II Pola chwały – rozgrywka w „Wiedeń 1683”

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Rozgrywka w tą grę toczyła się niemal równolegle do rozgrywki w „Kircholm 1605”, można więc powiedzieć, że grałem symultanę. Mój przeciwnik – Paulus, grał Turkami, ja grałem sprzymierzonymi. Graliśmy wariant bez szturmu Wiednia. Paweł próbował się początkowo bronić blisko Lasu Wiedeńskiego i miejscami kontratakować, jednak szybko zorientował się, że jazda turecka w walkach wręcz nie ma większych szans z silnymi regimentami piechoty austriackiej i niemieckiej, które dość szybko i łatwo wypierały ją z kolejnych pozycji, miejscami zadając straty. Spowodowało to zmianę koncepcji obronnej mojego przeciwnika. Starał się ustawić linię za strumieniami, niestety do jej wypełnienia brakowało mu nieco piechoty. Silnie i stosunkowo długo broniło się miasteczko Unter Dobling nad Dunajem, gdzie Paweł skomasował duże zgrupowanie artylerii. Trwało to jednak jedynie do czasu aż w centrum piechota niemiecka nie opanowała płaskowyżu. Zejście piechoty na równinę w zwartym silnym szyku umożliwiło przesunięcie w ten rejon jazdy Lubomirskiego. W decydującym momencie walk na lewym skrzydle sprzymierzonych, jazda Lubomirskiego oraz kawaleria saska elektora Jana Jerzego III, wykonały skuteczną szarżę na janczarów oraz stojącą obok nich spieszoną jazdę turecką. Wskutek słabego ognia pojedynczego oddziału szarża miała duże szanse powodzenia. Po rozbiciu pierwszej jednostki oddziały Lubomirskiego szarżowały dalej, okrążając dwie z wysuniętych bliżej stanowisk austriackich grupek oddziałów, co wraz z frontalnym atakiem przeprowadzonym na nie przez piechotę austriacką przypieczętowało ich los. Po tych wydarzeniach na skrajnym lewym skrzydle sprzymierzonych, naprzeciw Austriaków, pozostała już tylko prawie sama jazda turecka. Na prawym skrzydle trwały walki w pagórkach między Tatarami a zgrupowaniem Jabłonowskiego, osłaniającym siły główne z prawej flanki, Wspomnę tylko w tym miejscu, że mój przeciwnik miał spore szczęście do sojuszników, którzy wyjątkowo mu dopisali. Na placu boju walczyli bowiem po stronie Osmanów zarówno Mołdawianie i Wołosi, jak i Tatarzy, którzy przybyli w pełnym składzie. Walki z polską dragonią były jednak dla nich bardzo trudne, ze względu na jej skuteczny ogień i szczególną wrażliwość Tatarów na ogień (dodatkowy modyfikator przy ostrzale). Udało mi się w związku z tym po kilku nieudanych atakach wyeliminować kilka jednostek, tak że Tatarzy jako zgrupowanie zostali zdemoralizowani.

W centrum Turcy próbowali atakować jazdę i piechotę Sieniawskiego. W pewnym momencie udało się zgrupowaniu polskiej piechoty z samym hetmanem na czele podejść do skraju zboczy, gdzie zaczynały się winnice i skutecznie dopaść dwa oddziały jazdy sipahów z ich dowódcą Osmanem paszą. W walce przy stosunku +5 wyrzuciłem 1, co oznaczało eliminację dwóch jednostek i dowódcy. Załamało to morale tej formacji na dłuższy czas. Pojawienie się jazdy polskiej i austriackiej w centrum na równinie zwiastowało szarżę. Wyjście zabezpieczyła polska piechota. Zostało ono przeprowadzone w ten sposób, że Turcy mieli bardzo utrudniony atak jako pierwsi, zaś w następnym etapie do szarży ruszyli Polacy, którzy rozbili stojącą tuż przed obozem konnicę turecką, eliminując przez okrążenie kilka jednostek. Aktywne działania Turków, mimo wywieszenia sztandaru Proroka oraz klęski na skrajnym lewym skrzydle i w centrum, załamały morale, przede wszystkim wśród największej formacji Turcy, której morale około 15-16 etapu wynosiło kilkanaście punktów (z początkowych 45) i ostro pikowało w dół. Mniej więcej w tym momencie zakończyliśmy. Na skrajnym lewym skrzydle prawdopodobnie Austriakom łatwo byłoby pobić Turków, dysponujących tam jedynie samą konnicą. Podobnie było w centrum, gdzie po szarży między Wiedniem a armią polską stał na namiotach tylko jeden szereg pułków tureckiej konnicy. Załamanie morale zapewne przypieczętowałoby los armii osmańskiej, a czasu było jeszcze do końca sporo (ponad 10 etapów gry). Mojemu przeciwnikowi też udało się, co trzeba przyznać, zadać w jednym miejscu poważne straty Austriakom. Dość niespodziewanie zaatakował na zdezorganizowane dwa pułki dragonów austriackich i pułk kirasjerów przy stosunku +1 i wyrzucił 1, co spowodowało ich eliminację i mocno osłabiło morale Austriaków. Z innych charakterystycznych rzeczy, Paweł dużo sił skupił do obrony szańców tureckich w centrum, sądząc, że mogą być one jedną z ważniejszych pozycji i że będą silniej atakowane. Jak to często bywa, wyszło zupełnie na odwrót. Armia chrześcijańska omijała podczas całej gry szańce szerokim łukiem, a mojemu przeciwnikowi, wskutek skoncentrowania w centrum większości piechoty, która w dużej mierze się tam nudziła, brakowało jej na innych odcinkach, gdzie z kolei jazda turecka, sama niemogąca strzelać, bohatersko osłaniała swoje pozycje i starała się trzymać linię, co było jednak bardzo utrudnione. Po stronie sprzymierzonych również miejscami panował chaos, jednak skuteczne działania w centrum i na odcinku austriackim przyniosły na tyle dobre efekty, że szala zwycięstwa przechyliła się na stronę chrześcijan.

Autor: Raleen

Opublikowano 13.12.2007 r.

Poprawiony: czwartek, 09 grudnia 2010 22:05