Lwów 1944

  • Drukuj

Informacje o książce
Autor: Damian Karol Markowski
Wydawnictwo: Bellona
Seria: Historyczne Bitwy
Rok wydania: 2021
Stron: 254
Wymiary: 19,5 x 12,5 x 1,5 cm
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-11-16069-9

Recenzja
„Semper Fidelis” – „zawsze wierny”. Słowa te odnosiły się (i nadal ma to miejsce) do jednego tyko przedwojennego miasta w II Rzeczypospolitej. Jest nim dawna stolica Galicji – Lwów, jeden z najważniejszych ośrodków miejskich w Polsce okresu międzywojennego. Osobiście również czuję ogromny sentyment do tego miejsca ze względu na lwowskie korzenie mojej rodziny (pradziadkowie i babcia to rodowici lwowiacy). Dlatego też z nieukrywanym zainteresowaniem sięgnąłem po „Lwów 1944” autorstwa dra Damiana Markowskiego, jedną z najnowszych pozycji wydanych przez Bellonę w ramach serii „Historyczne Bitwy”.

Książka przedstawia czytelnikowi przebieg wydarzeń, które doprowadziły do uwolnienia stolicy Galicji, a zarazem stolicy Dystryktu Galicja Generalnego Gubernatorstwa, z rąk okupacyjnych sił niemieckich przez połączoną operację wojskową polskiego podziemia i jednostek sowieckich. Pierwsze rozdziały publikacji przedstawiają wybuch walk na ulicach Lwowa w ostatnich dniach lipca 1944 roku. Zabrakło mi jednak w tym miejscu bardziej szczegółowego przedstawienia okresu niemieckiej okupacji we Lwowie i Galicji. Czytając te wprowadzające rozdziały można odnieść wrażenie, iż niemiecka okupacja była dość łagodna, znacznie mniej brutalna niż na innych polskich terytoriach. Z kolei z dużym uznaniem odebrałem fakt, że autor bardzo mocno pochylił się nad zagadnieniem stosunków polsko-ukraińskich w Galicji, w tym między organizacjami partyzanckimi obu nacji i wpływem tej kwestii na kondycję, siłę, stan uzbrojenia oraz postawę Armii Krajowej na tym terenie (Lwów, Stanisławów, Tarnopol). Odważnym posunięciem ze strony dra Markowskiego było poruszenie zagadnienia polskich akcji odwetowych wymierzonych w ludność ukraińską, a będących reakcją na zbrodnie popełnione przez Ukraińców na Polakach. Autor nie podejmuje się ich oceny, pozostawiając czytelnikowi kwestię wyrobienia sobie samemu zdania na ten temat. Uważam to za słuszne podejście, świadczące także o próbie zachowania neutralności wobec opisywanych wydarzeń, czego powinno się wymagać od profesjonalnego historyka.

Obecnie pojawiają się głosy oskarżające polskie organizacje podziemne o bezczynność bądź niewystarczającą reakcję na ukraińskie zbrodnie popełnione na polskiej ludności zamieszkującej Kresy Wschodnie. Badania dra Markowskiego pozwalają podejść z większym dystansem do tak mocnych oskarżeń i w jakiś sposób zrozumieć postawę niektórych polskich oddziałów partyzanckich (trzeba wziąć pod uwagę znaczną dysproporcję sił pomiędzy stronami, na rzecz ukraińskich nacjonalistów). Było to jedną z przyczyn mniejszego zaangażowania oddziałów AK w akcję „Burza” na Kresach – część z nich ograniczała się do wspierania polskich osad, zagrożonych atakiem ze strony OUN-UPA. Autor opisuje te kwestie stosunkowo szeroko, co jest niewątpliwym walorem „Lwowa 1944”.

Dr Markowski nakreślił również dość szczegółowo strukturę, liczebność i uzbrojenie polskich oddziałów partyzanckich operujących na terenie Dystryktu Galicja. Dużą część publikacji zajmuje opis początkowej fazy realizacji przez Armię Czerwoną ofensywy, która dzisiaj znana jest jako operacja lwowsko-sandomierska. Autor dość szczegółowo przedstawia pierwszą część sowieckiego uderzenia, prowadzącego do wybuchu walk o Lwów. Wręcz muszę stwierdzić, iż momentami zbyt szczegółowo i miejscami trochę chaotycznie, do tego stopnia, że dla niektórych czytelników może to być przytłaczające. Dr Markowski opisując konkretne starcia w pierwszej fazie ofensywy przynajmniej kilkukrotnie wraca nagle do walk, o których wspomniał już wcześniej, co bywa mylące. Zabrakło mi także wyraźniejszego zaakcentowania momentu, w którym jednostki sowieckie rozerwały niemiecki front. Autor opisuje walki w taki sposób, że można odnieść wrażenie, iż Niemcom udaje się powstrzymywać napór Armii Czerwonej będąc tylko spychanymi w tył, aż nagle dowiadujemy się, że niemieckie linie zostały przerwane, a sowieckie czołgi wlały się w przestrzeń operacyjną na ich tyłach. Trudno podczas lektury wychwycić ten moment, bądź wydarzenie, które przyniosło takie skutki (np. zdobycie konkretnego miejsca).

