Dragon 7224 – T-34/76 Model 1942 w/Cast Turret

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Historia
Historia powstania czołgu T-34 jest równie zagmatwana co dzieje innych prototypów i pojazdów z linii powstałych w Związku Radzieckim. Swój rodowód czerpie wprost z linii czołgów kołowo-gąsienicowych na podwoziu typu Christie, to jest BT. Podwaliny pod konstrukcję T-34 położyły z pewnością prace OKB-8 nad czołgiem BT-20 w latach 1937-38. We wrześniu 1938 roku postanowiono sporządzić prototypy czołgów oznaczone A-20 (kołowo-gąsienicowy) i A-20G (gąsienicowy) uzbrojone między innymi w armaty kalibru 76,2 mm. W listopadzie 1938 roku Zakłady Nr 183 przedłożyły plany i rysunki techniczne pojazdów. Czołg A-20G otrzymał następnie oznaczenie A-32. W 1939 roku zbudowano prototypy obu pojazdów i rozpoczęto ich testy, które nie wypadły pomyślnie dla żadnego z projektów, aczkolwiek zauważono, że czołg A-32 sprawniej pokonuje przeszkody poligonowe i dysponuje sporym zapasem mocy. W związku z tym postanowiono przetestować dociążony prototyp, symulując w ten sposób proponowane zwiększenie opancerzenia maksymalnego do 45 mm. Warto nadmienić, że projekt A-20, jak i A-32 miały pancerz pochylony pod dużym kątem, charakterystyczny dla T-34 (można wręcz niewprawnym okiem pomylić A-32 z T-34).

W międzyczasie, pod koniec 1939 roku, zmontowano kolejny prototyp, oznaczony tym razem jako A-34. Ostatecznie w dniu 19 grudnia 1939 roku Komitet Obrony ZSRR przy Radzie Komisarzy Ludowych ZSRR wydał dekret Nr 443ss „O przyjęciu do uzbrojenia w Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej czołgów, pojazdów pancernych i ciągników artyleryjskich i podjęciu ich produkcji w 1940 roku”. W dekrecie napisano między innymi, że należy przyjąć na uzbrojenie czołg gąsienicowy T-32 (czyli A-32) i nadać mu oznaczenie T-34. Ponadto zaproponowano kilka zmian, takich jak: pancerz grubości 45 mm, zamontowanie armaty F-32 kalibru 76,2 mm oraz dodatkowych karabinów maszynowych 7,62 mm.

Zimą 1939/40 prowadzono intensywne próby prototypów A-34. Jako ciekawostkę należy wspomnieć o specjalnym pokazie tego pojazdu w dniu 17 marca 1940 roku w Moskwie na Kremlu, na którym obecny był także Józef Stalin, któremu spodobały się te czołgi i zadecydował, aby Zakłady Nr 183 je projektujące uzyskały niezbędną pomoc w celu wyeliminowania wszelkich usterek stwierdzonych w trakcie prób. Następnie czołgi przejechały na poligon w Kubince, gdzie poddano między innymi próbom odporności ich 45 mm pancerz na ostrzał. Podczas prób stwierdzono 86 poważnych wad pojazdu, które wymagały usunięcia przed skierowaniem go do produkcji seryjnej. Mimo tego już w dniu 31 marca 1940 roku sporządzono oficjalny dokument nakazujący produkcję T-34 w Zakładach nr 183 oraz w Stalingradzkiej Fabryce Traktorów (STZ). Zaczęto zakładać plany produkcyjne na 1940 rok, które były bardzo ambitne – do końca 1940 roku należało łącznie wyprodukować 600 egzemplarzy czołgu. Mając na uwadze stwierdzone usterki oraz porównanie T-34 z zakupionym od Niemiec PzKpfw III G, postanowiono mimo wszystko kontynuować produkcję T-34 w obecnej postaci z zastrzeżeniem, że zamiast zakładanego przebiegu gwarancyjnego 3 000 km będzie on wynosił 1 000 km, a ponadto mają się rozpocząć prace nad modernizacją T-34 do T-34M. W tym czasie dalsze prace nad T-34 przejął konstruktor A.A. Morozow, który przejął tą funkcję po śmierci M.I. Koszkina we wrześniu 1940 roku. W toku produkcji uzbrojeniem T-34 były 2 rodzaje armat kalibru 76,2 mm – Ł-11 (starszego typu) oraz F-32 (nowa). Pierwotnie to ta druga armata miała być głównym uzbrojeniem, jednakże w wyniku działania zakładu, który miał je produkować i ogólnych opóźnień, a także skierowania całej produkcji armaty F-32 do czołgów KW-1, pierwsze T-34 były uzbrojone w armatę Ł-11 – łącznie 453 czołgi. Jako ciekawostkę należy powiedzieć, że w związku z zaprzestaniem produkcji tych armat były one wysyłane ze składnic artyleryjskich, a nie od producenta. Armata F-32 miała oczywiście lepsze parametry balistyczne niż starsza Ł-11. Rozpoczęto także pracę nad nową armatą F-34 w zamyśle będącą częścią procesu modernizacji T-34 (projekty A-41 i A-43). Mimo produkcji już od 1940 roku dopiero w czerwcu następnego roku postanowiono przyjąć tą armatę na uzbrojenie.

