Quatre Bras

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

„Był 16 czerwca – piękny letni poranek. Słońce powoli wznosiło się nad horyzontem i prześwitywało przez drzewa, a nasi ludzie weseli jak świerszcze śmiali się i żartowali między sobą, myśląc czasem, jak się skończy ta cała awantura, jak ją nazywali, starzy zaś żołnierze nie mogli uwierzyć, że nieprzyjaciel jest tak blisko.”

Takie nastroje panowały w szeregach 5 Dywizji Pictona z Rezerwowego Korpusu armii angielskiej. Głównodowodzący połączonej armii belgijsko-holendersko-angielskiej, lord Wellington, z pozornym spokojem wzywał do siebie wszystkie podległe mu oddziały, rozrzucone w szerokim pasie na południowy zachód od Brukseli. Na miejsce koncentracji wojsk wyznaczył rejon wsi Quatre Bras. Jako pierwsze mogły zdążyć jednostki korpusu Wilhelma Orańskiego, osłaniającego Brukselę od południa. Wieczorem z 15 na 16 czerwca w rejonie Les Quatre Bras była jednak tylko słaba dywizja holenderska gen. Perponchera, złożona w dużej części z młodych rekrutów skupionych w batalionach milicji. Tylko część oddziałów była regularnymi regimentami. Te niewielkie siły stanowiły wysuniętą awangardę wojsk Wellingtona.

Z 14 na 15 czerwca 1815 roku Wielka Armia dowodzona przez samego cesarza Napoleona przekroczyła Mozelę na wysokości Chatillon. Pierwsze straże pruskie broniące przepraw nie mogły sprostać masie przeszło 100 tysięcy Francuzów. Odrzuceni, wycofywali się jednak w porządku. Blucher, głównodowodzący armii pruskiej, nakazał koncentrację podległych mu czterech korpusów na wysokości miasteczka Ligny. Stary feldmarszałek chciał za wszelką cenę utrzymać łączność z armią Wellingtona. Sztab pruski pod kierownictwem Gneisenaua dostrzegał zagrożenia płynące z faktu rozdzielenia dwóch sprzymierzonych armii. Nikt tu nie lekceważył Napoleona, który był przecież niezrównany w prowadzeniu walki z tzw. pozycji środkowej (np. Castiglione, Lipsk).

Sama pozycja pod Ligny wydawała się mocna. Anglików (powolnie zbierających się wzdłuż szosy brukselskiej) z Prusakami łączyła jednak już tylko jedna droga, idąca przez Ligny i Les Quatre Bras. Odległość między obu armiami również wydawała się niewielka, niespełna kilka kilometrów. Ścisłe współdziałanie sprzymierzonych dawało nadzieję wyjścia na tyły lub skrzydło Francuzów, gdyby ci zaatakowali którąś z armii koalicyjnych.

O tym wszystkim doskonale wiedział Napoleon. Do swojej ostatniej kampanii przygotowywał się niezwykle starannie, chociaż okres 100 dni, jakie miał do dyspozycji od czasu powrotu z Elby, pozwolił mu jedynie odtworzyć trzon armii. Nowa Wielka Armia z 1815 r. daleka była od tej, z którą odnosił zwycięstwa pod Austerlitz, Marengo czy Frydlandem. Brakowało doświadczonych żołnierzy, straconych w wojnie 1812 r., w kampanii 1813 r. Napoleon nie miał już pod ręką wielu znakomitych oficerów, w tym najlepszego swojego szefa sztabu Berthiera. W warunkach szaleńczego wyścigu z czasem (i koncentracją armii koalicyjnych Rosji, Austrii, Prus i Anglii), w zaciszu pałacu Tuilleries, Napoleon opracował plan ataku na Belgię, gdzie pragnął pobić w oddzielnych bitwach Prusaków i Anglików.

W myśl tego planu pierwsze uderzenie francuskie poszło na Charleroi. Manewr ten już w pierwszym dniu kampanii rozdzielał sprzymierzonych na dwa oddzielne zgrupowania. Do pełnej ich izolacji brakowało tylko opanowania linii łączącej Prusaków z Anglikami tj. drogi Ligny – Les Quatre Bras. Atak całością sił na jedną z wyżej wymienionych miejscowości był niezwykle ryzykowny wobec zagrożenia jakie stwarzało wyjście nieprzyjaciela na tyły Francuzów. Dlatego Napoleon postanowił podzielić swoją armię na dwie części. Sam z głównymi siłami trzech korpusów i gwardią miał uderzyć na Bluchera, pragnąc stoczyć decydującą bitwę z Prusakami.

