Sadowa 1866

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Ryszard Dzieszyński
Wydawca: Bellona
Seria: Historyczne Bitwy
Rok wydania: 2007
Stron: 288
Wymiary: 19,5 x 12,4 x 1,7 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-11-10811-0

Recenzja
Po 1989 roku wydawnictwo Bellona nie rozpieszczało zbytnio miłośników europejskiej historii wojskowości II poł. XIX wieku. Do czasu pojawienia się tytułowej pozycji w ramach serii „Historyczne Bitwy” ukazały się dwie książki dotyczące tematyki wojen prowadzonych w tym okresie. Były to „Magenta – Solferino 1859” autorstwa Ryszarda Dzieszyńskiego (rok wyd. 2005) i „Krym 1854-1855” Michała Klimeckiego (rok wyd. 2006). W mojej subiektywnej ocenie były to pozycje słabe, zawierające (w szczególności „Krym”) liczne błędy, które niegdyś starałem się w miarę posiadanej wiedzy wykazać. Stąd też wieści o mającej się ukazać kolejnej książce autorstwa Ryszarda Dzieszyńskiego nie wzbudziły mojego entuzjazmu. Mój pesymizm pogłębił fakt, że według zapowiedzi na stronie wydawnictwa: „autor opierał się na informacjach z ówczesnej prasy europejskiej”. Oryginalne źródło dla książki historycznej, prawda?

Przyznam jednak, że lektura „Sadowy 1866” przyjemnie mnie rozczarowała. Autor nie ustrzegł się błędów (o czym dalej), ale generalnie stworzył książkę lepszą niż poprzednia. W bibliografii znajduje się 25 pozycji autorów polskich, czeskich, niemieckich i angielskich, a także odniesienia do pięciu ówczesnych tytułów prasowych. Publikacja jest zwięzła i „czyta się” ją dobrze, a Ryszard Dzieszyński umiejętnie połączył fachową literaturę z materiałami prasowymi.

Autor prezentuje pokrótce genezę konfliktu oraz wybrane fakty z historii państw w nim uczestniczących, a także terenów, na których toczyła się wojna. Przedstawia również główne postacie: władców, polityków i wojskowych. W sposób wystarczający jak na potrzeby tematyki książki ukazuje aspekty militarne m.in. potencjał państw uczestniczących w wojnie oraz ich organizację i uzbrojenie poszczególnych armii. Pewnym minusem jest fakt, że kwestie dotyczące organizacji, uzbrojenia i taktyki armii zaangażowanych w konflikt zostały rozrzucone aż po trzech rozdziałach. Bardziej przejrzyste dla czytelnika byłoby ich skupienie w jednym, a opis składu poszczególnych korpusów aż prosi się o ujęcie w formie załącznika na końcu książki (jak to zostało zrobione choćby w „Vicksburg 1862-63”). Przydałoby się też kilka wyjaśnień pojęć użytych w tekście np. dotyczących różnicy pomiędzy „baterią czterofuntową” a „polową baterią czterofuntową”. Chyba, że autor zakłada, iż książkę będą czytać tylko osoby świetnie zorientowane w takich niuansach.

Przebieg działań wojennych został zaprezentowany w sposób przejrzysty, a niezłe mapki ułatwiają czytelnikowi umiejscowienie opisywanych wydarzeń. Dużym atutem pracy jest przedstawienie w skróconej formie wojny z Danią w 1864 roku, działań na froncie włoskim, walk armii związkowych oraz ukazanie działań militarnych, które miały miejsce w Czechach już po bitwie pod Sadową, o czym często zapominają autorzy piszący o „wojnie sześciotygodniowej”.

Niestety praca zawiera również błędy, których część mogę przypisać „niechlujstwu” korekty wydawnictwa, ale większość należy zapisać na konto autora. I tak na stronie 73 stoi czarno na białym, że armia Królestwa Hanoweru liczyła 19 500 żołnierzy, z tego 13 tysięcy oddano do dyspozycji Związku Niemieckiego. Natomiast na stronie 85 armia ta liczy już 21 tysięcy i ciągle rośnie, aby na stronie 147 osiągnąć liczebność… 129 tysięcy żołnierzy. W bitwie pod Langensalza Hanowerczycy pokonują „nieco od nich słabszy” garnizon twierdzy Gotha mający 12 batalionów (czyli logicznie rzecz biorąc w każdym batalionie musiało służyć około 10 000 ludzi. Chyba ktoś zapomniał postawić we właściwym miejscu przecinka?

Podobnie sprawa ma się z liczebnością armii pruskich: na stronach 91-92 Armia Elby ma 45 tysięcy żołnierzy, a 2 Armia 94 tysiące. Na stronie 154 (po kilku bitwach) liczą już po 100 tysięcy żołnierzy. Szczytowym osiągnięciem autora jest podanie liczebności sił biorących udział w bitwie pod Nachod (str. 145). I tak Austriacy w 8 pułkach piechoty, 5 batalionach strzeleckich i niecałych 4 pułkach kawalerii posiadają 127 tysięcy żołnierzy, a Prusacy w 8 pułkach piechoty i pułku kawalerii 120 tysięcy. Jak to się ma do wcześniejszych informacji, z których wynika, że pułk piechoty liczył ok. 3100 bagnetów, a pułk kawalerii 600 szabel? Oj! Przydałby się kalkulator.

Choć wyżej opisane „wpadki” obniżają wartość pracy, to jednak uważam, że (przy zachowaniu pewnej dozy wyrozumiałości i zdrowego rozsądku) książkę warto przeczytać. Mam też nadzieję, że kolejne książki autorstwa Ryszarda Dzieszyńskiego będą coraz lepsze, czego autorowi serdecznie życzę.

Autor: Paweł Zatryb

Opublikowano 10.09.2023 r.