Produkcja T-34 miała nabrać tempa w 1941 roku, tak samo jak prace nad jego ulepszonymi wersjami. Wybuch wojny zweryfikował te plany. Z powodu postępujących trudności w dostawach poszczególnych części z różnych zakładów należało w ramach inwencji własnej zapobiegać im, zastępując brakujące elementy innymi, np. spawane i tłoczone elementy zastępowano w STZ elementami odlewanymi. Brak gumy powodował powstanie w pełni metalowych kół jezdnych. Postępowało uproszczenie budowy czołgów i przejście na tak zwany wojenny etat produkcji. Przez cały okres produkcji starano się jednak zachować proces spawania kadłuba, z wieżami jednakże postępowano w różny sposób. W tym miejscu na scenę wchodzą nowe zakłady, którym powierzono produkcję podzespołów do T-34. Decyzją Państwowego Komitetu Obrony ZSRR z 31 listopada 1941 roku Uralskie Zakłady Budowy Maszyn (Uralmasz) włączono do produkcji kadłubów pancernych dla czołgów T-34 i KW-1. W kwietniu 1942 roku Uralmasz rozpoczął także wykonywanie wież dla T-34 do Zakładów Nr 183. 28 lipca 1942 roku Uralmasz otrzymał polecenie zorganizowania produkcji czołgu jako całości (miał na to wpływ z pewnością początek walk o Stalingrad). Odlewanie wież sprawiało trudności w zakładach Uralmasz, w związku z czym postanowiono wykorzystać 10 000 tonową prasę typu Schlemann i wytłoczyć w niej wieże. Od października 1942 roku do marca 1944 roku wyprodukowano 2050 wież w tej technologii. Dzięki temu zakłady mogły sprostać własnemu zapotrzebowaniu, a także wysyłały je do Czelabińskich Zakładów Kirowskich, które także zostały zobowiązane do rozpoczęcia produkcji T-34. Taką właśnie wieżę ma opisywany model.

Ze względu na postępujący spadek jakości produkowanych czołgów i stałą obecność usterek zauważonych już w czasie prób w 1940 roku doszło do konferencji w Niżnim Targile, którą kontynuowano serię kolejnych poprawek w T-34, zainicjowaną już na wiosnę 1942 roku. Na jesieni wprowadzono zewnętrzne zbiorniki paliwa oraz powrócono do kół nośnych z gumowymi bandażami. Wcześniej zmianie uległ już układ wieży. Tak zmodyfikowany znany jest pod nazwą T-34 Model 1942. Wyprodukowano ich łącznie 11 461. Zakłady Uralmasz wyprodukowały łącznie w latach 1942-43 około 700 T-34 oraz w latach 1942-44 łącznie 2 670 wież, z czego prawie 2 000 zostało wysłanych do Czelabińskich Zakładów Kirowskich.

Zawartość pudełka
Model zapakowany w typowe pudełko firmy Dragon, tzn. na przodzie ilustracja czołgu w jednej z wersji malowania wykonana komputerowo z pomarańczowymi wstawkami „firmowymi”. Boki pudełka wypełnione ilustracjami ważniejszych, nowych części, sporządzonymi w CAD, a ponadto pokazano wszystkie wersje malowania i szczególne elementy budowy czołgu (blaszka fototrawiona, gąsienice DS [Dragon Styrene 100 – specjalne tworzywo, które da się skleić klejem modelarskim zachowując jednocześnie elastyczność wymaganą dla gąsienic], metalowe liny holownicze, zestaw kalkomanii). Spód pudełka pusty, tekturowy.