Atak na armię pruską wydawał się bardziej obiecujący wobec faktu jej skoncentrowania pod Ligny, a co za tym idzie niemożności uniknięcia bitwy. W przeciwieństwie do Bluchera Wellington mógł jeszcze uniknąć walki wciągając Francuzów bliżej Brukseli i licząc na skuteczny atak pruski na tyły Francuzów. Tymczasem Anglików, rozciągniętych na drogach Waterloo – Les Quatre Bras, Nivelles – Les Quatre Bras, mógł zatrzymać na pewien czas jeden korpus francuski, opanowując ważną ze strategicznego punktu widzenia, wymienianą już wielokrotnie wieś Les Quatre Bras.

Do tego celu Napoleon wyznaczył II Korpus (Reille’a) Wielkiej Armii, którego mogła ewentualnie wesprzeć dywizja ciężkiej kawalerii gen. bar. L’Hertiera. Całą grupę poprowadzić miał najwaleczniejszy z walecznych marszałków, książę Moskwy – Ney. Siły, które wiódł do walki o Les Quatre Bras, wystarczyć miały do zatrzymania Anglików i niedopuszczenia ich do przyjścia z pomocą Prusakom.

Aż do zdobycia przez Francuzów Charleroi wszystko zdawało się iść zgodnie z planem, Prusacy byli w odwrocie na Ligny, Anglicy zdążali dopiero do koncentracji. Jednakże już po zdobyciu miasta zaczęły się nieprzewidziane problemy, a był to pierwszy dzień kampanii. Przeprawa przez Sambrę zaczęła się przedłużać tak, że 15 czerwca tylko część wojsk francuskich znajdowała się na prawym brzegu rzeki. Atak na Ligny i Les Quatre Bras miał rozpocząć się 16 czerwca, a zatem od sprawnie przeprowadzonej przeprawy zależały losy kampanii. Jeszcze 15 czerwca Ney rozpoczął marsz na wyznaczony mu kierunek. Prowadził jednak ledwie dwie dywizje piechoty i jedną dywizję kawalerii lekkiej. Trzecia, najsilniejsza dywizja II Korpusu opóźniała swój pochód, oczekując na przeprawę. Pod wieczór Ney dochodzi do wysokości Frasnes, gdzie daje wypocząć oddziałom przez noc. Oczekuje świtu, a wraz z nim nadejścia kolejnych jednostek.

W tym samym czasie Napoleon, przygotowując się do walki z Blucherem, wydał ostatnie rozkazy, które, jak się okazało miały decydujące znaczenie dla przebiegu wydarzeń najbliższych dni. Szczególnie dwa z nich, które sztab francuski wysłał do Ney’a, zasługują na naszą uwagę. Wyjaśniają one w jakże niejasny sposób intencje cesarza względem charakteru działań marszałka.

Zanim przytoczę owe fatalne rozkazy pragnę, abyś drogi Czytelniku raczył zwrócić uwagę na rolę, jaką Napoleon i Ney przyznawali I Korpusowi dowodzonemu przez gen. d’Erlona. Korpus ten przeprawił się przez Sambrę jako ostatni korpus Wielkiej Armii i potraktowany został jako strategiczny odwód francuski. Ważne było w jakim kierunku się on uda: czy pod Ligny, czy pod Les Quatre Bras?

A oto treść rozkazów wysłanych 15 czerwca 1815 r. ze sztabu do marszałka Neya:

„… Panie marszałku, Cesarz rozkazuje Panu ruszyć z I i II Korpusem piechoty, a także III Korpusem kawalerii (kirasjerzy Kellermana), które dano Panu do dyspozycji i skierować je do Quatre Bras przy szosie 4 – brukselskiej. Korpusy te mają zająć tutaj pozycje. Następnie proszę dostarczyć nam wyniki rozpoznania drogi Quatre Bras – Nivelles, gdzie wróg prawdopodobnie cofnie się… Mam zaszczyt uprzedzić Pana, że Cesarz skieruje się do Sombreffe, gdzie zgodnie z jego rozkazami Jego Wysokość marszałek Grouchy powinien podążyć z III i IV Korpusem piechoty i I i II Korpusem kawalerii. Pan marszałek Grouchy będzie okupował Gembloux. Proszę, aby poinformował Pan Cesarza o sposobie wykonania rozkazu, który wysyłam….”

