[Fornovo 1495] Scenariusz II – Cadrach vs Raleen, 20.08.2022

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Relacja przedstawia rozgrywkę w scenariusz II gry Fornovo 1495 (wyd. Compass Games). Jej autorem jest Brien J. Miller, znany graczom głównie za sprawą bardzo udanych i uchodzących za wybitne w swojej klasie gier Silent War i Steel Wolves (obie wydane przez Compass Games), ukazujących działania okrętów podwodnych w czasie II wojny światowej w skali operacyjnej. Jedynie dla porządku wspomnę, że obie są dla jednego gracza (solitaire). W Fornovo 1495 autor postanowił zmierzyć się z zupełnie innym tematem. Gra jest pierwszym z serii tytułów systemu Order of Arms, poświęconemu bitwom średniowiecznym i wczesnorenesansowym (1066-1525). Pod wieloma względami odbiega ona od tego co można spotkać na rynku. Autor stworzył zaawansowany system, nastawiony na symulacyjność i historyczność, nieidący tak łatwo w tym względzie na kompromisy. Gdy zapoznajemy się z nią, łatwo dostrzeżemy duże zaangażowanie autora w zgłębianie różnych zależności historycznych. Gra wydaje się nietypowa także z tego względu, że wykorzystuje planszę strefową (zwaną też poligonalną) zamiast najczęściej spotykanych w systemach taktycznych heksów. Z kolei jej mechanika nawiązuje pod pewnymi względami do gier bitewnych (figurkowych). Scenariusz, który rozgrywaliśmy, stara się ukazać historyczny przebieg bitwy w sposób możliwie najbliższy tego jak się ona rozegrała. Jest to pełny scenariusz historyczny i w przeciwieństwie do scenariusza pierwszego, rozpoczynającego się później, daje większe pole manewru oraz więcej możliwości zmiany przebiegu wydarzeń. Przynajmniej teoretycznie... Stronami podzieliliśmy się w ten sposób, że Cadrach grał Ligą Wenecką (zwaną też Ligą Świętą), zaś mnie przypadli Francuzi.

 

Pozycje obu armii przed bitwą. U góry Francuzi, rozciągnięci w kolumnie marszowej, posuwają się w stronę Medesano. U dołu, za rzeką Taro, armia Ligii Weneckiej szykuje się by po jej przekroczeniu uderzyć na ich skrzydło. Francuzi nie wiedzą jeszcze o obecności przeciwnika.

 

Awangarda armii francuskiej pod dowództwem marszałka de Gie. Poza kawalerią na czele dość liczna artyleria francuska (na potrzeby relacji, aby lepiej uwidocznić poszczególne jednostki, na tym i kolejnym zdjęciu ukazano ją w szyku ogniowym, w rzeczywistości była w szyku transportowym). Za awangardą znalazł się król Karol VIII ze swoimi oddziałami przybocznymi, centrum osłaniają konni kusznicy i Szwajcarzy.

 

Tyły i tabory armii francuskiej (w tym bagaże królewskie). Te ostatnie osłaniane są przez nieliczne siły pod wodzą kapitana Odeta.  Poprzedza je dość liczna piechota i konni kusznicy, którzy w razie czego mogą przyjść z pomocą. Są to jednak pobożne życzenia, bo w razie szybkiego ataku oddziały te mogą zwyczajnie nie zdążyć. Ustawienie to wydaje się trochę dziwne, wygląda bowiem na to, jakby Francuzi w ogóle nie obawiali się ataku na swoje tyły.

 

Lewe skrzydło i centrum armii Ligi Weneckiej pod wodzą Francesco II Gonzagi. Siły włoskie zgromadzone na południowym brzegu rzeki Taro wydają się liczne, ale ich znaczna część to rezerwy, składające się z niepewnych oddziałów. Ich uruchomienie w trakcie bitwy nie będzie takie proste, a poza tym wymagać będzie czasu, którego Włochom wyraźnie tutaj brakuje.

