Dowodzenie na wojnie. Od Aleksandra do Szarona

  • Drukuj

Informacje o książce
Autor: Martin van Creveld
Tłumaczenie: Juliusz Tomczak
Wydawca: Erica, Tetragon
Seria: Biblioteka Wojskowa
Rok wydania: 2014
Stron: 406
Wymiary: 23,5 x 16,5 x 2,5 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-64185-65-6 (Erica), 978-83-63374-24-2 (Tetragon)

Recenzja
„Dowodzenie na wojnie. Od Aleksandra do Szarona” pióra Martina van Crevelda to jedna z paru przekrojówek tego znanego historyka wojskowości. Tym razem otrzymujemy próbę zrozumienia ewolucji instytucji dowódcy wojskowego i jego sztabu, roli w konfliktach zbrojnych, a także (jak zawsze) kilka przykładów.


Ta popularnonaukowa pozycja zdaje się mieć za cel przedstawienie rozwoju idei, a nie zilustrowanie procesu za pomocą dokładnego katalogu wydarzeń, postaci i miejsc. W tej formie byłoby niemożliwe zaprezentować wszystkich wybitnych wodzów lub przykłady wpływu ich decyzji na losy bitew Zatem przywołanych i opisanych kampanii wojennych jest niewiele, ukazano zaledwie ich wąskie fragmenty i skupiono się na wybranych zagadnieniach. Autor dokonuje tej selekcji z pełną premedytacją i wyjaśnia chęcią ukazania pewnych efektów ewolucji podmiotu, a nie opisywaniem batalistyki. Słusznie argumentuje, że od tego są inne prace, a jego zadaniem było obalić kilka mitów oraz przedstawić własne wnioski. I nie sposób się z nim nie zgodzić.

Książkę podzielono na osiem rozdziałów. Pierwszy po wstępie to bardzo ogólny opis „epoki kamienia łupanego dowodzenia”, a więc okresu od starożytności do końca XVIII wieku. Tak ogromny okres czasu mógłby wydać się skrajnym uogólnieniem, lecz van Creveld słusznie zauważa, że instytucja dowódcy właściwie się nie zmieniała, niezależnie od postępu technologicznego w samej militarystyce. Choć istniały pewne wyjątkowe organizacje i osobistości (jak rzymskie legiony i Juliusz Cezar), to nadal wszystko orbitowało wokół tego samego. Sądzę, że taka koncepcja na pierwszy rzut oka może wydać się niesłusznym wrzuceniem do jednego wora umiarkowanie podobnych do siebie starć greckiej falangi, średniowiecznych feudałów i nowożytnych monarchów. Autor cierpliwie wyjaśnia, że o ile w militarystyce, inżynierii i towarzyszącej wojnie polityce zaszły oczywiste zmiany, o tyle rola dowódcy i jego możliwości pozostawały podobne. Choć za główny powód zostaje uznany brak skutecznych środków łączności, to jako kontrast przedstawia przykład Napoleona będącego bohaterem drugiego rozdziału.

Cesarz nie dysponował technologią umożliwiającą mu działanie w zupełnie inny sposób niż jego poprzednicy. Jednak dzięki własnym pomysłom, zaangażowaniu i predyspozycjom psychiczno-fizycznym dokonał wielu zmian organizacyjnych, które zainspirowały jego następców. Swoją drogą, warto tutaj wspomnieć o wyraźnej fascynacji van Crevelda Bonapartem, co było dla mnie nawet pewną egzotyczną ciekawostką. Choć jestem zmuszony to uznać za wadę książki, która może niejednego czytelnika irytować. Osobiście sądzę, że dobrego historyka raczej cechuje wstrzemięźliwość od wygłaszania pochwalnych peanów na cześć jakiejś postaci lub broni.

Dopiero w kolejnych częściach pojawiają się bardziej szczegółowe analizy sytuacji dowódczej w poszczególnych kampaniach, np. w czasach Napoleona, bitwy nad Sommą czy wojny Yom Kippur. Jednakże wciąż konflikty i starcia stanowią jedynie tło wydarzeń ukazujących efekty aktualnego podejścia i rozwiązań oraz same w sobie nie stanowią tematu.

Autor bardzo ciekawie rozlicza się z pokutującymi komunałami i stereotypami, jak np. poglądem o żelaznej dyscyplinie pruskich generałów, genialnych korzyściach płynących z wynalazków zapewniających łączność lub bezkrytyczną centralizacją dowodzenia. Przypomina to „Żywiąc wojnę”, gdzie identycznie przełamywał przekłamania o wpływie kolei żelaznej na losy wojen.

Podsumowując, to ciekawe wydanie będące albo cennym uzupełnieniem wiedzy dla osób ogólnie zainteresowanych militariami, albo dobry wstęp do historii wojskowości. Nie tylko dzięki dobremu tłumaczeniu, wyczerpującym przypisom na bieżąco korygującym autora i ciekawej wizji dziejów. Także dzięki obiektywnemu podejściu i prawdziwie gentlemańskiej retoryce, która kontrastuje z szyderczym brzmieniem wielu współczesnych, młodych historyków.

Autor: Jakub Orłowski

Opublikowano 28.02.2019 r.