stojącą w okolicach Łomży. Z kolei gen. Prądzyński proponował atak na VI Korpus gen. Rosena i w dalszej perspektywie zdobycie Siedlec, gdzie znajdował się główny magazyn armii rosyjskiej12.

Ostatecznie plan Chrzanowskiego okazał się na tym etapie wojny niewykonalny, ze względu na duże oddalenie gwardii od Warszawy. W zmodyfikowanej formie powróci on w maju, kiedy to dojdzie do wyprawy na gwardię. Po długich dyskusjach i dzięki poparciu rządu Prądzyńskiemu udało się przeforsować swój projekt. Należy tutaj podkreślić, że nowy głównodowodzący armii polskiej, gen. Skrzynecki od początku podchodził do obu planów z dużą rezerwą. Starał się je ograniczyć zarówno co do sił, jak i zasięgu i skupiał się przede wszystkim na działaniach defensywnych. Będzie to dawało o sobie znać podczas całej operacji13.

Polska ofensywa rozpoczęła się 31 marca. Tego dnia doszło do dwóch bitew. Najpierw pod Wawrem ze strażą przednią VI Korpusu pod dowództwem gen. Geismara, a następnie późnym popołudniem z siłami VI Korpusu koncentrującymi się pod Dębem Wielkiem. Pozycje zajmowane przez wojska rosyjskie sprzyjały obronie. Pod Wawrem celem Polaków było zniszczenie zgrupowania gen. Geismara poprzez odcięcie mu drogi odwrotu oraz atak przeważającymi siłami od frontu i ze skrzydła. Niestety dowódcy poszczególnych grup nie w pełni zrealizowali założenia planu bitwy opracowanego przez gen. Prądzyńskiego. Zmniejszono liczebność grupy przeznaczonej do wyjścia na tyły sił rosyjskich i odcięcia im drogi odwrotu na rzecz grupy oskrzydlającej, która nacierała przez pewien czas tylko częścią sił. Za sprawą panującej rano mgły natarcie tej ostatniej rozwijało się powoli. W pewnym momencie wydawało się, że cała ofensywa ugrzęźnie już na samym początku. Atak od frontu nastąpił z opóźnieniem i również prowadzony był mniejszymi siłami niż zakładał plan, przez co część rosyjskich oddziałów nie została związana walką. Ostatecznie, mimo poważnych strat, większości sił Geismara udało się wycofać. Polacy dopadli jedynie Litewski Pułk Piechoty, który wraz ze wspierającymi go dwoma działami wycofywał się jako ostatni. Otoczony, po krótkiej walce skapitulował14.

Pod Dębem Wielkiem, po bezowocnych atakach niewielkich sił piechoty na prawe skrzydło rosyjskie, ponownie zanosiło się na to, że ofensywa utknie. Sytuację uratowała postawa 4 Pułku Piechoty Liniowej i interwencja gen. Chrzanowskiego. Widząc bezskuteczność pierwszych ataków i biorąc pod uwagę, że do zmierzchu zostało już niewiele czasu, gen. Skrzynecki nakazał przerwać bitwę i zarządził by wojska obozowały w miejscu, gdzie stoją. W przypadku Czwartaków, którzy zostali rzuceni do obejścia pozycji rosyjskich przez mokradła rozciągające się pod wsią Dębe Wielkie, oznaczało to, że mieliby nocować stojąc po pas w wodzie, znajdując się niedaleko zabudowań, do tego ostrzeliwani przez nieprzyjaciela. Na to dowodzący 4 Pułkiem Piechoty Liniowej gen. Ludwik Bogusławski miał rzec: Aby my to kaczki, żeby spać w błocie, mając wieś pod nosem? (…) Odbierzemy Moskalom kwatery.15 Czwartakom dość szybko udało się rozpędzić rosyjskich tyralierów stojących nad brzegiem mokradła i wedrzeć się do wioski. W tym samym czasie gen. Chrzanowski zdołał przekonać gen. Skrzyneckiego by spróbował rzucić do szarży wzdłuż drogi kawalerię. Rosjanie akurat rozpoczęli odwrót. Po części był on wcześniej zaplanowany, po części wymuszony przez sukcesy Czwartaków. Szarża polskiej kawalerii rozstrzygnęła o wyniku bitwy. Rosjanie ponieśli znaczne straty. Wiele oddziałów zostało rozbitych i musiało ratować się ucieczką przez lasy16.


3. Dalszy przebieg polskiej ofensywy wiosennej. Plan ataku na Rosena i potyczka pod Domanicami

Po pierwszych polskich sukcesach wydawało się, że dni VI Korpusu gen. Rosena są policzone, a droga do prawie niebronionych Siedlec stoi przed armią polską otworem. Zdobycie znajdującego się tam rosyjskiego głównego magazynu i przecięcie linii komunikacji armii Dybicza postawiłoby ją w trudnej sytuacji i zmusiło do odwrotu w stronę wschodniej granicy Królestwa. Polskie dowództwo nie pomyślało jednak wieczorem 31 marca o zarządzeniu nocnego pościgu za rozbitymi Rosjanami. Również 1 kwietnia pościg ruszył z opóźnieniem, tak że rozproszone w wyniku bitwy pod Dębem Wielkiem oddziały VI Korpusu zdołały się uformować i oderwać od przeciwnika17.

Mimo to sytuacja VI Korpusu nadal była trudna. Podczas starć, jakie stoczono w trakcie odwrotu, dało o sobie znać niskie morale rosyjskich jednostek. Polacy brali na bocznych drogach do niewoli wielu zabłąkanych żołnierzy, którzy odłączyli się od swoich oddziałów, jak również mniejsze ich grupki. Niewiele brakowało, a wpadłaby w ich ręce cała bateria artylerii, która ugrzęzła w błocie. Dowodzący pościgiem gen. Tomasz Łubieński nie wykorzystał wielu okazji do zadania nieprzyjacielowi całkowitej klęski. Decydująca dla przebiegu operacji okazała się jednak decyzja gen. Skrzyneckiego o zaniechaniu 2 kwietnia dalszego pościgu i natarcia na Siedlce. Jest ona oceniana jako jeden z najcięższych jego błędów w tej wojnie18. Polski wódz naczelny obawiał się, że w przypadku, gdy armia polska oddali się od Warszawy, główna armia rosyjska, znajdująca się na południe od niej, uderzy na jej tyły i odetnie ją od stolicy. Było to nierealne ze względu na trudności komunikacyjne. Poza tym nic nie stało na przeszkodzie by wydzielić choćby części sił i kontynuować nimi pościg za pobitym Rosenem, a następnie opanować prawie niebronione wówczas Siedlce (załogę miasta stanowiło wtedy zaledwie 6 kompanii jegrów). Zamiast tego Skrzynecki postanowił ograniczyć się do ataków niewielkimi siłami na linie komunikacyjne Dybicza i w ten sposób zmusić go do zarzucenia planów przeprawy przez Wisłę i odejścia na wschód19.

Dybicz nie chciał jednak rezygnować z przeprawy. Początkowo sądził, że klęka poniesiona przez VI Korpus nie jest zbyt wielka, na co wskazywały pierwsze otrzymane przez niego doniesienia. Nie wierzył, by Polacy odważyli się większymi siłami oddalić od Warszawy. Oceniał, że po wypadzie, którego dokonali, niebawem cofną się do stolicy, VI Korpus po otrząśnięciu się z porażki wróci z powrotem na swoje miejsce, a on będzie mógł przystąpić do realizacji swoich pierwotnych zamierzeń, co zmusi Polaków do przerzucenia większych sił na lewy brzeg20. Sytuację zmienił raport Rosena, który dotarł do rosyjskiej kwatery głównej 4 kwietnia. Ukazywał on skalę klęski VI Korpusu. Rosen, bardzo przygnębiony, pisał w nim m.in.: Pułk Litewski nie istnieje już wraz ze sztandarami swymi; pod Wawrem otoczony został i wzięty do niewoli wraz z dwoma działami; pod Dębem Wielkiem 8 dział ugrzęzło; generał Lewandowski i pułkownik Sokołow wzięci przy działach do niewoli; liczne furgony z chlebem i prochem nie dały się wyciągnąć z błota i dostały się w ręce nieprzyjaciela; strata w oficerach i żołnierzach bardzo znaczna; piechoty mam wszystkiego nie więcej nad 4 tys. ludzi, artylerya i jazda ruszają się ledwie. Ani pomocy, ani poparcia znikąd nie widzę. Do Siedlec wojska nie przybyły jeszcze; oczekiwane są na 4-go kwietnia. Przewidywałem nieszczęście swoje, ale nawykły do ślepego posłuszeństwa nie podałem się za chorego pomimo gorączki i kontuzyi. Cóż człowiek począć może przeciwko przeznaczeniu.21

W ciągu następnych dni w sztabie Dybicza rozpatrywano różne możliwości. Jedną z nich był marsz w kierunku Warszawy i walna bitwa z armią polską. Jednak klęska VI Korpusu, poza tym, że sama w sobie stanowiła problem, bo zmniejszała liczebność sił, jakie były do dyspozycji, odsłoniła linie komunikacyjne armii rosyjskiej, na których zaczęły operować oddziały powstańcze, zagarniając transporty żywności, likwidując rosyjskie magazyny zaopatrzeniowe i inne urządzenia tyłowe oraz rozbijając pomniejsze oddziały rosyjskie. Do tego wybuchło powstanie na Litwie, przez co część połączeń z Rosją została zupełnie przecięta. Razem z trudnościami pogodowymi (drogi tonące w błocie), sprawiło to, że zapasy armii zaczęły szybko się kurczyć22. 5 kwietnia Dybicz pisał do cara: Nie mogę dostatecznie silnie podnieść tego, jak brak żywności i paszy ogranicza wszelkie ruchy i kombinacje wojny, niwecząc możliwość wykonania najlepszych pomysłów.23 Ostatecznie zapadła decyzja o odwrocie w stronę Siedlec. Główna armia rosyjska rozpoczęła go 9 kwietnia, maszerując po łuku w pięciu kolumnach. Tego rodzaju ruch flankowy był bardzo niebezpiecznym manewrem, ponieważ armia Dybicza poruszała się rozciągnięta w kolumnie marszowej w niewielkiej odległości od nieprzyjaciela. Kolumna poruszająca po łuku wewnętrznym, znajdującym najbliżej Polaków, i tym samym osłaniająca pozostałe, ugrupowana była w szachownicę: część oddziałów co pewien czas zatrzymywała się, robiła front na północ, przepuszczając oddziały, które wykonywały marsz, a potem następowała zmiana ról24.

