Grunwald 1410

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Mečislovas Jučas
Tłumaczenie: Jan Jurkiewicz
Wydawca: Avalon
Rok wydania: 2010
Stron: 261
Wymiary: 23,5 x 15,5 x 1,4 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-60448-12-0

Recenzja
Publikacji o bitwie pod Grunwaldem znaleźć można wiele, pewnie nie zainteresowałbym się więc recenzowanym tytułem gdyby nie zagadkowe nazwisko autora. Jest nim litewski historyk Mečislovas Jučas. Książka prezentuje więc spojrzenie na Grunwald przedstawiciela narodu będącego niegdyś naszym sojusznikiem w walce ze wspólnym wrogiem – Zakonem Krzyżackim.

Książka rozpoczyna się od całkiem obszernej (do strony 48 włącznie), biorąc pod uwagę objętość całości, prezentacji źródeł i krótkiego omówienia prac historyków różnych narodowości na temat bitwy grunwaldzkiej. Wśród badaczy wspomnianych przez p. Jučasa dominują oczywiście Polacy. Dość licznie reprezentowani są także Niemcy. Już na etapie przedstawiania tych prac i źródeł autor sygnalizuje nam wybrane wątki, na których chciałby skupić swoją uwagę.

Omówienie źródeł i prac naukowych poświęconych bitwie pod Grunwaldem jest dość szczegółowe na tle całej książki, ale w mojej ocenie autor nadmiernie koncentruje się na starszych pracach, dziś już wydaje się, że co najmniej po części „przeterminowanych”, np. z okresu międzywojennego i jeszcze wcześniejszych – sprzed I wojny światowej. Bywa, że analizując je p. Jučas wspomina o tendencyjności ich autorów, chcąc tym samym uwypuklić swój naukowy obiektywizm. W stosunku do prac pisanych przy innym stanie wiedzy i w innych realiach społecznych i politycznych, nietrudno znaleźć stwierdzenia, które dziś zakwalifikować można wręcz jako nacjonalistyczne. Z kolei w odniesieniu do bardziej współczesnych autorów polskich p. Jučas bywa lakoniczny.

Inna sprawa, że Stefan Maria Kuczyński i jego dzieło „Wielka wojna z Zakonem Krzyżackim” bywa określane w recenzowanej pozycji jako jedno z nowszych. Spojrzałem na notkę copyrightową zamieszczoną w książce i wskazuje ona, że jej litewski pierwowzór pochodzi z 1999 roku, a więc nie jest ona aż taka stara. Czytając tekst odnosiłem wrażenie, że autor orientuje się w nowszej literaturze polskiej na temat bitwy grunwaldzkiej, natomiast chętniej polemizuje z tą dawniejszą, by uzyskać lepszy kontrast dla swoich tez. Nie jest to oczywiście jakieś szerzej występujące zjawisko, jednak miejscami da się zauważyć tego rodzaju zabieg.

Po części wstępnej, poświęconej omówieniu źródeł i prac na temat bitwy, sporo miejsca przeznaczono na przedstawienie okresu poprzedzającego Grunwald, czyli tego co działo się na Litwie i w państwach ościennych w XIV wieku. Dla nieobeznanych z tym jak Litwini oceniają pewne zdarzenia historyczne z tych czasów (ja przed lekturą tej książki miałem okazję się z tymi poglądami zetknąć, byłem więc przygotowany) wręcz szokujące mogą być niektóre ujęcia, zwłaszcza wielkiego księcia Witolda jako ostatniego prawdziwego Litwina.

Trochę upraszczając, różnica w ocenach Witolda i Jagiełły sprowadza się przede wszystkim do tego, że autor dopatruje się w działaniach Jagiełły motywów egoistycznych – dążenia do władzy i realizacji własnego interesu w postaci rozszerzania panowania swojego rodu na coraz większe terytoria. Zarzut, jaki się w związku z tym pojawia, dotyczy tego, że Jagiełło poniekąd poświęcił Litwę na ołtarzu własnych interesów dynastycznych. Witold ukazywany jest natomiast, przy czym nie w sposób narzucający się czy nachalny – książka zachowuje tutaj wymogi naukowe – jako ten, który działał w interesie Litwinów. Wiadomo bowiem, że obaj władcy popełniali niecne czyny i w ramach prowadzonej przez siebie polityki zdarzało się, że poświęcali czasowo interesy części swoich rodaków (np. Żmudzinów) dla realizacji własnych celów. Wystarczy też wspomnieć dwukrotną współpracę Witolda z Zakonem Krzyżackim przeciw Jagielle.

