II Lubelskie Manewry Strategów – rozgrywka w „Waterloo 1815”

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Rozgrywka w „Waterloo 1815” na II Lubelskich Manewrach Strategów była dla mnie jedną z ciekawszych. Graliśmy następująco: ja armią koalicyjną, Motyl i Marcin Baranowski Francuzami. Dociągnęliśmy grę do 10 etapu, więc do wyjścia Prusaków. Po raz kolejny stosowałem swoje znane już niektórym ustawienie za wzgórzami i muszę stwierdzić, że generalnie się sprawdziło.

Francuzi atakowali przede wszystkim na dwóch głównych odcinkach: na prawym skrzydle i na styku ich lewego skrzydła z centrum, gdzie uderzała Gwardia (dwie dywizje piechoty) i gdzie zgromadzone były potężne siły. Na prawym skrzydle wróg podchodził pod stanowiska dzielnej armii ks. Wellingtona dość ostrożnie, można by rzec anemicznie. Na lewym początkowo walki rozgorzały wokół Hougoumont. Artylerii francuskiej w sile 4 baterii udało się dość szybko trafić i uszkodzić zabudowania, ale jednocześnie oddziały ze sztucerami Bakera, broniące zabudowań, skutecznym ostrzałem zmusiły do ucieczki artylerzystów dwóch baterii. Później artyleria francuska długo nie mogła trafić po raz drugi w zabudowania. Dwa szturmy wielkiej kolumny i potem desperacki atak kolumny nie powiodły się i ogólnie farma broniła się do bodajże 6 etapu, zanim artyleria francuska ponownie zajęła swoje stanowiska i dokończyła dzieła. Toczące się nieopodal w lesie i sadach drobne walki przebiegały pomyślnie dla Sprzymierzonych. Francuzi zaniechali ataku na swoim skrajnym lewym skrzydle i obchodzenia pozycji nieprzyjacielskich od flanki, nie podsyłali tam dodatkowych sił i ten odcinek frontu był raczej martwy. Według relacji dowodzącego lewym skrzydłem francuskim nie chciał on rozciągania swoich sił na zbyt długim odcinku.

Tam gdzie uderzała gwardia, poprzedzała ją dość silna artyleria, która próbowała pojedynków ogniowych z angielską, ale nie wychodziły jej one najlepiej, bo angielska artyleria strzelała pierwsza i miała wyższe morale. Tym niemniej Francuzom udało się podciągnąć swoją artylerię dość blisko pozycji angielskich. W wyniku walk toczonych na rozciągającym się wzdłuż pozycji angielskich wzgórzu i koło niego Francuzom udało się wedrzeć na nie i zmusić do niewielkiego cofnięcia się Anglików. Najdalej wdarła się wielka kolumna gwardii o sile 20 PS, która po jednym z przymusowych pościgów oderwała się od pozycji swoich wojsk. W tym momencie została otoczona przez Anglików, najpierw została ostrzelana przez 3 kompanie lekkie uzbrojone w sztucery Bakera (straciła od ostrzału 3 PS i została zdezorganizowana), a następnie zaatakowana . Mimo dość dobrego stosunku (2:1 albo 3:1) gwardzistom udało się odeprzeć atak. W następnym etapie wielka kolumna gwardii wycofała się, gdyż nie mogła w dalszym natarciu liczyć na wsparcie sąsiednich jednostek, a trwanie na pozycji, przy której zgromadziły się już wszystkie kompanie uzbrojone w sztucery Bakera, było karkołomne.

