Fulford – Stamford Bridge 1066

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Cezary Namirski
Wydawca: Bellona
Seria: Historyczne Bitwy
Rok wydania: 2021
Stron: 238
Wymiary: 19,5 x 12,5 x 1,4 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-11-16057-6

Recenzja
Wydana na wiosnę 2021 r. książka Cezarego Namirskiego „Fulford – Stamford Bridge 1066” przybliża czytelnikowi historię wikińskiej inwazji na Anglię w 1066 r. i wydarzenia, które do niej doprowadziły. Walki na północy królestwa anglosaskiego są zazwyczaj przedstawiane w cieniu bitwy pod Hastings, tymczasem to one właśnie przyczyniły się w dużym stopniu do ostatecznego normańskiego zwycięstwa, a same okoliczności wyprawy okazały się nie mniej pasjonujące niż historia księcia-bękarta, który ostatecznie został królem.

Zasadnicza treść książki składa się z pięciu rozdziałów zakończonych epilogiem. Dwa pierwsze przedstawiają Brytanię i Norwegię od momentu pierwszych najazdów wikingów aż do roku 1066. Szeroka rama czasowa dla omawianego okresu została jednak właściwie uzasadniona – głębokie powiązania między obydwoma obszarami sięgały setek lat wstecz, stąd takie, a nie inne poczynania wodzów w trakcie inwazji wikingów 1066 r. (np. forsowny marsz na północ Harolda Godwinsona spowodowany obawą o postawę miejscowej ludności mającej często pochodzenie skandynawskie). Warte wzmianki są również dzieje głównych antagonistów – historia klanu Godwinsonów jest gotowym scenariuszem na film, a dzieje Haralda Srogiego „Ostatniego Wikinga”, który z niejednego pieca jadł i bił się w służbie wielu władców, by na koniec osiąść na tronie norweskim, budziły zachwyt i podziw już jemu współczesnych.

Następny rozdział dotyczy uzbrojenia i sztuki wojennej skandynawskiej i anglosaskiej. Autor bardzo skrupulatnie wywiązuje się z zadania przedstawienia militariów, podając dane oparte na terminologii i badaniach archeologicznych i historycznych. Miłym i profesjonalnym dodatkiem jest zamieszczenie na końcu książki typologii mieczy wikińskich. Swobodny język i styl wypowiedzi w tym rozdziale świadczą o znajomości tematu przez autora, a szczegółowe opisy mieczy z podziałem różne typy w zależności od okresu, miejsca znalezienia i kształtu (oparte m.in. na wspomnianej wyżej typologii) stawiają go w dobrym świetle jako badacza.

Kolejne dwa rozdziały przedstawiają przygotowania Norwegów do walki na angielskiej ziemi. Z uwagi na skąpość i niedokładność źródeł autor w wielu miejscach musi pisać w trybie przypuszczającym, jednak zawsze podpiera się źródłami z epoki czy to w postaci sag i kronik skandynawskich, czy opisów wywodzących się z różnego rodzaju źródeł angielskich. Z uwagi na stronniczy charakter większości z tych pozycji, autor nieustannie żongluje i musi dopowiadać niektóre elementy oraz przekonująco wychwytuje fragmenty sag, pozwalające po odpowiedniej „obróbce” wytłumaczyć obraz walki. Jednak nie zawsze jest to możliwe. Stąd też rozbieżności w kwestii użycia jazdy po stronie anglosaskiej, umiejscowienia obydwu bitew, czy nawet potwierdzenia uczestnictwa w walkach niektórych postaci (np. syna Haralda Olafa).

W epilogu znajdziemy krótkie podsumowanie kampanii i omówienie jej następstw w postaci przejęcia tronu Anglii przez Wilhelma Zdobywcę (wtedy jeszcze zwanego Bękartem). Można stwierdzić, że w tym przypadku zadziałała zasada „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Wykrwawione i zmęczone wojska Harolda uległy kilka tygodni później normandzkim najeźdźcom pod Hastings. Autor wspomina również o dalszych losach niektórych spośród potomków królów będących uczestnikami tamtych wydarzeń. Ich losy splotły się jeszcze raz na norweskiej ziemi.

Po epilogu zamieszczone zostały dwa załączniki. Pierwszy dotyczy wspomnianej już wcześniej typologii mieczy. W drugim znajdziemy życiorysy wodzów skandynawskich walczących w Brytanii. Na samym końcu mamy jeszcze krótki słowniczek terminów obcojęzycznych (pochodzenia skandynawskiego) użytych w książce.

Pod względem graficznym książka prezentuje się znaczenie powyżej poziomu, do jakiego przyzwyczaiło czytelników Wydawnictwo. Omawiana pozycja jest drugą (po „Fuengiroli 1810”) z liczącego już ponad 300 tytułów cyklu, opatrzoną kolorowymi ilustracjami. Jako zagorzały fan serii mam nadzieję, że podana zmiana na stałe zagości w przyszłych pozycjach. Minusem jednak jest ilość stron poświęcona na ilustracje. To tylko jedna, na dodatek krótka wkładka. Na pochwałę zasługuje okładka. Osobiście bardzo lubię, gdy jest na niej umieszczone jakieś konkretne wydarzenie, moment kulminacyjny bitwy wyraźnie zaznaczony w książce. Znaczenie lepiej działa to na czytelnika niż zobrazowanie jakiegoś bezimiennego patrolu czy „młócki” walczących. W tym przypadku uchwycono moment półlegendarnej obrony tytułowego mostu przez samotnego wikinga w bitwie pod Stamford Bridge. Sytuacja od razu przywodzi na myśl Horacjusza, tyle że w wersji skandynawskiej całość kończy się mniej szczęśliwie dla Norwegów.

Praca prezentuje się na wysokim poziomie pod względem doboru źródeł. Z uwagi na to, że autor stopień naukowy doktora w zakresie archeologii uzyskał w Anglii, szeroko reprezentowana jest literatura z tego kraju, co z uwagi na tematykę książki wypada mocno na plus. W mniejszym stopniu można zaobserwować publikacje z innych krajów. Wśród nich trafiają się także pozycje polskie traktujące o epoce wikingów w Europie. Kolejną ważną grupą są sągi, kroniki i ich tłumaczenia. To właśnie powołując się na nie autor stara się odtworzyć przebieg starć norwesko-anglosaskich w 1066 r.

W książce można odnaleźć kilka błędów edytorskich i pomyłek w tekście (np. błędne opisanie monety króla Tryggvasona, czy drobne błędy ortograficzne). Jednak w żadnym stopniu nie zmniejsza to jej wartości. Jest napisana lekko, a jednocześnie na tyle szczegółowo, że nie rozmywa obrazu przedstawianej treści, jak to ma miejsce w niektórych bliźniaczych tytułach. Jest to jedna ze lepiej napisanych w ostatnim czasie książek w serii i z pewnością jeszcze nie raz do niej powrócę.

Autor: Maciej Sadło

Opublikowano 13.07.2021 r.