W skład zestawu nie wchodzi dużo elementów. Większość plastikowych części znajduje się na 3 wypraskach. Miłą niespodzianką są osobno odlane koła jezdne, napinające i napędowe schowane w osobnym woreczku – w zasadzie gotowe do malowania (wymagają lekkiej obróbki na końcach). Jednoczęściowe paskowe gąsienice zawodzą – farba źle się ich trzyma, są za długie, nie wyglądają zbyt przekonująco. Blaszka fototrawiona zawiera kilka drobnych wykończeniowych detali, a ponadto dzięki niej można zrobić realistycznie wyglądającą klapę silnikową (żaluzje, siatka).

Czterostronicowa kolorowa instrukcja w umiarkowanie skomplikowany sposób przedstawia poszczególne etapy budowy – poświęcono temu zagadnieniu niecałe 2 stronice (łącznie 6 etapów). Ponadto w instrukcji zawarto wykaz części ze wskazaniem tych z nich, które nie zostają użyte. Ostatnia stronica pokazuje 5 wersji malowania:
- Unidentified Unit, Leningrad Front 1943 (numer boczny biały 228) – zielony kolor bazowy z brązowymi plamami,
- Unidentified Unit, Eastern Front 1942 (numer boczny czerwony 3) – jednolicie biały pojazd, kamuflaż zimowy,
- Unidentified Unit, Eastern Front (brak numeru bocznego) – zielony kolor bazowy z białymi zimowymi plamami,
- Unidentified Unit, Leningrad Front (numer boczny biały 104 i czerwona gwiazda) – zielony kolor bazowy,
- Unidentified Unit, Eastern Front 1944 (numer boczny biały 248) – zielony kolor bazowy z brązowymi plamami.
Kalkomanie dobrej jakości, firmy Cartograf. Film, na którym wydrukowano numery, umiarkowanej grubości.

Jakość
Jakość materiałów, tzn. wyprasek, gąsienic z DS oraz blaszek fototrawionych jest bez zarzutu. Brak nadlewek na poszczególnych elementach z wyjątkiem bocznego uchwytu na wieży, co rodzi poważną niedogodność, gdyż poza nadlewką został nie do końca poprawnie odlany – jest bezużyteczny. Tworzywo jest dość miękkie, łatwo poddaje się obróbce. Blaszka fototrawiona z dość miękkiego tworzywa, co ma swoje zalety, ale i wady – zagięty np. zawias potrafi się łatwo ułamać, elementy nie wybaczają nieostrożnego obchodzenia się z nimi. Detale są ostre. Rozczarowują gąsienice – nie prezentują się zbyt realistycznie i są ewidentnie za długie. Instrukcja może sprawiać wrażenie opcji budżetowej, zwłaszcza w porównaniu z instrukcją np. do King Tigera, w której wszystkie etapy budowy zostały zilustrowane kolorowymi rysunkami z CAD. Kalkomanie bardzo dobrej jakości, w zasadzie nie wymagają komentarza.

Zgodność historyczna
Biorąc pod uwagę zagmatwaną historię T-34 w latach 1941-43 oraz błędy, a wręcz sprzeczności w źródłach, ocena zgodności historycznej T-34 jest trudnym zadaniem. Jednakże zaczynając od początku najważniejszą cechą charakterystyczną tego modelu jest jego wieża produkowana na prasie o nacisku 10 000 ton, czasem nazywana wieżą „formowaną”. Z całą pewnością możemy więc stwierdzić, że jest to czołg Model 1942. Układ włazów na wieży to tzw. „Myszka Miki” – otwarte włazy wyglądają jak uszy Mikiego. O tym, że nie jest to późniejszy model świadczy brak montowanej od początku 1943 wieżyczki dowódcy, wzorowanej na niemieckich rozwiązaniach. Koła napędowe są w istocie ciekawe, gdyż są to dość wczesne pełne koła z gumowym bandażem. Brak też zewnętrznych zbiorników paliwa. Tym samym model wykazuje cechy wczesnej wersji produkcyjnej zakładów Uralmasz. Ponadto uchwyty wzdłuż lewego boku kadłuba stanowią w zasadzie jedną całość, a nie osobne druty. Materiał zdjęciowy potwierdza także i taki sposób ich montażu. Podsumowując, model jest zgodny historycznie.

