Karpacka kampania Legionów Polskich 1914-1915

  • Drukuj

Informacje o książce
Autor: Tomasz Dudek
Wydawca: Bellona
Seria: Historyczne Bitwy
Rok wydania: 2020
Stron: 230
Wymiary: 19,5 x 12,5 x 1,4 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-11-16022-4

Recenzja
Wciąż pojawiają się opracowania opisujące los Legionów Polskich w latach 1914-1917. W zeszłym roku mogliśmy obejrzeć dwa filmy. Jeden z nich to wprawdzie dzieło ukazujące losy Józefa Piłsudskiego od czasów umieszczenia Komendanta w szpitalu w Petersburgu, ale kończące się wymarszem Kompanii Kadrowej do Kongresówki. Drugi film wprost nawiązuje do historii Legionów Polskich, choć misz-masz przedstawionej w filmie materii nie pozwala na zrozumienie wielu wydarzeń. Bardzo dobrze, że wciąż przywołuje się historię młodych ludzi, którzy na przekór realiom ruszyli do kolejnej walki o Polskę, niemniej – proszę mnie poprawić – walki w Karpatach nie zostały uwzględnione w filmie.

Na tym tle można rozpocząć pisanie kilku słów o jednej z najnowszych książek z serii „Historyczne Bitwy” Wydawnictwa Bellona pt. „Karpacka kampania Legionów Polskich 1914-1915”.

Autor, Tomasz Dudek jest doktorem historii, archiwistą i pracownikiem Biblioteki Jagiellońskiej.

Powołana bibliografia zawiera nie tylko opracowania naukowe, ale dokumenty źródłowe oraz wspomnienia. Przy czym należy zwrócić uwagę, że autor nie korzystał z materiałów rosyjskich. To powoduje, że czytamy opowieść głównie o Legionach Polskich, a działania rosyjskie są nakreślone tylko jako tło.

Praca podzielona została na wstęp, pięć rozdziałów merytorycznych i zakończenie.

Autor buduje własną narrację między innymi w oparciu o wspomnienia uczestników, co powoduje, że czytelnik może poczuć klimat zarówno miejsca, jak i dziejów. Czytamy nie tylko opis przyczyn, wydarzeń i skutków. Także dźwięki kolędy śpiewanej przez Polaków – żołnierzy cara.

Rozdział I. Początek kampanii
Rozdział opisuje zdarzenia od sierpnia 1914 roku (sformowanie 2 i 3 pułków piechoty Legionów, 2 i 3 szwadronów kawalerii i pododdziałów artylerii) po przyjazd w Karpaty i początek działań bojowych.

Tomasz Dudek daje obraz formowania Legionów Polskich, ale tylko tej części, która następnie została połączona w II Brygadę Legionów Polskich. Przeczytamy o formowaniu 2 pułku piechoty Legionów w Krakowie, formowaniu Legionu Wschodniego we Lwowie, transporcie Legionu Wschodniego na zachód, agitacji endeckiej, formowaniu 3 pułku piechoty Legionów.

Autor opisuje formowanie kawalerii i artylerii legionowej z uwzględnieniem warunków materiałowych tego formowania i podejścia władz austriackich do Legionów.

Następnie dowiadujemy się o przyczynach transportu i o samym przerzucie zgrupowania Legionów Polskich w węgierską część Karpat, o początku działań Legionistów w okolicach Husztu i walkach o Marmarosz-Sziget, o przekroczeniu przez Legiony Przełęczy Rogodze Wielkie na kierunku Stanisławowa i początkowych walkach z Rosjanami w dolinie Bystrzycy Nadwórniańskiej, w tym o zajęciu wsi Rafajłowa i miasteczka Nadwórna.

Rozdział II. Mołotków
Tytułowa miejscowość to wieś w dolinie Bystrzycy Nadwórniańskiej pomiędzy Rafajłową (wyżej rzeki), a Nadwórną (niżej rzeki).

Na wstępie wspomnę, że szkic nr 1 zawarty w książce jest bardzo przydatny dla orientacji i niejednokrotnie zeń korzystałem analizując kierunki działań Legionów w Karpatach i na tle tamtejszego układu miejscowości.

Rozdział ten opisuje przegraną przez Legiony bitwę o wieś Mołotków. Pojawienie się oddziałów legionowych na północ od głównego grzbietu Karpat, w niewielkiej odległości od Stanisławowa, w dolinie rzeki Bystrzycy Nadwórniańskiej, do której zeszły Legiony przez niebronioną, bo pozbawioną komunikacji (drogi, kolej) przełęcz Rogodze Wielkie wywołało natychmiastową kontrakcję Rosjan. Do uderzenia na Legionistów ruszyły pułki rosyjskich 34 i 71 Dywizji Piechoty w sile około 16 tysięcy wojska dobrze wyszkolonego i wyposażonego. Opis bitwy jest okraszony wspomnieniami weteranów wplecionymi w narrację autora. Plastycznie ukazuje on starcia słabo wyszkolonych i uzbrojonych Legionistów z wyborowym żołnierzem rosyjskim (wg słów późniejszego generała Włodzimierza Zagórskiego, weterana bitwy).

