Grunwald 1410. Studia nad tradycją i źródłami

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Sven Ekdahl
Tłumaczenie: Maciej Dorna
Wydawca: Avalon
Rok wydania: 2010
Stron: 349
Wymiary: 23,5 x 15,5 x 2 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-60448-13-7

Recenzja
Recenzowana książka ukazała się po raz pierwszy, po niemiecku, około 30 lat temu. Nie oferuje ona czytelnikowi nowej, całościowej wizji bitwy pod Grunwaldem. Znaczną część wywodów autora stanowią żmudne analizy źródeł. Jedyne wyraźniej zaznaczone i udowodnione twierdzenie dotyczy braku wilczych dołów na polu bitwy pod Grunwaldem, za sprawą którego pozycja ta stała się bardziej znana. Autor, snując szczegółowe rozważania na temat różnych aspektów bitwy, jest wyjątkowo wstrzemięźliwy w formułowaniu własnych twierdzeń i ocen. Już we wstępie zaznacza, że jego praca nie ma charakteru wyczerpującego, że starał się będzie raczej przedstawić wybrane zagadnienia. Podobnie w tekście, szczególnie przy omawianiu źródeł (co stanowi objętościowo znaczną część książki).

Jak na ironię, najciekawsze i najdalej idące hipotezy znalazły się na końcu, z mizernym uzasadnieniem, wbrew postulowanemu przez autora rygoryzmowi metodologicznemu. Stało się tak z powodu nagłej decyzji o podjęciu w Polsce w 1980 r. kolejnej serii wykopalisk na polu bitwy pod Grunwaldem. Końcówka książki to spisane na szybko, możnaby rzec „na kolanie”, uwagi i postulaty autora skierowane do prowadzącego wówczas wykopaliska prof. Andrzeja Nadolskiego. Najważniejsza hipoteza dotyczy prawdopodobnego miejsca bitwy. Sven Ekdahl uważa, że w rzeczywistości bitwa rozegrała się na południe od obszaru przyjmowanego w większości opracowań, przy czym wojska były obrócone o 90 stopni. Polacy stali według niego od południa, Krzyżacy od północy.

Co ciekawego znajdzie dziś czytelnik w tej książce? Bo gdyby kierować się samym spisem treści w postaci tytułów rozdziałów i podrozdziałów, można odnieść wrażenie, że niewiele. Dlaczego zatem krakowskie wydawnictwo Avalon zdecydowało się na polską edycję tego dzieła? Czyżby tylko po to, by mieć efektowne dopełnienie dla dzieła litewskiego historyka Mečislovasa Jučasa o tym samym tytule? Przy czym można oczywiście dyskutować, która z książek stanowiła tu główną pozycję, a która dopełnienie serii. Z początku idea przewodnia obu publikacji wydawała mi się czytelna. Chodziło o przedstawienie, jak historycy różnych narodowości, reprezentujący różne tradycje historiograficzne, przedstawiają to tak bliskie nam wydarzenie, jakim była bitwa pod Grunwaldem.

Sięgając po książkę przystępowałem do lektury z tą ostatnią myślą – że oto otrzymam kolejną wersję historii o bitwie pod Grunwaldem, przesiąkniętą pierwiastkami niemieckimi, które następnie będę mógł pracowicie wyławiać i zestawiać z wizjami bitwy historyków polskich i litewskiego. Ciekaw byłem jakie są poglądy znanego niemieckiego historyka (szwedzkiego pochodzenia) na szereg węzłowych spraw. Jak ocenia głównych aktorów dramatu, ich zdolności militarne oraz co nowego (w stosunku do polskich publikacji) jest w stanie powiedzieć na temat przebiegu bitwy. Książka Svena Ekdahla już na wstępie okazuje się jednak innego typu dziełem.

Autor idzie śladem niemieckiej historiografii, która w badaniach nad bitwą pod Grunwaldem przyjęła nieco inną metodę niż Polacy i Litwini. Można ją określić jako minimalistyczną. Zamiast tworzyć całościowe hipotezy, dążące do wyjaśnienia możliwie szeroko okoliczności bitwy, Niemcy (w jakim stopniu jest to podejście samego Ekdahla, a w jakiej nauki niemieckiej, nie czuję się na siłach oceniać), starają się skupić na jak najdokładniejszej prezentacji i omówieniu materiału źródłowego, poszerzeniu bazy źródłowej dla badań nad bitwą oraz analizie tego co już na pewno na jej temat wiemy. Książka pokazuje, jak wiele twierdzeń odnośnie przebiegu bitwy, często przyjmowanych dziś jako pewniki, ma wątłe podstawy.

Najważniejsze i najcenniejsze w tej książce jest jednak moim zdaniem co innego: ukazanie w jak dalekim stopniu relacje o bitwie i wszelkie informacje, jakie z nich czerpiemy, są uwikłane propagandowo. Oczywiście wszyscy zdajemy sobie sprawę, i jest to prawidłowość właściwa wszystkim epokom historycznym, że źródła zaangażowane po którejś ze stron na ogół przedstawiały wydarzenia w jakiś sposób dotyczące piszącego bądź zbiorowości, do której przynależał, w sposób tendencyjny. W przypadku bitwy wiadomo, że dzieła wychodzące bądź inspirowane przez kancelarię królewską czy uniwersytet krakowski wykazują tendencję propolską, a te wychodzące od Krzyżaków – prokrzyżacką.