W tym miejscu widać wyraźnie, że Napoleon 15 czerwca nie był jeszcze pewien, na którą z armii sprzymierzonych uderzyć. Dlatego siły rozdzielił w miarę równo pomiędzy Neya i Grouchy’ego. Najbliższe godziny miały spowodować zmianę decyzji. Jednakże tego samego dnia cesarz wysłał jeszcze jeden list do Neya:

„… Z szefem sztabu zatwierdziliśmy podział armii na dwa skrzydła i rezerwę. Wasze skrzydło składać się będzie z czterech dywizji I Korpusu, czterech dywizji II Korpusu, dwóch dywizji kawalerii: lekkiej i 2 Dywizji księcia Valmy. Będzie to razem 45-50000 ludzi…. W zależności od okoliczności będę osłabiał jedno lub drugie skrzydło wzmacniając rezerwę.
Musicie zrozumieć, jaką przywiązuję wagę do wzięcia Brukseli, zresztą ruch tak szybki i gwałtowny odetnie armię angielską od Mons i Ostendy. Życzę sobie, aby rozkazy były dokładnie wypełniane i ażeby na pierwszy rozkaz wasze osiem dywizji mogło pójść szybko i bez przeszkód na Brukselę.”

Tak przedstawiały się zamierzenia Napoleona dotyczące rozdysponowania sił przed zbliżającą się walką. Jednakże już rankiem 16 czerwca dla cesarza było jasne, że przyjdzie stoczyć bitwę z Prusakami i dlatego pas działań Grouchy’ego stawał się nadrzędny w stosunku do Neya.

Gdy wstawał świt 16 czerwca 1815 roku korpusy francuskie obu skrzydeł szykowały się do boju.

Ney po odczytaniu listów ze sztabu i od Napoleona nabrał przekonania, że jego kierunek jest głównym na teatrze operacyjnym. Był przeświadczony, że dysponuje potężną siłą, jaką przydzielił mu cesarz. Gdy jednak z nastaniem świtu przeliczył swoje oddziały, okazało się, że posiada ledwie dwie dywizje piechoty i dywizję kawalerii lekkiej. Dywizję Girarda Napoleon jeszcze w nocy wezwał do siebie, 6 Dywizja Hieronima dopiero nad ranem rozpoczęła marsz z Chatilion. Podobnie przedstawiała się sytuacja z I Korpusem. Może dlatego Ney powstrzymywał się długo z podjęciem ataku na Les Quatre Bras, mimo iż wsi broniła tylko słaba dywizja holenderska. Oczekiwał nadejścia posiłków. Wreszcie około godziny 13.00, po wstępnym rozpoznaniu kawalerii Pirego, widząc szczupłe siły nieprzyjaciela marszałek rzuca do ataku pierwsze pułki. Niewiele ponad pół godziny później do walczących pod Les Quatre Bras dobiegł odgłos potężnej kanonady z południowego wschodu. To właśnie rozpoczynała się bitwa pod Ligny.

Pod Quatre Bras Francuzi szli do ataku w zwartych kolumnach poprzedzanych licznymi tyralierami. Dwie dywizje: 5 Bachelu i 9 Foya szybko spychały Holendrów z kolejnych linii wzgórz. Zacięcie bronione były farmy Piraumont i Gemioncourt, ale i one zostały ostatecznie opuszczone przez Holendrów, gdy Francuzi podciągnęli artylerię. Do godziny 15.00 dywizja Perponchera była w pełnym odwrocie. Tymczasem na pole bitwy ściągały kolejne oddziały Wellingtona. Jako pierwsze wchodziły do walki oddziały z korpusu Wilhelma Orańskiego. Holendrzy i Belgowie nie mogli powstrzymać dwóch dywizji francuskich. Wydawało się, że zabudowania Quatre Bras padną lada moment. Pozycje sprzymierzonych uratowało dopiero nadejście oddziałów angielskich. Były to bataliony piechoty z rezerwowego korpusu Pictona. W jego skład wchodziły świetne oddziały angielskie i szkockie. Regimenty Rifles uzbrojone w sztucery Bakera jeszcze w czasie wojny w Hiszpanii wykazały swoją wyższość nad francuskimi tyralierami.

O godzinie 15.00 wszystkie te jednostki wchodziły po kolei do walki, w ostatniej chwili odrzucając Francuzów od zabudowań.

Ney nerwowo musiał oczekiwać przybycia dywizji Hieronima i korpusu d’Erlona. Pod ręką miał już tylko kawalerię Pirego i dwa pułki kirasjerów. Pozostałą ciężką kawalerię i dywizję kawalerii lekkiej gwardii musiał odesłać rankiem Napoleonowi. Marszałek nie wiedział jeszcze, że cesarz pod Ligny wezwał także I Korpus, jednakże o tym fakcie sztab francuski zapomniał go poinformować. Cesarz przygotowywał dla korpusu d’Erlona rozkaz zadania ostatecznego ciosu Prusakom poprzez niespodziewane wyjście na ich prawe skrzydło. To uderzenie przeszło 20 tys. bagnetów mogło przypieczętować los armii Bluchera.

