Zmagania na froncie wschodnim trwały prawie cztery lata. W czasie tej krwawej wojny w wielkich operacjach wzięły udział po obu stronach olbrzymie armie. W wyniku ciężkich i długotrwałych walk Armia Czerwona pokonała armię niemiecką. Zwycięstwo to zostało jednak okupione wielkimi stratami. Najnowsze dane opublikowane przez stronę rosyjską wymieniają liczbę zabitych w walce na 5 187 tys., zmarłych z ran na 1 100 tys., zmarłych z powodu chorób 541 tys., 4 455 tys. zaginionych lub wziętych do niewoli. Razem straty sowieckie wyniosły 11 285 tys. zabitych i 15 205 tys. rannych. Dane te mogą szokować, ale taką cenę zapłacili obywatele ZSRR za zwycięstwo.
Historiografia sowiecka najczęściej pomijała fakty, które mogłyby skompromitować Naczelne Dowództwo, a szczególnie rolę, jaką odegrał w tym J. Stalin. To jego wpływ na operacje militarne często był przyczyną wielu klęsk, okupionych wielkimi stratami w ludziach i sprzęcie.
Po śmierci generalissimusa nadal gloryfikowano marszałków, przedstawiając ich jako wybitnych wodzów i strategów. Prawda była jednak zupełnie inna. Wszyscy oni odnosili zwycięstwa dzięki dużej przewadze i kosztem olbrzymich strat w ludziach i sprzęcie. Jedną z takich nieudanych operacji przeprowadzono między 26 grudnia 1941 a 20 maja 1942 roku w rejonie Półwyspu Kerczeńskiego.
Do operacji doszło w wyjątkowo trudnym okresie, gdy Związek Sowiecki chwiał się pod wpływem kolejnych uderzeń niemieckich wojsk. Armia Czerwona walczyła wtedy o przetrwanie. Dopiero klęski wojsk pod Rostowem i Tichulnem oraz zatrzymanie natarcia na przedpolu Moskwy, dały dowództwu sowieckiemu tak potrzebny czas na reorganizację i mobilizację nowych sił. Ponadto z odległych terenów Azji Środkowej i Syberii przybyły nowe jednostki, które prosto z transportów zasiliły walczące oddziały. W tej sytuacji sowieckie Naczelne Dowództwo zdecydowało się poszerzyć front przeciwnatarcia przez włączenie do aktywnych działań Frontu Zakaukaskiego.
7 grudnia Kwatera Główna (STAWKA) wydała wojskom Frontu rozkaz przygotowania w ciągu dwóch tygodni operacji desantowej na Półwysep Kerczeński, z którego zamierzano jak najszybciej deblokować otoczoną od paru miesięcy twierdzę Sewastopol.
Plan operacji zakładał jednoczesne wysadzenie dywizji 51 i 11 Armii w rejonie Kerczu i Teodozji. Wojska miała desantować Flota Czarnomorska, dowodzona przez wiceadmirała Oktiabrskiego oraz wchodząca w jej skład Flotylla Azowska, dowodzona przez kontradmirała S. Groszkowa. Datę rozpoczęcia operacji wyznaczono na 21 grudnia. Postanowiono jednocześnie wysadzić wojska 51 Armii gen. W. Lwowa na północnym i wschodnim wybrzeżu Półwyspu Kerczeńskiego, a 44 Armię gen. A. Pietruszkowa na południowym wybrzeżu i bezpośrednio w porcie Teodozji. Desant morski miał być wsparty przez desant powietrzny, wysadzony w rejonie Władysławowki. Miał on za zadanie przejąć znajdujące się tam nieprzyjacielskie lotniska.
17 grudnia 11 Armia gen. Mansteina rozpoczęła szturm twierdzy sewastopolskiej. O godzinie 6:10 rozpoczęło się przygotowanie artyleryjskie, trwające z powodu oszczędności amunicji tylko trzy minuty. Pierwsze dwa dni walk spowodowały, że radzieckie dowództwo miało powody do głębokiego zaniepokojenia rozwojem sytuacji. Straty w ciągu tych dni wyniosły 3,5 tysiąca żołnierzy zabitych i rannych. Armia Nadmorska wprowadziła do walki swoje skromne odwody. Na trwożne meldunki z Sewastopola Kwatera Główna zareagowała natychmiast.