Rozdział III. Walki na Huculszczyźnie i pod Okormezo (listopad – grudzień 1914 roku)
Autor opisuje sytuację Legionów w Rafajłowej po bitwie pod Mołotkowem, w tym problemy komunikacji zgrupowania Legionów z tyłami, wsparcie oddziałów austro-węgierskich, stosunek ludności miejscowej (ruskiej – wg dzisiejszej terminologii ukraińskiej, huculskiej, madziarskiej czy niemieckiej – na południe od głównego grzbietu Karpat) do Legionistów.

Listopad 1914 to początek oddzielnych działań dwóch zgrupowań Legionów. Jedno z nich, pod dowództwem Józefa Hallera dowódcy 2 pułku piechoty Legionów, pozostało w Rafajłowej, drugie pod dowództwem Komendanta Legionów Polskich generała Karola Trzaski-Durskiego rozpoczyna pełnić rolę austro-węgierskiej straży ogniowej. Kiepsko uzbrojone i zaopatrzone oddziały, na dodatek traktowane po macoszemu przez dowództwo armii austro-węgierskiej, rzucane są dla wspierania chwiejących się oddziałów habsburskich.

Rozdział opisuje walki wydzielonego zgrupowania gen. Trzaski-Durskiego pod Wołowem (na zachód od Przełęczy Rogodze Wielkie) i na Huculszczyźnie w okolicach Worochty, Żabiego i Jasiny, na wschód od tej przełęczy.

Zdaniem recenzenta ten rozdział jest najmniej jasny dla czytelnika i powoduje konieczność korzystania z dostępnych w internecie map (nawet googlemaps, przy uwzględnieniu różnicy w terminologii) dla orientacji w terenie działań poszczególnych zgrupowań Legionów. Przy czym błędy autora nie ułatwiają tej orientacji. Autor – mimo szkicu – ewidentnie myli Wołowe czyli Ökermezö z Worochtą, Jasiną i Żabiem. Myli zatem Przełęcz Wołowską ze znajdująca się już na Huculszczyźnie Przełęczą Jabłonkowską (Tatarską). Gwoli ścisłości, Przełęcz Wołowska znajduje się mocno na zachód od Rafajłowej (biegnie przez nią linia kolejowa ze Stryja), zaś Przełęcz Tatarska znajduje się mocno na wschód od Rafajłowej (biegnie przez nią linia kolejowa ze Stanisławowa).

Zresztą przynajmniej w jednym z miejsc I rozdziału autorowi zdarzyło się pomylić nazwy miejscowości, które odszukałem korzystając googlemaps i Wikipedii.

Rozdział kończy się opisem Bożego Narodzenie w Rafajłowej oraz na pozycjach Legionistów w dolinie Bystrzycy Nadwórniańskiej.

Rozdział IV. Walki grupy ppłka Hallera w obronie Rafajłowej oraz w dolinie Bystrzycy Sołotwińskiej i Nadwórniańskiej (styczeń – marzec 1915 roku)
Spod Wołowego i Worochty wracamy do Rafajłowej, w dolinę rzeki Bystrzycy Nadwórniańskiej. Autor rozpoczyna rozdział opisem sytuacji na tym odcinku działań. Potem przechodzi do plastycznego opisu chaotycznej, nocnej bitwy o Rafajłową, która była skutkiem kolejnej rosyjskiej próby wyparcia „sokolików” (jak drwiąco nazywali Legionistów) za przełęcz Rogodze Wielkie, na południową stronę Karpat. Nocne natarcie Rosjan, mimo początkowego zaskoczenia, zostało odparte, czego skutkiem była zmiana rosyjskiej nomenklatury. Moskale nie walczyli już z „sokolikami”, a „legionerami”. Legenda Legionów rosła także w szeregach wroga, zaś cierń w postaci „górskiego przyczółka” na północ od Przełęczy Rogodze Wielkie nie został zlikwidowany.

Następnie autor opisuje działania ofensywne Legionów zarówno w dolinie Bystrzycy Nadwórniańskiej, jak i po „przeskoczeniu” przez wododział nieco na północny zachód w dolinie Bystrzycy Sołotwinskiej, wspartych już solidnie oddziałami austro-węgierskimi, w tym znakomicie wyposażonymi do zimowych walk w górach strzelcami tyrolskimi oraz budzącymi grozę miejscowej ludności oddziałami bośniackimi.

Rozdział kończy się opisem przejścia Zgrupowania Hallera do Kołomyi na odpoczynek, przerwany kilkudniową rolą straży ogniowej, spowodowaną rosyjskimi atakami pod Zaleszczykami nad Dniestrem.

