[War Galley] Eknomos 256 p.n.e. – Raleen vs Silver, 15.01.2011

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Rozgrywaliśmy scenariusz przedstawiający bitwę pod Eknomos (256 r. p.n.e.). Starły się w niej floty Rzymu i Kartaginy. Była to największa bitwa I wojny punickiej i obok Akcjum największa bitwa morska starożytności. Obie strony dysponowały ponad 300 okrętami wojennymi. Rzymianie mieli na pokładach 100 000 marynarzy i 40 000 żołnierzy, siły Kartagińczyków oceniane są na 100 000 marynarzy i 18 000 żołnierzy. W bitwie ważną rolę odegrał rzymski wynalazek taktyczny – kruki, czyli pomosty używane do abordażu. Gra wyraźnie spłaszcza bitwę o tyle, że liczba jednostek nie jest wielka, ale system dopuszcza by jeden okręt reprezentował kilka jednostek. Historycznie wiadomo, że zwyciężyli Rzymianie, i to zdecydowanie, jednak wydaje się, że wynik starcia nie był przesądzony i Kartagina miała swoje szanse. Tak też skonstruowany jest ten scenariusz.

Stronę rzymską (czerwoni) objął Silver, ja zaś wziąłem Kartagińczyków (niebiescy). Główną zaletą Rzymian są kruki i silniejsza obsada okrętów, co ma decydujące znaczenie podczas abordażu. Kartagińczycy mają z kolei lepiej wyszkolone załogi. Bardzo istotnym przepisem dla tej bitwy jest zakaz rozwijania przez rzymskie okręty prędkości maksymalnej (z powodu zainstalowanych na okrętach kruków). Ukierunkowuje to wyraźnie taktykę obu stron. Bardzo ważną rolę odgrywają też transportowce rzymskie, z desantem wojsk wiezionych do Kartaginy.

Flota kartagińska przed bitwą. Ustawienie w szyku torowym, dwaj admirałowie w centrum i na prawym skrzydle

Flota rzymska przed bitwą. Całość sił podzielona jest na cztery eskadry, transportowce (to te małe żetony, zajmujące jedno pole) tworzą piątą eskadrę. Zasady scenariusza przewidują, że gracz rzymski może ruszyć tylko cztery eskadry na etap

Położenie flot w początkowej fazie bitwy

Floty zbliżają się do siebie. Kartagińczycy manewrują na flankach, usiłując oskrzydlić Rzymian. Ci zwierają szeregi osłaniając transportowce

Kartagińczycy wyraźnie podzielili siły na trzy części. Lewa eskadra szykuje się do ataku. Eskadra środkowa stoi na tyle blisko, by mogła ją wesprzeć. Rzymianie odważnie wypływają naprzeciw

Rzut oka z bliska na pozycje lewego skrzydła kartagińskiego i prawego rzymskiego przed rozpoczynającym się starciem

Kartagińczycy zwiększyli prędkość swoich okrętów. Rzymianie nie mogąc się do nich przyczepić, usiłowali taranować, jednak manewr, z wyjątkiem jednego przypadku, nie powiódł się

Do walki włącza się kartagińskie centrum. Jeden z rzymskich okrętów zostaje staranowany, drugiemu udaje się uniknąć śmiertelnego ciosu. Na lewej flance kartagińskiej dwa skrajne okręty rzymskie zostają staranowane albo zdobyte. Kilka okrętów kartagińskich łapie zmęczenie, co daje Rzymianom sposobność do kontrataku

Walki na kartagińskim lewym skrzydle. Rzymianie chwilowo w okrążeniu

Rzut okiem z bliska na centrum. Nieudane taranowanie jednego z kartagińskich okrętów będzie mieć dla niego opłakane skutki. Rzymianie zarzucili już bowiem na niego liny i wkrótce przystąpią do abordażu. Pechowo pierwszy atak nie powiódł im się, jednak co się odwlecze to nie uciecze, jak mawiają

Dalszy rozwój sytuacji przynosi zwarcie w wielu miejscach, głównie w centrum. Tymczasem prawa eskadra kartagińska cały czas czeka, szachując spore siły przeciwnika. Okręty kartagińskie zwiększają prędkość, by być gotowe do wykonania taranowania, gdyby Rzymianie próbowali manewrować swoimi okrętami przed ich frontem

Kartagińczycy staranowali kolejny rzymski okręt i połamali wiosła 5 okrętom, nieskutecznie próbując połamać kilku dalszym. Na lewym skrzydle kartagińskim przeszli przez okręty rzymskie za pomocą manewru diekplus. Podobnie w przypadku jednego z okrętów w centrum, który przebił się w pobliże transportowców i zdołał jeden z nich staranować. Na odpowiedź rzymską nie trzeba było długo czekać. Rzymianie uruchamiają kruki i zarzucają liny gdzie tylko mogą, przystępując do abordażu. W pierwszej kolejności atakowane są te okręty kartagińskie, które mają zmęczone załogi. Zdobyte zostają 4 okręty kartagińskie, z czego jeden udaje się Kartagińczykom odbić, ale jak się okaże tylko przejściowo