Tymczasem w polskim sztabie postanowiono wznowić działania ofensywne przeciwko Rosenowi. Sytuacja nie była już jednak tak korzystna jak 2 kwietnia. VI Korpus ochłonął nieco po klęskach, jakie poniósł kilka dni wcześniej. Obecnie zajmował dość dogodne pozycje za rzekami Kostrzyniem (pierwszy rzut) i Muchawcem (drugi rzut) oraz otrzymał wzmocnienia w postaci przybyłych z Rosji jednostek II Korpusu. Plan Prądzyńskiego, który w pierwotnej wersji został przedstawiony 4 kwietnia, zakładał obejście od południa stanowisk pierwszego rzutu VI Korpusu nad Kostrzyniem przez grupę manewrową i następnie albo przejście przez Muchawiec, obejście od południa drugiego rzutu VI Korpusu i skierowanie się na Siedlce (cel większy) albo wyjście na tyły pierwszego rzutu i zniszczenie go (cel mniejszy). Z grupą manewrową miały współpracować dwa inne zgrupowania: jedno miało nacierać frontalnie od zachodu na pierwszy rzut VI Korpusu, a drugie obchodzić Rosjan od północy. Niezależnie od powyższych zgrupowań wydzielono też grupy osłaniające manewr od południa (czyli od strony gdzie znajdowała się główna armia rosyjska). Ostatecznie siły grupy manewrowej zostały zredukowane na rzecz grup osłonowych i zgrupowania mającego nacierać frontalnie na pierwszy rzut VI Korpusu od zachodu. Sprawiło to, że grupa ta była za słaba, by realizować cel większy (marsz na Siedlce). Dowództwo grupy manewrowej jako najsilniejszego i najważniejszego zgrupowania przygotowywanej operacji w myśl pierwotnych założeń objąć miał gen. Skrzynecki. Po tym jak sam osłabił ją na rzecz pozostałych grup, nie zdecydował się na to, przekazując dowodzenie nad tym zgrupowaniem twórcy planu – gen. Prądzyńskiemu. Plan, zwłaszcza w jego zmodyfikowanej wersji, był skomplikowany, co po latach przyznał także sam Prądzyński25.

7 i 8 kwietnia polskie dowództwo było przekonane, że Dybicz zmierza na północ i dąży do wydania armii polskiej bitwy, w związku z tym działania ofensywne wstrzymano. 9 kwietnia sytuacja uspokoiła się i rozpoczęto realizację planu. Tego dnia, gdy zgrupowanie Prądzyńskiego obchodziło łukiem pozycje pierwszego rzutu wojsk Rosena, na południe, równolegle do niego, po większym łuku maszerowała do Siedlec główna armia rosyjska26. Polacy jeszcze nic nie wiedzieli o ruchu armii Dybicza. Rosjanie wykryli ruch grupy Prądzyńskiego i grup osłonowych, ale oszacowali ich liczebność na znacznie wyższą niż była w rzeczywistości. Przypuszczali przy tym, że najprawdopodobniej Polacy chcą ubiec ich marsz do Siedlec27. 10 kwietnia o świcie grupa Prądzyńskiego ruszyła z Wodyń ku Kostrzyniowi, przez Trzciniec. Marsz odbywał się początkowo w trudnych warunkach terenowych – wąską drogą przez podmokły las. W Trzcińcu Polacy zatrzymali się na pewien czas, by naprawić groblę i most28.

Do pierwszego tego dnia spotkania z wojskami rosyjskimi doszło około godz. 10 pod wsią Domanice. Awangarda pod dowództwem gen. Ludwika Kickiego, składająca się z 2 Pułku Ułanów, pod dowództwem ppłk. Michała Mycielskiego, i plutonu (2 działa) z 4 Baterii Lekkokonnej, dowodzonego przez por. Aleksandra Orłowskiego, napotkała tam maszerującą w stronę Igań brygadę rosyjskiej kawalerii gen. Sieversa. Dowódca VI Korpusu, gen. Rosen otrzymał już od Dybicza informację o manewrze Polaków i zaczął przegrupowywać swoje oddziały, by zająć dogodną do obrony pozycję za mającą silnie zabagnione brzegi rzeką Muchawiec. Dybicz rozkazał Rosenowi obronę tej pozycji i Siedlec za wszelką cenę29.

Siły rosyjskie pod Domanicami, choć nominalnie określane bywają jako brygada kawalerii, w rzeczywistości były znacznie liczniejsze: sześć szwadronów Polskiego Pułku Ułanów30, sześć szwadronów Irkuckiego Pułku Huzarów, sześć szwadronów Jelizawetgradzkiego Pułku Huzarów i trzy szwadrony Wołyńskiego Pułku Ułanów31. Rosjanie widząc dwa samotne działa, które pojawiły się na wzgórzu na południe od ich pozycji, ruszając do ataku liczyli na łatwy łup. Wkrótce obok artylerii pojawiły się jednak cztery szwadrony 2 Pułku Ułanów. W pierwszej fazie walki Rosjanie mogli rzucić do ataku tylko część sił, ponieważ szyk Polaków osłaniał z prawej i lewej strony las oraz inne przeszkody terenowe, co uniemożliwiło kawalerii rosyjskiej wykorzystanie przewagi liczebnej. Ponadto część Rosjan stała we wsi i za nią, minąwszy ją wcześniej w marszu. Na Polaków szarżowały cztery szwadrony Jelizawetgradzkiego Pułku Huzarów i cztery szwadrony Polskiego Pułku Ułanów. Tak opisuje to starcie gen. Kicki: Wiedziałem, że na białych moich ułanów liczyć mogę. Spokojnie, z zimną krwią wydałem rozkaz przypuszczenia Moskali na pięćdziesiąt kroków przed nasz front. Spostrzegłszy, jak spokojni stoimy, husarzy i ułani moskiewscy zwalniać napad i wahać się zaczęli. W lot uchwyciłem tę chwilę i przypuściłem gwałtowną szarżę.32

Szczegółowe odtworzenie potyczki pod Domanicami nie jest łatwe. Prawdopodobnie 2 Pułk Ułanów rozbił atakujące go osiem szwadronów huzarów i ułanów w ten sposób, że dwa szwadrony uderzyły w szyku rozwiniętym na skrzydła, a dwa uformowane w szyk kolumnowy wypadły w ostatniej chwili zza wzgórza osłaniając działa por. Orłowskiego33. Wskutek fortelu zastosowanego przez gen. Kickiego do walki nie włączyły się w decydującym momencie pozostałe szwadrony rosyjskie, stojące w wiosce i za nią. Gdy ważyły się losy potyczki, Kicki miał wraz z oficerami swojego sztabu szybko przejechać przez wypełnione rosyjskimi kawalerzystami Domanice i udając rosyjskiego generała krzyczeć po rosyjsku „Z koni!”. Okazało się to możliwe, ponieważ mundury polskie i rosyjskie były bardzo podobne i wskutek tego nieraz podczas powstania zdarzały się pomyłki. Rosyjscy żołnierze, nawykli do ślepego wykonywania rozkazów, posłusznie zsiadali z koni, tłocząc się pośród chłopskich zagród34. Zanim zorientowali się w sytuacji, walka została rozstrzygnięta.

Straty Rosjan w potyczce pod Domanicami to kilkudziesięciu zabitych, 230 jeńców, 150 koni oraz 40 wozów z furażem i bagażami. 2 Pułk Ułanów miał 4 zabitych i kilku rannych. Do szczególnie krwawych walk miało dojść między zabudowaniami wsi35.

Po półgodzinnej przerwie grupa gen. Prądzyńskiego ruszyła przez Gołąbek i Żelków w stronę Igań. Jeżeli Prądzyński myślał jeszcze o realizacji większego celu operacji w postaci przeprawy przez Muchawiec i marszu na Siedlce, to obecnie musiał ostatecznie go porzucić. Decydujące okazało się nie tyle samo zaalarmowanie Rosena w wyniku potyczki pod Domanicami, co informacje o marszu głównej armii Dybicza i niepewność co do jej położenia36.


4. Bitwa pod Iganiami

Gdy po południu 10 kwietnia Prądzyński znalazł się na skraju lasku, w którym stały ukryte polskie oddziały, jego oczom ukazały się siły rosyjskie rozlokowane opodal wsi Iganie. Ponoć obecność licznego przeciwnika wywarła na polskim dowódcy silne wrażenie. Prądzyński wraz z gen. Kickim, mjr. Bemem i adiutantami wyjechali na otwartą przestrzeń, by przeprowadzić rozpoznanie. Artyleria rosyjska oddała do nich kilka strzałów, ale żaden nie wyrządził im szkody. Podczas krótkiej narady, jaka miała wtedy nastąpić, Kicki doradzał odwrót, a Bem podjęcie walki. Prądzyński postanowił poczekać, dając wytchnąć swojej grupie po długim, forsownym marszu i spodziewając się rychłego nadejścia zgrupowania gen. Skrzyneckiego, które miało pojawić się od północnego zachodu37.

