Adiutant diabła

  • Drukuj

Informacje o książce
Pełny tytuł: Adiutant diabła. Jochen Peiper – Dowódca Wojsk Pancernych
Autor: Michael Reynolds
Tłumaczenie: Joanna Jankowska
Wydawca: Instytut Wydawniczy Erica
Rok wydania: 2009
Stron: 425
Wymiary: 23 x 16 x 2,6 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-89700-93-3

Recenzja
Adiutant diabła to czwarta już książka autorstwa Michaela Reynoldsa poświęcona działaniom niemieckiego I i II Korpusu Pancernego SS. Pierwotnie, w wydaniu angielskim, była to pierwsza książka tego autora przedstawiająca historię jednostek SS. Jej sukces skłonił go do napisania kolejnych. Z szeregu względów, które po lekturze wszystkich czterech pozycji są dla mnie w tej chwili zupełnie zrozumiałe, polski wydawca – wydawnictwo Erica, postanowił zacząć od Stalowego piekła. Książka zamyka, przynajmniej na razie, serię publikacji Reynoldsa o jednostkach SS (co nie znaczy, że zamyka w ogóle serię jego publikacji; obecnie kolejne poświęcone będą jednostkom angielskim i amerykańskim), co również skłania do pewnych podsumowań.

Zacznijmy jednak od przedstawienia samej książki. Ukazuje ona działania Grupy Bojowej jednego z najbardziej znanych dowódców niemieckich – Jochena Peipera i 1 Dywizji Pancernej SS Leibstandarte Adolf Hitler, podczas operacji w Ardenach w 1944 roku. Wielki plan Hitlera, mający odwrócić losy II wojny światowej, wyznaczył im w tych działaniach rolę kluczową. Jako najważniejszy, przełamujący element 1 Dywizji Pancernej SS mieli za zadanie jak najszybciej przebić się przez obronę Amerykanów, po czym przedrzeć się do Mozy i na tyły wojsk alianckich. Wszystko to doprowadzić miało do odcięcia wielkiego zgrupowania sprzymierzonych, zajmującego mniej więcej tereny dzisiejszej Belgii i Holandii. Atak wyznaczono zimą w miejscu, gdzie wróg najmniej mógł się go spodziewać – w górzystym rejonie Ardenów. Stanowiło to więc swego rodzaju powtórkę z początkowego okresu wojny i kampanii przeciw Francji w 1940 roku, kiedy to Niemcy wykorzystując ten sam „patent” pokonali obronę przeciwnika, co w decydujący sposób przyczyniło się do ostatecznej klęski Francuzów.

Jochen Peiper, wcześniej młodszy oficer SS i adiutant samego jej przerażającego szefa, Heinricha Himmlera (stąd właśnie tytuł Adiutant diabła) w październiku 1944 obejmuje dowództwo Pułku Pancernego 1 Dywizji Pancernej SS. Dywizja po walkach w Normandii znajduje się w bardzo złym stanie. Szybko zostaje jednak odbudowana, by być wkrótce gotowa do wzięcia udziału w wielkiej ofensywie. Przed młodym, 29-letnim podpułkownikiem SS staje szansa odegrania decydującej roli w historii II wojny światowej. Plan Fuhrera okazuje się jednak nie być tak doskonały, jak by się mogło wydawać, i nawet najbardziej fanatyczni dowódcy SS dostrzegają jego wady. Przede wszystkim trudny teren sprawia, że możliwości wojsk pancernych zostają ograniczone. 24-godzinne opóźnienie w przełamaniu pierwszych pozycji przez niemieckie dywizje piechoty, nierozpoznanie zapomnianych pól minowych znajdujących się na przedpolu czy niezajęcie na czas pozycji wyjściowych przez wszystkie zgrupowania uderzeniowe to tylko część błędów, które przyczyniły się do ostatecznego fiaska operacji. Przez cały czas jej trwania obserwujemy jednak nasilanie się innego czynnika – czołgom, transporterom i samochodom pancernym zaczynają coraz bardziej doskwierać braki paliwa i awarie spowodowane przede wszystkim marszem przez trudny teren, w warunkach pogodowych dalekich od optymalnych.

Mimo początkowego opóźnienia i szeregu trudności, Grupa Peipera wdziera się daleko w głąb pozycji amerykańskich. Rozkazy nakazują im nieprzerwanie przeć do Mozy, co też czynią. Stopniowo opór przeciwnika tężeje, a własne straty (z czego większość wskutek awarii i braku paliwa) powstrzymują dalszy marsz jednostek niemieckich. Po 5 dniach nieprzerwanej ofensywy szpica pancerna staje. To co jawiło się jako wielki sukces, coraz bardziej zamienia się w pułapkę. Znajdujący się na wysuniętej pozycji Niemcy zostają niemal odcięci od reszty oddziałów I Korpusu Pancernego SS. Ściągnięte w ten rejon świeże siły amerykańskie przystępują do odzyskania pozycji i pętla wokół Kampfgruppe Peiper zaczyna się zaciskać. W ostatniej chwili jej niedobitkom udaje się wydostać z okrążenia. Muszą jednak porzucić prawie cały sprzęt pancerny, jaki posiadali (uratowało się jedynie to co zepsuło się po drodze i zostało z tyłu na trasie przemarszu). W czasie tej krótkiej epopei Grupa i oddziały jej towarzyszące stoczyły szereg walk, ale jedno wydarzenie zaciążyć miało nad losem wielu jej żołnierzy i ich kolegów z pozostałych zgrupowań SS: masakra dokonana 17.XII.1944 na jeńcach amerykańskich z okolicach Malmedy. W związku z tą sprawą zaraz po wojnie esesmanom z Kampfgruppe Peiper i innych, sąsiednich zgrupowań wytoczono pokazowy proces, przeprowadzony w byłym obozie koncentracyjnym w Dachau, gdzie początkowo większość z nich skazana została na kary śmierci, następnie zamienione na kary więzienia.

