Oddział Ósmy vs Tumbling Dice – recenzja porównawcza

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Dwa tygodnie temu otrzymałem bardzo miły prezent – małą paczuszkę zawierającą wybór modeli w skali 1/600 dwóch firm: polskiego Oddziału Ósmego oraz brytyjskiego Tumbling Dice. Celu, w jakim darowano mi tę skromną kolekcję, nie wypada mi jeszcze zdradzać, ale nie przeszkadza mi to w opisaniu i porównaniu produktów tych dwóch firm. A jest co opisywać...

Nim jednak przejdziemy do pierwszej z typowych części recenzji, koniecznym jest podzielenie prezentowanych na zdjęciach modeli pomiędzy producentów. Od Tumbling Dice (TD) pochodzą: Mirage III, Chinook, Westland Lynx, Westland Scout, AH-64, Puma i Gazelle. Wszystkie pozostałe modele: pojazdy naziemne, piechota, Mi-17, Mi-24, OH-6 i F-15 są produkcji Oddziału Ósmego.

Rozpoznanie

Ponieważ modele zostały mi darowane, do typowego rozpoznania nie doszło. Wypada jednak napisać parę słów o ofercie i sklepach obu firm.

Choć modele O8 można zamawiać bezpośrednio od producenta, firma nie posiada własnego katalogu. Najlepszym miejscem do przejrzenia ich oferty jest strona Pico Armor, oficjalnego dystrybutora na Stany. Możemy na niej obejrzeć zdjęcia większości modeli O8 w skali 1/600, a jest ich trochę: ze współczesnych sił zbrojnych mamy solidny wybór sprzętu amerykańskiego, sowiecko-rosyjskiego, brytyjskiego, izraelskiego, niemieckiego, polskiego oraz „pomniejszych nacji”. Do tego dochodzi oferta jednostek z II WŚ, którymi nie będziemy się tu zajmować. Wypada też dodać, że O8 produkuje także modele w skali 15mm, ale Pico Armor nie zajmuje się ich dystrybucją.

Z kolei TD kładzie większy nacisk na samoloty i śmigłowce, niż na wojska naziemne. Na pierwszy rzut oka objętość ich katalogu, podzielonego na 2 kategorie: przed i po 1950, robi wrażenie. Niestety, brak fotografii utrudnia rozeznanie się w jakości modeli, a osoby nie pasjonujące się szczególnie lotnictwem zmusza do korzystania z zewnętrznych źródeł przy rozpoznawaniu poszczególnych pozycji. Na plus można za to zaliczyć gotowe zestawy składające się z zasad i potrzebnych modeli, a pozwalające rozegrać scenariusze z sześciu różnych konfliktów, od I WŚ do Wojny o Falklandy.

Pakowanie

Modele od TD dotarły do mojego „darczyńcy” w pięć dni od wpłynięcia zamówienia. Zapakowane były w woreczki strunowe, wsadzone później w grubą kopertę. Z racji twardego metalu, z którego są wykonane, oraz braku cienkich elementów, nic się im po drodze nie stało.

Zamówienie od Pico Armor przyszło po niecałym tygodniu zapakowane w pudełeczko. W środku, obok modeli, znajdowały się także wirniki wydrukowane na przezroczystej, grubej folii. Ponieważ modele O8 są odrobinę drobniejsze, doszło do uszkodzenia trzech modeli – dwa czołgi straciły lufy, a jeden OH-6 ogon. Nie wiem jednak, czy zdarzyło się to w trakcie transportu ze Stanów, czy wysyłki kurierem do mnie.

Jakość

Gdy wyciągnąłem z paczki woreczki i wysypałem ich zawartość na biurko, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Okna, rakiety, koła, anteny od radarów, wreszcie pojedynczy żołnierze – nie spodziewałem się, że w tak niewielkiej skali wszystko to może być tak dokładne. Jedynymi elementami, do jakich można się przyczepić, są grube lufy Cascaveli i M113. Trzeba jednak pamiętać, że najpewniej nie dało się zrobić cieńszych.

Co więcej, figurki wymagają niewiele obróbki – ot, linia podziału formy do spiłowania, gdzieniegdzie cienka, łatwa do usunięcia nadlewka. Niestety, używany przez O8 twardy metal, z którego wykonane są modele, czyni usuwanie niedociągnięć żmudnym zadaniem, jeśli dysponujemy wyłącznie tradycyjnymi pilnikami.