Rozdział V. Walki grupy generała Durskiego na Bukowinie i w Galicji (styczeń – marzec 1915 roku)
Spod Rafajłowej i Nadwórnej wehikuł czasu i przestrzeni przenosi nas w Alpy Rodniańskie, jeden z najbardziej dzikich zakątków Karpat, pod miejscowość Kirlibaba. Rosyjska piechota pułkownika Lucjana Żeligowskiego, przy wsparciu kozaków i artylerii prze ze wschodu, od granicy rumuńskiej drogami górskimi na zachód, w stronę Marmarosz-Sziget. To jest na tyły wojsk austro-węgierskich walczących o Worochtę, Nadwórną i Wołowe. Generał Pflanzer-Baltin, dowódca austro-węgierskiej 7 Armii, znów zmuszony jest skorzystać ze straży ogniowej, jaką jest wydzielone już w listopadzie 1914 r. zgrupowanie Legionów Polskich generała Karola Trzaski-Durskiego. Plastyczny i klimatyczny opis walk Legionistów na wzniesieniach o wysokości bezwzględnej ponad 1700 m n.p.m. daje nam wyobrażenie o warunkach terenowych i klimatycznych, w jakich piechurom i artylerzystom Durskiego przyszło szturmować Rosjan na rozkaz niekoniecznie rozgarniętego dowództwa habsburskiej dywizji piechoty.

Walki te zakończyły się sukcesem. Legiony zeszły w dolinę Dniestru i tu dalej walczyły z armią rosyjską, co opisuje autor.

Rozdział zakończony jest obrazem stanu oddziałów legionowych po 6 miesiącach zaciętych walk w błocie, śniegu i górach.

Zakończenie
W rozdziale kończącym pracę autor dokonuje podsumowania skutków wysiłku Legionistów walczących w Karpatach i zwraca uwagę na potrzebę pamięci o ich wysiłku i krwi przelanej dla Polski.

Podsumowując:
1) Na plus:
- wartka narracja; w przeciwieństwie do niedawno recenzowanej przez mnie pracy prof. Lecha Wyszczelskiego o Ciechanowie książka sama się czyta; drugie czytanie pozwala na śledzenie szczegółów, do czego przydatne są jednak inne niż zamieszczone w książce mapy, o czym poniżej;
- autor wplótł w narrację znaczną liczbę świadectw z epoki; moją szczególną uwagę zwróciły wspomnienia artylerzystów legionowych i wspomnienia dotyczące wykorzystania kolejki leśnej z Rafajłowej do Nadwórnej, no ale to skrzywienie miłośnika boga wojny i na dodatek kolejnictwa;
- ciekawy, mało eksploatowany w mediach temat; co roku z okazji święta 11 listopada słyszymy bądź czytamy o legionach Piłsudskiego; w 1914 Piłsudski ani nie był komendantem Legionów Polskich, ani to nie były jego Legiony, ani wreszcie Legiony nie walczyły tylko w Kongresówce;
- praca pozwala poczuć klimat miejsca i wydarzeń: opisy warunków miejscowych, stosunku ludności miejscowej do Legionistów dają wyobrażenie miejsca, podobnie jak skromny materiał fotograficzny;
- szkic dający ogólną orientację w terenie i kierunkach działań Legionów w Karpatach w 1914 i 1915 roku;
- schemat podziału pracy wg kryterium mieszanego: tam, gdzie działania toczyły się równocześnie w dwóch miejscach autor albo dedykował im osobne rozdziały (IV i V), albo jeden wspólny rozdział (III), tu jednak z trudnością z rozróżnieniem wyraźnym działań w osobnych miejscach;

2) Na minus:
- pozostałe szkice (poza szkicem nr 1) prezentujące poszczególne starcia; wprawdzie są one dość szczegółowe, ale poza ogólnikowo zaznaczonymi „obszarami zabudowanymi”, ciekami wodnymi i drogami brak dodatkowych elementów topografii, choćby głównych warstwic pozwalających na orientację w rzeźbie terenu; czytając opisy starć warto korzystać choćby z mapy operacyjnej WIG w skali 1:100 000 (niestety arkuszy mapy taktycznej nie znalazłem);
- miejscowy chaos opisów (w rozdziale III), gdzie autor zdaniem recenzenta myli miejsce, choć nie myli czasu, oraz związane z tym błędy nazw miejscowości;
- niewykorzystanie źródeł i opracowań rosyjskich, przez co praca jest zdecydowanie jednostronna; no ale w końcu to ma być praca o Legionach, a nie o walkach w Karpatach jako takich.

Ogólnie plusów jest znacznie więcej. Ponieważ nie myli się tylko ten, co nic nie robi, serdecznie polecam pracę Pana Tomasza Dudka.

Albowiem, jak przypomina Adam Szania, autor czterowiersza wyrytego na krzyżu na Przełęczy Legionów (wcześniej Przełęcz Rogodze Wielkie), w pobliżu drewnianej Drogi Legionów, którą Legioniści przy wsparciu wybudowali i po której przeszli przełęcz:

Młodzieży polska patrz na ten krzyż
Legiony Polskie dźwigały go wzwyż
Przechodząc góry, lasy i wały
Dla Ciebie Polsko i dla twej chwały


Autor: Sławomir Łukasik

Opublikowano 14.12.2020 r.