Teren przyszłej bitwy rozciągający się przed oczami polskich dowódców ograniczały od południa i północy lasy i krzaki. Od wschodu jego granicę stanowiło silnie zabagnione koryto rzeki Muchawiec (określana też jako Muchawka). Wschodni (prawy) brzeg tej rzeki, na którym rozlokowała się liczna artyleria rosyjska, był znacznie wyższy niż brzeg zachodni (lewy), górując nad całą okolicą i dając znakomite pole ostrzału. Jak dowiódł tego przebieg bitwy, różnica wysokości sprawiała, że ostrzeliwanie stojącej tu artylerii rosyjskiej z zachodniego brzegu było w zasadzie niewykonalne38. Również od zachodu prostokątny obszar, w jakim rozegrać się miała bitwa, ograniczał pas bagien. Nieco na północny wschód od centrum równiny, na niewielkim wzniesieniu o łagodnych zboczach, znajdowała się wieś Iganie wraz z dworem i folwarkiem. Była ona stosunkowo dużych rozmiarów jak na ówczesne wioski w tej części Polski. Zabudowania gospodarcze Rosjanie otoczyli palisadą. Równinne łąki stanowiące teren pola bitwy łagodnie wznosiły się z południa na północ, ku Iganiom, a następnie nieznacznie opadały w dół. Jednocześnie teren obniżał się z zachodu na wschód przy korycie rzeki Muchawiec. Przez środek równiny, z południa na północ, biegł ciąg niewielkich wzgórz, rozdzielając ją na dwie połowy. Na jednym ze wzgórz, opodal których rozwinęła się kawaleria rosyjska, znajdował się wiatrak. Z lasu znajdującego się na północ od pola bitwy, nieco za Iganiami, wyłaniał się trakt brzeski – droga bita będąca trasą odwrotu ariergardy VI Korpusu. W północno-wschodniej części pola bitwy przechodził on groblą przez bagna i przekraczał przez most rzekę Muchawiec, biegnąc dalej na jej wschodnim brzegu w stronę znajdujących się w odległości około 3 kilometrów Siedlec. Pole bitwy przecinało jeszcze kilka dróg polnych. Spośród nich istotna dla przebiegu batalii jest ta ciągnąca się z Żelkowa, którą od południa przez las i krzaki przybyła grupa Prądzyńskiego. Istnieją pewne rozbieżności na mapach co do tego jak dokładnie przebiegała droga lokalna biegnąca w południowo-zachodniej części pola bitwy. Z zachodu ku Iganiom, a następnie ku znajdującemu się około 150 metrów poniżej mostu brodowi na Muchawcu biegł stary trakt siedlecki. Łączył się on z traktem brzeskim na wschodnim brzegu Muchawca, około 250 metrów od koryta rzeki. Jak można sądzić, bród nie był w czasie bitwy wykorzystywany jako normalna przeprawa ze względu na wysoki stan wód. Wiemy za to, że posłużył jako droga ucieczki na wschodni brzeg dla części rozbitych oddziałów rosyjskich, ale nie wszyscy uciekinierzy mieli szansę szczęśliwie go przebyć39.

Siły rosyjskie znajdujące się na zachodnim brzegu Muchawca składały się z trzech pułków kawalerii (pułki huzarów Irkucki i Jelizawetgradzki oraz Polski Pułk Ułanów), batalionu z 14 Pułku Jegrów, który obsadził Iganie, i dwóch wydzielonych baterii artylerii (2 działa konne z 4 Baterii Artylerii Konnej, wchodzącej w skład 2 Brygady Artylerii Konnej, i 4 działa piesze z 3 Baterii Artylerii Lekkiej, wchodzącej w skład 7 Brygady Artylerii Polowej)40. Ich zadaniem było osłonić przeprawę do czasu nadejścia cofających się jednostek ariergardy VI Korpusu. Kawaleria rosyjska, która znalazła się naprzeciw Polaków, została przez nich tego samego dnia przed południem pobita pod Domanicami, ponosząc dotkliwe straty. Skoro gen. Rosen zdecydował się pozostawić na zachodnim brzegu właśnie te siły, można przypuszczać, że większość jednostek kawalerii przeprawionych na wschodni brzeg znajdowała się w gorszym stanie. Do pewnego stopnia potwierdzałyby to dane z wcześniejszego okresu dotyczące pułków strzelców konnych41.

Główne siły Rosjanie zgromadzili na wschodnim brzegu Muchawca. Znalazły się tam brygada jegrów (13 i 14 Pułk Jegrów, z wyjątkiem jednego batalionu w Iganiach), brygada grenadierów (pułki grenadierów Syberyjski i Rumiancewa), nieco kawalerii i liczna artyleria, która w większości zajęła pozycję tuż nad korytem rzeki, by w razie potrzeby wspierać ogniem oddziały znajdujące się na zachodnim brzegu. Ze względu na chaos i straty towarzyszące odwrotowi rosyjskiego VI Korpusu, historycy zazwyczaj uchylają się od odpowiedzi jaki był dokładny skład i liczebność artylerii stojącej nad Muchawcem i tej pozostawionej z ariergardą nad Kostrzyniem42. Najsłabsze i najbardziej zdemoralizowane oddziały (pułki piechoty Brzeski, Białostocki i Wileński) wraz ze wsparciem części kawalerii i artylerii konnej skierowano do osłony przeprawy na Muchawcu znajdującej się na południe od pola bitwy, na drodze seroczyńskiej (2,5 km na południe od mostu). Przeprawy pod młynem Sekuła (4,5 km na południe od mostu) pilnowały dwie kompanie z 6 Batalionu Jegrów. Podczas bitwy Rosjanie mogli wykorzystać te jednostki do działań na tyłach Polaków. Łącznie siły rosyjskie na obu brzegach to 10-11 tys. żołnierzy i około 50 dział. Do tego ariergarda nad Kostrzyniem licząca 6 tys. żołnierzy i 14 dział. Spośród tych sił tylko część wzięła udział w bitwie43.

Siły polskie składały się z ośmiu batalionów piechoty (1 i 5 Pułk Piechoty Liniowej – po trzy bataliony, 8 Pułk Piechoty Liniowej – dwa bataliony) oraz 2 Pułku Ułanów, jednego szwadronu z 2 Pułku Jazdy Mazurów, 4 Baterii Lekkokonnej (10 dział, w tym 2 z 2 Baterii Lekkokonnej) i baterii wydzielonej z 1 Kompanii Lekkopieszej (4 działa). W trakcie marszu Prądzyński pozostawił w Gołąbku (7-8 km na południe od Igań) jako ariergardę grupę gen. Bogusławskiego (4 Pułk Piechoty Liniowej – trzy bataliony, 2 działa z 1 Kompanii Lekkopieszej i pluton Mazurów) oraz przy przeprawie koło młyna Sekuła 3 batalion z 8 Pułku Piechoty Liniowej i pluton Mazurów. Jeszcze wcześniej, w trakcie marszu, wydzielono szwadron Mazurów. Detaszowanie zbyt wielu sił przed spodziewanym starciem sam Prądzyński postrzegał później jako swój błąd44. Łącznie siły polskie użyte w bitwie to 7 tys. żołnierzy i 14 dział45. Na początku walk wojska polskie były po części ukryte w lesie na południe od równiny, gdzie doszło do decydujących zmagań, co uniemożliwiało Rosjanom dokładne rozpoznanie ich liczebności.

Trudno precyzyjnie określić kiedy rozpoczęła się bitwa. Nie wynika to jedynie z rozbieżności między źródłami, jakimi dysponujemy, ale także stąd, że należy odróżnić rozwijanie się zgrupowania powstańczego do walki od momentu kiedy Polacy rozpoczęli właściwe natarcie. Należy też wziąć pod uwagę niezbyt duże odległości, jakie miała do przebycia piechota, w szczególności 8 Pułk Piechoty Liniowej, zanim doszło do pierwszego ataku na Iganie46. Trudności pogłębia fakt, że początkowo walki toczyły się trochę niemrawo. Można przyjąć, że początek bitwy miał miejsce między godz. 15 a 16. Do rozpoczęcia ataku skłoniło Prądzyńskiego pojawienie się na trakcie brzeskim taborów rosyjskich, ciągnących w stronę przeprawy na Muchawcu47. Zapowiadało to rychłe nadejście oddziałów rosyjskiej ariergardy. Jeżeli cała operacja miała osiągnąć swój cel, zgrupowanie gen. Prądzyńskiego musiało związać walką oddziały rosyjskie i uniemożliwić ich przeprawę na wschodni brzeg Muchawca, licząc że w trakcie walki pod Iganie przybędzie z północnego zachodu grupa gen. Skrzyneckiego, która zada im decydujący cios. Najprostszą drogą do realizacji tego celu było opanowanie mostu na Muchawcu. Aby tego dokonać, należało najpierw zdobyć Iganie, znajdujące się między pozycjami Polaków a mostem.

Prądzyński rzucił do ataku na wioskę dwa bataliony 8 Pułku Piechoty Liniowej. Pozostałe sześć batalionów, uformowanych w czworoboki, utworzyło linię skośną w stosunku do szyku Rosjan, biegnącą od Igań do lasku na południu. Na skraju lewego skrzydła, na wzgórzu, zajęła pozycję bateria piesza (4 działa z 1 Kompanii Lekkopieszej)48, asekurowana przez szwadron Mazurów. 4 Bateria Lekkokonna, asekurowana przez 2 Pułk Ułanów, wspierała atak na Iganie. Wychodzące z lasu oddziały znalazły się od razu pod ogniem artylerii rosyjskiej rozlokowanej na wschodnim brzegu Muchawca. Najbardziej ucierpiał posuwający się najbliżej rzeki 8 Pułk Piechoty Liniowej, znajdujący się w krzyżowym ogniu nieprzyjacielskich dział. Odczuwalne straty poniósł także 2 Pułk Ułanów. Ponoć rosyjskie granaty nie czyniły jednak tak wielkich szkód, jak powinny, ze względu na słabą jakość zawartego w nich prochu49. Nie bez znaczenia był też daleki dystans, na jaki prowadzono ogień, i podmokły tu i ówdzie teren pola bitwy50. Ostrzał artyleryjski prowadzony do 8 Pułku Piechoty Liniowej osłabł nieco dopiero po tym jak Polakom udało się wedrzeć do Igań. Zanim polska piechota uderzyła na Iganie, 4 Bateria Lekkokonna wdała się w walkę ze stojącą pod wioską pieszą baterią rosyjską. Początkowo Polacy prowadzili ostrzał na daleki dystans i z niekorzystnej pozycji, co okazało się zupełnie nieskuteczne, przysparzając im jedynie strat. W pewnym momencie dowodzący baterią mjr Bem, za namową płk. Konarskiego zaczął stopniowo przesuwać działa w stronę przeciwnika. Wreszcie artylerzyści Bema zbliżyli się na dystans kartaczowy: …przypadamy po przed front artyleryi moskiewskiej na kartaczowy dystans. Moskale do nas kartaczami, a my do nich tąż samą amunicyą odpowiadamy, i ledwie po dwa razy z dział daliśmy ognia, nieprzyjaciel za działa i w nogi, i jużeśmy ich więcej tego wieczora dzięki Bogu nie widzieli.51 Artyleria Bema wymiotła też przedpole wioski z jegrów, ułatwiając tym samym atak 8 Pułkowi Piechoty Liniowej. Podczas natarcia polska piechota zdobyła 3 działa rosyjskiej baterii pieszej, znajdującej się pod wsią, które zagwożdżono52.

