Hydaspes 326 p.n.e.

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Michał Piekarski
Wydawca: Bellona
Seria: Historyczne Bitwy
Rok wydania: 2019
Stron: 320
Wymiary: 19,5 x 12,5 x 1,7 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-11-15799-6

Recenzja
Bitwa nad Hydaspesem nie należy do najsłynniejszych starć Aleksandra Macedońskiego. Jest jednak symbolem podboju przez niego najdalszych azjatyckich ziem, którymi były dlań Indie. Do tej pory w serii „Historyczne Bitwy” wydawnictwa Bellona z czasów macedońskiego monarchy ukazała się jedynie Gaugamela 331 p.n.e. autorstwa Edwarda Dąbrowy.

Michał Piekarski ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Łódzkim. Jego zainteresowania historyczne dotyczą starożytności. Skupia się przede wszystkim na okresie hellenistycznym, w szczególności na czasach Aleksandra Wielkiego.

Recenzowana pozycja została zawarta w pięciu zasadniczych rozdziałach, które z kolei dzielą się na podrozdziały. Należy wspomnieć, że w zasadzie tylko jeden rozdział został poświęcony tytułowej bitwie – rozdział czwarty. Pierwsze trzy opisują przebieg azjatyckiej kampanii Aleksandra po zwycięstwie pod Gaugamelą. Ostatni porusza natomiast kwestie związane ze skutkami bitwy nad Hydaspesem i przedstawia odwrót armii Aleksandra z Indii. Rozpoczęcie opisywanej historii po bitwie pod Gaugamelą wydaje mi się ciekawym pomysłem ze względu na kontynuację wydarzeń opisywanych w ramach serii wydawniczej. W ten sposób powstała pewna ciągłość historii w publikacjach Edwarda Dąbrowy i Michała Piekarskiego. Może jednak nie był to wcale celowy zabieg.

Pierwszy rozdział poprzedza króciutki, dwustronicowy Wstęp. Autor oznajmia w nim, że starał się w możliwie jak najbardziej szczegółowy i przystępny sposób przybliżyć czytelnikowi ostatnie etapy podboju Azji przez Aleksandra. Początek opisywanej historii rozpoczyna się więc od wjazdu wojsk macedońskich do Babilonu 31 października 331 r. p.n.e. Po ponad miesiącu odpoczynku armia ruszyła w stronę Suzy, a potem dalej w kierunku Wrót Perskich. Tam napotkała na zaciekły opór Persów – pierwszy frontalny atak Macedończyków nie powiódł się. Dopiero po ataku z bocznej ścieżki obrońcy zostali zaskoczeni i rozniesieni. Pod koniec stycznia 330 r. p.n.e. Aleksander wkroczył do Persepolis. Pod koniec maja armia ruszyła Drogą Królewską w stronę Ekbatany w pogoni za Dariuszem – Wielkim Królem. Wcześniej ograbiono i spalono zabudowania pałacowe w stolicy Persji. W wyniku spisku król perski został zabity przez dotychczasowych swoich popleczników: Bessosa i Nabarzanesa. To spowodowało dalszy rozkład i podziały w armii perskiej. Ścigając Bessosa udało się odzyskać ciało Dariusza, które zostało przez zdobywców pochowane z honorami. Od tego momentu w czasie spotkań dyplomatycznych i w gronie swoich najbliższych współpracowników król Macedończyków zaczął przywdziewać strój perski. Z reguły pozostawiał również perskich arystokratów na dotychczasowych stanowiskach. Pewnych problemów przysporzyły mu ludy koczownicze zamieszkujące Persję. Mardowie dopuścili się nawet kradzieży Bucefała – ukochanego konia Macedończyka. W roku 330 p.n.e. miała również miejsce największa afera w szeregach armii zdobywcy. Filotas został oskarżony o spiskowanie na życie króla i stracony. Jego ojciec Parmenion był starym wodzem jeszcze z czasów Filipa i dowodził kilkunastotysięcznym kontyngentem. Aby nie doszło do buntu z jego strony po utracie syna, został on zamordowany na polecenie Aleksandra. Ścigając Bessosa armia Europejczyków pokonała między innymi Hindukusz. Pojmanego wreszcie zdrajcę zawleczono przed oblicze Aleksandra, później odesłano do Ekbatany i stracono, najprawdopodobniej przez rozerwanie dwoma nagiętymi drzewami. W roku 329 p.n.e. interesującym wydarzeniem, o którym warto wspomnieć, było napotkanie ludu Branchidów – potomków greckich kapłanów, którzy w roku 479 p.n.e. zostali ewakuowani do środkowej Azji. Zostali oni jednak przez Macedończyków uznani za zdrajców i zmasakrowani. Rozdział kończy się w momencie zdobycia Marakandy (Samarkandy), co miało miejsce latem 329 r. p.n.e.

