The Napoleonic Wars – partia na trzech, rozegrana 30.10.2008

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Tym razem, korzystając z gościny Silvera, postanowiliśmy rozegrać partię na trzech. Poszczególnymi państwami kierowali: Silver – Austria i Rosja, Kristo – Anglia, Raleen – Francja.

Rozgrywka rozpoczęła się od działań dyplomatycznych. Wszystkie potęgi, trochę nieufnie na siebie spoglądając, starały się przeciągnąć na swoją stronę to jedno, to drugie państwo. Duży sukces w tych zakulisowych rozgrywkach odniosła dyplomacja austriacka, której udało się przeciągnąć na stronę Koalicji Turcję. Wkrótce udało się z kolei przeciągnąć do obozu imperialnego Danię, która już na początku gry zdradzała sympatie pronapoleońskie. Najwięcej uwagi państwa poświęcały Prusom, chociaż wszystkie potęgi zdawały sobie jednocześnie sprawę, że wszelkie próby zbliżenia z tym krajem będą natychmiast kontrowane.

Na morzu Francja poniechała w większości działań zaczepnych, wycofując zarówno swoją, jak i hiszpańską flotę do portów. Również Anglicy szybko zajęli się innymi sprawami. Warto natomiast odnotować, że obóz imperialny nie zrezygnował całkowicie z aspiracji morskich. Otóż po przyłączeniu się do obozu imperialnego Danii, rozpoczęła ona budowę floty. Podobne akcje podjęła w pierwszym etapie Hiszpania.

Rozpoczęły się tymczasem działania na lądzie. Austriacy zdradziecko próbowali zająć Mediolan, dzielnie broniony przez Massenę. Te ich zakusy spełzły jednak na niczym. Na centralnym, niemieckim teatrze działań, pojawiła się wkrótce główna armia napoleońska. Tymczasem od wschodu w stronę Wiednia maszerowali już Rosjanie. Ci ostatni koncentrowali się przez pewien czas, lecz nim doszło do poważniejszych rozstrzygnięć, postanowili skręcić nieco na północ, uderzając na Prusy. Napaść cara Aleksandra na miłujące pokój Prusy sprawiła, że te przyłączyły się do cesarza Napoleona, oddając do jego dyspozycji swoje wojska. Wkrótce armia francuska rozpoczęła marsz w stronę Berlina. Jednocześnie ciężkie boje toczyły się w Austrii. Francuzi dość szybko pobili Austriaków i stanęli już pod Wiedniem. Ci jednak cały czas sprytnie manewrowali, prowadząc jednocześnie dywersję na tyłach armii napoleońskiej w Rzeszy. O ile pierwszy etap walk Francuzi mogą zaliczyć na swoje konto in plus – jeśli chodzi o ilość zajętych pól kluczowych i opanowanego terenu, to w kolejnym etapie Austria wypłynęła na szerokie wody i można powiedzieć, że miała swoje 5 minut w tej grze. Mimo przejściowej utraty Wiednia zdołała odegrać się we Włoszech i zająć kilka pól w Niemczech. Sprawiło to, że w kolejnym etapie dysponowała aż 5 kartami, a Francja tylko 4 czy 5 (sic!). Do takich rezultatów doprowadziło jednak zaangażowanie się Napoleona na innych frontach, w tym także działania dyplomatyczne, które pochłonęły cenne punkty inicjatywy.

Austriacka i rosyjska dyplomacja nie próżnowały bowiem, usiłując wyprowadzić Hiszpanię z sojuszu z Francją. Silver (kontrolujący Austrię i Rosję) dysponował w jednym momencie kilku kluczowymi kartami dyplomatycznymi, które w decydujący sposób zmieniły układ sił podczas tej rozgrywki. Podjął on kolejno dwie próby wyprowadzenia Hiszpanii z obozu imperialnego. O ile pierwszą Francja była w stanie skontrować, to na odparcie drugiej nie miała już sił. Tym samym cesarz Napoleon utracił kontrolę nad tym krajem, a co więcej szczęście sprzyjało Austrii jeszcze bardziej gdyż wkrótce, w następnym etapie, zyskała kolejną kartę dyplomatyczną, której użycie doprowadziło do przejścia Hiszpanii do obozu koalicyjnego jako sojuszniczki Austrii. Warto wspomnieć, że pod sam koniec gry Austria pozyskała jeszcze jednego sojusznika – Szwecję. W sumie więc Austria miała póki co 2 sojuszników: Turcję i Hiszpanię, do których z czasem dołączyć miała Szwecja.