Nic o tym nie wiedząc, marszałek z wyczekiwaniem spoglądał w kierunku Charleroi, skąd miał nadejść d’Erlon. Równocześnie jego oddziały traciły coraz więcej terenu. Nawet szarże kawalerii Brunszwiku wprowadziły zamęt w piechocie francuskiej. Zdenerwowany Ney rzuca do szarży lansjerów Pirego, którzy w swoim impecie wręcz wgniatają w ziemię huzarów i ułanów brunszwickich, którzy pierzchają z pola bitwy. Szarża lansjerów zatrzymała się dopiero na czworobokach Szkotów. Dla wsparcia lansjerów Ney posyła do walki swoje ostatnie odwody – kirasjerów Kellermana. Jednakże i oni nie byli w stanie złamać dobrze broniących się Szkotów i Anglików. Ich skuteczny ogień przerzedził szeregi francuskiej kawalerii. Jedynym skutkiem szarży był fakt, że Wellington wstrzymał dalsze natarcie, obawiając się nowych niespodzianek.

Ney miał czas na uporządkowanie swoich oddziałów. Wysyła wtedy natychmiast dramatyczny rozkaz do d’Erlona, wzywając go do niezwłocznego przybycia. Dowódca I Korpusu, zdezorientowany postanawia usłuchać rozkazu i zawraca, kierując się na Quatre Bras. Łatwo sobie wyobrazić konsternację Napoleona, gdy doniesiono mu, że I Korpus oddala się od wyznaczonego celu i nic nie wskazuje na to, „by miał ochotę” wyjść na tyły Prusakom. Był to przełomowy moment w wydarzeniach, jakie miały miejsce w dniu 16 czerwca 1815 r. W końcowym efekcie sprzecznych rozkazów korpus d’Erlona przemaszerował w tę i z powrotem cały dzień, nie docierając ani pod Ligny, ani do Les Quatre Bras.

Wellington, widząc bezsilność przeciwnika, stale wzmacniany przez napływające oddziały korpusu Pictona i gwardii, ostatecznie odrzuca Francuzów na ich pozycje wyjściowe, odzyskuje Piraumont i Gemioncourt. Jest już jednak za późno, aby iść na pomoc Blucherowi. Wellington nie zwykł ryzykować. Można mu jednak zarzucić, że mając pod koniec dnia kilkakrotnie większe siły nawet nie próbował zniszczyć jakże już słabego zgrupowania Neya. Zapadający zmierzch rozdzielił walczące strony.

Pod wieczór pod Ligny Napoleon frontalnym atakiem gwardii przełamał ostatecznie pozycje pruskie, zmuszając wroga do odwrotu na Wavre. Prusacy byli pobici, ale nie rozbici. Mimo tych wielu błędów (głównie sztabu francuskiego) Napoleon osiągnął podstawowy cel, jakim było rozdzielenie Anglików i Prusaków. Wydawało się, że Blucher nie zdoła zebrać swojej armii przez kilka dni. Dawało to Napoleonowi czas, by razem z Neyem dopaść i zniszczyć Anglików.

Marszałek wykonał swoje zadanie, nie dopuścił Anglików pod Ligny. Jednakże jego uporczywie ponawiane ataki na Quatre Bras mocno wyczerpały dywizje Bachelu i Foya, zaś rozkazy względem d’Erlona zburzyły plan Napoleona całkowitego pobicia Prusaków.

Mimo wszystko sytuacja strategiczna pod wieczór 16 czerwca wydawała się niezwykle korzystna dla Francuzów. Już rankiem 17 czerwca Wellington pośpiesznie wycofywał się na Brukselę, zatrzymując się dopiero pod Waterloo, gdy otrzymał zapewnienie od Prusaków, że ci mimo przegranej pod Ligny na pewno przybędą mu z pomocą, jeśli przyjmie bitwę. Co się stało, że kampania 1815 r. okazała się ostatnią dla cesarza Francuzów, a nie Bluchera czy Wellingtona? Jak doszło do tego, że Francuzi nie wykorzystali tak korzystnej sytuacji uzyskanej w wyniku dwóch pierwszych bitew pod Les Quatre Bras i Ligny? Odpowiedzi na te pytania to już temat na oddzielny artykuł.

Autor: Robert Sypek

Opublikowano 06.07.2007 r.