Wraz ze zdobyciem Igań przez 8 Pułk Piechoty Liniowej Prądzyńskiemu udało się przyjąć dogodne ugrupowanie pozwalające mu odeprzeć atak przeważającego liczebnie przeciwnika i w odpowiednim momencie odciąć go od mostu. W tej chwili Polacy formowali linię ukośną od owego wzgórza, na którym stały działa Ramoriny, a które z miejsca nie były się ruszyły, we schody aż do ostatnich domów Igań, zajętych przez Węgierskiego. Więcej nie zamierzał Prądzyński; i owszem, trzymał z namysłu swoje lewe skrzydło w tyle: nie tylko, że mogło się wydawać rzeczą drażliwą posuwać piechotę na gołej równinie naprzeciw tak licznej konnicy nieprzyjacielskiej, ale oprócz tego nie chciał spędzać prawego skrzydła rosyjskiego, stojącego pod wiatrakiem, pragnął, ażeby ono dotrzymało aż do przybycia mu w tył konnicy Łubieńskiego i natenczas tym pewniejszej uległo zgubie. W tym stanie pragnął Prądzyński utrzymać bój aż do przybycia tak gorąco wyglądanego Naczelnego wodza, a którego niezjawienie się już napełniało niespokojnością i obawą.53

Rosjanie nie zamierzali jednak biernie przyglądać się rozwojowi wypadków. Na zachodni brzeg Muchawca przeprawiona została brygada jegrów, zwana „lwami warneńskimi” za sprawą sukcesów odniesionych w niedawnej wojnie z Turcją (13 i 14 Pułk Jegrów; jeden jej batalion stał już od początku bitwy w Iganiach). Uderzyła ona z marszu na zmieszany i wyczerpany dotychczasowymi walkami i ostrzałem artyleryjskim 8 Pułk Piechoty Liniowej i wyparła go z Igań, odzyskując stracone wcześniej działa i ruszając za nim w pościg54. Dalszy atak jegrów powstrzymała 4 Bateria Lekkokonna. Najpierw bateria, znajdując się pod silnym ogniem piechoty i artylerii, szybko i sprawnie, jak na paradzie, zmieniła front55. Następnie rozpoczęła morderczy ostrzał stojącego opodal nieprzyjaciela: Ale też gdy się wszystkie 10 dział uszykowały i gdyśmy silny ogień kartaczowy do tej zaciętej kolumny piechoty moskiewskiej rozpoczęli to nie było już bitwy lecz rzeź formalna. Padali na ziemię Rosjanie jak jabłka z jabłoni.56 Działania polskiej baterii, powstrzymującej przez pewien czas natarcie jegrów, dały 8 Pułkowi Piechoty Liniowej chwilę wytchnienia, a Prądzyńskiemu czas na podjęcie decyzji co do sposobu dalszego prowadzenia bitwy57. Baterii szybko zaczęła się jednak kończyć amunicja i w związku z tym musiała się wycofać, co pozwoliło jegrom wznowić atak na 8 Pułk Piechoty Liniowej.

Wskutek wprowadzenia do walki przez rosyjskie dowództwo brygady jegrów i odzyskania przez nich Igań oraz pobicia 8 Pułku Piechoty Liniowej, sytuacja zmieniła się wyraźnie na korzyść Rosjan. Dotychczasowy polski plan rozegrania bitwy legł w gruzach. Gdyby Rosjanom udało się zebrać i rzucić do walki wszystkie posiadane siły, zgrupowaniu gen. Prądzyńskiego stawiającemu samotnie czoło przeważającemu liczebnie przeciwnikowi, groziło okrążenie. Nadszedł decydujący moment bitwy. W tej chwili Prądzyński spostrzega ruch za Muchawcem, widzi, że Rosyanie formują nową kolumnę z grenadyerów, która zbliżając się do mostu na Muchawcu, zdaje się chcieć pójść za jegrami dla uzupełnienia zwycięstwa. Dowódca batalionu, wysłanego na opanowanie przeprawy Muchawca na drodze żelkowskiej, donosi, że kolumna nieprzyjacielska w sile przemagającej i z liczną artyleryą zbliża się ku niemu w chęci, jak się zdawało, atakowania go, zapytuje się przeto, czyli, nie mogąc się jej oprzeć, może się przed nią cofnąć. W tej chwili gen. Faezy nadchodzi od Jagodnego z przednią strażą rosyjską. Czoło jego kolumny, opuściwszy szosę u karczmy Wesołej, zaczyna się ukazywać z lasu. W tej jeszcze chwili milkną działa polskie i Bem nadjeżdża do Prądzyńskiego z zawiadomieniem, że już ani jednego ładunku nie ma, a Bogusławskiego ani widno.58 Przeprawienie na zachodni brzeg i wprowadzenie do walki brygady grenadierów (pułki grenadierów Syberyjski i Rumiancewa), w połączeniu z nadejściem kolejnych oddziałów ariergardy VI Korpusu prawdopodobnie pozwoliłoby Rosjanom pobić Prądzyńskiego59. Pierwsze jednostki ze zgrupowania gen. Igelströma60 rozwinęły się już na zachód od Igań. Również sytuacja operacyjna polskiego zgrupowania była niejasna. Doniesienia o tym, że Rosjanie atakują przeprawę pod młynem Sekuła, usiłując wyjść na tyły Polaków, z pewnością nie pozostawały bez wpływu na działania polskiego dowództwa i morale oddziałów. Do tego gen. Kicki, już wcześniej uważający, że nie należy rozpoczynać bitwy z przeważającym liczebnie przeciwnikiem, po raz kolejny proponuje Prądzyńskiemu odwrót61.

O dalszym przebiegu bitwy zadecydować miała postawa gen. Prądzyńskiego, do tej pory jedynie zdolnego inżyniera wojskowego i sztabowca, któremu nie dane było wcześniej dowodzić samodzielnie. Jego przemianę wewnętrzną opisał obecny na polu bitwy Stanisław Barzykowski: Słońce ku zachodowi nachylało się, tymczasem Skrzyneckiego i Łubieńskiego ani słychać, ani widać. Nieprzyjaciel powiększa swoje masy, panem jest pozycji, jazda jego liczna otacza nas i okrąża, można było być pobitym i zabranym. Są osoby, którym niebezpieczeństwa i trudne położenie dodają myśli, życia i energii, ten przypadek był i z Prądzyńskim. Dotychczas dość miękki, wszystko prowadził jakby z przymusu, lecz niebezpieczeństwo stało się dlań iskrą elektryczną. Nabrał życia, energii, zajrzał w oczy niebezpieczeństwu i z nim zmierzyć się postanowił.62

Prądzyński dostrzega, że siły rosyjskie podzielone są na trzy części i że jedyną jego szansą jest pobicie oddziałów przeciwnika znajdujących się na zachodnim brzegu, zanim do walki włączą się kolejne jednostki ze wschodniego brzegu i nadciągnie reszta ariergardy. Pierwotny plan bitwy ulega w jednej chwili całkowitemu przeobrażeniu63. Sam zaś Prądzyński udaje się w galop na swoje lewe skrzydło, gdzie miał sześć batalionów nietkniętych. Dobywszy pałasza, sam komenderuje: „Formuj kolumny do ataku!”. W mgnieniu oka czworoboki zmieniają się na takowe, zaczem dalej komenderuje: „Naprzód, marsz!” i owe sześć kolumn, gdy się wyrównały na jednę wysokość, prowadzi wspaniale przy odgłosie bębnów i muzyk pułkowych prosto na prawe skrzydło rosyjskie, wyżynę wiatrakową zajmujące. W miarę postępu tych kolumn Rosyanie ustępują ku szosie, gdzie ich wzmacnia Faezy, już całkiem z lasu wyszły. Więc co najprzód prawe ich skrzydło było naprzód posunione, a lewe cofnięte, tak teraz lewe szło naprzód, a prawe cofało się i cały szyk bojowy stawał się znowuż ukośny, ale odwrotnie: lewe skrzydło naprzód a prawe ustępowało, który to ruch odbywał się piwotując na środki.64

Ze słów Prądzyńskiego wynika, że najpierw polska piechota, prawdopodobnie we współpracy z 2 Pułkiem Ułanów65, zwolnionym z osłony wycofanej z pierwszej linii baterii Bema66, zmusiła do cofnięcia się prawe skrzydło rosyjskie, złożone z kawalerii i nadchodzących oddziałów ariergardy VI Korpusu. Polska piechota uformowała się przeciwko kawalerii rosyjskiej w kolumny do ataku67. Później walkę z prawym skrzydłem rosyjskim prowadził 1 Pułk Piechoty Liniowej i zapewne ułani68. Podczas tego natarcia 3 batalionowi tego pułku w brawurowym ataku udało się ponownie opanować Iganie69. Tymczasem uwaga Polaków skupiła się na rosyjskiej brygadzie jegrów, która po odejściu baterii Bema wznowiła natarcie na 8 Pułk Piechoty Liniowej, wycofujący się na południe. Nacierając niedaleko od mokradeł rozciągających się nad Muchawcem jegrzy przesłonili ostrzał własnej artylerii stojącej na wschodnim brzegu rzeki. Musiała ona wstrzymać ogień, by nie razić własnych oddziałów70. Dowódca brygady jegrów, gen. Dobrowolski popełnił także inny błąd. Po przejściu przez most nie przeformował swoich jednostek w oddzielne kolumny batalionowe. Cała brygada uszykowana była w jedną długą kolumnę marszową o wąskim froncie71. Tę kolumnę jegierską wskazuje Prądzyński pałaszem swoim piątakom i przemawia do nich w te słowa: „Dalej wiara, za mną żwawo, a zwłaszcza ani razu nie strzelić, a ja wam zaręczam, że te wszystkie k… (kpy – przyp. R.K.) są nasze”. Doskonale wiarusy zrozumieli te słowa, które cały pułk mógł dosłyszeć, ponieważ dla przejścia przez wieś, bataliony zbliżyły się i prawie jednę uformowały masę. Przed jej impetem wywracają się płoty wsi. Napotkani w niej jegrzy rosyjscy, po drodze wykłuci, ani na chwilę biegu tej groźnej kolumny nie wstrzymują. Wychodząc z Igań już ona pędzi tak, że wódz porządnym kłusem jechać musiał i posłuszna na jego głos, ani jednego nie daje strzału. Prądzyński, czując brak chorągwi w tak stanowczej chwili, ażeby go jakkolwiek zastąpić, unosi na końcu pałasza swoją czapkę i robi z niej znak zbioru i zwycięstwa.72

