Orsza 1514

  • Drukuj

 

Informacje o książce
Autor: Piotr Dróżdż
Wydawca: Bellona
Seria: Historyczne Bitwy
Rok wydania: 2000
Stron: 220
Wymiary: 19,6 x 12,5 x 1,2 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 831109134X

Recenzja
Dawno nie czułem się już tak poirytowany po przeczytaniu pozycji z cyklu „Historyczne Bitwy” Bellony. „Orsza 1514” Piotra Dróżdża nie jest bowiem pozycją słabą, ale bardzo słabą, a autor powinien pomyśleć o zajęciu innym niż pisanie książek.

Czy tytuł jest słaby merytorycznie? Nie do końca, widać, że autor przygotował się jeśli chodzi o wiadomości dotyczące politycznego kontekstu wojen Moskwy z Polską i Litwą na początku XVI wieku. Wie również co nieco o ówczesnej sztuce wojennej, ponieważ zauważa główne tendencje pojawiające się u schyłku średniowiecza i początków renesansu.

Problemem jest niestety sposób przedstawienia tej wiedzy. „Orsza 1514” należy do tych pozycji cyklu HBków, w których wstęp całkowicie dominuje nad opisem samych działań wojennych. Bitwie pod Orszą, a raczej całej wojnie, której była częścią, autor poświęcił... 16 stron, z czego dwie to plany bitwy. Nazwanie książki „Orsza 1514” to po prostu zwykłe, ordynarne oszustwo. Jej tytuł powinien brzmieć „Ogólne rozważania nad konfliktami Polski oraz Litwy z innymi państwami oraz wielu innych kwestiach polityczno-wojskowych na przełomie XV i XVI wieku”.

Tytułu nie bronią nawet wspomniane rozważania. Pół biedy gdyby autor okazał się erudytą i umiał swoją wiedzę przekazać używając błyskotliwych nawiązań czy dygresji. Niestety czytelnik jest katowany typowym gawędziarstwem o wszystkim i o niczym. Dowiemy się o wszystkich wojnach Polski i Litwy z omawianego okresu, nawet tych, które nie miały bezpośredniego związku z konfliktem z Moskwą. Poznamy organizację sejmików szlacheckich, ich relacje z królem, a także polityczne rozgrywki związane z unią polsko-litewską. Te ostatnie mogłyby być nawet ciekawe, gdyby nie fakt, że te same informacje w różnych kontekstach powtarzają się w tekście po kilka razy. Autor ma wyraźny problem ze zbudowaniem hierarchii ważności informacji oraz stworzeniem spójnego kierunku,w którym miałaby podążać książka.

Niewiele lepiej jest w rozdziałach poświęconych bezpośrednio wojskowości. Pierwszy dotyczy „rozwoju nowożytnej sztuki wojennej”. O ile w pierwszej części książki panował bałagan to tutaj chaos jest już całkowity. Dowiemy się na przykład, że „Młode organizmy państwowe powstające na gruzach Imperium zachodniorzymskiego charakteryzowały się niskim poziomem gospodarczo-społecznym” (sic!). Pomijając już dyskusyjność tego typu kategorycznych sądów, jaki związek mają one z bitwą pod Orszą w roku 1514? Sprawy nie poprawiają rzymskie legiony, które pojawiają się w rozważaniach nad rolą piechoty oraz ocena niskiej jakości rzymskiej jazdy. Autor na siłę chciał wprowadzić różne historyczne odniesienia, ale efekt przyniosło to raczej żałosny. Szkoda, bo przemiany wojskowości późnego średniowiecza i wczesnego renesansu można by omówić bez sięgania po wyszukiwane na siłę analogie do innych epok.

„Orsza 1514” mogłaby się jeszcze obronić opisami armii stron konfliktu. Niestety i tu na całej linii ponosi klęskę. Dróżdż już na początku rozważań pisze, że najwięcej będzie miał do powiedzenia o siłach polskich, nieco mniej o litewskich, a najmniej o moskiewskich, ze względu na „obszerność źródeł”. Cóż, jeśli zajrzymy do bibliografii zobaczymy przyczynę. Autor nie skorzystał z żadnego opracowania litewskiego czy rosyjskiego dotyczącego okresu. Spośród niemal wyłącznie polskich tytułów, które znajdziemy w bibliografii uwagę przykuwają różne rodzaje historii powszechnej, „Historia Litwy” i inne opracowania przekrojowe. Mam nieodparte wrażenie, że „Orsza 1514” to nie wynik badań historycznych, ale kompilacja notatek zrobionych podczas kilkunastu wizyt w lokalnej czytelni.

Przedstawienie wojsk polskich, najobszerniejsze zgodnie z zapewnieniami autora, to w wielu momentach powtórka banałów zawartych w rozdziale o „rozwoju nowożytnej sztuki wojennej”. O wiele lepiej wypadają paradoksalnie o wiele zwięźlejsze rozdziały poświęcone siłom litewskim i moskiewskim. Tutaj autor przynajmniej nie puszczał wodzy swojej „erudycji” i przedstawił informacje w lakonicznym, ale przez to bardziej strawnym stylu.

Po tych rozdziałach docieramy już niemal do końca książki. Jeszcze tylko opis wojny i bitwy oraz jej skutków i... koniec. Czytelnik ma wrażenie że zabrakło kluczowego, dotyczącego starcia rozdziału. Nie dowiemy się na przykład o stratach stron.

Rzadko zdarza mi się tak zdecydowanie skrytykować książkę, ale „Orsza 1514” jest po prostu słaba. Ciekawy temat nie przełożył się na jakość publikacji. Jej jedyną mocną stroną jest fakt, że prezentuje konflikt mało znany i rzadko opisywany nawet w polskiej historiografii. Może być źródłem pewnych ciekawych informacji, jednak trzeba mieć cierpliwość do znalezienia ich w morzu banałów oraz wątków pobocznych. „Orszę 1514” można kupić jeśli trafi się na tani egzemplarz w jakimś antykwariacie. Nie czekam na wznowienie tego tytułu przez Bellonę, ale raczej na autora, który rzetelnie przedstawiłby temat od nowa.

Autor: Cisza

Opublikowano 06.04.2012 r.

 

Poprawiony: piątek, 06 kwietnia 2012 08:20