 

Prawe skrzydło i centrum armii Ligi Weneckiej pod wodzą Francisco II Gonzagi. Również w tym miejscu widzimy liczne siły, znaczna część oddziałów (rezerwy) nie kwapi się jednak do bitwy. W oddali na samych tyłach, na wzgórzu, umieszczona została ciężka artyleria wenecka, której salwy dały ponoć znak do rozpoczęcia bitwy. Faktycznie znajduje się ona jednak za daleko, aby cokolwiek zdziałać.

 

Już w pierwszym etapie zaczął padać deszcz. Nie jest to korzystne dla armii Ligi Weneckiej, której w takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak przystąpić niezwłocznie do forsowania rzeki Taro, zanim poziom wody podniesie się na tyle, że uniemożliwi przeprawianie dalszych oddziałów. Włosi ruszyli ku wszystkim brodom i przekroczyli rzekę częścią sił. W wyniku tego Francuzi zostali zaalarmowani i zaczęli przegrupowywać się do bitwy.

 

Francuskie tabory wloką się na tyłach niemal niebronione. Włosi postanowili to wykorzystać wysyłając w tym kierunku dwa oddziały ciężkiej jazdy, by zaatakować armię francuską od tej strony. Gratką dla nich byłoby zwłaszcza dobranie się do bagaży królewskich i skarbów zrabowanych w Italii przez Karola VIII.

 

Deszcz pada dalej. Woda podnosi się w kolejnych częściach koryta rzeki Taro. Francuzi przegrupowali się do bitwy, wychodząc z szyku marszowego, w którym byli bardziej podatni na atak. Naprzeciw nich coraz więcej oddziałów Ligi Weneckiej, przechodzących przez rzekę mimo podnoszącego się poziomu wody. Doszło do pierwszych starć łuczników i kuszników, w których górą byli Francuzi, zadając przeciwnikowi pierwsze bolesne straty.

 

Włoska ciężka jazda podeszła do przeprawy na tyłach Francuzów, wobec czego ci postanowili zostawić część sił, by zapewnić osłonę taborów. Do tego zadania oddelegowano znaczną część piechoty i dwa oddziały ciężkiej jazdy. Na szczęście póki co Włochom nie udało się uchwycić przeprawy.

 

W kolejnym etapie pogoda pogorszyła się jeszcze bardziej i zaczęła się burza. Skutkuje to automatycznym podniesieniem się poziomu wody w rzece. Niemal wszystkie pola rzeki, które dotąd można było wykorzystywać do przeprawy, zostają zalane i stają się niedostępne. Oddziały, które znalazły się na takich polach, ulegają eliminacji, chyba że był to bród – wówczas muszą opuścić takie pole do końca etapu, zaś jeśli to nie nastąpi, także ulegają eliminacji.

 

Wzrost poziomu wody w rzece odciął dwa oddziały włoskiej ciężkiej jazdy, wysłane by zagrozić francuskim tyłom.

 

Napięcie rośnie, obie armie przegrupowują się do walki. Francuzi liczyli na to, że będą mogli użyć artylerii, ale wobec burzy, która się rozszalała, może okazać się to bardzo utrudnione. Włosi chcieliby zaszarżować na przeciwnika, ale wobec tego, że są słabsi, wiążące się z tym ryzyko wydaje się duże. Póki co Francuzi postanowili przede wszystkim zająć dogodną pozycję. Do akcji weszli Szwajcarzy, którzy posuwając się wzdłuż brzegu rzeki wspólnie z łucznikami niszczą i spychają lekkie oddziały włoskie.

 

Choć jazda włoska, która zamierzała wyjść na tyły armii francuskiej, by zaatakować tabory, została odcięta na drugim brzegu rzeki, przez wysoki poziom wody, to nie jest to koniec zagrożeń. Wkrótce od strony wzgórz mogą się bowiem pojawić stradioci (lekka jazda włoska).