Dłuższy fragment książki poświęcono starciu pod Brodami, w którym okrążony niemiecki XIII KA został zniszczony przez Armię Czerwoną. Bitwa ta była kluczowa dla sytuacji militarnej pod Lwowem. Co ważne, walczyła tam okryta złą sławą 14 Dywizja Grenadierów SS „Galizien”, złożona z żołnierzy ukraińskich. Cieszy fakt, iż trochę miejsca poświęcono esesmanom spod znaku tryzuba oraz dwóch błyskawic – jest to często marginalizowany temat i okryty licznymi mitami (autor opisał m.in. świetne starcie ukraińskich grenadierów z czołgami sowieckimi, co zadaje kłam twierdzeniom, że żołnierze tej dywizji wyłącznie uciekali z pola walki). Brakło mi jednak puenty przy opisywaniu tej ważnej batalii. Bez uważnej lektury z treści książki ciężko wychwycić dzień, w którym doszło do ostatecznego zniszczenia wojsk w kotle pod Brodami i jakie były losy okrążonych oddziałów.

Ostatnia część „Lwowa 1944” to szczegółowa i wnikliwa relacja z przebiegu walk AK i oddziałów sowieckich o miasto w ostatnich dniach lipca 1944 roku. Dr Markowski pisze o nich w sposób wciągający, płynny i szczegółowy, zarazem nieprzygniatający czytelnika nazwami ulic i miejsc we Lwowie, niemówiących wiele osobom nieznającym miasta. Autor dokonuje także dość dobrej analizy fazy poprzedzającej wybuch powstania, wskazując na błędy lokalnego dowództwa AK (np. spóźniona decyzja o ataku na stojących w mieście Niemców). Dużym plusem publikacji jest przedstawienie losów polskiego podziemia już po wyparciu wojsk niemieckich ze Lwowa i wkroczeniu do miasta oddziałów sowieckich. Szczególnie mocno został przedstawiony sposób rozprawienia się Sowietów z AK, co uzasadnia tezę o tym, iż na Kresach jedną okupację (niemiecką) zastąpiła druga (sowiecka). Autorowi muszę jednak wytknąć pewną kwestię. Otóż przynajmniej kilkukrotnie opisując działania wojsk niemieckich w okolicy miasta lub w samym Lwowie używa on określenia „naziści”. Nie do końca zgadzam się ze stosowaniem takiego zabiegu literackiego. Wpisuje się to w próby zdejmowania z Niemców odpowiedzialności za konflikt, który wywołali w 1939 roku, i obarczania nią bezimiennych „nazistów”.

Duża szczegółowość i miejscami pewna chaotyczność sprawiły, że momentami książkę czytało mi się mozolnie, mimo wszystko wciągający styl pisania autora rekompensuje te niedogodności. Ostatecznie „Lwów 1944” okazał się więc dość przyjemną i szybką lekturą (być może miał na to wpływ mój osobisty stosunek do tego miasta, co należy wziąć pod uwagę). Bardzo ciekawie prezentują się zamieszczone w publikacji fotografie – jest ich dużo (37). Niektóre wywołują zachwyt. Trochę gorzej wypadają natomiast mapy. Jest ich niewiele (5). Niektóre są mało czytelne (np. mapa walk we Lwowie). Czasami brak też na nich ważnych, przynajmniej z mojej perspektywy, informacji (np. dat zajęcia konkretnych miast, pozwalających obserwować tempo natarcia wojsk sowieckich). Świetnie prezentuje się natomiast wykaz bibliograficzny zamieszczony na końcu książki. Liczba wskazanych tam pozycji jest imponująca. Świadczy to o wielkiej pracy wykonanej przez autora i jego pełnym profesjonalizmie. Dla mnie jako czytelnika, ale również jako historyka, było to bardzo ważne. Istotnym minusem „Lwowa 1944” jest natomiast brak wykazu skrótów. Dr Markowski często je stosuje (np. w odniesieniu do jednostek czy stopni wojskowych). Brak stosownego wykazu użytych skrótów (np. na końcu książki) niewątpliwie utrudnia lekturę osobie, która na co dzień nie styka się z terminologią i nomenklaturą wojskową. Od strony wizualnej książka prezentuje się bez zarzutu. Jeżeli chodzi o stronę edytorską również nie mam większych zastrzeżeń – z literówkami zetknąłem się może raz, góra kilka razy.

Podsumowując, „Lwów 1944” jest ciekawą pozycją, która przedstawia nam wydarzenia, w wyniku których nad Lwowem na kilka dni na nowo załopotała biało-czerwona flaga, przebieg bitwy o miasto oraz jej skutki. Mimo pewnych mankamentów i niedociągnięć jest to publikacja godna uwagi. Zalety książki dra Markowskiego zdecydowanie przewyższają jej wady, dlatego warto po nią sięgnąć.

Autor: Damian Michał Szewczyk

Opublikowano 25.07.2021 r.