Kolejny rozdział skupia się na działaniach w Baktrii i Sogdianie. Najistotniejszym wydarzeniem tamtego okresu jest powstanie przeciw władzy macedońskiej ludów baktryjskich, sogdyjskich i scytyjskich. Bunt konnych sojuszników miał też miejsce w szeregach armii Aleksandra. W kilku miastach doszło do wymordowania macedońskich załóg. Na czoło powstania wysunął się Spitamenes, a liczebność jego armii dochodziła do kilkunastu tysięcy ludzi. Ich taktyką była głównie walka podjazdowa. Do większego starcia doszło nad Jaksartesem. Tam też armia Aleksandra dokonała udanego desantu przez rzekę, a w pierwszym szeregu znalazł się sam król. Zwycięstwo macedońskie było pewne, ale nie spektakularne. W tym czasie Spitamenes z drugą częścią swojej armii podszedł pod Marakandę, skąd jednak szybko się wycofał. Obrońcy macedońscy uznali to za słabość i rzucili się w pogoń za siłami wroga, prowadzoną głównie pieszo. Po wielu kilometrach, nad rzeką Polytimetos, zostali jednak zaskoczeni przez konnicę wycofującego się do tej pory Spitamenesa. Tylko mniejsza część Greków zdołała uciec. Ich straty były bardzo duże i na pewno większe niż pod Gaugamelą. Na początku roku 328 p.n.e. po kilku miesiącach odpoczynku Aleksander ruszył w kolejną wyprawę, której celem było opanowanie cytadel górskich, z których najsłynniejszą była Skała Ariamazesa. Twierdza, która miała być nie do zdobycia, została oczywiście przez Macedończyka zdobyta. Wysłał on bowiem grupę żołnierzy, którzy wspięli się na wysokość powyżej twierdzy (ponad 3000 m n.p.m.) i mogli dokonać z dwóch stron szturmu na wroga. Spitamenes z kolei zdobył się na podejście pod samą Baktrię, jednak wkrótce musiał się wycofać i po kilku ostatnich niepowodzeniach najprawdopodobniej został zgładzony przez resztki swoich wojsk, a jego głowa powędrowała do Aleksandra. Jednak jeszcze do zimy Macedończycy rozprawiali się z oddziałami lokalnych koczowników.

W trzecim rozdziale omówione zostały przygotowania do wyprawy do Indii. Koncepcja w głowie Aleksandra miała się narodzić w roku 328 p.n.e. Przygotowania musiały być prowadzone przez wiele miesięcy. Starożytni historycy są również w miarę zgodni co do liczebności armii inwazyjnej. Miało to być około 120 000 żołnierzy. Czym kierował się niezmordowany Aleksander? Wydaje się, że za wyprawą stała niezaspokojona żądza podbojów. Autor w poruszanym rozdziale omawia skład armii Aleksandra Wielkiego wraz z zapleczem. Początek kampanii wiązał się z przekroczeniem przełęczy Salang wiosną 327 r. p.n.e. Następnie armia dotarła do rzeki Kabul. Wkrótce rozpoczęły się walki w dolinach Afganistanu, a królowi oddano w darze pierwsze słonie bojowe. Macedończycy pokonali kraj Gurajów i Assakenów. W tym czasie wielka armia była podzielona na dwa zgrupowania. Pierwsze poważne wyzwanie stanowiła Skała Aornos. Naturalna górska twierdza nie poddała się szturmowi, ale w czasie blokady obrońcy zaczęli uciekać, co przesądziło o jej losach. W dalszej części kampanii nie natrafiono już na duży opór i wiosną 326 r. p.n.e. wielka armia dotarła do Indusu. Po drugiej stronie rzeki macedońskiego wodza przyjaźnie przyjął Taksiles. W tym czasie nastąpił pierwszy kontakt z Porosem, który nie chciał poddać się władzy zdobywcy i rzucił mu wyzwanie. Na końcu rozdziału autor omawia skład armii Porosa z podziałem na piechotę, konnicę, rydwany i słonie bojowe.