Autor oceniając działania tych wybitnych postaci historycznych, ciąży ku traktowaniu wątpliwych politycznie i moralnie postępków księcia Witolda w kategoriach racji stanu. Dużo rzadziej dostrzega tego rodzaju motywy u Jagiełły. Tymczasem moim zdaniem przedstawione w książce posunięcia polityczne Jagiełły i Witolda należałoby oceniać w sposób bardziej konsekwentny niż czyni to autor, albo jako element walki o władzę, gdzie narodowy interes Polaków i Litwinów był sprawą drugorzędną – i to spojrzenie jest mi bliższe – albo wspominać częściej o racji stanu Jagiełły, sprowadzającej się m.in. do tego, by zachować unię polsko-litewską i uniemożliwić Witoldowi jej rozbijanie w imię jego partykularnych interesów dynastycznych.

Wielką zaletą rozdziałów przedstawiających wydarzenia poprzedzające bitwę pod Grunwaldem jest natomiast dość szczegółowe ukazanie wątków związanych z ekspansją Wielkiego Księstwa Litewskiego na Rusi i jego rywalizacji na tym polu z Moskwą. Bardzo trafne wydaje się omawianie tych wydarzeń w łączności z tym co działo się na Żmudzi i Litwie właściwej, gdzie trwała nieustanna walka Litwy z Zakonem. W polskich pracach uwypuklanie tych powiązań bywa mniej wyraziste. Inny duży plus i jedna z najbardziej przekonywujących tez autora dotyczy zawarcia unii polsko-litewskiej. Uważa on, że unia obu państw nie była zdarzeniem, które zaszło nagle, ale wskazuje, że myśl o niej kształtowała się stopniowo, że obie strony, działając międzyczasie w różnych konfiguracjach międzynarodowych, z upływem lat doszły do wniosku, że unia stanowi dla nich rozwiązanie najlepsze z możliwych, w ówczesnej sytuacji wręcz naturalne. Autor wskazuje tutaj m.in. Kazimierza Wielkiego i jego próby na tym polu. Innymi słowy, między obu państwami musiało wcześniej czy później dojść do zawarcia ścisłego przymierza, do którego w II połowie XIV wieku wyraźnie ciążyły.

Przejdźmy jednak do bitwy, bo w końcu książka ma tytuł „Grunwald 1410”, a o samej batalii jak do tej pory żadnych wieści i czytelnik recenzji może dojść do wniosku, że praca jest nie na temat. Rzeczywiście, na tle całości tematyka dotycząca stricte bitwy nie wygląda na obszerną, przynajmniej nie na tyle, na ile należałoby się spodziewać. Analizując starcie autor skupia się oczywiście na najbliższych mu wątkach litewskich. Najbardziej interesują go następujące kwestie:
1) Czy wycofanie Litwinów z bitwy po pierwszym starciu z Krzyżakami było ucieczką czy manewrem taktycznym i czy powrócili oni później na pole bitwy oraz jaką odegrali rolę w jej końcowej fazie.
2) Rola wielkiego księcia Witolda jako dowódcy na polu walki, a także wcześniej, podczas planowania całej operacji, i w związku z tym rola Jagiełły, czyli nawiązanie do wielkiego sporu w nauce o to kto faktycznie dowodził armią polsko-litewską pod Grunwaldem.

Koronnym argumentem na rzecz tego, że ucieczka skrzydła litewskiego była manewrem taktycznym jest dla autora dokument odkryty w latach 60-tych przez szwedzkiego badacza Svena Ekdahla. Anonimowy autor, gość Zakonu, doradza w nim wielkiemu mistrzowi by w czasie bitwy z Litwinami nie dał się wciągnąć w zasadzkę, sugerując, że przeciwnik może w trakcie walki pozorować ucieczkę, by ich wojsko rzuciło się do pościgu i rozerwało szyk, „jak to miało kiedyś miejsce w wielkiej bitwie”. Źródło to pochodzi najprawdopodobniej z 1413 roku, a więc powstało 3 lata po bitwie pod Grunwaldem. Co ciekawe, w polskich opracowaniach bywa często pomijane bądź ignorowane.