Na lewym skrzydle w pewnym momencie nastąpił prawie że frontalny atak piechoty. Rozstawiona na wzgórzach artyleria angielska zdezorganizowała i zmusiła do ucieczki niektóre atakujące oddziały. Na wzgórzach pozostały dwie wielkie kolumny z I Korpusu d’Erlona. W wyniku szarż przeprowadzonych przez lekką kawalerię angielską udało się rozbić 3 bataliony piechoty, a następnie zajść od boku stojącą na tyłach kawalerię francuską i rozbić przy okazji kilka baterii. Wyjście angielskiej kawalerii na tyły zachęciło armię sojuszniczą do ogólnego ataku na tym odcinku, jako że ustawienie wojsk temu sprzyjało. Po jeszcze jednej szarży dwie wielkie kolumny, które pozostały na tym odcinku zostały niemal otoczone i w najbliższej fazie walki wybite (jedną z nich dowodził d’Erlon, który zginął od ostrzału). W kolejnej fazie walki stojąca w pobliżu kawaleria francuska próbowała nieco odzyskać pozycję, ale jej szarże nie przyniosły zadowalających dla Francuzów rezultatów. Znamienna była tu postawa jednego z batalionów milicji holenderskiej, który wcześniej brał udział w zniszczeniu wielkiej kolumny. Otóż batalion ten, o morale jeden, był zdezorganizowany (stąd właśnie miał morale 1) i został w tym momencie zaatakowany przez lekką kawalerię francuską. Dzielni milicjanci nie tylko zdołali uformować czworobok, ale też odparli bez strat szarżującą kawalerię, mimo że ta miała nad nimi dużą przewagę w morale.

Po tych przełomowych wydarzeniach, które nastąpiły w 6 etapie, w ustawieniu armii francuskiej pojawiła się prawie że wyrwa sięgająca od skrajnego prawego skrzydła do centrum, które również było bardzo słabe i poniosło straty w walkach. W związku z tym po upływie kolejnego etapu Francuzi zaczęli zwijać swoje prawe skrzydło i wycofywać się na pozycje wyjściowe, praktycznie oznaczało to odwrót. W centrum nastąpił atak angielski, w wyniku którego część oddziałów francuskich na tym odcinku została rozbita i czerwone kurtki triumfalnie wmaszerowały wkrótce do La Haye Sainte, które opuściły bez walki na początku bitwy. Bardzo duże straty na lewym skrzydle i w centrum ponieśli Francuzi w działach. Anglikom udało się w sumie zlikwidować działa z 11 baterii, w tym całą artylerię I Korpusu d’Erlona. Po tych zdarzeniach na swoim lewym skrzydle armia angielska postąpiła naprzód i wysunęła się nawet przed wzgórza, za którymi stała początkowo. Warto jeszcze odnotować dobrą postawę rakietników, którzy stanęli na jednym ze wzgórz i celnym ogniem na dużą odległość zadali straty stojącemu w oddali pułkowi kirasjerów. Stojący razem z tym pułkiem gen. Milhaud, dowódca IV Korpusu Kawalerii, w rezultacie ostrzału poległ. Na prawym skrzydle angielskim w końcowej fazie walk udało się wyeliminować kilka wysuniętych kolumn piechoty przy frontalnym ataku Anglików, połączonym z wyjściem na tyły angielskiej lekkiej kawalerii, która przyblokowała odwrót, rozbiła najsłabsze oddziały i związała walką artylerię. Warto odnotować na tym odcinku szarżę francuskich grenadierów konnych gwardii, którzy szaleńczo próbowali przełamać czworobok angielskiej piechoty. Niestety wskutek ostrzału z czworoboku zostali zmuszeni do ucieczki, a że nie mieli gdzie uciec, cały oddział został praktycznie zniszczony.

Z ciekawszych wydarzeń, jakie miały miejsce podczas gry, warto jeszcze wspomnieć atak dwubatalionowej kolumny, która próbowała przełamać szyk angielski w kluczowym jego punkcie, bronionym przez jeden z dużych czworoboków, i dostała się w ogień krzyżowy francuskiej artylerii – ostrzeliwały ją 4 baterie, a następnie czworobok, który atakowała. W zasadzie nie powinno się jej udać przetrwać, ale jednak straciwszy cały pierwszy batalion (4 punkty, czyli prawie 500 ludzi) od ostrzału, zdołała zdezorganizowana wytrzymać wszystkie testy morale, tyle że była już za słaba aby rozbić czworobok. „Kula głupia, bagnet zuch”, jak mawiał Suworow. Nawet przy bardzo dobrym ustawieniu artylerii i zmasowanym ostrzale nie ma pewności, grając stroną sprzymierzoną, że Francuzom nie uda się przedrzeć. Z dowódców zginęli, u Anglików: Picton i ks. Wilhelm Orański, u Francuzów: Reille, d’Erlon, Milhaud i jeszcze jeden, którego nazwisko pokryły już mroki historii.

Autor: Raleen

Opublikowano 12.06.2006 r.