Kolejny okręt kartagiński przedziera się przez rzymskie centrum w stronę transportowców, usiłując po drodze połamać przeciwnikowi wiosła. Ruch ten ma także na celu odciągnięcie z lewej rzymskiej flanki kilku okrętów, by ułatwić ewentualny atak od tej strony prawoskrzydłowej eskadrze kartagińskiej. Rzymianie łatwo opanowują jednak sytuację wykonując szybko abordaż i zdobywając okręt-intruza. W centrum coraz większe straty kartagińskie. W sumie już 9 okrętów zostało zdobytych przez Rzymian. Tymczasem prawe skrzydło nadal czeka, zaś lewe, dość nieliczne, manewruje by zaatakować transportowce

Rzut oka z bliska na manewr lewego skrzydła kartagińskiego i dramatyczne walki w centrum. W dalszej walce po stronie kartagińskiej wzięły udział jedynie te okręty, które nie wdały się w starcia i nie zostały powiązane linami przez Rzymian

Dochodzi do zwarcia na lewym skrzydle rzymskim. Rzymianie ponoszą istotne straty, wychodzą z niego jednak obronną ręką. Zaznacza się ich wyraźna przewaga w tej fazie bitwy, tym bardziej, że w centrum także zdobyli większość okrętów kartagińskich, a te które zostały nie kwapią się do walki. Z kolei lewe skrzydło kartagińskie uwikłało się w walki, które ostatecznie nie doprowadzają do zaatakowania transportowców

Kończy się środkowa faza bitwy. Obie strony poniosły ciężkie straty, z tym, że znaczna część strat rzymskich to okręty z połamanymi wiosłami, nadal zdolne do walki, zaś większość strat Kartagińczyków to okręty przejęte przez przeciwnika. Zdolne do walki okręty kartagińskie odrywają się od przeciwnika i krążą wokół floty rzymskiej, która musi osłaniać transportowce i uszkodzone okręty. Siły obu stron, jeśli chodzi o liczebność okrętów w pełni sprawnych, są porównywalne

Rzymskie transportowce w centrum. Ważną rolę w ich osłonie odgrywają zdobyte jednostki kartagińskie i okręty z połamanymi wiosłami

Rzymianie formują obronę okrężną. Po obwodzie pływają trzy niewielkie zgrupowania floty kartagińskiej, posiadające w sumie 8 okrętów własnych i 2 zdobyczne. Rzymianie dysponują 5 w pełni sprawnymi okrętami i wieloma zdobycznymi oraz z połamanymi wiosłami

Rzut okiem z bliska na pozycje rzymskiej floty w rozpoczynającej się końcowej fazie bitwy

Po wielu etapach manewrów, w których Kartagińczycy usiłowali podejść do floty rzymskiej z różnych stron, zaś Rzymianie usiłowali wyekspediować poza górną krawędź planszy swoje transportowce (w czym Kartagińczycy im przeszkadzali), dwie z eskadr kartagińskich koncentrują się u dołu planszy. Trzecia eskadra staje się natomiast celem ataku Rzymian, którym udaje się zaskoczyć ostatni okręt w szyku (trierę) i ją zdobyć. Zachęceni sukcesem podążają za uchodzącymi Kartagińczykami. W międzyczasie morze oczyściło się – większość staranowanych wcześniej okrętów zatonęła

Kartagińczycy zwierają szeregi. Rzymianie mają naprzeciw ich 5 pełnosprawnych okrętów u dołu planszy 3 własne. Obie strony dysponują też przejętymi okrętami, które mogą odegrać rolę pomocniczą, najczęściej w postaci wygodnego bufora, zabezpieczającego przed bezpośrednim atakiem przeciwnika

Druga z eskadr kartagińskich – najsilniejsza, bo licząca aż 3 okręty, z czego jednak dwa to triery. Manewry wykonywane są poza zasięgiem ruchu wroga