Zdjęcia czarno-białe oraz barwne ilustracje w zawarte literaturze tematu prezentują czołgi tej wersji w 2 spośród 5 zaproponowanych malowań, tzn. numer boczny biały 104 i numer boczny czerwony 3, przy czym ten ostatni posiada inne koła jezdne – w pełni metalowe z dodatkiem dwóch skrajnych kół typu żebrowego z bandażem gumowym, czyli wersję późniejszą.

Montaż
Budowa modelu w zasadzie przebiegała bezproblemowo, udało mi się go zbudować i pomalować w ciągu 3 dni. Moim ulubionym etapem jest zawsze budowa wieży, od niej też zacząłem, mimo że większość instrukcji przedstawia ją jako dalszy krok.

Konstrukcja wieży ma kilka haczyków, zwłaszcza w odniesieniu do montażu lufy – wymaga dokładnego przymierzania na sucho. Część B14, będąc ruchomą częścią przyłożoną do wewnętrznej strony jarzma, wymaga dokładnego doklejenia do części B15, będącej zewnętrzną płytą ochronną jarzma. W wyniku tego z płyty powinien wystawać mały bolec w kształcie półkola, który jednak w moim zestawie był ewidentnie za krótki. Czytelnik może zadać pytanie „za krótki do czego”? Otóż według intencji projektantów modelu ten wystający półkolisty bolec powinien być sklejony razem z drugim półkolem na wewnętrznym końcu lufy. Jednakże po pierwsze średnica półkola na lufie jest dużo większa niż jakoby wystającego bolca, a z drugiej strony, jak już powiedziałem, jest on za krótki – wystaje może 2 mm. W związku z powyższym lufa została doklejona w jedyny możliwy sposób – czyli maksymalnie wysunięta do przodu, do części B2 będącej jej zewnętrzną nitowaną osłoną.

Poza tym budowa wieży nie powinna sprawić problemów, wszystkie części pasują do siebie dość dobrze. Można zrezygnować z wewnętrznych mechanizmów lufy i wizjerów, i tak nie będą widoczne jeśli zamkniemy włazy. W moim przypadku na tym etapie budowy modelu pojawił się tylko jeden poważny problem związany z niedolaniem bocznego uchwytu na wieży. W związku z tym musiałem użyć uchwyt podobnej wielkości z części nie do użytku w tym modelu, a będących w pudełku (jak mniemam do zwyczajnej heksagonalnej wieży od T-34). Jedyną wadą takiego rozwiązania było to, że uchwyt był krótszy, a miejsca na jego zamontowanie są dość głęboko wyżłobione w wieży (jest to jedna z drobnych wad konstrukcji – te żłobienia są zdecydowanie za duże i widoczne po zamontowaniu uchwytów, mimo że posiadają odpowiednie „nóżki”, które są jednak zbyt małe).

Następnie zająłem się podwoziem. Należało dokleić do wanny kadłuba tylną płytę, a następnie ją pomalować. Kolejnym zadaniem było pomalować odlane w całości koła (co wybitnie ułatwiło pracę i pozwoliło na wyeliminowanie wszelkich nierówności przy sklejaniu 2 połówek kół, jakie zdarzają się w innych modelach), a potem dokleić je do wanny. Na końcu tego etapu nałożyłem gąsienice z DS. Niestety w procesie ich nakładania ujawniło się kilka ich wad. Po pierwsze farba źle się ich trzymała – należało zrobić poprawki. Potem okazało się że są za długie i odstają – należało dokleić je przynajmniej do górnych powierzchni kół nośnych – konieczne było użycie kleju cyjanoakrylowego. Ostatecznie gąsienice wymagały kolejnych poprawek malarskich. Dla pewności zabezpieczyłem je potem sidoluxem – nastąpiła widoczna poprawa, ale dalej farba może odlecieć w najmniej spodziewanym momencie.

