II Pola chwały – rozgrywka w „Kircholm 1605”

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Była to moja pierwsza od dłuższego czasu rozgrywka w tą grę, więc przystąpiłem do niej nie bez obaw. Jednak i mój przeciwnik – Profes, nie miał z grą z tego co pamiętam od dłuższego czasu styczności. Rozgrywaliśmy scenariusz dowolny. Profes grał Polakami (a właściwie Litwinami), ja Szwedami. Obie armie rozpoczęły bitwę oddalone od siebie. Pierwsza jej część była dość nudna, bo sprowadzała się do podchodzenia Polaków pod stanowiska obronne Szwedów, którzy zaczaili się na górze opodal Kircholmu, formując linię obrony. Gdy wojsko Rzeczypospolitej zbliżyło się do zastępów Karolusa, piechota dała ognia. Pierwsze salwy nie spowodowały szkód w szykach przeciwnika. Jednak w następnym etapie Polacy zaczęli przeprowadzać dość dziwny z mojego punktu widzenia manewr: zaczęli obracać stojące na froncie chorągwie petyhorców, ustawione w szyk uderzeniowy bokiem do Szwedów, aby przepuścić przez interwały między nimi husarię. Zemściło się to srogo na Polakach, ponieważ idąca w szyku podstawowym przez interwały husaria była ciut łatwiejszym celem ostrzału i dzielnym piechurom szwedzkim udało się ją dwa czy trzy razy trafić. Dalszym czynnikiem, który miał wpływ na późniejsze działania, było podchodzenie husarii, które zostało przeprowadzone tak, że gdy zbliżała się do szwedzkiej piechoty, zabrakło jej punktów ruchu, aby zrobić to w jednym skoku, przez co piechota szwedzka mogła strzelić więcej razy. W tej fazie ostrzał przeprowadziła również szwedzka artyleria. Pokiereszowane kilka chorągwi husarskich oraz obrócenie bokiem do szyku wojsk szwedzkich stojących w szyku uderzeniowym chorągwi petyhorców okazało się wystarczającą zachętą do przeprowadzenia generalnej szarży szwedzkiej rajtarii, która częstokroć atakując petyhorców od boku, rozbiła szereg ich jednostek i po wykonaniu pościgu znalazła się w pobliżu drugiego rzutu polskiej jazdy, utrudniając mu przeprowadzenie w następnym etapie szarży. Ta sytuacja oraz rozbicie szeregu chorągwi pierwszego rzutu, zdecydowały o porażce armii Rzeczypospolitej. Profes nie wykorzystał jeszcze jednego czynnika – polskiej piechoty i artylerii, które podczas podchodzenia jazdy pod stanowiska Szwedów pozostały w tyle i praktycznie nie wzięły w ogóle udziału w bitwie.

Autor: Raleen

Opublikowano 10.12.2007 r.

Poprawiony: czwartek, 09 grudnia 2010 22:32