20 grudnia wydała rozkazy: wiceadmirałowi Oktiabrskiemu – przesunięcie operacji na późniejszy termin, dowódcy Frontu Zakaukaskiego – natychmiastowego przerzucenia do Sewastopola dywizji i dwóch brygad piechoty oraz wsparcia osłony lotniczej co najmniej pięcioma pułkami lotnictwa myśliwskiego. Sewastopolski Rejon Obrony podporządkowany został dowództwu Frontu Zakaukaskiego, które podjęło decyzję natychmiastowego skierowania do twierdzy z Noworosyjska 79 Brygady Piechoty Morskiej, a następnie z Tuapse 345 Dywizji z 44 Armii. Związki te miały wziąć udział w przygotowywanej operacji desantowej.
Rano 21 grudnia oddziały te zostały wyładowane w porcie w Sewastopol i od razu weszły do walki. Szturm Sewastopola, który zmusił do zaangażowania w jego odparcie znaczne siły Floty Czarnomorskiej oraz niektóre związki przewidziane do operacji desantowej (79 Brygada Piechoty Morskiej, 345 dywizja Strzelców), spowodował że dowództwo Frontu musiało zmienić swoje plany. Ostatecznie zdecydowano operację przeprowadzić w dwóch terminach: na Półwyspie Kerczeńskim lądować miały 26 grudnia oddziały 51 Armii, a 29 grudnia powinny wylądować oddziały 44 Armii.
Na początku grudnia 51 Armia otrzymała uzupełnienie w postaci 224 Dywizji Górskiej, 390 Dywizji Strzelców, 83 Brygady Piechoty Morskiej, 12 Brygady Strzelców oraz 105 pułku 77 Dywizji Górskiej. Ponadto przybyły oddziały artylerii i saperów. 51 Armia skoncentrowała się w rejonie Tamana, Temrjuka. Dowództwo Floty Azowskiej razem z dowództwem 51 Armii przybyło do Temrjuka.
W czasie oczekiwania na desant oddziały szkoliły się w prowadzeniu operacji desantowych, aby podczas działań przebiegły one jak najsprawniej.
44 Armia rozlokowana została w rejonie miasta Anapa i Noworosyjsk, gdzie mieściły się sztaby armii i Floty Czarnomorskiej. W mieście wśród oddelegowanych do obrony Sewastopola przybyła dodatkowo z odwodu 63 Dywizja Górska oraz 251 pułk górski i 633 pułk strzelców. Plan operacji zakładał, że desant będzie składał się z sześciu dywizji, dwóch brygad i dwóch pułków, łącznie 41 930 ludzi, 256 moździerzy, 198 dział, 43 czołgów, 348 samochodów i traktorów. Ostatecznie dowództwo sowieckie zdołało skoncentrować następujące oddziały: 44 Armia składała się z 9 KS, (345, 236, 157 DS), 251 psg, 98 DS, wzmocnionej 105 BSG, 79 BS, 63 DSG, 261 p. art. korp., 547 PHB, 1/239 PA, 61 b. sap. 51 Armia składała się z: 224, 396, 302, 390 DS, 12 BS, 83 BPM, 265, 457, 456 p. art., 25 p. art. korp., 1/7 GPMz, 75, 132, 205 b. sap., 6, 54 b. pont. Ponadto w rezerwie Frontu pozostawiono 156, 400, 398, 404 DS, 126 b. cz.
Skoncentrowano też silne lotnictwo, w skład którego weszły: 72, 25, 27 DM, 71, 136 DSz, 482 p.m., 367 p.l.b. Zamierzano użyć w toku operacji ponad 250 okrętów i statków w tym 8 okrętów wojennych podstawowych klas oraz 52 dozorowców i kutrów torpedowych. Specjalnych okrętów desantowych flota radziecka nie miała. Możliwości bojowe kutrów w zimie były ograniczone. Do wsparcia ogniowego i osłony desantu skierowano około 500 samolotów lotnictwa frontowego i 160 samolotów ze składu Floty Czarnomorskiej.