W tym momencie warto się cofnąć nieco w czasie, by powiedzieć co działo się w międzyczasie w Hiszpanii. Król Karol czy raczej Carlos Burbon postanowił w pierwszej kolejności zająć Portugalię. Szybko zebrawszy wojska niemal z marszu opanował Lizbonę, rozbijając nieliczne oddziały angielskie w Portugalii i zajmując tym samym ten kraj. Potem skierował się na południe pod Gibraltar. Tam Anglicy, będąc pod wrażeniem szybkiego uporania się Hiszpanów z Portugalią, trwożni o losy Gibraltaru, zaczęli gromadzić wkrótce armię. Hiszpanie zaś, po dokonaniu koncentracji dwóch pełnych armii w grupę armii, uderzyli na nich, zmuszając ich do odwrotu, co spowodowało eliminację całej wspomnianej grupy wojsk. W ten sposób Hiszpanie oczyścili z wrogich sił swój piękny kraj, który na pewien czas stał się oazą pokoju i spokoju... dość intensywnie rozbudowując w międzyczasie swoje siły zbrojne. Wkrótce armia hiszpańska mocno urosła, stąd strata sojuszniczej Hiszpanii, szczególnie przez Napoleona hołubionej, była dla Francji bolesna.

Warto jeszcze krótko wspomnieć o południowych Włoszech, gdzie Anglicy początkowo też zamierzali stawić opór, tym razem w Neapolu. Pojawienie się w tym rejonie większych sił francuskich ostudziło jednak szybko ich zapały. Rozbici pod Neapolem, zostali w całości zniszczeni. Opanowanie południowych Włoch miało dla Francuzów tę zaletę, że w kolejnym etapie pojawiła się związana z tym karta, która przyniosła im duże korzyści.

Czwarty etap, kiedy to dużą aktywność wykazywała nadal Austria, mógł się okazać kluczowy dla dalszej rozgrywki. Zaniepokojony sukcesami Austrii cesarz Napoleon, postanowił silniej zaangażować się w tym państwie. Mimo posiadania w swoim ręku niewielu atutów, udało mu się odzyskać szereg kluczowych miast w Niemczech oraz pobić Austriaków w północnych Włoszech, które wskutek tego na rzecz jego stracili. Następnie Francuzi, uśpiwszy nieco czujność zajętych gierkami dyplomatycznymi i szykujących się już do kongresu pokojowego, na którym jak sądzili odegrają decydującą rolę, doradców cesarza Franciszka, opanowali pograniczne miasta i w ostatniej turze z niedawno co zajętego Tyrolu pomaszerowali na Wiedeń. Stojący opodal Wiednia książę Jan usiłował ratować stolicę, został jednak pobity przez marszałka Lannesa i musiał się cofać dalej. Po osiągniętym sukcesie, Lannes kontynuował pościg, bijąc jeszcze raz księcia Jana pod Budapesztem, opanowując go i biorąc nieprzyjacielskiego wodza do niewoli. Zyskana dzięki temu zwycięstwu inicjatywa pozwoliła na zajęcie jeszcze paru miast na południu Austrii. W ten oto sposób, Austria, jeszcze przed etapem wydawałoby się najpotężniejsza siła europejska, straciła w sumie około 7-8 miast kluczowych, w tym stolicę. Korzyścią jaką wyniosła Austria z tego etapu było jednak to, że posiadła nowego sojusznika.