Nie da się ukryć, że książkę spaja postać tytułowego bohatera, który stał się bardziej rozpoznawalny właśnie za sprawą tego co wydarzyło się w Malmedy. Masakra amerykańskich żołnierzy została szybko nagłośniona przez media, co miało w końcówce wojny także znaczenie propagandowe. Ukazywało bowiem bezwzględność przeciwnika, podnosiło wolę walki żołnierzy US Army i chęć pomszczenia rodaków, a także przekonywało, że tę wojnę, niezależnie od wszystkiego, trzeba doprowadzić do końca. Zasadność ocen, jakie przyjęto w postępowaniu sądowym, budziła już zastrzeżenia w chwili, gdy je wydawano. Musiało jednak upłynąć trochę czasu, zanim sprawy te zaczęto oceniać bardziej obiektywnie. Książka ukazuje w udany sposób tę dwoistość postaci Peipera – z jednej strony dobrego dowódcy wojsk pancernych, z drugiej strony, człowieka oddanego ideologii nazistowskiej, przez kilka lat bezpośrednio służącego jednemu z jej głównych realizatorów – Heinrichowi Himmlerowi. Zło w literaturze zawsze bardziej przyciągało niż dobro i z tego efektu autor niewątpliwie skorzystał.

Od strony stricte militarnej, zejście ze szczebla strategicznego w dół, do działań poszczególnych batalionów, kompanii, a czasem jeszcze niższych pododdziałów, zdecydowanie pisarstwu autora służy. Moim zdaniem, z uwagi na to, ta część, spośród wszystkich czterech dotychczas wydanych, wyszła najlepiej. Opisywanie konkretnych walk, starć, w których walczą często znani z imienia i nazwiska żołnierze, pojedyncze pojazdy i czołgi, pozwala lepiej zobaczyć oblicze konfliktu. Da się też zauważyć, że temat walk w Ardenach jest „konikiem” autora. W przeciwieństwie do pozostałych części, gdzie niektóre działania opisuje mniej dokładnie, bardziej z dystansu, w przypadku tej książki widać, że rejon walk jest mu doskonale znany, również z licznych osobistych wycieczek, w tym tych odbytych z weteranami z obu stron barykady. W paru miejscach wspomina o praktycznych doświadczeniach wojskowych z naszych czasów, np. z forsowaniem rzek w tym rejonie w czasie współczesnych manewrów wojskowych, w których brał udział jako oficer przy Kwaterze Głównej NATO. Ta bezpośrednia wiedza, niekiedy kwestionująca w oparciu o własne obserwacje ustalone w historiografii opinie, bywa w książce Michaela Reynoldsa najcenniejsza.

Jakiś czas temu, recenzując drugą część serii pt. Synowie Rzeszy, usiłowałem przezwyciężyć stereotypowe postrzeganie książek o SS, które da się zaobserwować wśród wielu nieco bardziej zaawansowanych czytelników literatury historyczno-militarnej. W Adiutancie diabła, którego wtedy nie znałem, po części wystąpił wątek przypominający sielankowe opowieści o losach esesmanów po wojnie, co swego czasu mocno krytykowałem. Po pierwsze, książka jest jednak de facto biograficzna, po drugie, myślę, że autorowi udało się z tego, dla niektórych niewątpliwie trudnego w odbiorze tematu, wyjść obronną ręką. Samo ukazanie, z jednej strony działań jednostek SS i ich niewątpliwego kunsztu bojowego, a z drugiej strony wydarzeń takich jak masakra w Malmedy (i inne masakry, w tym zwłaszcza ludności cywilnej – ogólnie zapomniane, a o których autor jako jeden z nielicznych pisze), jest moim zdaniem właściwym podejściem do tematu.

Spośród ciekawostek, mogę jeszcze wspomnieć, że po przeczytaniu całej serii (tzn. tego co wyszło do tej pory o Korpusach Pancernych SS) da się zauważyć nieznaczną ewolucję poglądów samego autora, zwłaszcza między pierwszym w wydaniu angielskim Adiutantem diabła a kolejnymi pozycjami. Osobiście cieszę się, że podobnie jak autorowi w czasie pisania, tak mi podczas lektury udało się wyrobić sobie dojrzalszy pogląd na temat zbrojnego ramienia SS i zweryfikować wiele utartych, schematycznych opinii wokół niej krążących. Książkę gorąco polecam, nie tylko miłośnikom militariów i historii wojskowości.

Autor: Raleen

Opublikowano 02.01.2010 r.

Poprawiony: środa, 29 grudnia 2010 14:01