Z kolei prostym argumentem na rzecz tego, że Litwini wzięli aktywny udział w dalszej fazie bitwy i w istotny sposób przyczynili się do zwycięstwa, jest dla autora sam fakt obecności wojsk litewskich pod Malborkiem. Ponadto operuje jeszcze kilkoma bardziej szczegółowymi argumentami, które jednak są mniej wyraziste w odbiorze i trudno mi je tutaj w przystępny sposób streścić.

W kwestii naczelnego dowództwa Witolda i jego zdolności militarnych autor ostro polemizuje, szczególnie ze Stefanem Marią Kuczyńskim i jego pracami dotykającymi tego tematu (od wydanej w okresie międzywojennym książki pt. „Sine Wody” poczynając). Argumentacja autora opiera się tutaj na interpretacji różnych drobnych urywków źródłowych, przy czym często są to wypowiedzi dość niejednoznaczne, z których można wyinterpretować różne rzeczy i różnie je rozumieć. Przyznam, że szczególnie nie przekonał mnie autor w kwestii oceny zdolności militarnych Witolda – w zestawieniu z poglądami Kuczyńskiego jego tezy wypadają dość słabo. Odnośnie samego odgrywania przez Witolda znaczącej roli i sprawowania przez niego dowództwa nad prawym skrzydłem połączonej armii, pogląd ten wydaje się już dominujący wśród historyków. Natomiast odnośnie planowania operacji na poziomie strategicznym, tak naprawdę trudno coś konkretnego i pewnego powiedzieć. Wizja wydarzeń, którą zaprezentował autor, jest więc równie słabo uzasadniona, jak w przypadku innych historyków.

Analizując bitwę p. Jučas prześlizgnął się trochę nad niektórymi kwestiami, np. nie włącza się w ogóle w dyskusję nad udziałem w bitwie krzyżackiej piechoty, uznaje natomiast pogląd S.M. Kuczyńskiego o wykopaniu przez Krzyżaków przed bitwą wilczych dołów i stworzeniu innych umocnień za nieuzasadniony. Nie znajdziemy również żadnych odniesień do nowszych ustaleń Andrzeja Nadolskiego o ugrupowaniu oddziałów biorących udział w bitwie w szyku klinowo-kolumnowym.

W kwestii oceny poziomu dowodzenia Ulricha von Jungingen, Władysława Jagiełły i Witolda, autorowi udało się natomiast zauważyć istotną rzecz, odnośnie ukształtowania terenu, na którym rozegrana została bitwa, a konkretnie najbliższych okolic pola bitwy. Wskazuje on m.in. na fakt osłonięcia skrzydeł armii zakonnej przez liczne w tym miejscu bagna, co uniemożliwiało jej szerokie oskrzydlenie przez liczniejszą i dysponującą dużą ilością lekkiej jazdy armię polsko-litewską. Pole bitwy było do pewnego stopnia ograniczone pasem mokradeł, zwłaszcza od strony, gdzie znajdowało się skrzydło litewskie. Taki wybór pola bitwy wystawia dobre świadectwo zdolnościom taktycznym wielkiego mistrza. Jego ocena w zestawieniu z Jagiełłą i Witoldem jest jednak wyważona. W książkach o Grunwaldzie często zdarza się bowiem, że autorzy prowadzą dość obszerne, a na ogół mające słabe oparcie w źródłach analizy, dochodząc niejednokrotnie do krańcowo różnych wniosków jeśli chodzi o ocenę dowództwa obu armii. Jedyne w czym na ogół są zgodni dotyczy oceny butnej i ryzykanckiej polityki militarnej konfrontacji, jaką podjął wobec Polski i Litwy Ulrich von Jungingen, a unikanej przez jego poprzednika, która wobec rzeczywistego potencjału państw unii jagiellońskiej i Zakonu była bez wątpienia błędna, mimo przejściowych sukcesów militarnych w postaci zajęcia Ziemi Dobrzyńskiej i części Wielkopolski.