Na koniec wypadałoby wspomnieć o modelach dwuczęściowych. Takowe są cztery, wszystkie produkcji Oddziału Ósmego: Mi-24, F-15, Uragan oraz MLRS. Części dwóch środkowych są bardzo dobrze spasowane, co czyni składanie modeli bezproblemowym, choć F-15 będą wymagały odrobinę szpachlowania. W przypadku MLRS brak żadnych wyżłobień czy miejsc do zaczepienia wyrzutni do pojazdu – trzeba ją po prostu przykleić od góry, co może wymagać pewnej precyzji. Najwięcej pracy będzie z Mi-24, ponieważ zasobniki z rakietami są zdecydowanie węższe od otworu na nie, co zmusza nas do użycia szpachli. Nie jest to jednak żadne wyzwanie dla szanującego się modelarza.

Porównanie

Pod względem szczegółowości, produkty obu firm stoją mniej więcej na takim samym poziomie, z pewną przewagą O8. U helikopterów od TD najbardziej rzucają się w oczy wypukłe szyby. Nie jest to jednak wada nie do przeżycia, choć np. Gazelle prezentują się przez nią dość głupio.

Znacznie poważniejsze są kłopoty TD z proporcjami, dotyczące w mniejszym lub większym stopniu ich modeli śmigłowców. Widać to dobrze na poniższym zdjęciu. Widoczne na nim figurki śmigłowców są mniej więcej takiej samej długości i wysokości. W rzeczywistości, Mi-24, Mi-17 i AH-64 są podobnej długości (ok. 17-19 m), podczas gdy Chinook jest od nich o 10 m dłuższy. Problemy z wysokością występują u obu firm, ale tu już różnice są wybaczalne – wszystkie cztery śmigłowce mają od niecałych 4 do 6,5 m, a w tak małej skali takie różnice już nie rzucają się szczególnie w oczy.

Niestety, widać na tym zdjęciu także największego przegranego całego zestawu – AH-64 od Tumbling Dice. Już pal sześć, że model jest wysokości Mi-24, choć powinien być od niego o 1/3 niższy. Znacznie gorsze jest to, że „Apacz” ma bardzo kiepskie proporcje. Ogon jest za krótki, kadłub zbyt długi i wysoki, a cała maszyna zbyt tęga. Wielka szkoda, że dotyczy to akurat AH-64, który jest przecież głównym śmigłowcem bojowym USA, Wielkiej Brytanii czy Izraela, przez co będzie często używany podczas gier toczących się w czasach współczesnych.

Uzupełnienie

Kilka miesięcy po napisaniu tej recenzji zdecydowałem się na kupno AH-64 od Oddziału Ósmego. Poniżej można zobaczyć zdjęcie porównawcze obydwu wersji tego śmigłowca. Widać na nim doskonale, że Apache od Tumbling Dice jest dłuższy i znacznie szerszy. Pomyliłem się powyżej co do wysokości oraz proporcji ogon/kadłub, które są podobne w obu modelach, ale nie zmienia to werdyktu – jeśli AH-64, to od Oddziału Ósmego.

Podsumowanie

Ogólnie rzecz biorąc, jestem bardzo zadowolony z jakości tych modeli. Prawdę powiedziawszy nie przywiązywałem do tych modeli zbytnich nadziei – nigdy nie interesowałem się tą skalą i zestawik ten otrzymałem dość niespodziewanie. Jednak po zobaczeniu figurek, od razu poczułem do nich sympatię i myślę, że po znalezieniu odpowiedniego systemu (a z tym nie powinno być problemów) z chęcią powiększę swoją kolekcję. Zrobię to najpewniej z pomocą Oddziału Ósmego, z racji ich bliskości oraz świetnej jakości modeli (przy całkiem przyjaznych cenach). Tumbling Dice nie wywarło na mnie aż tak dobrego wrażenia (głównie przez kłopoty z proporcjami), ale nie skreślam tej firmy – na pewno zwrócę swój wzrok ku ich ofercie, gdy tylko będę potrzebował modeli niedostępnych u naszych rodaków.

Recenzja pochodzi z portalu The Node

Autor: Sarmor

Opublikowano 17.02.2012 r.

Poprawiony: sobota, 18 lutego 2012 13:06