Widząc natarcie polskiej piechoty jegrzy najpierw zrobili front na zachód i zaczęli strzelać salwami uformowani w długą linię. Następnie jednak, gdy zauważyli, że niewiele to daje, złamali szyk i bezładną masą zaczęli biec w stronę mostu, by uniknąć odcięcia73. Rozpoczął się wyścig do przeprawy. Jako pierwsi dobiegli do niej jegrzy, ale tylko części z nich udało się przedostać na drugi brzeg. Wpadł na nich pędzący „czwałem” 5 Pułk Piechoty Liniowej74. Doszło do zażartej walki na bagnety. Masa polska całą swoją siłą, zwiększoną rozpędzonym biegiem uderza w kolumnę zbyt długą nieprzyjacielską, a która się jeszcze rozciągnęła swoim ruchem odwrotnym. Kolumna ta rozdzieliła się na trzy części. Tam gdzie Polacy uderzyli, nastąpiło zmieszanie się i bój krótki, ale nader morderczy, w którym bagnety i kolby główną odgrywały rolę i który miejsce to trupami rosyjskimi zasłał. Przodkowa część kolumny schroniła się przez groblę za Muchawiec. Cały zaś jej ogon, odcięty od grobli, po krótkim oporze, broń złożył i poszedł do niewoli.75 Wyjątkową zaciętość boju podkreśla także jeden z oficerów 5 Pułku Piechoty Liniowej, mjr Stefan Tyrakowski76. Z pewnością spowodowana była ona tym, że starły się ze sobą oddziały bardzo dobrze wyszkolone, o wysokim morale. Jednocześnie jegrzy zdawali sobie sprawę, że przebicie się to dla nich jedyna droga ratunku77.

W walce poległ dowódca 13 Pułku Jegrów, płk Bezsonow, a dowódca 14 Pułku Jegrów, płk Żirkow i dowódca brygady, gen. Dobrowolski zostali ranni78. Część brygady jegrów, która została odcięta, usiłowała przedostać się na wschodni brzeg Muchawca brodem znajdującym się na południe od mostu, ale nie wszystkim się to udało79. Żołnierze polscy w pościgu przeszli most i dotarli na wschodni brzeg Muchawca, skąd jednak szybko musieli się wycofać80.

Pobicie elitarnej brygady „lwów warneńskich” i opanowanie mostu okazało się rozstrzygające. Napoleon niejednokrotnie podkreślał, że podczas bitwy należy dążyć do złamania najważniejszej, najwartościowszej części sił przeciwnika, a wtedy wszystko inne zaczyna się rozsypywać81. Pod Iganiami taką jednostką była niewątpliwie brygada jegrów (przynajmniej wśród oddziałów na zachodnim brzegu Muchawca, na wschodnim brzegu Rosjanie mieli jeszcze równie wartościową brygadę grenadierów). Pobicie jegrów nie nastąpiło w wyniku wprowadzenia w życie jakiejś przemyślanej koncepcji powstałej przed rozpoczęciem bitwy. Prądzyński na ten pomysł wpadł później, pod wpływem sytuacji, jaka się wytworzyła. Tym niemniej, w połączeniu z opanowaniem kluczowej przeprawy przesądziło to o końcowym rezultacie zmagań.

Oddziały rosyjskie, które pozostały na zachodnim brzegu Muchawca, usiłowały przebić się do mostu, ale widząc, że został on opanowany przez wroga wkrótce rzuciły się do ucieczki na północ. Zanim Polacy zajęli most, przeszła przez niego kawaleria rosyjska walcząca od początku bitwy pod Iganiami oraz pułki piechoty Żytomierski i Podolski82. Reszta oddziałów, w tym większość ariergardy VI Korpusu (Litewski Pułk Ułanów, 47, 48, 49 i 50 Pułki Jegrów oraz artyleria ariergardy), ratowała się ucieczką przez lasy, przeprawiając się później na wschodni brzeg Muchawca przez most pod Chodowem, a po części w bród. Wielu rozproszonych żołnierzy rosyjskich dostało się tego wieczora i następnego dnia do niewoli, a część utonęła na bagnach Muchawca. W tej fazie bitwy Polakom udało się wziąć do niewoli Miński Pułk Piechoty oraz większą część Wołyńskiego Pułku Piechoty wraz ze sztandarem. Spośród wyższych oficerów do niewoli dostał się dowódca 49 Pułku Jegrów, płk Ciebotariew83.

Pod koniec dnia miał się także wykazać szwadron 2 Pułku Jazdy Mazurów. Jak wszystko na to wskazuje, spędził on niemal całą bitwę w asekuracji dział 1 Kompanii Lekkopieszej, stojących na wzgórzu, na skraju lewego skrzydła polskiego. Prądzyński prawdopodobnie zdawał sobie sprawę z tego, że jako stosunkowo niedawno uformowana jednostka Mazurzy mogą nie podołać trudom walki84. Gdy bitwa dogasała i dla nich nadeszła chwila chwały. Kilkunastu żołnierzy dopadło zabłąkany oddział rosyjskich huzarów, który rozbili, biorąc do niewoli 29 jeńców i zdobywając 19 koni85.

Kiedy bitwa skończyła się, słońce zapadało, ukazało się czoło kolumny wodza naczelnego.86 Gen. Skrzynecki, po przybyciu na pole bitwy wraz ze sztabem i w towarzystwie prezesa rządu, księcia Adama Czartoryskiego mógł obserwować żołnierzy wiwatujących zwycięstwo i gen. Prądzyńskiego, na którego konia zarzucono liczne szarfy orderowe poległych rosyjskich oficerów87. Bój już ustał, a baterye pozycyjne Moskiewskie ciągle jeszcze pociski do nas przesyłały.88 Wkrótce jednak i one umilkły. Gdy zmierzch zapadał, przybyły także na pole bitwy oddziały z grupy gen. Stryjeńskiego i ariergarda grupy gen. Prądzyńskiego pod wodzą gen. Bogusławskiego. Za okazane męstwo dowódca 4 Baterii Lekkokonnej, mjr Bem został awansowany na polu bitwy na podpułkownika. Wraz z nim awanse otrzymało wielu żołnierzy i oficerów tej elitarnej baterii.

O wynikach bitew często rozstrzygają pojedyncze decyzje dowódców i umiejętność podjęcia ich we właściwym czasie. Patrząc od strony polskiej, w bitwie pod Iganiami taką decyzją było rozpoczęcie ogólnego natarcia w najtrudniejszym dla Polaków momencie, gdy wydawało się, że polskiemu zgrupowaniu grozi całkowita klęska, i w konsekwencji manewr, który doprowadził do pobicia elitarnej brygady rosyjskich jegrów i zdobycia mostu. Wiązało się to z całkowitą zmianą planu stoczenia bitwy. Polski atak nastąpił prawdopodobnie w chwili, kiedy armia rosyjska znajdowała się w trakcie przegrupowania. Doprowadził on do odwrócenia losów batalii. Patrząc od strony rosyjskiej, kluczową okazała się decyzja co do przeprawy na zachodni brzeg Muchawca kolejnych oddziałów, by wesprzeć walczące tam siły. Najpierw przeprawiono brygadę jegrów. Jako kolejną szykowano do przeprawy brygadę grenadierów. Wiele wskazuje na to, że w decydującym momencie przeprawę grenadierów uniemożliwiły tabory i oddziały rosyjskiej kawalerii wycofujące się z zachodniego brzegu, które przejściowo zablokowały most. Nie bez znaczenia dla podjęcia decyzji o rzuceniu dodatkowych sił do walki była sytuacja operacyjna. Rosyjski głównodowodzący spodziewał się nadejścia lada chwila grupy gen. Skrzyneckiego. Tymczasem z oddziałami na zachodnim brzegu łączyła go tylko wąska grobla i most, utrudniające przerzucanie większych sił, a tym samym również szybki odwrót wojsk na wschodni brzeg Muchawca, zaś brygada grenadierów była ostatnim wartościowym odwodem Rosjan. Wpływ na to co się wydarzyło musiały mieć także rozkazy Dybicza, nakazujące przede wszystkim obronę Siedlec i linii Muchawca89. Wiemy też, że gen. Rosen, mimo dużej wiedzy i inteligencji, okazał się podczas tej wojny człowiekiem chwiejnym i słabego charakteru90. Wszystkie te czynniki razem wzięte sprawiły, że nawet jeśli Rosen podjął decyzję o przeprawie na zachodni brzeg Muchawca brygady grenadierów (lub ewentualnie jakichś innych oddziałów), podjął ją zbyt późno, gdy właściwy moment minął i okoliczności uniemożliwiły jej realizację. Być może, gdyby zamiast Rosena dowodził jego zastępca, bardziej energiczny i zdecydowany gen. Geismar91, losy bitwy potoczyłyby się inaczej.


5. Efekty bitwy

Bitwa pod Iganiami zakończyła się taktycznym zwycięstwem Polaków, jednym z najpiękniejszych w tej wojnie. Dalej idące efekty tego zwycięstwa zależały jednak od tego czy swoje zadania wypełnią dwie pozostałe, współdziałające grupy operacyjne: gen. Skrzyneckiego i gen. Stryjeńskiego. Niestety żadna z nich nie zrealizowała stawianych przed nią celów. Grupa gen. Skrzyneckiego, wskutek niedbalstwa, a później nadmiernej ostrożności wodza naczelnego, i opóźnień w budowie przepraw przez rzekę Kostrzyń, spóźniła się na pole bitwy. Nie wzięła ona udziału w walce, mimo że znajdowała się niedaleko od Igań, i nie pomogła zgrupowaniu gen. Prądzyńskiego odciąć drogi ucieczki cofającym się oddziałom ariergardy VI Korpusu.