Tymczasem nie próżnowała Rosja, która kontynuowała podbój Prus. Te, zaskoczone w pierwszym etapie, nie były w stanie skutecznie się zmobilizować i przeciwstawić jej odpowiednich sił. Z pomocą pośpieszył im więc marszałek Davout, a wkrótce i sam Napoleon. Ten ostatni zdołał wyrzucić z Berlina triumfujące tutaj oddziały Kutuzowa, jednak za cenę sporych strat. Rosjanie, pobici wycofali się na Pomorze, skąd resztki wojsk okrętami odpłynęły do macierzy. Jednocześnie, gdy Kutuzow stał pod Berlinem kolejne korpusy rosyjskie próbowały opanować ziemie polskie wokół Warszawy i Lublina. Działał tu szczególnie aktywnie wielki książę Konstanty, który jednakże nie miał zupełnie talentu do wojaczki (gdyby przyszło pomusztrować żołnierzy, to co innego) i przegrywał kolejne starcia z pogranicznymi oddziałami pruskimi. Trzeci etap, wraz z przegrupowaniem Rosjan, ściągnął do królestwa Prus nowe ich siły, którym Prusacy nie byli już zupełnie w stanie dać rady. Oddziały pruskie próbowały co prawda stawić opór, w czym wspomagał ich marszałek Davout, początkowo dysponujący pełnym korpusem swoich weteranów, jednak nie na wiele się to zdało. Ostatecznie Blucher, wraz z częścią oddziałów, uciekając przed przeważającymi siłami rosyjskimi, przekroczył granicę Austrii i pomaszerował na Kraków. Jeden z zagonów wojsk pruskich przedarł się też przez nieubezpieczoną granicę rosyjską do Kijowa. Resztki sił z Blucherem na czele kontynuowały marsz na południe, wzdłuż granicy austriacko-rosyjskiej. Tam dopadł ich w końcu Konstanty, dla którego był to pierwszy i bodaj jedyny sukces bitewny w tej wojnie. Tymczasem pod Berlinem Rosjanie ostatecznie odrzucili Davouta i spieszącego mu z pomocą Napoleona, opanowując stolicę królestwa Prus, a wkrótce także i większość jego terytorium.

Pod koniec czwartego etapu, okazało się więc, że stolica i spora część terytorium Austrii znajduje się pod kontrolą Francuzów, zaś Prusy znajdują się niemal całe pod kontrolą Rosjan. Skutkiem tego była kapitulacja Austrii przed Francją i Prus przed Rosją. Obie potęgi zyskały dość spory szmat ziem w pokonanych przez nie krajach. Dalszym skutkiem tego było wyjście z obozu imperialnego Prus, które stały się neutralne, oraz zawarcie przez Austrię pokoju z Francją. Austria oddała wówczas resztki swoich posiadłości w Rzeszy, wycofała swe siły na własne terytorium i na pewien czas przestała się liczyć w polityce europejskiej. To samo można w zasadzie powiedzieć o Prusach, które sprowadzone zostały do roli drugorzędnego kraiku, podobnego do Szwecji czy Danii.

Koniec czwartego etapu i początek piątego to z kolei pierwsze naprawdę aktywne działania Anglii, która postanowiła wykorzystać rojalistyczne sympatie mieszkańców Wandei i przeprowadzić desant na Wandeę i Bordeaux. Przygotowując desant na to ostatnie miasto flota brytyjska zaatakowała tamtejszy port, a w nim dość nieliczną eskadrę francuską. Ta jednak, bohatersko walcząc do końca, wraz z bateriami nadbrzeżnymi zdołała zadać herbaciarzom straty wielokrotnie większe niż wynosiła sama jej liczebność (w sumie Anglicy stracili 3 Squadrony z 4 atakujących port, zaś Francuzi 1). Poza tym „incydentem”, desant w końcu 4 etapu przebiegł bez przeszkód. Francuzi byli chwilowo zbyt wyczerpani i zajęci na wschodzie, by pozwolić sobie na aktywniejsze przeciwdziałanie. Wkrótce siły brytyjskie w zachodniej Francji zaczęły rosnąć. Francuzi dysponowali dość silnymi w tym rejonie zgrupowaniami wojsk pod dowództwem Soulta, Davouta i Napoleona, jednak armia przeciwnika pod wodzą samego Wellingtona, była również potężna. W bitwie stoczonej z grupą Soulta Anglikom udało się odnieść sukces, pobili go na głowę. Wkrótce jednak pojawiło się pod Paryżem zgrupowanie Murata, które ponownie szachowało ich swoją obecnością. Ostatecznie Wellington pomaszerował w kierunku Brestu, by opanować twierdzę i zniszczyć stojącą tam największą eskadrę floty francuskiej (aż tak się jej obawiali!). Twierdzę udało się opanować, jednak flota francuska cudem uniknęła zatopienia przez wielokrotnie liczniejszą, czyhającą już na nią tuż pod Brestem angielską armadę i schroniła się do jednego z portów nad kanałem La Manche.

