Podbój Anglii przez Normanów

  • Drukuj

Informacje o książce
Autor: Nick J. Higham
Tłumaczenie: Sławomir Bartosiak
Wydawca: Wiedza Powszechna
Seria: Kieszonkowa Seria Historyczna
Rok wydania: 2001
Stron: 110
Wymiary: 19,5 x 12,5 x 0,8 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 83-214-1196-7

Recenzja
Zaabsorbowany planowanym urlopem w Normandii, gdzie przy okazji planowana była także wizyta w Bayeux, z chęcią przygarnąłem na podróż książeczkę o podbojach Normanów, których kulminacyjnym momentem była wyprawa Wilhelma, zwanego później Zdobywcą. Niestety, mimo szczerych chęci nie mogę się wypowiedzieć pozytywnie o recenzowanej tutaj publikacji.

Nick Higham jest z wykształcenia archeologiem, specjalizującym się w historii wczesnośredniowiecznej Anglii. Prócz wspomnianego tutaj dzieła (które w oryginale ukazało się w 1998 roku), jest on autorem trylogii Origins of England (w wolnym tłumaczeniu: Początki Anglii), która skupia się na kilku ważnych zagadnieniach i okresach w historii wyspy. Pierwsza książka z serii opisuje panowanie Sasów w V wieku, druga i trzecia z kolei to VII wiek i panowanie pierwszych królów anglosaskich, a także wprowadzenie chrześcijaństwa w Wielkiej Brytanii. Higham opracował także książkę poświęconą legendarnemu królowi Arturowi.

Kilka słów o stronie technicznej publikacji. Niewielkich rozmiarów książeczka została wydana w ramach „Kieszonkowej Serii Historycznej” wydawnictwa Wiedza Powszechna. Jest ona podzielona na 10 rozdziałów, gdzie średnio każdy zajmuje 10 stron. Po stronie tytułowej zamieszczono mapkę ukazującą Wielką Brytanię (z uciętym kawałkiem północnej Szkocji) oraz północno-zachodnią część obecnej Francji (z Normandią na czele). Na kolejnych dwóch stronach zamieszczone zostało uproszczone drzewo genealogiczne królów Anglii i Danii oraz książąt Normandii. Na samym końcu z kolei znajdziemy klasycznie spis treści, a tuż przed nim kalendarium opisujące w skrócie wydarzenia z lat 978-1204. Ta pierwsza data to moment zamordowania Edwarda Męczennika, ta ostatnia zaś określa moment utraty Normandii przez Jana bez Ziemi. Bardzo ładnie i zachęcająco wygląda także ilustracja, która znalazła się na okładce – fragment Tkaniny z Bayeux ukazujący tronującego Edwarda Wyznawcę.

I to by było na tyle jeśli chodzi o pozytywne aspekty. Już od samego początku lektury miałem problemy z jej przyswajaniem. Higham zaczyna swoją opowieść (rozdział I) niejako od końca, aby przejść do opisu Anglii od końca X wieku i przez wiek XI. Niestety autor pisze w sposób bardzo chaotyczny, żonglując przy tym imionami i to czasami bez precyzowania o kogo tak naprawdę chodzi – szczególnie gdy występuje kilka osób o tym samym imieniu. Ponadto momentami odniosłem wrażenie, że Nick Higham za bardzo odbiega od głównego wątku, skupiając się na przykład na perypetiach wikingów w Skandynawii. Ale aby nie obarczać samego autora, to z pewnością coś jest nie tak także z tłumaczeniem i redakcją tekstu. Oto jeden z przykładów ze strony 27: „… Mimo, że św. Olaf został wypędzony z Norwegii w 1028 r., a następnie zamordowany w 1030 r., jego synowi Magnusowi udało się do roku 1035 pokonać namiestników Kanuta. Krótkotrwałe rządy w Skandynawii i kontrola nad Anglią uczyniły go najpotężniejszym władcą w Europie, na zachód od Saksonii. Wyjaśnia to także, dlaczego cieszył się dobrymi kontaktami z Flandrią i innymi częściami Europy. Duży rozgłos przyniosła Kanutowi obecność na cesarskiej koronacji Konrada II w Rzymie w 1027 r., a także…”. Z powyższego wynika, że podmiotem jest św. Olaf lub ewentualnie jego syn – Magnus. Natomiast po kilku zdaniach czytelnik zaczyna sobie zdawać sprawę, że cały tekst dotyczy Kanuta. Tego typu przykładów w dziele można doszukać się więcej. Nie szukając daleko, na wspomnianej stronie 27 natrafiamy w trzech następujących po sobie zdaniach na trzykrotnie użyte słowo „posiadłości”. Dodatkowo powtórzenia występują na przestrzeni czterech linijek tekstu.

Przechodząc do podsumowania, niestety raczej odradzałbym potencjalnym czytelnikom sięganie do niniejszej lektury. Być może w oryginale nie jest ona aż tak zła – wtedy słaby odbiór treści bardziej ciążyłby na polskim tłumaczu. Ledwo dobrnąłem do połowy książeczki, a mimo niewielkiej objętości zajęło mi to sporo czasu. Po jakiejś połowie jest nieco lepiej – zaczyna się wtedy opis czasów Wilhelma Zdobywcy z nim samym w roli głównej. Sądzę, że można znaleźć znacznie lepsze pozycje książkowe opisujące poruszane zagadnienie.

Na sam koniec zachęcam do odwiedzenia muzeum, gdzie przechowywana jest słynna Tkanina z Bayeux, którą wpisano w 2007 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zwiedzający mogą wybrać sobie audio-przewodnik w jednym z kilkunastu języków, a gdzieś od około dwóch lat jest dostępny także w języku polskim – bardzo przyzwoity poziom. Pojedynczy bilet to wydatek około 9 euro. Czas zwiedzania samej Tkaniny to niecała godzina, a po niej możemy także odwiedzić górną salę, gdzie prezentowane są zabytki i makiety dotyczące czasów Wilhelma Zdobywcy. Naprawdę warto zajrzeć do Bayeux, szczególnie w ramach przerwy pomiędzy zwiedzaniem kolejnych plaż i miejsc związanych z D-Day.

Autor: Andrzej Zyśko

Opublikowano 10.10.2018 r.