Aljubarrota 14 VIII 1385

  • Drukuj

Informacje o książce
Pełny tytuł: Aljubarrota 14 VIII 1385. Obroniona niepodległość Portugalii
Autor: Marian Małecki
Wydawca: Inforteditions
Seria: Wojownicy
Rok wydania: 2012
Stron: 72
Wymiary: 23,5 x 16,3 x 0,4 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-88943-94-1

Recenzja
Nie po raz pierwszy zdarza mi się sięgać po książkę za sprawą dobrego wrażenia, jakie pozostawił po sobie autor, gdy czytałem jego poprzednie publikacje. Pewnie wielu czytelników ma podobnie. Marian Małecki dał się już poznać szerszemu gronu odbiorców jako historyk wojen i wojskowości głównie za sprawą książki Rogi Hittinu 1187, wydanej przez Inforteditions w 2010 roku. Recenzowana książka o bitwie pod Aljubarrotą z 1385 roku stanowi kontynuację średniowiecznych zainteresowań autora. Już na pierwszy rzut oka temat wydaje się egzotyczny i u nas raczej nieznany, co dla wielu może stanowić bodziec do zapoznania się z tym dziełem.

Autor potraktował swoją publikację wybitnie popularyzatorsko. Stara się przybliżyć czytelnikowi nie tylko tytułową bitwę, ale także dzieje Portugalii w XIII i XIV wieku i powiązane z nimi dzieje sąsiednich państw hiszpańskich w tamtym okresie. Poza wątkami politycznymi nie zabrakło miejsca dla tematyki gospodarczej i szczególnie interesujących autora kwestii ustrojowych i prawnych, które stara się przy okazji przemycić. Zwięzły rys dziejów Portugalii i Kastylii w tamtym okresie to pierwszy rozdział liczący sobie 30 stron (na 72 ogółem). W rozdziale tym przedstawiono dzieje Portugalii od końca panowania Alfonsa IV i tragedii Ines de Castro – kochanki Pedro I, syna i następcy Alfonsa IV, którą ten ostatni kazał zamordować. Następnie omówiono panowanie Pedro I i jego syna Fernando I. Jako że zwłaszcza ten ostatni prowadził wojny z Kastylią, w tle pojawia się i to państwo oraz jego współcześnie panujący królowie. Poczytamy przy okazji także trochę o bitwie pod Najera (1367) oraz bitwie pod Montiel (1369), które rozstrzygnęły losy korony kastylijskiej. W ten sposób opowieść dochodzi do 1383 r. kiedy to umiera Fernando I i wkrótce pojawia się kwestia sukcesji po nim. Pretendentów do władzy jest dwóch: król Kastylii João I (Jan I), który wcześniej poślubił córkę zmarłego Fernanda I, i mistrz zakonu Avis – także João I (Jan I), przyrodni brat zmarłego monarchy. Doprowadziło to do wojny domowej, która znalazła rozstrzygnięcie dwa lata później na polach Aljubarroty.

W drugim rozdziale (8 stron) autor przedstawił uzbrojenie i dowódców obu stron. Po kolei ukazane zostało typowe uzbrojenie rycerza portugalskiego tego okresu, a także formacje, z jakich składały się obie armie. Szczególną uwagę zwrócono na jinetes, czyli lekką jazdę hiszpańską. Bitwa pod Aljubarrotą była także ciekawa, ponieważ zastosowano w niej umocnienia polowe (wilcze doły). Prezentacja dowódców jest dość skrótowa, jak i cały rozdział, i skupia się na postaciach braci Nuno Alvaresa de Pereiry i Pedro Alvaresa de Pereiry, którym pod Aljubarrotą przyszło walczyć po przeciwnych stronach. Nie byli przy tym szeregowymi wojownikami, ale wysokiej rangi dowódcami, z oddaniem służącymi swoim władcom (Nuno był konetablem Królestwa Portugalii). Trochę miejsca poświęcono też taborom, szykowi w jakim wojska ustawiły się do bitwy i zamkom oraz systemowi utrzymania oddziałów ich broniących.

Wreszcie jako trzeci mamy rozdział o samej bitwie. Opis zajmuje 17 stron i okraszony został mapkami sytuacyjnymi ukazującymi kolejne fazy walki. Autor rozpoczyna od przedstawienia manewrów przed bitwą, czyli działań – jak byśmy to dziś powiedzieli – w skali operacyjnej. Wygląda to trochę szablonowo, tak jakby obie strony umówiły się, że będą walczyć właśnie pod Aljubarrotą. Prawdopodobnie zarówno armia portugalska, jak i kastylijska (w której także byli Portugalczycy) dążyła do starcia i uzyskania rozstrzygnięcia. Kastylijczycy byli przekonani o swojej wyższości, dzięki posiadanej przewadze liczebnej. Portugalczycy uważali, że lepiej spróbować przechylić szalę na swoją stronę niż utrzymywać patową sytuację, jaka wówczas zaistniała (część miast i zamków opowiadała się za królem Kastylii). Jak wskazuje zamieszczone na końcu książki kalendarium, bitwa rozpoczęła się bardzo późno, bo o godz. 17, i potrwała do godz. 19, więc około 2 godzin. Niestety autor nie potrafi powiedzieć co tak naprawdę zdecydowało o sukcesie Portugalczyków (o tej i innych sprawach jeszcze w dalszej części recenzji). Opis bitwy jest gęsto przetykany cytatami z kroniki Fernao Lopesa, co stanowi jego niewątpliwą zaletę. Po rozdziale przedstawiającym bitwę mamy jeszcze dwa krótkie rozdziały końcowe. Pierwszy o skutkach batalii pod Aljubarrotą, i drugi o tym jak wygląda dziś pole bitwy.

