Czołg M4A3 Zippo w bitwie o Iwo Jimę

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Fotografia przedstawia czołg średni M4A3 „Ronson o nazwie własnej „Coed” i nr. taktycznym 40, atakujący japońskie pozycje w rejonie Kitano Point z użyciem miotacza płomieni Mk.1 Navy

Na Iwo-Jimie nastąpiło pierwsze zmasowane użycie czołgów z miotaczami płomieni po stronie amerykańskiej. Z prawie 200 czołgów średnich użytych przez marines na wyspie (138 wozów w trzech batalionach pancernych i ok. 40-45 pojazdów M4 Sherman z uzupełnień przybyłych w lutym-marcu), ponad połowa uzbrojona była w małe miotacze ognia E4-5, zamontowane w miejsce kadłubowego kaemu. Batalion pancerny piechoty morskiej posiadał wg etatu z 1944 roku 46 czołgów średnich M4A3, z czego aż 24 uzbrojone poza armatą kal. 75 mm w miotacz płomieni typu E4-5 (po walkach na Iwo-Jimie liczbę tych ostatnich w batalionie zredukowano do 18).

Jak zauważono, w praktyce broń ta posiadała zbyt mały zasięg i siłę ognia w konfrontacji z rozbudowanym systemem umocnień. Tak podsumował to jeden z użytkujących miotacz czołgistów:


„ledwie zrównoważyła ubytek karabinu maszynowego”.

Dlatego na krótko przed rozpoczęciem operacji przeciw Iwo, grupa techników z jednostek Seabees, stacjonujących na Hawajach, przeprowadziła wespół z mechanikami marynarki udaną modyfikację.

Za zgodą podpułkownika Williama R. Collinsa dowodzącego 5. Batalionem czołgów U.S. Marine Corps osiem wozów M4A3 Sherman pozbawiono armat kal. 75 mm, w miejsce których zamontowano ciężkie miotacze płomieni Mk. 1 Navy.

Broń ta mogła wystrzelić strumień napalmu na dystans do ok. 125 m, przez 55-80 sekund. Bez oficjalnej zgody, osiem tak przezbrojonych czołgów zdołano rozdzielić po równo między 4-ty, oraz 5-ty bataliony czołgów niemalże na dzień przed zaokrętowaniem. Wśród żołnierzy z miejsca przyjęła się nazwa Zippo Tanks dla tak wyposażonych maszyn, zapożyczona od produkowanych masowo, popularnych zapalniczek marki Zippo. Osiem wyżej wzmiankowanych czołgów Zippo spisało się doskonale na Iwo-Jimie. Japończycy bardzo obawiali się tak uzbrojonych wozów. Świadczą o tym zachowane relacje i wspomnienia.

„Gdy poznaliśmy efekt ataku czołgów-miotaczy płomieni, zaczęliśmy przedzielać komory bojowe schronów przegrodami z kamieni, co jednak nie zawsze zdawało rezultaty” – wspominał jeden z obrońców.

Jednocześnie wozy Zippo próbowano niszczyć w pierwszej kolejności, wysyłając przeciw nim specjalne grupy łowców czołgów, od których roiło się na Iwo-Jimie. W efekcie wszystkie osiem Zippo zniszczono w toku walk o Wyspę Siarki.

Służby techniczne obu pancernych batalionów, pracując 24 godziny na dobę, doprowadzały jednak kolejno wyeliminowane wozy do ponownego użytku, lub drogą demontażu przezbrajały w ogniomiotacze sprawne czołgi, pozbawiając je wcześniej armat kal. 75 mm.

Do wraku co najmniej jednego Zippo przeniknęli nocą japońscy żołnierze, zapalając następnego ranka z jego użyciem mijającego wrak innego Shermana.

92% załóg Zippo poległo lub zostało rannych w wyniku walk o Iwo-Jimę.

O skali eksploatacji tak uzbrojonych czołgów może świadczyć dzienne zużycie napalmu w 5. Batalionie Czołgów U.S. M.C., utrzymujące się przez całą kampanię na poziomie 10.000 galonów mieszanki zapalającej dziennie. Do czasu gdy się nie wykruszyły, osiem czołgów Zippo zużywało 37.900 litrów substancji palnej dziennie. Krótko i trafnie rzecz ujął kapitan Frank C. Caldwell dowodzący kompanią marines w 26. Pułku: „żadna inna broń wsparcia nie odegrała tak wielkiej roli jak miotacze płomieni na czołgach Zippo. Na Iwo-Jimie Zippo wygrały dla nas wojnę…”.

Czołgi w wersji Zippo uzbrojone w ciężki miotacz płomieni Mk. 1 Navy pozostały na wyposażeniu Korpusu do 1959 roku.

