[SPQR] Wielkie Równiny (nad rz. Bagradas) 203 p.n.e. – Raleen vs Silver 18.07.2011

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Tym razem rozgrywaliśmy bitwę na Wielkich Równinach (zwaną też bitwą nad rzeką Bagradas) z 203 r. p.n.e. Starły się w niej armia kartagińska pod wodzą Hasdrubala Giskona, wspierana przez króla Zachodniej Numidii Syfaksa (jego żoną była Sofonisba, córka Hasdrubala), oraz armia rzymska pod wodzą Publiusza Korneliusza Scypiona, zwanego Africanusem, wspierana przez króla Wschodniej Numidii Masynissę. Bitwa była kolejną w serii starć jakie stoczyły wojska rzymskie i kartagińskie, po wylądowaniu tych pierwszych w Afryce, w końcowej fazie II wojny punickiej. Kartagińczycy przegrali wcześniej pod Uticą (Utyką) stąd ich morale w tej bitwie było nadszarpnięte. Hasdrubal i Syfaks opierali pewne nadzieje na przewadze liczebnej. Udało im się zmobilizować liczną armię, przewyższającą wyraźnie siły przeciwnika. Jej słabością było jednak słabe wyszkolenie części oddziałów. Mieli się też zmierzyć z najlepszym wodzem rzymskim, wspieranym, jak się wkrótce okazało, przez równie utalentowanego Masynissę, rywala Syfaksa.

Scenariusz nie jest zrównoważony. Rzymianie dysponują co prawda mniejszymi siłami, natomiast są one lepsze jakościowo. Posiadają też wyraźnie lepszych dowódców (przy okazji – w oryginalnej grze brakuje żetonu Masynissy, w naszej rozgrywce posiadaliśmy go dzięki zapobiegliwości Silvera, który go sobie dorobił). Atutem Kartagińczyków może być liczebność, niestety nie posiadają przewagi w jeździe, która jak można wyczytać z wszelkich relacji na temat tej bitwy, odegrała decydującą rolę, szczególnie jeźdźcy Masynissy. Co więcej, żeby oddać obniżone morale jazdy kartagińskiej, która mocno ucierpiała w poprzednich starciach, zasady specjalne do scenariusza przewidują, że przy wszystkich testach ma ona TQ niższe o 2. To dość znacząco wpływa na walki, zwłaszcza między jazdą (czy raczej może wpływać – akurat w naszej rozgrywce tak bardzo nie dawało się to we znaki stronie kartagińskiej). Dla zrównoważenia scenariusza instrukcja radzi tą zasadę pomijać.

Poza silniejszą kawalerią, atutem Rzymian jest bez wątpienia piechota legionowa, mająca podczas ataku na którąkolwiek jednostkę pieszą przeciwnika Weapon's Superiority, co sprawia, że zadaje mu podwójne straty. Co ciekawe, reguła ta w zasadzie nie działa w przypadku legionistów walczących w obronie. Również harcowników mają lepszych, bo procarze przy całym ich wyszkoleniu nie mogą się równać z welitami, którzy w razie potrzeby są w stanie nawiązać jako tako walkę wręcz z piechotą wroga, do czego procarze nie są zdolni. Z zasad szczegółowych warto jeszcze wspomnieć o tym, że w bitwie, mimo że rozegrała się przed rokiem 200 p.n.e., nie obowiązuje doktryna dot. sztywnego użycia triari. Mogą być oni swobodnie wprowadzani do walki i przemieszczani począwszy od pierwszego etapu. Z kolei po stronie kartagińskiej dwóch wodzów – Syfaks i jego podwładny Matho – mogą dowodzić jedynie oddziałami numidyjskimi, z czego ten ostatni jedynie średnią i lekką piechotą.

Silver – Rzymianie, Raleen – Kartagińczycy.