Kolejny rozdział skupia się wyłącznie na tytułowej bitwie i towarzyszących jej okolicznościach. Gotowa armia wyruszyła z Taksili wprost na spotkanie Porosa. Aleksander chciał rozstrzygnąć wszystko za jednym zamachem. Poros z kolei dobrze przygotował się do przyjęcia wroga, rozkładając swoją armię obozem nad wschodnim brzegiem rzeki Hydaspes, gdzie czekał na Aleksandra. Po przybyciu Macedończyków rozpoczęły się drobne potyczki. Armia zdobywcy nie mogła jednak przez długi czas przeprawić się na drugi brzeg. Czas działał na korzyść Indów. Wreszcie Aleksandrowi Wielkiemu, który pozostawił część armii Kraterosowi, udało się przeprawić przez rzekę podczas całonocnej burzy. Desant przeciwnik odkrył dopiero nad ranem. Poros nie znając wielkości sił wroga po obu stronach rzeki miał kilka wariantów wyjścia z sytuacji. Zdecydował się na atak prawie całą armią na przybyszów na swoim brzegu. Zanim Indowie rozwinęli główne siły, rzucili do porannej walki część kawalerii, a następnie rydwany. Te ostatnie grzęzły w błocie i bez trudu zostały wyeliminowane z dalszej walki. Pierwszą linię głównych sił stanowiły słonie, których liczba według różnych przekazów jest szacowana od niemal stu do ponad dwustu. Między nimi miała być ustawiona lekka piechota w liczbie do około 3000 zbrojnych. Drugą linię stanowiła masa pieszych łuczników i pozostałej piechoty. Na podstawie źródeł szacunkowo było ich od 20 do nawet 50 tysięcy. Flanki armii Porosa osłaniała kawaleria (do 4000 ludzi) i pozostałe rydwany (ponad 100). Inicjatywa była po stronie Aleksandra, który rzucił najpierw do walki kawalerię – hetajrów i łuczników konnych na lewą flankę przeciwnika (którą również stanowiła kawaleria). Poros wspomógł swoją kawalerię przerzucając do trwającej walki zgrupowanie konnicy z drugiego skrzydła. Z kolei w centrum falanga uderzyła na słonie i ich osłonę. Walka była zacięta, jednak po pewnym czasie słonie zostały odparte. Ich wycofanie miało wprowadzić zamieszanie w dalszych szeregach armii Porosa. Przełomowy cios miała zadać zwycięska kawaleria Aleksandra, która uderzyła na boki i tyły przeciwnika. Dzieła zniszczenia dokonała ponoć falanga, która po zniwelowaniu zagrożenia ze strony słoni zwarła szyk i uderzyła z całą mocą. Na koniec bitwy do walki włączyły się również znajdujące się na drugim brzegu oddziały Kraterosa. Sam Poros, ranny, dostał się w ręce zwycięzców. Straty Macedończyków miały wynieść niewiele ponad tysiąc zabitych i kilka tysięcy rannych żołnierzy. Przegrani stracili co najmniej kilkanaście tysięcy zabitych i zapewne jeszcze więcej rannych – armia Porosa przestała istnieć.

Ostatni rozdział opisuje wydarzenia, które miały miejsce po bitwie. Aleksander założył między innymi dwa miasta, z czego jedno – Bucefalia – nosiło imię jego ukochanego wierzchowca, który poległ w tytułowej batalii. Krateros otrzymał rozkaz przygotowania floty do spływu Hydaspesem w stronę morza. Sam władca wkrótce wyprawił się na północ, w okolice dzisiejszego Kaszmiru, gdzie pacyfikował plemiona górskie. Podbite obszary zostały przekazane Porosowi, który de facto wyszedł z przegranej bitwy zwycięski, poszerzając swoje władztwo. Wkrótce armia zdobywcy przekroczyła Hydraotes i wdała się w walkę z plemieniem Katajów. Aleksander najdalej na wschód ze swoją armią doszedł do brzegów Hyfasisu w królestwie Fegeusa, który złożył mu hołd. Tu nastąpił bunt weteranów, którzy zdziesiątkowani i wyczerpani kampanią oraz chorobami nie chcieli już maszerować dalej na wschód. Armia obrała kurs powrotny nad Hydaspes. We wrześniu 326 r. p.n.e. połączona armia udała się wodą i lądem na południe. Po drodze Aleksander podbił kraj Mallów. Tam doszło do jednego z najsłynniejszych epizodów jego życia, gdzie był chyba najbliżej śmierci w boju. Mianowicie podczas szturmu jednego z miast, zniecierpliwiony odmową walki swoich ludzi wspiął się na drabinę tylko z trzema hypaspistami i pomimo próśb o odwrót zeskoczył do wnętrza murów. W trakcie walki z przeważającym przeciwnikiem został postrzelony z łuku, ale wkrótce kolejni towarzysze wdarli się do twierdzy obrońców. Ranny władca został wyniesiony na tarczy, a obrońcy wybici. W drodze na południe armia Macedończyka podporządkowywała jeszcze dalsze plemiona. Pomimo bardzo groźnej rany, zdobywca wkrótce ponownie walczył w pierwszym szeregu w kraju Sambów. Aleksander dotarł do delty Indusu latem 325 r. p.n.e., skąd rozpoczął się powrót na zachód armii w dwóch grupach – lądowej i morskiej. O ile wyprawa morska w zasadzie bez trudu dotarła w grudniu 325 r. p.n.e. do Zatoki Perskiej, to już przeprawa lądowa nie była taka prosta. Po wyjściu z krainy deszczów monsunowych armia trafiła na jałowe pustkowia, gdzie przez kilkadziesiąt dni cierpiała z powodu głodu i braku wody.