Nic dziwnego, że Prądzyński główną winą za brak większych efektów całej operacji obarczał gen. Skrzyneckiego. Naczelny wódz, z natury niedbały i nie umiejący w czasie całej kampanii obejść się bez wygód, do których przywykł, zamiast wyjść z Latowicza w nocy, jak to było postanowionem, wyruszył dopiero 29 marca (10 kwietnia) dość późno. Przybył późno do Łubieńskiego, którego wojska oczekiwały pod bronią na zajętych dawniej rozmaitych pozycjach. Skrzynecki, jak tylko przyjechał tam, do tego powozem, skarżył się na ogromne znużenie i nie wydawszy żadnej dyspozycyi, nie rozpytawszy nawet, jak są rozstawione wojska, udał się do wsi, leżącej o kilka wiorst dalej, gdzie zjadł śniadanie i położył się spać. Podczas tego, gdy Skrzynecki spał, rozpoczęliśmy bitwę pod Iganiami; ci, co z nim byli, słyszeli dokładnie każdy wystrzał armatni, widzieli nawet kuryera, wysłanego do oddziału rosyjskiego, który stał nad Kostrzyniem. Łubieński o wszystkiem zawiadomił Skrzyneckiego, który przybył nareszcie do wojsk, ale nie miał żadnych gotowych materiałów do urządzenia przejścia przez Kostrzyń, kawaleryi zaś nie zgromadził u brodu w Suchej. Wówczas dopiero naczelny wódz zabrał się do budowy mostu i posłał spiesznie Stryjeńskiego do Suchej, zapomniawszy dać mu jakąkolwiek instrukcję.92

Podobnie działania Skrzyneckiego przedstawia Barzykowski: (…) wódz przyrzekł Prądzyńskiemu dnia 9 na noc udać się do korpusu Łubieńskiego nad Kostrzyń. Słowa nie dotrzymał i w tem początek złego leży. Musiał więc dnia 10 Kwietnia rano wstać, aby utracone odzyskać. Do Boimia późno przybył, gdyby jednak za przybyciem zaraz wziął się do dzieła, wydał stosowne rozkazy, most naprawić kazał, wojsko do gotowości sprawił, wszystkoby jeszcze można odzyskać. Lecz Skrzynecki zamiast tego, postanowił najpierwej odespać to, czego nie dospał. Kiedy minuty były najdroższe, kiedy korpus Prądzyńskiego co chwila mógł potrzebować pomocy, kiedy zbliżały się najważniejsze wypadki, poduszka przemogła, jenerał Skrzynecki spać poszedł. Nakoniec grom dział z błoń Igańskich obił się o lasy Boimskie, szeroko się rozległ i wodza obudził. Wydał on rozkazy, ale już one były za późne.93

Więcej zdziałać mogła także operująca na północ od Skrzyneckiego grupa gen. Stryjeńskiego. Gdyby gener. Stryjeński był dopełnił swej misyi, gdyby był przeciął drogę do Siedlec, jak łatwo mógł wykonać, – ta część korpusu Rosena, która od Bojmia rejterowała, byłaby poszła w rozsypkę albo broń złożyła. (…) Jak się później dowiedzieliśmy, gen. Stryjeński przeszedłszy rzeczkę Kostrzyń pod Suchą, kazał zsiąść z koni i spoczywać. Czy nie zrozumiał rozkazu, czyli ten rozkaz, jak on się tłumaczył przed naczelnym wodzem, źle mu był komunikowany przez szefa sztabu dywizji Łubieńskiego, kapitana Leona Rzewuskiego, tego nie wiem; to tylko pewne, że gen. Stryjeński odwrotu nieprzyjacielowi nie przeciął; – dopiero pod wieczór złączył się z piechotą Wronieckiego, a chcąc nagrodzić czas stracony, szedł całą drogę kłusem, zmęczył konie nad miarę tak że jego jazda już nie była do użycia.94

Gen. Henryk Dembiński, oceniając krytycznie Stryjeńskiego, podkreśla zarazem, choć przesadnie, trudności w realizacji planów Prądzyńskiego: Bitwa ta dowiodła, co może męstwo (…) lecz ruch na Iganie okazał zarazem jeden ze zwykłych błędów w planach jenerała Prądzyńskiego. Chcę tu mówić o skomplikowaniu poruszeń kilku korpusów, które w jeden punkt działać miały. Rzadko kiedy podobne poruszenia udają się: często mała przeszkoda w marszu może wstrzymać kolumnę i opóźnić jej przybycie, częściej jeszcze na podobne opóźnienie wpływa umysł lub charakter, większe lub mniejsze męstwo a czasem i zwyczaje dowodzącego oddziałem. Najlepszym tego dowodem było działanie jenerała Stryjeńskiego. (…) Skomplikowany ruch udać się może, kiedy wiem dokładnie, jaki jest charakter czyli temperament jenerała, któremu się ruch powierza, aby nie posłać na wskazany punkt, gdzie spóźniona godzina wszystko stanowi, człowieka z zupełnym brakiem decyzji, gdyż niespodziewana przeszkoda już go w niepewność wprowadzić może.95

Straty rosyjskie w bitwie pod Iganiami szacowane są na 3,6-4,5 tys. żołnierzy. Po bitwie polscy dowódcy na ogół oceniali, że wynosiły one około 5 tys. żołnierzy. Całkowicie niemal zniszczone zostały pułki piechoty Wołyński i Miński. Spośród pozostałych jednostek najbardziej ucierpiała brygada „lwów warneńskich” (straty sięgające 50% stanu) i kawaleria gen. Sieversa (straciła 33% stanu). Straty polskie wyniosły 400-500 żołnierzy96. Wśród polskich oddziałów największą daninę krwi zapłaciła 4 Bateria Lekkokonna mjr. Bema97. Należy tu wspomnieć o jeszcze jednym smutnym epizodzie. Podczas pobytu armii rosyjskiej w rejonie Igań żołnierze rosyjscy wymordowali mieszkańców wsi, w tym kobiety i dzieci98.

Po bitwie w armii polskiej pojawiła się cholera. Choroba ta szerzyła się wtedy w armii rosyjskiej, zbierając krwawe żniwo za sprawą złych warunków sanitarnych i niedożywienia żołnierzy. W armii polskiej liczba chorych była dużo mniejsza niż u Rosjan, epidemia (a właściwie obawa przed nią) posłużyła natomiast polskiemu głównodowodzącemu jako dogodny pretekst do przerwania ofensywy99.

Przebieg bitwy i ciężkie straty poniesione podczas całej operacji ostatecznie zdemoralizowały rosyjski VI Korpus, który w ciągu najbliższych dni został odesłany do Brześcia Litewskiego na odpoczynek i reorganizację100. Polacy nie podjęli jednak zarówno wieczorem 10 kwietnia, jak i następnego dnia dalszych działań zaczepnych. Gen. Rosen zrealizował tym samym wyznaczone mu zadanie – utrzymał zajmowaną pozycję i obronił Siedlce wraz ze znajdującym się w nich magazynem. Rano 12 kwietnia główna armia rosyjska wkroczyła do Siedlec. Tego dnia Rosjanie mogli wreszcie odetchnąć z ulgą. Polska ofensywa wiosenna dobiegła końca.

 

Bibliografia

Źródła
S. Barzykowski, Historia powstania listopadowego spisana przez Stanisława Barzykowskiego, posła ostrołęckiego, członka Rządu Narodowego, Kawalera Krzyża Virtuti Militari, t. 3, Poznań 1884
H. Dembiński, Pamiętniki o powstaniu w Polsce r. 1830-1831, t. 1, Kraków 1877
R. Dmowski, Bitwa pod Iganiami 10 kwietnia 1831 r. Wybór źródeł, Iganie – Siedlce 2011
A. Ekielski, Bitwa pod Iganiami [w:] J. Grabowiecki, Moje wspomnienia w emigracji. Od roku 1831 do 1854 spisane w Marsylii, Warszawa 1970
F. Gawroński, Pamiętnik r. 1830/31 i kronika pamiętnikowa (1787-1831) Pułkownika Franciszka Salezego Gawrońskiego, Kraków 1916
S. Jabłonowski, Wspomnienia o bateryi pozycyjnej artyleryi konnej gwardyi królewsko-polskiej, Poznań 1860
K. Kołaczkowski, Wspomnienia, ks. IV, Kraków 1901
I. Kruszewski, Pamiętniki z roku 1830-1831 ś.p. Generała Ignacego Skarbka-Kruszewskiego (herbu Habdank) byłego dowódcy 5-go pułku ułanów polskich, podczas emigracji dowódcy dywizji lekkiej kawaleryi w wojsku Belgijskiem, Warszawa 1930
I. Prądzyński, O sztuce wojennej. Kurs taktyki, oprac. M. Baranowski, Oświęcim 2012
I. Prądzyński, Pamiętnik historyczny i wojskowy o wojnie polsko-rosyjskiej w roku 1831, Petersburg 1898
I. Prądzyński, Pamiętniki generała Prądzyńskiego, oprac. B. Gembarzewski, t. 2, Kraków 1909
I. Prądzyński, Pamiętniki generała Prądzyńskiego, oprac. B. Gembarzewski, t. 4, Kraków 1909
Raport gen. Ignacego Prądzyńskiego do Naczelnego Wodza z dnia 11 kwietnia 1831 r. [w:] B. Pawłowski, Źródła do dziejów wojny polsko-rosyjskiej 1830-1831 r., t. 2, Warszawa 1932
Topograficzna Karta Królestwa Polskiego, Warszawa 1839