Desantowanie planowano przeprowadzić w dwóch falach. Pierwsza miała się wyładować 51 Armia, 26 grudnia na północno-wschodnim brzegu. Jedyny oddział z 44 Armii miał wylądować na południowym wybrzeżu pod górą Opuk. Oddziały tego desantu miały wyzwolić wschodnią cześć półwyspu z miastem Kercz. 29 grudnia miały lądować oddziały 44 Armii, której postawiono zadanie desantu w porcie Teodozja i na przesmyku Al-Monaj. Oprócz tego przewidywano wysadzenie niewielkich desantów morskich pod Kopktebelem i Sarygolem, w celu przejęcia dróg przybrzeżnych i uniemożliwienia nieprzyjacielowi przerzucania odwodów do Teodozji. Ponadto postanowiono zrzucić desant powietrzny dla uchwycenia lotniska we Władysławowce.
Ze względu na słaby stan dróg (po długotrwałych opadach deszczu i śniegu) przygotowania do operacji przeciągnęły się i przebiegały nie zawsze skrycie. Szczególnie poważne trudności wynikły w związku z bazowaniem lotnictwa. Sieć lotnisk Kraju Krasnodarskiego i Półwyspu Tamańskiego okazała się nieprzygotowana do operacji. Rozmiękłe pasy startowe nie pozwalały na przyjmowanie samolotów z lotnisk na zapleczu. Część lotnictwa Floty Czarnomorskiej trzeba było wykorzystać do osłony wojsk broniących Sewastopola. Z tego powodu w operacji wzięło udział o wiele mniej samolotów niż zamierzano użyć. Dlatego też nie udało się od początku wywalczyć panowania w powietrzu nad rejonami desantowania.
W okresie przygotowań do desantu szczególną uwagę poświęcono rozpoznaniu, które prowadzono przeważnie przy pomocy samolotów i okrętów podwodnych. Ze względu na złą pogodę rozpoznanie powietrzne rejonu Teodozji nie powiodło się. Dzień wcześniej wysłano w morze trzy okręty podwodne, które wyznaczono jako dozory nawigacyjne na podejściach do Teodozji i Półwyspu Opuk.
W momencie desantu na Półwyspie Kerczeńskim nieprzyjaciel dysponował 46 Dywizją Piechoty, wspartą nielicznymi oddziałami korpuśnymi, razem około 10 tysięcy żołnierzy. 25 grudnia od godziny 10:30 do 16:40 trwał załadunek czterech grup desantowych w portach Temriuk, Kordona oraz Ilicza. Były to pododdziały 224 Dywizji Strzelców i dwa bataliony 83 Brygady Piechoty Morskiej. Miały one wylądować na północno-wschodnim wybrzeżu Półwyspu Kerczeńskiego i uderzyć na Kercz od północy. 1 Gr. liczyła 530 ludzi, 2 Gr. liczyła 2 883 ludzi, 19 dział i moździerzy oraz 3 czołgi, 3 Gr. liczyła 669 ludzi i 1 działo, 4 Gr. liczyła 2 200 ludzi, 8 dział i 3 czołgi. Piąta grupa desantowa składała się z części 12 Brygady Strzelców i batalionu 83 Brygady Piechoty Morskiej. Liczyła 1 000 ludzi. Żołnierze weszli na pokład statków w Kuczugurze.
Grupa ta miała wylądować w rejonie miejscowości Janikale. Wyszła ona w morze o godzinie 22:00. Pięć grup desantowych przewiozło 227 statków, które były ochraniane przez 16 okrętów i kutrów torpedowych. Z powodu silnego wiatru, dochodzącego do 9 stopni, holowane niewielkie łodzie były zalewane przez fale, rwały się cumy. Desantowanie wojsk 51 Armii zaczęło się z opóźnieniem i przebiegało pod ogniem przeciwnika. Zamiast w planowanych pięciu punktach, udało się zdesantować tylko w dwóch. O 6:30 na Przylądku Chroni wylądowały siły 4 Gr. dowodzone przez kapitana 3 rangi W. Dubowowa. Ze względu na niesprzyjającą pogodę nie użyto lotnictwa. Ogień artylerii był mało efektywny, z powodu nieprowadzenia ognia do konkretnych celów, lecz powierzchni. Bardziej skuteczne okazało się wsparcie artylerii okrętowej, strzelającej na wprost do widocznych celów. Sam desant przebiegał w skrajnie niesprzyjających warunkach pogodowych. Na morzu szalał sztorm, temperatura powietrza spadła do około -20 stopni Celsjusza. Żołnierze zeskakiwali z łodzi desantowych i brnęli ku brzegowi, często zanurzeni po szyję w lodowatej wodzie, okopywali się na przyczółkach i trwali, oczekując kolejnych fal desantu. Wielu żołnierzy zamarzło, szczególnie dramatyczna była sytuacja rannych. Załogi okrętów i statków starały się wszelkimi siłami przyspieszyć wyładowywanie wojsk i sprzętu bojowego. Szczęśliwie dla oddziałów desantowych, siły niemieckie nie były duże. Wylądowały wszystkie oddziały, jednak zdobycie przyczółka kosztowało wiele istnień, w tym dowódcy 143 Pułku Strzelców Górskich.