Nie o to, a raczej nie tylko o to chodzi. Otóż, jak wiadomo, po bitwie obie strony konfliktu toczyły spór na arenie międzynarodowej, którego punktem kulminacyjnym był sobór w Konstancji (1415). By przekonać do swoich racji, trzeba było stosować argumenty, które mogły dotrzeć do nieznających okoliczności konfliktu odbiorców i być dla nich zrozumiałe, a zarazem mieszczące się w pewnych ramach intelektualnych epoki. Ramy te wyznaczały pojęcia „wojny sprawiedliwej” oraz siatka różnego rodzaju pojęć natury prawnej, dotyczących „wojny prywatnej” – zasad, które uprawniały do jej rozpoczęcia, określały postępowanie w trakcie jej trwania itd. I tak np. proponowanie rokowań pokojowych przez stronę polsko-litewską w chwili gdy rozpoczynały się działania wojenne miało na celu nie tyle dążenie do rzeczywistego załatwienia sprawy polubownie, ale oddalenie ewentualnych późniejszych zarzutów o to, że wojna prowadzona przez króla polskiego jest wojną niesprawiedliwą.

Jednym z kluczowych dzieł, które określało horyzont myślowy średniowiecznych, był traktat Św. Augustyna „O państwie Bożym” (De civitate Dei). Średniowieczni kronikarze, przedstawiając różne wydarzenia, częstokroć starali się „dopasować” je oraz opisywane postacie do schematów stworzonych przez Św. Autustyna. Dla tego myśliciela kluczową cechą złych (przedstawicieli civitas terrena, czyli „państwa ziemskiego” – będącego jednocześnie civitas diaboli, czyli „państwem diabła”) była pycha (superbia) – grzech będący w rozumieniu średniowiecznej teologii (znów, czerpiącej obficie z Augustyna) pierwotnym źródłem innych grzechów. Skuteczne, przekonywujące dla odbiorców przypisanie przeciwnikowi grzechu pychy, wykazanie, że w swoim postępowaniu nią właśnie się kierował, było podczas oceny różnych faktów i zdarzeń częstokroć argumentem o największym ciężarze gatunkowym.

Z punktu widzenia retoryki jedną z kluczowych kwestii jest znalezienie „punktów wspólnych” z odbiorcą, zwanych toposami bądź loci communes (miejsca wspólne). W średniowiecznej kulturze, zdominowanej przez duchownych, były nimi najczęściej treści mające oparcie w Piśmie Świętym – uniwersalnej księdze, wspólnej wszystkim chrześcijanom, oraz pisma Ojców Kościoła, również stanowiące wspólny dorobek średniowiecznej kultury, ogólnie znany i szanowany. Cechy charakterystyczne przypisane przez Augustyna władcom kierowanym przez szatana – przedstawicielom civitas terrena, oraz tym prawym, powolnym Bogu, ich sposób postępowania, często dość szczegółowo określony, stanowiły ramy sporów i dyskusji, jeden z najważniejszych punktów odniesienia, pozwalający oceniać postępowanie nie tylko pojedynczych osób, ale i całych państw na arenie międzynarodowej.

Książka Svena Ekdahla uświadamia nie tyle sam fakt odwoływania się do tych pojęć w sporach soborowych, jak i w okresie wcześniejszym i późniejszym, ale także to, jak dalece oddziaływały one na przedstawianie wydarzeń historycznych, często prostych faktów. W sporze strona polska „postawiła” właśnie na motyw „pychy Krzyżaków”, najcięższego grzechu i zarazem „matki” wszystkich grzechów, starając się go jak najbardziej przekonywująco uzasadnić. Jednym z głównych argumentów były tutaj słynne dwa nagie miecze, które heroldowie krzyżaccy wręczyli królowi Jagielle przed rozpoczęciem bitwy. Głównym argumentem Krzyżaków był natomiast udział w walkach po stronie polsko-litewskiej pogan. Starali się oni przedstawić ich wkład jako przesądzający o zwycięstwie przeciwnika. Ponadto podstawowym zabiegiem było stosowanie uproszczonego i z gruntu zakłamanego podziału na chrześcijan (armia krzyżacka) i saracenów (armia polsko-litewska). W przeciwieństwie do strony polskiej, która opierała się na bardziej wysublimowanej argumentacji, odwołującej się do treści teologicznych, Krzyżacy w dużym stopniu starali się wywieść swoje racje ze średniowiecznego prawa wojny prywatnej.