Opracowania
C. Bloch, Generał Ignacy Prądzyński 1792-1850, Warszawa 1974
W. Bortnowski, Powstanie listopadowe w oczach Rosjan, Warszawa 1964
J. Colin, Edukacja wojskowa Napoleona, Oświęcim 2013
O. Dąbrowski, Clausewitz a kampania 1831 roku, „Przegląd Historyczno-Wojskowy”, t. 4, z. 2, 1931
R. Dmowski, Iganie w kartografii [w:] R. Dmowski (red.), Iganie wczoraj i dziś, Iganie 2014
A. Englert, Bitwa pod Iganiami [w:] O. Laskowski (red.), Przewodnik po polach bitew wojny polsko-rosyjskiej 1830-1831 r., Warszawa 1931
Z. Jarski, Iganie, Poznań 1926
H. Jomini, Zarys sztuki wojennej, Warszawa 1966
E. Kozłowski, Generał Józef Bem 1794-1850, Warszawa 1970
D. Kuziak, Tam, gdzie Polacy uderzyli [w:] R. Dmowski (red.), Iganie wczoraj i dziś, Iganie 2014
R. Łoś, Artyleria Królestwa Polskiego 1815-1831, Warszawa 1969
R. Łoś, Z dziejów i kart chwały artylerii polskiej, Warszawa 2001
A. du Picq, Studium nad bitwą, Oświęcim 2012
S. Przewalski, Bitwa pod Grochowem [w:] W. Zajewski (red.), Powstanie Listopadowe 1830-1831. Dzieje wewnętrzne. Militaria. Europa wobec powstania, Warszawa 1980
A. Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899
L. Ratajczyk, Plany i realizacja polskiej ofensywy na Siedlce oraz jej znaczenie dla losów powstania listopadowego [w:] J. Skowronek, M. Żmigrodzka (red.), Powstanie listopadowe 1830-1831. Geneza – uwarunkowania – bilans – porównania, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1983
F. Smitt, Geschichte des Polnischen Aufstandes und Krieges in den Jahren 1830 und 1831, t. 2, Berlin 1848
T. Strzeżek, Iganie 1831, Warszawa 1999
T. Strzeżek, Stoczek – Nowa Wieś 1831, Warszawa 2010
T. Strzeżek, Kawaleria Królestwa Polskiego w powstaniu listopadowym. Mobilizacja i podstawy funkcjonowania w wojnie, Olsztyn 2010
T. Strzeżek, Polska ofensywa wiosenna w 1831 roku. Niewykorzystana szansa powstania listopadowego, Oświęcim 2012
M. Tarczyński, Generalicja powstania listopadowego, Warszawa 1988
W. Tokarz, Armja Królestwa Polskiego (1815-1830), Piotrków 1917
W. Tokarz, Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831. Atlas, Warszawa 1930
W. Tokarz, Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831, Warszawa 1993

 

Artykuł został wykorzystany jako komentarz historyczny do gry planszowej „Iganie 1831” (wyd. Instytut Wydawniczy Erica).


Dyskusja o artykule na FORUM STRATEGIE


Autor: Ryszard Kita


Opublikowano 20.03.2020 r.


1 T. Strzeżek, Polska ofensywa wiosenna w 1831 roku. Niewykorzystana szansa powstania listopadowego, Oświęcim 2012, s. 13-14.

2 W 2 Dywizji Grenadierów, na początku kampanii w Polsce, za sprawą oficerów podjęto zobowiązanie, że wymiana bielizny odbędzie się dopiero w Warszawie. W. Bortnowski, Powstanie listopadowe w oczach Rosjan, Warszawa 1964, s. 87.

3 W. Tokarz, Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831, Warszawa 1993, s. 219-220.

4 A. Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899, s. 27-42; W. Tokarz, Armja Królestwa Polskiego, Piotrków 1917, s. 179-221; M. Tarczyński, Generalicja powstania listopadowego, Warszawa 1988, s. 215-252; T. Strzeżek, Stoczek – Nowa Wieś 1831, Warszawa 2010, s. 39-40.

5 S. Przewalski, Bitwa pod Grochowem [w:] W. Zajewski (red.), Powstanie Listopadowe 1830-1831. Dzieje wewnętrzne. Militaria. Europa wobec powstania, Warszawa 1980, s. 238-240.

6 A. Puzyrewski, Wojna… s. 119; W. Tokarz, Wojna… s. 206-208; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 19-20.

7 A. Puzyrewski, Wojna… s. 122, 124-125; W. Tokarz, Wojna… s. 206-208; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 20, 27.

8 O. Dąbrowski, Clausewitz a kampania 1831 roku, „Przegląd Historyczno-Wojskowy”, 1931, z. 2, s. 277.

9 A. Puzyrewski, Wojna… s. 130-131; W. Tokarz, Wojna… s. 207-209; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 52-54.

10 A. Puzyrewski, Wojna… s. 130, 142-143; W. Tokarz, Wojna… s. 223-226; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 52-54.

11 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 59-65.

12 A. Puzyrewski, Wojna… s. 149-150; W. Tokarz, Wojna… s. 238-241; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 20, 26-31.

13 W. Tokarz, Wojna… s. 238-241.

14 A. Puzyrewski, Wojna… s. 151-152; W. Tokarz, Wojna… s. 241-245; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 103-111.

15 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 123.

16 A. Puzyrewski, Wojna… s. 153-155; W. Tokarz, Wojna… s. 245-248; T. Strzeżek, Polska ofensywa… 116-131.

17 A. Puzyrewski, Wojna… s. 156; W. Tokarz, Wojna… s. 248; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 133-136.

18 W. Tokarz, Wojna… s. 250-251; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 152.

19 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 142-158.

20 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 175.

21 A. Puzyrewski, Wojna… s. 160.

22 L. Ratajczyk, Plany i realizacja polskiej ofensywy na Siedlce oraz jej znaczenie dla losów powstania listopadowego [w:] J. Skowronek, M. Żmigrodzka (red.), Powstanie listopadowe 1830-1831. Geneza – uwarunkowania – bilans – porównania, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk – Łódź 1983, s. 78-79.

23 W. Tokarz, Wojna… s. 258.

24 A. Puzyrewski, Wojna… s. 165.

25 I. Prądzyński, Pamiętniki generała Prądzyńskiego, oprac. B. Gembarzewski, t. 2, Kraków 1909, s. 104; A. Puzyrewski, Wojna… s. 166-167; Z. Jarski, Iganie, Poznań 1926, s. 33-46; W. Tokarz, Wojna… s. 260-263; C. Bloch, Generał Ignacy Prądzyński 1792-1850, Warszawa 1974, s. 324-325; L. Ratajczyk, Plany… s. 80.

26 S. Barzykowski, Historya powstania listopadowego spisana przez Stanisława Barzykowskiego, Posła ostrołęckiego, Członka rządu narodowego, Kawalera krzyża Virtuti militari, t. 3, Poznań 1884, s. 155; A. Puzyrewski, Wojna… s. 166-167; W. Tokarz, Wojna… s. 263-264; C. Bloch, Generał… s. 325-326.

27 W. Tokarz, Wojna… s. 264; C. Bloch, Generał… s. 326.

28 A. Ekielski, Bitwa pod Iganiami [w:] J. Grabowiecki, Moje wspomnienia w Emigracji. Od roku 1831 do 1854 spisane w Marsylii, Warszawa 1970, s. 29; Z. Jarski, Iganie… s. 58; W. Tokarz, Wojna… s. 265; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 241-242.

29 A. Puzyrewski, Wojna… s. 167; W. Tokarz, Wojna… s. 265; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 242-243.

30 Chodzi o jednostkę rosyjską. Polski Pułk Ułanów, wraz z pułkami ułanów Litewskim, Wołyńskim i Tatarskim, wchodził w skład Litewskiej Dywizji Ułanów.

31 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 242.

32 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 245.

33 A. Ekielski, Bitwa… s. 30; S. Jabłonowski, Wspomnienia o bateryi pozycyjnej artyleryi konnej gwardyi królewsko-polskiej, Poznań 1860, s. 22; I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 110-112; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 245-246.

34 I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 110-112; Z. Jarski, Iganie… s. 59-60; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 246-247.

35 Raport gen. Ignacego Prądzyńskiego do Naczelnego Wodza z dnia 11 kwietnia 1831 r. [w:] B. Pawłowski, Źródła do dziejów wojny polsko-rosyjskiej 1830-1831 r., t. 2, Warszawa 1932, s. 139; A. Ekielski, Bitwa… s. 30; S. Jabłonowski, Wspomnienia o bateryi pozycyjnej… s. 22; I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 110-112; Z. Jarski, Iganie… s. 60; W. Tokarz, Wojna… s. 266; C. Bloch, Generał… s. 327-328; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 247.

36 Z. Jarski, Iganie… s. 60-61.

37 S. Barzykowski, Historya powstania… s. 159; I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 119-120; A. Puzyrewski, Wojna… s. 168; Z. Jarski, Iganie… s. 63; W. Tokarz, Wojna… s. 267; C. Bloch, Generał… s. 331; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 254.

38 S. Jabłonowski, Wspomnienia o bateryi pozycyjnej… s. 27.

39 I. Prądzyński, Pamiętniki generała Prądzyńskiego, oprac. B. Gembarzewski, t. 4, Kraków 1909, załącznik – mapa bitwy pod Iganiami; W. Tokarz, Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831. Atlas, Warszawa 1930, szkice 14a, 14b, 14c, 14d; tenże, Wojna… s. 265, szkice 14a, 14b, 14c, 14d; Topograficzna Karta Królestwa Polskiego, Warszawa 1839, kolumna V, sekcja IV; A. Puzyrewski, Wojna… s. 167-168; A. Englert, Bitwa pod Iganiami [w:] O. Laskowski (red.), Przewodnik po polach bitew wojny polsko-rosyjskiej 1830-1831 r., Warszawa 1931, s. 103-105, 110; C. Bloch, Generał… s. 327-330; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 250-251, 263-264 i mapki; tenże, Iganie 1831, Warszawa 1999, s. 165-167 i mapki; R. Dmowski, Iganie w kartografii [w:] R. Dmowski (red.), Iganie wczoraj i dziś, Iganie 2014, s. 81-86.

40 F. Smitt, Geschichte des Polnischen Aufstandes und Krieges in den Jahren 1830 und 1831, t. 2, Berlin 1848, s. 51-52; A. Puzyrewski, Wojna… s. 168; A. Englert, Bitwa… s. 105; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 251-253.

41 T. Strzeżek, Stoczek… s. 28-29; tenże, Polska ofensywa… s. 141, 158.

42 F. Smitt, Geschichte… s. 52-53; A. Puzyrewski, Wojna… s. 168; W. Tokarz, Wojna… s. 264, 266; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 252; tenże, Iganie… s. 165-166.

43 K. Kołaczkowski, Wspomnienia, Kraków 1901, s. 93; F. Smitt, Geschichte… s. 52-53; A. Puzyrewski, Wojna… s. 168; A. Englert, Bitwa… s. 105; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 251-252.

44 I. Prądzyński, Pamiętnik historyczny i wojskowy o wojnie polsko-rosyjskiej w roku 1831, Petersburg 1898, s. 94. Tak pisał w pierwszym pamiętniku, przeznaczonym dla cara i napisanym na jego polecenie. W wydanych później Pamiętnikach… zmienił jednak zdanie, uznając że działanie to było usprawiedliwione. I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 118.