Rozstawienie początkowe. U góry armia rzymska. Na jej prawym skrzydle stoi konnica rzymska Laeliusa, na lewym lekka jazda numidyjska pod wodzą Masynissy. U dołu armia kartagińska. Lewe skrzydło zajmują oddziały numidyjskie pod wodzą Syfaksa, w środku i na prawym skrzydle oddziały kartagińskie. Prawe skrzydło Kartagińczyków zamyka ich ciężka kawaleria

Centrum armii rzymskiej, czyli główne siły ustawione w trzech rzędach, z linią welitów przed głównym szykiem

Kartagińskie lewe skrzydło – oddziały króla numidyjskiego Syfaksa. W centrum widoczna ciężka piechota numidyjska i najemna, przed której linią pozycje zajęli procarze balearscy. Na lewym skrzydle warto zwrócić uwagę na niezwykle ruchliwą elitarną lekką kawalerię numidyjską

Kartagińskie prawe skrzydło – większość jednostek to świeżo zwerbowana przez Hasdrubala piechota, o niskich współczynnikach. W centrum ciężka piechota wzoru greckiego, na skrajnym prawym skrzydle ciężka kawaleria kartagińska. Od frontu centrum osłaniają procarze balearscy

Pierwsze manewry. Kartagińczycy obawiając się kawalerii przeciwnika, zwłaszcza lekkich jeźdźców Masynissy, postanawiają rozciągnąć swoją linię bojową, by nie dać się oskrzydlić. Armia kartagińska bardzo powoli posuwa się w stronę przeciwnika, póki co przegrupowując się. Tymczasem pod koniec tury dowództwo rzymskie wykonuje dość zaskakujący ruch, przerzucając jazdę Masynissy na swoje prawe skrzydło, by połączyć ją z kawalerią rzymską Laeliusa i stworzyć jedną dużą grupę konnicy. Zyskują przez to potężną grupę jazdy, ale całkowicie odsłaniają swoje lewe skrzydło

Prawe skrzydło Kartagińczyków po przegrupowaniu

Lewe skrzydło Kartagińczyków po przegrupowaniu

Kawaleria Laeliusa i Masynissy zgromadzona w jednej linii na prawym skrzydle Rzymian

Środek bitwy – obie strony zmierzają do zawiązania walki. Kartagińczycy śpiesznie maszerują swoim prawym skrzydłem, przed którym chwilowo nie ma przeciwnika, zaginając szyk. Wysuwają też do przodu w centrum trzon swoich sił, czyli najcięższe jednostki piechoty. Rzymianie podciągają do przodu pierwszą linię piechoty, kierując ją na lewe skrzydło Kartagińczyków. Zmieniają również front pozostałej części armii

Centrum pola bitwy. Naprzeciw ciężkiej piechoty kartagińskiej Rzymianie sprytnie ustawili linię welitów, by zanim wdadzą się z nią w walkę, postarać się ją osłabić oszczepami (pilami). Główne siły stoją zaś nieco głębiej

Kawaleria rzymsko-numidyjska szykuje się do ataku, zbliżając się do krawędzi planszy, ale i armia kartagińska po rozwinięciu szyku dotyka niemal krawędzi

Ciężka piechota kartagińska w centrum

Decydujący jak się wkrótce okazało atak Rzymian. Najpierw uderzają swoją piechotą na oddziały piesze Numidyjczyków, w stosunku do których dysponują przewagą w uzbrojeniu. Dzięki temu zadają im poważne straty i naruszają ciągłość linii armii kartagińskiej. Następnie Kartagińczycy usiłują wykorzystać sytuację, wychodząc stojącymi obok oddziałami na flanki i tyły legionistów. Zadają im ciężkie straty, jednak zerwanie linii ma brzemienne skutki. W kolejnej aktywacji Rzymianie uruchamiają bowiem lekką kawalerię Masynissy, która z kolei atakuje oddziały Syfaksa od tyłu i wchodzi w luki w linii bojowej. Wraz z nią podąża kawaleria rzymska. Elitarna lekka kawaleria Syfaksa wycofuje się, dzięki większej ruchliwości niż przeciwnik, jako jedyna podtrzymując jeszcze lewe skrzydło armii kartagińskiej