Wątek bitwy zamykają wywody dotyczące strat – tutaj brak jednoznacznych konkluzji. Zaletę książki dla polskiego czytelnika stanowi niewątpliwie możliwość poznania różnych punktów widzenia, w tym zwłaszcza autorów zagranicznych. Szacunki, podobnie jak co do liczebności walczących, są bardzo różne. Autor przyjmuje jednak, inaczej niż tradycyjnie zwykło się uważać, że straty obu stron w walce nie były aż tak duże.

Dalsza część książki przedstawia zdarzenia, które miały miejsce po bitwie, w tym nieudane oblężenie Malborka. Podstawową sprawą, która zaważyła – zdaniem autora – na fiasku działań oblężniczych, było opóźnienie marszu, jak również wpuszczenie do Malborka komturów na negocjacje, a później samo ich przeciąganie. Nie jest tu oryginalny. Zauważa także nadmierny tryumfalizm strony polsko-litewskiej, która po tym jak liczne zamki i miasta państwa zakonnego poddawały się Jagielle, była przekonana, że odniosła już całkowite zwycięstwo. Mimo ostatecznej porażki, tzn. nieodzyskania niczego poza Żmudzią i tym co Krzyżacy zagarnęli rozpoczynając Wielką Wojnę, autor, co może być dość zaskakujące, uważa pokój toruński z 1411 roku za sukces, dość szeroko to uzasadniając. Jeśli chodzi o ciekawsze wątki, poruszane w polskiej literaturze, nie podejmuje też polemiki z zarzutem stawianym Jagielle, że celowo nie dopuścił do całkowitego rozgromienia Zakonu, obawiając się, że zlikwidowanie wspólnego wroga doprowadzi do osłabienia, a być może nawet rozpadu unii polsko-litewskiej.

Książkę kończą bardzo dobrze w mojej ocenie napisane rozdziały o wojnie na argumenty, toczonej na soborze w Konstancji i na innych forach międzynarodowych przez polskich prawników i dyplomatów z propagandą krzyżacką, oraz na temat odbioru i ocen tych wydarzeń, jakie można znaleźć w źródłach zachodnioeuropejskich, jednym słowem przebieg wojny propagandowej na forum międzynarodowym.

Książka powinna być dla polskiego czytelnika, zwłaszcza zainteresowanego tematem, ciekawą pozycją, choćby z tego względu, że zawiera odmienne oceny szeregu wydarzeń niż te, które spotkać można w polskiej literaturze. Często są one dobrze uzasadnione, choć niejednokrotnie narodowość autora daje o sobie znać i pewne stwierdzenia, co tu dużo mówić, wydadzą się nam tendencyjne. Od strony militarnej książka nie przynosi jakichś przełomowych informacji. Właściwie najbardziej interesujący autora wątek litewskiego manewru opiera się na odkryciu Svena Ekdahla sprzed prawie 50 lat. Jeśli chodzi o układ treści, bardzo charakterystyczne są podsumowania (w punktach) zamieszczone na końcu rozdziałów, m.in. dlatego, że nie do końca pokrywają się one z tym co autor stwierdza w ramach rozdziałów, tzn. wywody autora są czasami daleko idące, a później, w podsumowaniach jakby łagodzi on nieco swoje stanowisko.

Podsumowując, książka trzyma naukowy poziom, początkowo czytając ją miałem wrażenie, że będzie to jakaś litewska odmiana znanej napoleonistom pozycji Petera Hofschroera „Waterloo – niemieckie zwycięstwo”, i miejscami trochę tak to wygląda, ale być może oceny są u nas w tym przypadku kwestią pewnego wyczulenia. W końcu to jeden z najważniejszych wątków naszej narodowej historii. Polecam, przede wszystkim osobom ciekawym jak bitwę pod Grunwaldem postrzegają inne nacje, które w niej uczestniczyły.

Autor: Raleen

Opublikowano 21.03.2011 r.

Poprawiony: piątek, 08 lipca 2011 14:53