Po kilku dalszych posunięciach. Dochodzi do zwarcia w dolnej części planszy. Kartagińczykom udaje się połamać wiosła okrętowi dowodzonemu przez jednego z konsulów przechodząc przez niego diekplusem. Okręty na prawo odgradzają się od przeciwnika zdobytymi rzymskimi nawami, po czym w swojej fazie także łamią jednej z lepszych jednostek wroga wiosła. Rzymianie w swoim posunięciu zarzucają cumy na jedną z trier, która się przedarła i zdobywają ją, potem to samo czynią w stosunku do następnej. Kartagińczycy cały czas konsekwentnie stosują taktykę łamania przeciwnikowi wioseł. Ponieważ mieli w tym rejonie więcej okrętów, ostatecznie wychodzą z tych starć zwycięsko. Tymczasem u góry pozostał jeden rzymski okręt i dwa kartagińskie (oraz szereg zdobytych rzymskich jednostek). Kartagińczycy mijają na pełnej prędkości Rzymian, przy czym załogom udaje się zachować świeżość i nie są po tym rajdzie zmęczone. Kartagińczycy zastanawiali się na tym etapie nad możliwością dokonania abordażu dwoma okrętami na jeden rzymski, co mogłoby ostatecznie rozstrzygnąć sprawę, jednak w razie gdyby tylko jednemu z ich okrętów udało się przyczepić do przeciwnika, musiałby z nim walczyć samotnie

W centrum ostatecznie Rzymianie zdobywają drugą z trier, która się przedarła, jednak Kartagińczykom zostały jeszcze trzy pentery, a jedyna rzymska nawa ma osłabioną załogę (3 punkty strat z 4) i nie jest już zdolna do skutecznego abordażu silniejszych jednostek kartagińskich. U góry planszy kartagińskie okręty ponownie zwiększają prędkość i szczęśliwie zostawiają w tyle drugą rzymską nawę, zbliżając się do transportowców. Rzymianie osłaniają transportowce okrętami z połamanymi wiosłami. W środku pola bitwy powstaje prawdziwy labirynt, przez który Kartagińczykom trudno przepłynąć, jako że rzymskie okręty z połamanymi wiosłami, w przypadku, gdy zatrzymają się koło nich, nadal zdolne są do wykonywania prób abordażowych, ponadto nadal mogą wykonywać ograniczone ruchy do przodu ze skrętem w jedną ze stron (zależnie od tego, z której strony mają połamane wiosła)

Ta sama sytuacja z trochę innej perspektywy

Ostatnie rozpaczliwe próby Rzymian taranowania okrętami zdobytymi wcześniej na Kartagińczykach. Z uwagi na słabą załogę i niezdolność do rozwinięcia prędkości maksymalnej mają one niewielkie szanse przeprowadzenia udanego taranowania, zwłaszcza w stosunku do silniejszych okrętów. W centrum ochraniane na wszelkie sposoby rzymskie transportowce

Rzut okiem na zachodnią część pola bitwy (od tej strony nadpłynęli Kartagińczycy). Dwie kartagińskie nawy pod Hamilkarem pędzą niezatrzymywane w stronę rzymskich transportowców

Centrum. Gisgo na zdobycznym rzymskim okręcie lawiruje między okrętami przeciwnika z połamanymi wiosłami. Obok niego zdobyta przez Rzymian jednostka kartagińska

Zakończenie rozgrywki. Kartagińczycy przyjmują honorową kapitulację floty rzymskiej, która posiadając w tym momencie zaledwie dwa sprawne okręty, nie jest w stanie poradzić sobie z pięcioma jednostkami kartagińskimi, w tym skutecznie osłaniać własne transportowce i uszkodzone jednostki z połamanymi wiosłami

Grę zakończyła honorowa kapitulacja Rzymian, którzy dzielnie walczyli podczas tej rozgrywki i trzeba przyznać, że przed końcową fazą gry wszystko wskazywało, że zwycięstwo przypadnie właśnie im. Kartagińczycy postanowili jednak w końcówce za wszelką cenę unikać starć bezpośrednich, w których przeciwnik miałby okazję dokonywać ataków abordażowych. Postanowili także skupić się wyłącznie na walce z pełnosprawnymi okrętami przeciwnika, ignorując obecność jednostek z połamanymi wiosłami i stwarzając jedynie zagrożenie transportowcom. Ostatecznie okazało się to kluczem do sukcesu, gdyż tylko te jednostki były w stanie bronić reszty i stanowiły realne zagrożenie. Rzymianie starali się z kolei doprowadzić do zwarcia i na ile to tylko było możliwe unikali wystawiania swoich, także nielicznych w końcówce okrętów, na taranowanie i jeszcze groźniejsze i łatwiejsze do przeprowadzenia przez przeciwnika łamanie wioseł. Gra toczyła się do końca, a mój przeciwnik, jak widać, walczył do ostatniego okrętu. Być może byłby nawet w stanie walczyć dłużej, gdyby nie to, że dalsza rozgrywka wymagałaby wielkiej liczby manewrów, których wynik wobec przewagi Kartagińczyków, był już na tym etapie przesądzony.

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen, Silver

Opublikowano 05.02.2011 r.

Poprawiony: sobota, 12 marca 2011 10:03