45 Raport… s. 138-140; K. Kołaczkowski, Wspomnienia… s. 92; I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 118-122; W. Tokarz, Wojna… s. 266-267; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 248-250, 255.

46 8 Pułk Piechoty Liniowej miał się zbliżyć do Igań około godz. 17. Gdyby bitwa miała zacząć się o godz. 15, oznaczałoby to, że opisane dalej działania 4 Baterii Lekkokonnej i samo podejście 8 Pułku do Igań trwało niemal 2 godziny. Tymczasem pozycje wyjściowe sił gen. Prądzyńskiego, czyli lasek znajdujący się na południe od równiny dzielił od Igań niecały kilometr, a 8 Pułk będąc najbardziej wystawiony na ogień artylerii zza Muchawca poruszał się ku Iganiom najszybciej. Źródła kartograficzne z przypisu nr 38; S. Barzykowski, Historya powstania… s. 162; I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 121; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 257-258.

47 I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 120.

48 I. Prądzyński wspomina, że flanka pozycji baterii pieszej na lewym skrzydle osłonięta była terenem podmokłym. Tak ukazane zostało to na mapie załączonej do tomu 4 jego Pamiętników. Nieco inaczej przedstawiono tą część pola bitwy (wraz z naniesionymi pozycjami oddziałów) na mapach zamieszczonych w książce i atlasie W. Tokarza, opartych na szkicach pola bitwy wykonanych przez Prądzyńskiego. Mapy te wykazują pewne istotne podobieństwa z jednej strony do mapy z Pamiętników, a z drugiej strony do przedstawiającego Iganie fragmentu Karty Topograficznej Królestwa Polskiego. I. Prądzyński, Pamiętniki… t. 2, s. 120; I. Prądzyński, Pamiętniki… t. 4, załącznik – mapa bitwy pod Iganiami; W. Tokarz, Wojna… s. 265, szkice 14a, 14b, 14c, 14d i odpowiadające im szkice w atlasie tegoż; Karta Topograficzna… kolumna V, sekcja IV.

49 S. Jabłonowski, Wspomnienia o bateryi pozycyjnej… s. 36.

50 T. Strzeżek, Iganie… s. 169.

51 S. Jabłonowski, Wspomnienia o bateryi pozycyjnej… s. 25.

52 Raport… s. 141; I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 121; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 257-258.

53 I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 121-122.

54 Raport… s. 141; A. Puzyrewski, Wojna… s. 169; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 259.

55 A. Ekielski, Bitwa… s. 31; R. Łoś, Z dziejów i kart chwały artylerii polskiej, Warszawa 2001, s. 162-163.

56 S. Jabłonowski, Wspomnienia o bateryi pozycyjnej… s. 26.

57 R. Łoś, Z dziejów i kart chwały… s. 213.

58 I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 122-123.

59 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 259.

60 Często wspominany w źródłach i opracowaniach jako dowódca rosyjskiej ariergardy gen. Fäsi był jego podwładnym. T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 251-268.

61 Raport… s. 141; I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 121.

62 S. Barzykowski, Historya powstania… s. 163.

63 K. Kołaczkowski, Wspomnienia… s. 94.

64 I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 124.

65 S. Barzykowski, Historya powstania… s. 163; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 260.

66 W. Tokarz wspomina jednak o prowadzeniu przez nią jeszcze później ognia kartaczowego do rosyjskich jegrów gdzieś w okolicach mostu. W. Tokarz, Wojna…, s. 268; R. Łoś, Artyleria Królestwa Polskiego 1815-1831, Warszawa 1969, s. 216.

67 F. Gawroński, Pamiętnik r. 1830/31 i kronika pamiętnikowa (1787-1831) Pułkownika Franciszka Salezego Gawrońskiego, Kraków 1916, s. 108; I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 124.

68 Natarcie to należałoby podzielić na dwie fazy. Początkowo na prawe skrzydło rosyjskie nacierały 1 i 5 Pułki Piechoty Liniowej, następnie właściwe natarcie prowadził jedynie 1 Pułk Piechoty Liniowej. Należy także brać pod uwagę współudział w ataku 2 Pułku Ułanów. I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 124-125; W. Tokarz, Wojna… s. 268; R. Łoś, Artyleria… s. 216; C. Bloch, Generał… s. 333-334; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 262.

69 Raport… s. 141; A. Puzyrewski, Wojna… s. 169; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 262.

70 I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 125; F. Smitt, Geschichte… s. 54-55; R. Łoś, Artyleria… s. 216.

71 A. Puzyrewski, Wojna… s. 169; W. Tokarz, Wojna… s. 268; A. Englert, Bitwa… s. 107-108; R. Łoś, Artyleria… s. 216; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 261.

72 I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 125.

73 F. Smitt, Geschichte… s. 54-55; Z. Jarski, Iganie… s. 64-65; W. Tokarz, Wojna… s. 268; A. Englert, Bitwa… s. 108; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 263.

74 Najprawdopodobniej walka miała miejsce zanim żołnierze obu stron dobiegli do szosy i grobli. D. Kuziak, Tam, gdzie Polacy uderzyli [w:] R. Dmowski (red.), Iganie wczoraj i dziś, Iganie 2014, s. 41-42.

75 I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 126.

76 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 263.

77 Starcie to mogłoby być ciekawym materiałem do analizy z wykorzystaniem teorii sformułowanej w XIX w. przez A. du Picqa, w myśl której do walki wręcz piechoty dochodziło tylko w wyjątkowych okolicznościach, ponieważ przed zwarciem z przeciwnikiem jedna ze stron zazwyczaj nie wytrzymywała moralnie, łamała szyk i rejterowała. Wyjątkiem były sytuacje, gdy obie strony nagle wpadły na siebie bądź gdy jedna ze stron nie miała drogi odwrotu. A. du Picq, Studium nad bitwą, Oświęcim 2012, s. 9-12, 70-73. Ślady podobnych przemyśleń, choć nie tak daleko idących i nieprzybierających bardziej usystematyzowanej formy, znaleźć można także u I. Prądzyńskiego. I. Prądzyński, O sztuce wojennej. Kurs taktyki, oprac. M. Baranowski, Oświęcim 2012, s. 151-152.

78 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 263.

79 Raport… s. 141-142; W. Tokarz, Wojna… s. 268; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 263.

80 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 263.

81 H. Jomini, Zarys sztuki wojennej, Warszawa 1966, s. 82; J. Colin, Edukacja wojskowa Napoleona, Oświęcim 2013, s. 185-186.

82 A. Puzyrewski, Wojna… s. 169.

83 W. Tokarz, Wojna… s. 268; A. Englert, Bitwa… s. 108; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 268-269, 286.

84 T. Strzeżek, Kawaleria Królestwa Polskiego w powstaniu listopadowym. Mobilizacja i podstawy funkcjonowania w wojnie, Olsztyn 2010, s. 189-190, 296-300.

85 T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 264.

86 S. Barzykowski, Historya powstania… s. 164.

87 I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 130.

88 S. Jabłonowski, Wspomnienia o bateryi pozycyjnej… s. 27.

89 Raport… s. 141; I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 122; A. Puzyrewski, Wojna… s. 170; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 259-260.

90 A. Puzyrewski, Wojna… s. 42.

91 A. Puzyrewski, Wojna… s. 170; T. Strzeżek, Stoczek… s. 42-46.

92 I. Prądzyński, Pamiętnik historyczny… s. 99-100.

93 S. Barzykowski, Historya powstania… s. 164-165.

94 I. Kruszewski, Pamiętniki z roku 1830-1831 ś.p. Generała Ignacego Skarbka-Kruszewskiego (herbu Habdank) byłego dowódcy 5-go pułku ułanów polskich, podczas emigracji dowódcy dywizji lekkiej kawaleryi w wojsku Belgijskiem, Warszawa 1930, s. 91.

95 H. Dembiński, Pamiętniki o powstaniu w Polsce r. 1830-1831, t. 1, Kraków 1877, s. 144-145.

96 Raport… s. 142; S. Barzykowski, Historya powstania… s. 168; A. Ekielski, Bitwa… s. 31-32; F. Gawroński, Pamiętnik… s. 109; I. Kruszewski, Pamiętniki… s. 92; I. Prądzyński, Pamiętniki… s. 128; F. Smitt, Geschichte… s. 59-60; A. Puzyrewski, Wojna… s. 169; Z. Jarski, Iganie… s. 67; W. Tokarz, Wojna… s. 268; A. Englert, Bitwa… s. 110; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 286.

97 W. Tokarz i R. Łoś, za relacją S. Jabłonowskiego, podają, że straty baterii wynieść miały 3/5 ludzi i koni, co R. Łoś szerzej uzasadnia m.in. dłuższym postojem baterii po bitwie w Kałuszynie, gdzie uzupełniano straty, i faktycznym, przejściowym podziałem baterii. W. Tokarz uważa, że straty te bateria poniosła głównie w pierwszej fazie bitwy wskutek zajęcia przez nią początkowo niekorzystnej pozycji. S. Jabłonowski, Wspomnienia o bateryi pozycyjnej… s. 25, 27; W. Tokarz, Wojna… s. 267; R. Łoś, Z dziejów i kart chwały… s. 164-165. E. Kozłowski i T. Strzeżek przyjmują straty z meldunku J. Bema: 12 rannych oficerów i żołnierzy, 23 zabite konie, jeden rozbity jaszczyk i kilka lawet. E. Kozłowski, Generał Józef Bem 1794-1850, Warszawa 1989, s. 33; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 287.

98 Raport… s. 142; I. Kruszewski, Pamiętniki… s. 92; I. Prądzyński, Pamiętnik historyczny… s. 169; R. Dmowski, Bitwa pod Iganiami 10 kwietnia 1831 r. Wybór źródeł, Iganie – Siedlce 2011, s. 27.

99 H. Dembiński, Pamiętniki… s. 144; I. Kruszewski, Pamiętniki… s. 94-95; R. Dmowski, Bitwa… s. 25-27; A. Puzyrewski, Wojna… s. 170; W. Tokarz, Wojna… s. 275; T. Strzeżek, Polska ofensywa… s. 119.

100 A. Puzyrewski, Wojna… s. 205, 233; W. Tokarz, Wojna… s. 273.

Poprawiony: niedziela, 30 lipca 2023 08:04