Jak widać na załączonych fotografiach, wraki czołgów Zippo wciąż zalegają dawne pole bitwy na Iwo-Jimie, podobnie zresztą jak cała masa innego sprzętu, zarówno japońskiej, jak i amerykańskiej produkcji, który zaściela całą wyspę oraz wody tuż przy plażach.

Usuwaniem złomu z pobojowiska zajmowali się w latach 1945-49 chińscy robotnicy z jednostek budowlanych Kuomintangu. Amerykanie pozwolili ludziom Czang Kaj-szeka nieodpłatnie zabierać na statki transportowe wszystko, co potem można było w Chinach przetopić na nowy sprzęt i broń. Mimo, że przez tych kilka lat Chińczycy oczyścili Iwo-Jimę z większości wraków i tak do dziś zalega na wyspie mnóstwo artefaktów z czasu wojny. Wśród nich co najmniej dwa pojazdy typu Zippo.

Sytuacji takiej sprzyja fakt, że Japonia po przejęciu wyspy od Amerykanów właściwie zamknęła ją dla świata. Dla rządu japońskiego cała wyspa stanowi swego rodzaju cmentarz-świątynię. Nikt, poza weteranami, którzy przybywają tam co roku na obchody, na wyspę nie przyjeżdża. Teren jest skutecznie zamknięty dla turystów.

Na załączonych fotografiach świetnie widać betonowe bloki, wciąż dobrze trzymające się bocznego pancerza wozu. Zacementowano je do burt wozów, a następnie dośrubowano do nich kilkucentymetrowe deski. Innowacja taka miała spełniać dwojaką funkcję.

Z jednej strony chroniła pancerz maszyny przed doczepieniem przeciwpancernej miny magnetycznej – tzw. miny żółwiowej, jak czasem nazywali ją alianccy żołnierze. Japońscy piechurzy używali ich na masową skalę i choć pierwotnie opracowano je z myślą o zwalczaniu schronów bojowych Kuomintangu (miały wysadzać stalowe wejścia schronów) – okazało się, że dobrze nadają się do zwalczania także pojazdów opancerzonych. Jako, że doczepiano je do czołgu dzięki 4 niezależnym magnesom, zamocowanie do pojazdu drewnianych desek czyniło magnes bezużytecznym.

Japońscy łowcy czołgów próbowali się dostosować do amerykańskiej innowacji starając się chwilę po dotarciu do wozu przerzucić minę górą tak, aby upadając, przywarła magnesami do górnego pancerza Shermana (ładunek kumulacyjny zawarty w minie, aby uzyskać maksymalną efektywność, musiał ułożyć się chwilę przed detonacją równolegle do atakowanego pancerza). Technika taka dawała wyniki, niemniej było to już dużo trudniejsze niż łatwiejsze doczepienie ładunku do bocznego kadłuba i odskok.

Powyżej zapalniczka typu Zippo z wygrawerowanym godłem Korpusu Marine (zaprojektowanym w 1868 roku, przedstawiającym orła, kotwicę i glob ziemski; obecnie symbolizuje to obecność piechoty morskiej na lądzie, morzu i w powietrzu) oraz stylizowanym wizerunkiem wzniesienia amerykańskiej flagi na wierzchołku wulkanu Suribachi. Zapalniczki tego typu posłużyły za nazwę dla czołgów średnich M4 Sherman uzbrojonych w ciężkie, wieżowe miotacze płomieni. Najpowszechniejszy w użyciu model zapalniczek Zippo miał wymiary ok. 5,5 cm wysokości i ok. 3,5 cm szerokości

Z drugiej strony gruba warstwa cementu, betonu i drewna osłabiała też efekt ostrzału ze strony japońskich dział ppanc. kal. 47 mm, których obrońcy wyspy ześrodkowali na Iwo-Jimie ponad 60.

Powszechnie w pracach popularno-naukowych umniejsza się skuteczność tej armaty noszącej oznaczenie Typ 1 (od daty zatwierdzenia działa do produkcji – 1941 roku, niemniej w większej ilości armaty te zaczęły trafiać na pola bitwy dopiero w 1944 r.). Jednak sięgając po jakiekolwiek wspomnienia czołgistów, którym dane było zmierzyć się z Typ 1/47 mm, lub po oryginalne raporty z pola bitwy, niezmiennie jawi nam się obraz broni efektywnej i w pełni skutecznej przeciw czołgom typu M4 Sherman.

Tym samym dodatkowe zabezpieczenie najbardziej na ich ostrzał wrażliwego, bocznego pancerza przynosiło wymierną ochronę dla zamkniętych w czołgu załogantów.

Autor: Jarosław Jabłoński
Zdjęcia: zbiory własne, Internet

Opublikowano 18.01.2012 r.

Poprawiony: sobota, 26 stycznia 2013 19:23