 

Wreszcie dochodzi do decydującego starcia sił obu stron. Francuzi pod wodzą marszałka de Gie szarżują na włoską ciężką jazdę i wychodzą z tych starć zwycięsko. Włosi w niektórych przypadkach nie zdołali nawet wykonać kontrszarży, co przesądziło sprawę. Dwie jednostki ciężkiej jazdy Ligi Weneckiej zostają zniszczone, a trzecia osłabiona. Francuzi także ponieśli straty, ale zdecydowanie mniejsze. Po szarżach jazda francuska wróciła na swoje pozycje. Następnie konni kusznicy podeszli do pozycji włoskich i do ataku ruszyli Szwajcarzy. Tymczasem rzeka już w całości jest niedostępna wskutek tego, że wszystkie pola są zalane (Flooded). Włosi nie mogą się więc spodziewać żadnych posiłków z drugiego brzegu.

 

Na plac boju, zgodnie z przewidywaniami, przybywają stradioci, którzy marzą o ataku na tabory i królewskie bagaże. Francuzi zdołali już jednak zabezpieczyć się i od tej strony. Taborów pilnuje liczna piechota i dwa oddziały ciężkiej jazdy.

 

Wobec poważnych strat wojsk Ligi Weneckiej i beznadziejnej sytuacji, w jakiej znalazły się oddziały przeprawione na francuski brzeg, włoskim kondotierom nie pozostało nic innego jak skapitulować. Znaczna część wojsk Ligi nie wzięła w ogóle udziału w bitwie, jednak na ogół są to słabsze jakościowo oddziały. Trzeba też wspomnieć, że élan (morale) armii Ligi Weneckiej był bliski załamania, a prawdopodobna utrata głównodowodzącego bardzo by się do tego przyczyniła.

 

Rozgrywka zakończyła się zdecydowanym i dość szybkim zwycięstwem Francuzów. Istotny wpływ na jej przebieg miała pogoda. Szybko pogarszające się warunki, skutkujące podnoszeniem się poziomu wody w Taro i zalewaniem kolejnych sektorów koryta (co czyni je niedostępnymi), sprawiały, że te jednostki, które nie zdołały przeprawić się na czas, zostały faktycznie odcięte. Jednocześnie trzeba powiedzieć, że główna część włoskich sił, w tym ciężka jazda, zostały przeprawione. Z wyjątkiem dwóch oddziałów jazdy wysłanych by zaatakować od tyłu francuskie tabory i bagaże królewskie. Jeśli można wskazać jakiś błąd po stronie Ligi Weneckiej, to było nim właśnie to posunięcie. Tych dwóch oddziałów jazdy zabrakło potem Lidze na głównym odcinku walk. Jednakże, gdyby burza nie przyszła tak szybko, być może jazda ta, po przeprawieniu się na drugi brzeg, odegrałaby rolę, jaką jej przeznaczono. Zwłaszcza, że mogła współdziałać ze stradiotami. Z kolei ci ostatni, gdyby pojawili się etap wcześniej, z pewnością mogliby sprawić więcej zamieszania. Samo starcie ciężkiej jazdy na głównym odcinku było brutalne i decydujące. Dała znać o sobie przewaga Francuzów polegająca na tym, że część ich jednostek (prawie połowa) miała status elitarnych, podczas gdy Włosi nie posiadają w ogóle takich oddziałów. Pod koniec rozgrywki po stronie włoskiej dawało się we znaki także dowodzenie (z jego wpływem na aktywacje). Początkowo Liga kompensowała to sobie wykorzystując Battle Plan Chity, ale gdy te zostały zużyte, musiała zdać się na los (rzuty kością).

Dyskusja o grze na FORUM STRATEGIE

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 25.08.2022 r.

Poprawiony: czwartek, 25 sierpnia 2022 15:49