Waterloo 1815 (Dragon)

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Właśnie skończyłem 5-dniową rozgrywkę w „Waterloo 1815” i zagrałem do ostatniego etapu. Wnioski są takie, że Prusacy choćby nie wiem co zrobili to nie zniszczą Francuzów, jeśli ci zniszczyli wcześniej Anglików (co więcej: sami zostaną rozgromieni). Natomiast nie widzę szans na przetrwanie Anglikami.

Francuzi ponieśli straty 18 960 ludzi (158 PS): wydają mi się b. duże. Przekroczyli wzgórza za La Haye Sainte w 12 etapie. To też dość późno, a jednak wszystko poszło z Prusakami gładko. Alianci stracili wszystkich dowódców, Francuzom przeżył Napoleon (raz szarżował) Ney (raz szarżował) D’Erlon (nie walczył). Pajol zginął jako ostatni w 26 etapie.

Grałem Francuzami – wolę Anglików, za to mój partner woli Francuzów, partia nie stała więc na poziomie „Bogowie”. Anglicy uparli się, żeby natrzeć Hillem. Wbrew sugestiom Napoleona poszli do ataku, napsuli trochę krwi Francuzom, zostali szybko zatrzymani 300 metrów przed zamkiem Hougoumont i rozbici. Natarcie Hilla miało odciążyć resztę armii, ale spowodowało wyrwę (zawsze w takim wypadku powstaje) mniej więcej tam, gdzie zaczyna się Byng i Maintland (czyli na styku korpusów Hilla i ks. Wilhelma). Uderzył tam Lobau, wsparty kawalerią Gwardii. Ta nie zdobyła się na spektakularne szarże.

Rozbiła jeden broniący tego odcinka czworobok (morale 5, pełna siła, dużo dział). Francuzi ponieśli spore straty, ale wojna to wojna. Naprzeciwko Pictona D’Erlon rozmieścił swoje działa i z bliskiej odległości bezskutecznie ostrzeliwał Anglików. Piechota uderzyła na La Haye i wsparta jazdą Milhaud’a przymierzała się do flankowania. W końcu znalazła się jakaś „dziurka” w ugrupowaniu ang. i po bitwie kawalerii z udziałem ang. gwardii skrzydło na wschód od lasku zostało rozbite. Szybkiemu oflankowaniu przeszkodził brak artylerii konnej u Francuzów. Z samą piechotą rozbijanie czworoboków szło o wiele wolniej.

W 12 etapie Gwardia przekroczyła wzgórza prawie nieobsadzone (same działa), bo Kiellmansegg i C. Halkett wypuścili się z niewczesnym atakiem w celu odbicia La Haye Sainte. Pajol stracił 2 pułki (!) w nieprzemyślanym zbyt wczesnym pościgu w kierunku Merbe Braine. Od tego momentu Francuzi stracili jeszcze 40 PS (!). Ta wielka liczba wynika z moich kiepskich umiejętności ścigania. Może zamiast starać się szybko napierać na Anglików trzeba było na chwilę zatrzymać się, wyrównać szyki itp.

W 20 etapie nie było już armii Wellingtona i żadnego z wodzów. Prusacy wchodzili od 10. Francuzi, spodziewając się uderzenia kawalerią, uformowali czworoboki na końcach wzgórz wysuwających się na wschód i obsadzili je armatami. Jednak Prusacy gromadzili swe siły. Francuzi nie mogli już modyfikować swojego ustawienia bo zwinąć działa znaczy dać Prusakom sygnał do ataku (może Francuzi tylko się bali?).

Natarcie Prusaków poszło na Plancenoit i musiało odbywać się wąskim gardłem między krawędzią mapy a wzgórzami na północ od tej wsi, gdyż podejście za wzgórza wystawiało Prusaków na ogień 12 baterii, sektor 1. „A skoro zza lamusa Prusak łeb wychylił on dawał zaraz ognia a nigdy nie mylił, Trzy razy aż na działa to chłopstwo się wparło, ale za każdym razem trzech nogi zadarło, za każdym razem czarny kaszkiet w trawę padał i już się rzadko który zza wzgórza wykradał.” Natomiast w samym Plancenoit było raz b. nieciekawie i Prusacy byli o krok od zniszczenia 2 bat. młodej Gwardii, uratował ją ich błąd i szarża ciężkiej jazdy (zdezorganizowana Landwehra nawet jak utworzy czworobok, ma nikłe szanse). Na północy zamek Frichermont długo dawał odpór. Potem korpus Zietena był naprawdę niebezpieczny, ale szybko linie Francuzów wzmocniły się ściągniętymi z zachodu działami i resztą gwardii i Lobaua, którzy dobywali Mont St. Jean. Szarża Neya ze strz. kon. gwardii zniszczyła pruskie marzenia o sukcesie. Z kolei Kellerman próbujący powtórzyć jego wyczyn (z 10 bat. pr. rozbitych) zginął w pierwszym starciu.

Autor: Antoni Łuczkiewicz

Opublikowano 02.07.2006 r.