Ostatecznie topos „krzyżackiej pychy” okazał się orężem skuteczniejszym, argumentem najbardziej zrozumiałym i przekonywującym dla odbiorców w Europie, do których polska wersja wydarzeń miała szansę dotrzeć (do wielu nie miała szansy dotrzeć). Z kolei jeśli coś z polskich relacji o bitwie docierało do zagranicznych dziejopisów, to właśnie motyw pychy Krzyżaków i różne jego przejawy, za które spotkała ich kara boża w postaci klęski, miały największą siłę rażenia. W ramach toczącej się wojny propagandowej Zakon usiłował przeciwdziałać polskiej propagandzie, jednak końcowa faza soboru w Konstancji pokazuje, że jego wysiłki nie przyniosły zadowalających rezultatów.

Jakie to ma znaczenie dla samej bitwy? Uświadamia, jak już pisałem, że wszelkie relacje jej dotyczące poza zwykłą tendencyjnością biorącą swoje źródło w narodowości i środowisku, w jakim żył autor, mają dalszą warstwę. Nie sposób jej tutaj w pełni scharakteryzować. Samo w sobie nie jest to nowym odkryciem, jednak recenzowana książka – co jest właśnie jej zaletą – wyjątkowo dobitnie to uświadamia. Autorowi, co jest jego kolejną, wielką zaletą, udało się przy tym zachować daleko idący obiektywizm. Można się oczywiście dopatrzeć pewnego tradycyjnego niemieckiego spojrzenia na tą bitwę i losy Zakonu, ale mimo przedstawiania wielu kontrowersyjnych kwestii, gdzie narodowy patriotyzm mógłby się nieraz odezwać, autor wychodzi z tych prób obronną ręką. Nie można więc powiedzieć, że książka oferuje nam „niemiecką” wizję bitwy, i tutaj daleko różni się od bliźniaczej pozycji litewskiego historyka Mečislovasa Jučasa.

Inny wątek poruszony w książce to rozwój tradycji grunwaldzkiej u Polaków, Niemców i Litwinów. Autor ukazuje jak dalece bitwa była i jest uwikłana w mitologię narodową. Również tutaj udaje mu się zachować obiektywizm, choć temat wydaje się być z gatunku trudnych. Warto jeszcze wspomnieć o krótkim omówieniu w początkowej części książki najważniejszych prac poświęconych bitwie, napisanych przez historyków różnych narodowości. Całkiem sporo można się z niego dowiedzieć o pracach historyków niemieckich, dużo miejsca, co naturalne, poświęcono pracom historyków polskich. Co ciekawe, jeśli chodzi o prace Polaków, autor lepiej ocenia wiele prac z początku XX wieku niż z okresu PRLu. Wśród polskich historyków szczególnie wysoko ceni prof. Karola Piotrowicza, głównie za sprawą jego krytycznej recenzji dzieła Ottona Laskowskiego „Grunwald” (I wydanie w 1926 r.).

Dalsze części zawierają również rozdział poświęcony wykopaliskom na polu bitwy – głównie tym prowadzonym przy okazji 550 rocznicy bitwy, oraz mapom, a także wilczym dołom i Kronice Bychowca, stanowiącej główny argument prof. S.M. Kuczyńskiego na rzecz występowania na polu bitwy wilczych dołów i całej stworzonej przez niego koncepcji jej rozegrania. Ponadto w jednym z aneksów autor publikuje dokument źródłowy o nazwie Istud est membrum secundum collacionis, stanowiący odpis mowy wygłoszonej w 1411 r. przed papieżem Janem XXIII przez stojącego na czele polskiego poselstwa prepozyta włocławskiego Andrzeja Łaskarza. Dokument pochodzący z zasobów Archiwum Państwowego w Królewcu zawiera streszczenie drugiej części mowy, które w niewyjaśnionych okolicznościach dostało się w ręce krzyżackie.

Podsumowując, książka napisana została z niemiecką precyzją i pokazuje bitwę głównie poprzez omówienie źródeł do niej. Dalsza analiza następuje przez prześledzenie rozwoju propagandy polskiej i krzyżackiej, zestawienie ze sobą dzieł pochodzących z różnych okresów jej rozwoju, przyjrzenie się wzajemnemu oddziaływaniu argumentów wytaczanych przez obie strony. Za nimi, często starannie ukryte, kryją się prawdziwe wydarzenia dotyczące bitwy. Niejednokrotnie nie jesteśmy w stanie stwierdzić ich rzeczywistego przebiegu i musimy się zadowolić wynikiem negatywnym – że prawdopodobnie nie było tak jak podają źródła, z uwagi na to, że pewne treści pojawiły się w nich z przyczyn ideologicznych.

Polecam książkę wszystkim interesującym się tematyką bitwy i okresem średniowiecza, choć miejscami może wydać się żmudną lekturą. Dzieło zakłada posiadanie wcześniej pewnej wiedzy na temat bitwy. Szczególnie pomocna pod tym względem może się okazać znajomość książki S.M. Kuczyńskiego „Spór o Grunwald” z 1972 r., przedstawiającej sporne zagadnienia dotyczące bitwy, na których po dziś dzień skupia się uwaga badaczy.

Autor: Raleen

Opublikowano 08.07.2011 r.

Poprawiony: piątek, 08 lipca 2011 14:48