Po podwoziu zabrałem się za górną część kadłuba – należało dokleić elementy wentylacji silnika, tylną płytę pancerza z odprowadzaniem spalin oraz przednią płytę pancerza z karabinem maszynowym, włazem kierowcy-mechanika oraz innymi drobnymi elementami. Poza tym dokleiłem inne drobne detale jak skrzynki narzędziowe i uchwyt anteny. Nie montowałem piły. Na koniec połączyłem obie połówki kadłuba i dokończyłem malowanie górnej jego części. Montaż nie był więc skomplikowany.

Wargaming
Mimo, iż model będący przedmiotem niniejszej recenzji jest nie jest bardzo uproszczonym produktem typu modeli Italeri bądź Armourfast, jego budowa nie jest pracochłonna. Model jest zwartej konstrukcji, w zasadzie bez wystających poza kadłub części, które mogłyby się odłamać w czasie transportu lub rozgrywki. Nie jest to bynajmniej założenie producenta, lecz po prostu tak były budowane czołgi typu T-34. Fakt, iż można zrezygnować ze stosowania metalowych elementów na rzecz ich plastikowych odpowiedników (bądź ich zupełnego pominięcia) także ma swoje znaczenie. Pomysł firmy Dragon, aby osobno odlać i zapakować koła jezdne, napędowe i napinające z pewnością może się podobać wargamerom, gdyż w moim odczuciu poprawne wycięcie, obrobienie i sklejenie kół napędowych, zwłaszcza w starszych modelach jak np. Italeri ex ESCI jest jednym z najbardziej pracochłonnych procesów, na równi z klejeniem gąsienic złożonych z pojedynczych ogniwek i dłuższych elementów. To ostatnie zostało zaoszczędzone modelarzom, gdyż gąsienice zostały odlane w postaci pasków z tworzywa DS. Niestety są zbyt długie i po pomalowaniu farba potrafi od nich odpadać. Najwięcej czasu traci się na poprawnej budowie mechanizmu podnoszenia lufy, jednakże w efekcie mamy możliwość bezproblemowego jej podnoszenia, co nie zawsze jest do osiągnięcia w łatwy sposób u innych producentów (gdzie nie da się po prostu skleić lufy w założony sposób).

Biorąc pod uwagę ogromne przestrzenie frontu wschodniego i jego specyfikę, model może zostać użyty do odgrywania starć od wiosny-lata 1942 roku (początek produkcji T-34 w zakładach Uralmasz) do końca wojny w Europie w 1945 roku. Materiał zdjęciowy pokazuje bojowe użycie ocenianego typu T-34 jeszcze w 1944 roku, np. w okolicach Leningradu. Można więc założyć, że czołgi tego typu powinny pozostać na stanie także w 1945 roku w czasie walk w północnej części frontu wschodniego. Dość powiedzieć, że tak rzecz się miała z czołgami KW-1.

Podsumowanie
Prezentowany model posiada swoje wady (nie do końca zadowalające gąsienice, koła wczesnego typu, małe niedolewki przy uchwytach wieży), ale nie powinny one przysłaniać zalet. Jest dość prosty i łatwy w budowie, niektórzy będą zdegustowani tą prostotą, mając na uwadze jego dość wysoką cenę. Obecność blaszki fototrawionej powinna zadowolić tych bardziej wybrednych modelarzy. Pod względem ilości opcji malowania model jest średniakiem, ale radzieckie pojazdy wcale nie posiadały dużej ilości oznaczeń. Czołg wykazuje najważniejsze cechy Modelu 1942 z wieżą z zakładów Uralmasz, stanowi jego dobrą replikę. Rozwiązania konstrukcyjne modelu, a także jego budowę można ocenić pozytywnie. Użyteczność do wargamingu także zasługuje na wyróżnienie. Niestety, w mojej ocenie cena nie jest do końca adekwatna do oferowanego produktu, mając na uwadze małą ilość części i opcji. Nawet obecność blaszki fotorawionej tego nie uzasadnia. Podsumowując, model jest godzien polecenia jednakże nie jako opcja budżetowa.

Autor: Przemos19
Zdjęcia: Przemos19

Opublikowano 23.06.2011 r.

Poprawiony: sobota, 25 czerwca 2011 16:15