W ten oto sposób rozgrywka zbliżała się do końca. We Francji działały potężne siły angielskie. Francuzi również nadal byli silni, i w sumie przeważali nawet nad Anglikami. Tym co ich powstrzymywało przed koncentrycznym uderzeniem na Wellingtona, byli jednak stojący już w zachodnich Prusach Rosjanie. Z kolei warto wspomnieć, że począwszy od 4 etapu Wellingtona od południa wspierał świeży klient Koalicji – Hiszpania, której armia, idąc przez Bordeaux, próbowała maszerować na Paryż, lecz pobita została nieopodal niego przez Murata. Decydującą rolę odegrać mieli jednak Rosjanie. Pobili oni w 5 etapie pod samym Paryżem połączoną armię kierowaną przez marszałków Davouta i Massenę, mimo że ci mieli nad nimi przewagę liczebną. Sam Napoleon bronił w tym czasie państw Rzeszy przed agresją kolejnych, idących w drugim rzucie korpusów rosyjskich, przeciwko którym szykował się do rozpoczęcia kroków zaczepnych. Tych jednak nie dane mu było podjąć. Okazało się, że wkrótce po przegranej bitwie i utracie stolicy, Francji zadany został cios w plecy. Czynniki kapitulanckie i destrukcyjne przeważyły, poddając kraj sołdatom cara Aleksandra. Armia chciała się jeszcze bić, lecz nie dano jej ku temu sposobności (ściśle rzecz biorąc, wykonująca posunięcie niedługo po zajęciu Paryża przez Rosjan, będąca klientem Koalicji Szwecja, użyła karty „Kapitulacja”, powodującej automatyczną kapitulację wybranego państwa, które utraciło stolicę, zaś kapitulacja Francji oznacza koniec gry).

Tutaj o jeszcze jednej ciekawej wojnie, która toczyła się na północy. Po tym jak Anglia przeciągnęła na swoją stronę Szwecję, postanowiła w 4 etapie wykorzystać jej wojska do działań we Francji. Wcześniej, w 3 etapie Szwedzi uderzyli na północne terytoria Danii, opanowując je, by osłabić tę wierną sojuszniczkę cesarza Napoleona. Potem jednak niebawem popłynęli do Wandei, zostawiając te tereny, jak i królestwo Szwecji bez wojska. Dania zaś, wykonała najpierw desant na północy, odzyskała co swoje, po czym ruszyła na Sztokholm, opanowując w jednym posunięciu także całą, niemal ogołoconą z wojsk Skanię. Te działania sprawiły, że w 4 etapie Szwecja skapitulowała przed Danią, i tym samym przestała być sojusznikiem Anglii, stając się państwem neutralnym. W kolejnych latach uległa jednak podszeptom kanclerza Metternicha i w 5 etapie sprzymierzyła się z Austrią. Była już wówczas państwem terytorialnie mocno okrojonym (na rzecz potężniejącej Danii), nie odgrywała więc praktycznie żadnej roli. Z kolei Dania miała szansę przechylić szale wojny dzięki posiadaniu dość solidnej, choć niewielkiej floty, z którą próbowali swych sił na Bałtyku Rosjanie oraz flota szwedzka. Ta ostatnia została jednak pokonana, natomiast w bitwie rosyjsko-duńskiej zwycięzcami zostali marynarze cara Aleksandra.

Nagły cios w plecy, zadany w początkach 5 etapu Francji, doprowadził do zakończenia rozgrywki. Po podliczeniu punktów zwyciężyła Rosja – głównie dzięki udanemu podbojowi Prus, zyskaniu w międzyczasie kilku resource’ów oraz zajęciu w marszu na Paryż kilku kolejnych większych miast. Drugie miejsce, chyba dość niespodziewanie dla sojuszników, zajęły ex equo Francja i Anglia, a trzecie Austria. Rezultaty te pokazują, że Francja, mimo że walczyła już wówczas z kilkoma państwami, których armie operowały na jej terytorium, miała jeszcze sporo sił i duży potencjał, tak że mimo utraty szeregu miast zdołała obronić drugie miejsce i wyprzedzić tak potężną jeszcze niedawno temu Austrię.

Rozgrywka była ciekawa przede wszystkim dlatego, że każda z potęg miała w niej swoje przysłowiowe pięć minut: najpierw Austria, potem Francja (która bliska była w przedostatnim etapie gry zakończenia rozgrywki ze względu na wyciągnięcie karty „Europa jest wyczerpana”), a na koniec Rosja, która niczym walec najpierw wgniotła w ziemię Prusy, a potem, przegrupowawszy siły, pomaszerowała na Francję. Anglia swoje pięć minut miała po części na początku i można powiedzieć, że także na końcu, kiedy to zdobywając kilka kluczowych miast francuskich, zdołała wyjść na drugie miejsce, właśnie kosztem swojej głównej rywalki.

Autor: Raleen

Opublikowano 10.01.2011 r.