Po ostatnim rozdziale znajduje się kilkustronicowe Podsumowanie, w którym autor przedstawia czynniki mające wpływ na sukces podboju części Indii. Jednym z nich był sam skład armii, którą określa jako kombinowaną grupę bojową. Porównał ją w jednym miejscu do złożonych formacji pancernych z czasów II wojny światowej. Myślę, że nie bezzasadnie, choć to bardzo odległa analogia. Istotne dla czytelnika będą zapewne dalsze losy władztwa Macedończyka w tej części świata. Nie było ono długotrwałe tak jak w przypadku innych rejonów imperium. W końcowej części książki zostały zamieszczone cztery mapki, z których jedna przedstawia tytułową bitwę. Pozostałe poświęcone są kampaniom Aleksandra w Baktrii i Indiach. Następnie umieszczono załącznik nr 1, który prezentuje dowódców taxies falangi macedońskiej w latach 330-326 p.n.e. wraz z opisem ważniejszych wydarzeń. Kolejny załącznik to spis otrzymywanych uzupełnień armii Aleksandra po bitwie pod Gaugamelą do powrotu do Karamanii (lata 331-325 p.n.e.). W spisie widnieją w różnych miejscach odsyłacze, które jednak nie zostały później wyjaśnione opisem. Na końcu znajduje się wykaz skrótów, bibliografia oraz indeksy: osobowy oraz geograficzny, a także spis treści.

Edycja książki stoi na dobrym poziomie. W tekście nie natrafiłem na zbyt wiele literówek. Wspomnieć należy, że występuje w nim również kilka tabel, które pozwalają łatwiej przyswoić zawarte informacje. Przed rozdziałem czwartym została umieszczona wkładka z ilustracjami, które prezentują między innymi uzbrojenie i przykładowy wygląd wojsk w czasach podbojów Aleksandra III. Głównymi źródłami autora były dzieła Flawiusza Arriana, Plutarcha oraz Metz Epitome, a także kilka innych. W opracowaniach natrafimy przeważnie na literaturę anglojęzyczną i w nieco mniejszej skali polskojęzyczną. W bibliografii zebrano kilkadziesiąt różnych dzieł, co świadczy o zaangażowaniu i zgłębieniu tematyki przez autora.

Przechodząc do posumowania muszę stwierdzić, że książkę Michała Piekarskiego czytało mi się bardzo dobrze. Być może wynikało to z faktu, że już dawno nie czytałem publikacji dotyczącej starożytności. Jednak nie bez wpływu był przystępny i zwięzły język autora. Zapewne nie wszystkim czytelnikom będzie odpowiadał fakt, że opis tytułowej bitwy został zawarty w rozdziale, który ma 45 stron (na łączne 275 stron tekstu). Stanowi to mniej niż 1/5 objętości. Z drugiej strony zwolennicy historii opisywanej w szerokiej perspektywie powinni być zadowoleni, bo właśnie do takiej kategorii należałoby zakwalifikować dzieło Michała Piekarskiego. Jak zaznaczyłem to wcześniej, nie bez znaczenia jest fakt, że to po prostu dobrze napisana książka. W ten sposób czytelnik może autorowi wiele wybaczyć. Na pewno recenzowana pozycja stanowi dobre rozwiązanie dla osób pragnących poznać lub przypomnieć sobie dzieje podbojów Aleksandra Wielkiego. Polecam wspomnianą publikację szczególnie takim osobom. Do nich wydaje się w pierwszej kolejności adresowana. Czytelnicy zaznajomieni z epoką Aleksandra będą zapewne bardziej krytyczni.

Autor: Andrzej Zyśko

Opublikowano 07.10.2020 r.