Zacznę od zalet książki, które już trochę przebijały się w tym co było powiedziane wyżej. Przede wszystkim sam temat jest egzotyczny i mało znany. Aljubarrota 14 VIII 1385 pozwala nam poznać wycinek historii odległego dla nas kraju, jakim jest Portugalia. Są to czasy niemal równoległe do konfliktu polsko-krzyżackiego, który zakończył się bitwą pod Grunwaldem. Wtedy gdy Polacy walczyli o swoją tożsamość i pozycję polityczną na arenie międzynarodowej, podobną walkę musiała stoczyć Portugalia, której groziło pochłonięcie przez większą Kastylię. Autor starał się zawrzeć w książce jak najwięcej ciekawostek i właściwie pod wieloma względami pełni ona tego rodzaju rolę – zbioru ciekawostek. W środku znajdziemy wiele zdjęć zrobionych przez autora (dodajmy, że bardzo udanych), przedstawiających zabytki architektury i rzeźby gotyckiej (a także okazjonalnie malarstwo) i ukazujących jak współcześnie wyglądają różne obiekty związane z historią tamtego okresu. Niewątpliwie wzbogaca to książkę. Widać, że autor był na polu bitwy i w wielu innych historycznych miejscach, które opisuje.

Spośród wad na pierwszym miejscu wskazałbym to, że w książce nie ma aż tak wiele o bitwie, jak należałoby oczekiwać, i czasami można odnieść wrażenie, że dla autora ważniejsze były inne wątki niż militarne. Kolejny ogólniejszej natury zarzut jest taki, że w niektórych partiach książki tekst wygląda tak, jakby autor wprost przepisywał z jakiejś publikacji anglojęzycznej, np. na s. 56 w obszernym przypisie 16 mamy wymienionych wiele różnych postaci, które poprzedza angielskie „Sir”. W Hiszpanii ani w Portugalii raczej nie używano (oryginalnie) takiego tytułu. Również jak czytam tu i ówdzie o „komendantach zamków” to wygląda to jak typowy anglicyzm, efekt niezbyt udolnego tłumaczenia. Trzecia sprawa to niestety nie bardzo wiadomo co zdecydowało o zwycięstwie Portugalczyków pod Aljubarrotą. Autor wspomina wcześniej o artylerii, o wilczych dołach i wykorzystaniu terenu, ale w opisie walki ich właściwie nie widać. Zupełnie niezrozumiały jest manewr przedstawiony na s. 51, polegający na tym, że armia kastylijska znajdując się na tyłach armii portugalskiej objeżdża ją od prawej flanki, żeby pojawić się przed nią od frontu. Tym bardziej, że na kolejnych szkicach armia portugalska stoi nadal w pozycji podobnej do tej, w jakiej stała wcześniej, mimo że w opisie bitwy autor pisze o tym, że Portugalczycy zmieniali front. Same cytaty z kronik – jak już wspominałem – są dobre, ale skupiają się one na aspektach mniej istotnych (z naszego punktu widzenia) dla przebiegu bitwy i jej zrozumienia. Autor niestety traktuje je trochę jak „zapychacze”, pozwalające nadać rozdziałowi o bitwie odpowiednią objętość.

Z bardziej szczegółowych kwestii, na s. 40 mamy zdjęcie broni podpisanej jako młot bojowy. Na ilustracji znajduje się drewniany, okuty na końcu drążek, do którego przyczepiony jest łańcuch, na którego końcu znajduje się metalowa kula. Jako żywo nie jest to więc młot bojowy, ale kiścień. Kolejna sprawa to opis strategii wojsk portugalskich – na s. 64 (bitwa pod Valverde): „W bitwie zastosowano sprawdzoną strategię z Aljubarroty: na czele stanął Nuno Alveres de Pereira, ariergarda dowodzona była przez Alvaro Goncalvesa Camela, a skrzydła przez Martima Alfonso de Melo i Anesa Goncalo Castelo de Vide”. Z tego wynikałoby, że zwycięska strategia Portugalczyków polegała na obsadzie stanowisk dowódczych przez określone postacie i to był jeden z decydujących czynników, który przesądził o ich sukcesie… Wreszcie jeszcze jeden szczegół, który zwrócił moją uwagę, to nazewnictwo jednostek morskich – bo Portugalczycy i Kastylijczycy stoczyli w tym czasie kilka bitew morskich, również przestawionych w książce. Autor ma wyraźny problem ze słowem „nawa”, którym idąc za źródłami szeroko operuje, gdy nie bardzo wie jakimi jednostkami dysponowały strony, co czasem wygląda trochę zabawnie, jak obok tych niedookreślonych „naw” pojawiają się już bardzo konkretne „galery” (s. 31-32). Żeby było ciekawiej, zgodnie z opisem kronikarza ówczesne galery miały „żagle i pełne oflagowanie”.

Podsumowując, książka broni się ciekawostkami i egzotyczną, nieznaną u nas szerzej tematyką, którą przybliża szerokiemu gronu czytelników. Niewątpliwy atut stanowią też dobre zdjęcia zrobione przez autora podczas pobytu w Portugalii. Wreszcie dla wielu wartość mogą mieć liczne przytaczane w książce fragmenty źródłowe z kronik. Niestety nie dowiemy się za wiele o samej bitwie pod Aljubarrotą, zwłaszcza o taktyce i tym co przesądziło o zwycięstwie Jana I Dobrego, a wszak to stanowi główną tematykę książki. Autor powtarza tutaj miejscami slogany i powiela utarte schematy, bez głębszego zastanowienia czy ma to sens, czy nie.

Autor: Raleen

Opublikowano 07.07.2015 r.

Poprawiony: piątek, 17 lipca 2015 13:45