Tymczasem dochodzi do zbliżenia się i dalszych starć w centrum. Na prawym skrzydle kartagińskim piechota Hasdrubala wytrwale maszeruje, do linii przeciwnika jest jednak jeszcze daleko, a i sam przeciwnik choć mniej liczny, dysponuje dużo większym doświadczeniem i odpornością na trudy walki

Niesiona euforią zwycięstwa jazda rzymska otrzymuje zadanie zniszczenia cofającej się jazdy numidyjskiej Syfaksa. Przypiera ją do krawędzi planszy i w tej chwili, gdy wydawałoby się, że Numidyjczycy są już na straconej pozycji i zostaną wybici bądź zmuszeni do ucieczki z pola bitwy, dochodzi do rzeczy przedziwnych. Lekkiej jeździe udaje się częściowo odepchnąć Rzymian, mimo, że ci mieli aż 6 jednostek, a Numidyjczycy tylko 4, częściowo zaś utrzymuje swoje pozycje. Stało się to dzięki wyjątkowo wysokim współczynnikom TQ (jakość oddziału) jazdy numidyjskiej. Rzymianie natomiast, nie po raz pierwszy pokazali, że walki kawalerii nie są ich mocną stroną

Pora na rewanż. Wykorzystując swoje niezwykłe możliwości ruchowe lekka jazda Syfaksa wychodzi na tyły jazdy rzymskiej, częściowo wiążąc ją od przodu. Jedna z jednostek atakuje natomiast dwa rozbite, cofające się oddziały jazdy rzymskiej, wraz z którymi ucieka Laelius

Poza sukcesem jazdy Syfaksa, Kartagińczykom udaje się jeszcze raz skutecznie zaatakować centrum. Wybijają frontalnym atakiem ciężkiej piechoty welitów, którzy do końca usiłowali osłonić przed uderzeniem tyły własnych cięższych jednostek. Atakują również najbardziej wysunięte oddziały wroga swoją piechotą. W swoich posunięciach Rzymianie nie pozostają im dłużni. Wkrótce ponownie w głównej roli występuje kawaleria Masynissy, która po przerwaniu linii armii kartagińskiej zyskała praktycznie swobodę działania, co przy jej szybkości oraz wybitnych zdolnościach samego Masynissy sprawia, że losy bitwy są już przesądzone

Pole walki na styku lewego skrzydła i centrum armii kartagińskiej po akcji jeźdźców Masynissy

Rzymska kawaleria doszczętnie rozbita przez lekką kawalerię Syfaksa

Bitwa zakończyła się zwycięstwem armii rzymskiej. W momencie zakończenia dalszy przebieg był już w zasadzie do przewidzenia. Kartagińczyków rozłożyło na łopatki przede wszystkim zerwanie linii na lewym skrzydle i rzucenie części oddziałów do ataku na wdzierających się legionistów. Jednak gdyby czekali, być może legioniści przypuściliby wkrótce kolejny atak i uzyskali przełamanie na swoim odcinku. Stało się jednak inaczej i w głównej roli, do pewnego stopnia zgodnie z historią, wystąpiła kawaleria Masynissy. Jak widać, nie sprawdziła się strategia rozciągania szyku, by bronić się w ten sposób przed oflankowaniem przez wrogą kawalerię. Wskutek tego, że linia armii kartagińskiej na skrzydłach była w większości pojedyncza, po jej przełamaniu nie bardzo było komu reagować i łatać dziurę. Przyznam, że jako dowodzący stroną kartagińską mam poczucie, że kilka posunięć było z mojej strony niezbyt optymalnych, jednak przewaga Rzymu jest w tym scenariuszu wyraźna. Najbardziej przytłaczające dla mnie były nie same charakterystyki oddziałów, ale przewaga w dowodzeniu strony rzymskiej (jak łatwo zauważyć, Masynissa niewiele ustępuje Scypionowi pod względem współczynników dowodzenia, przewyższając pod tym względem także głównodowodzącego armii Kartaginy oraz Syfaksa). To moim zdaniem w największym stopniu zdecydowało, a i tak Silver nie wykorzystał tutaj wszystkich możliwości jakie stwarza gra.

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 20.07.2011 r.

Poprawiony: środa, 20 lipca 2011 15:56