Podobna sytuacja była na Przylądku Ziuk, gdzie o godzinie 7:00 wylądowało 879 ludzi z 2 Gr., tracąc 6 dział i moździerzy. Silny opór wojsk niemieckich spowodował duże straty wśród lądujących oddziałów. W czasie walk dotarło tu 300 ludzi z rejonu Tarchan, gdzie miały lądować siły 3 Gr. Desantowej. Nie udało im się wylądować w nakazanym miejscu. Powiodło się to tylko 18 żołnierzom, którzy nie zdołali utrzymać przyczółka. W rejonie osiedla Czeloczik wylądowało 290 ludzi z 1 Gr. Desantowej. Połączyli się oni z siłami 2 Gr. Desantowej. Siły 5 Gr. Desantowej zostały zmuszone do wycofania się i zrezygnowania z desantu.
25 grudnia o 18:00 z portów w Tamani i Komsomolsk wypłynęły trzy kolejne grupy desantowe. 1 Gr. Desantowa liczyła 1 154 ludzi, 2 Gr. Desantowa liczyła 744 ludzi, ostatnia 3 Gr. Desantowa liczyła 3 327 ludzi oraz 32 działa. Grupy te były utworzone z oddziałów 302 Dywizji Strzelców Górskich oraz oddziałów marynarzy i dwóch dywizjonów 25 Korpuśnego Pułku Artylerii. Zadaniem tych grup były desanty w rejonie Kamysz-Burun i Eltigen. Po utworzeniu przyczółka miały one uderzyć na Kercz od południa, a w dalszej części planu skierować się w kierunku Sułtanowki.
Kiedy tylko okręty wyszły z Zatoki Tamańskiej do Cieśniny Kerczeńskiej, wpadły w straszny sztorm, gnane silnym wiatrem północno-zachodnim. Z olbrzymim trudem siły desantu poruszały się do przodu w kierunku miejsc desantowania. Sztorm ten sprawił, że oddziały lądowały często bez planu, w zamieszaniu i nie zawsze w wyznaczonych miejscach.
Lądowanie niewielkiego oddziału (55 ludzi) w rejonie Stary Karantin było od razu kontratakowane przez Niemców, co zmusiło żołnierzy do opuszczenia zajmowanego przyczółka. Oddział ten wycofał się brzegiem w kierunku Kamysz-Burun. W tym rejonie lądował 827 pułk z 302 Dywizji Strzelców. Poniósł on ciężkie straty, zginęli dowódca pułku, mjr A. Szaripp i komisarz jednego z batalionów. Wylądowały tu oddziały 2 Gr. Desantowej i część 1 Gr. Desantowej, łącznie 1 620 ludzi. Pułk z trudem odpierał zaciekłe ataki Niemców wsparte uderzeniami z powietrza.
W rejonie Eltigen sytuacja była podobna. Oddział liczący jedynie 19 ludzi wylądował o 5:00 i od razu został zmuszony do odpierania silnych kontrataków nieprzyjaciela. Ponieważ nie udał się desant jednostek 44 Armii w rejonie Przylądka Opuk, skierowano oddział w rejon Kamysz-Buruna, celem wzmocnienia walczących tam wojsk.
W dniu 26 grudnia desant w rejonie Eltigen poniósł tak wielkie straty, że zmuszony został do przebijania się do oddziałów walczących w okolicy Kamysz-Buruna. Do swoich wojsk dotarło tylko dwóch ludzi. Inaczej potoczyły się losy grupy desantowej, która lądowała na północ od Kercza, w rejonach Mama Rosja, Tar-chan oraz Juk. Lądowanie podczas sztormu zaskoczyło Niemców. W rezultacie oddziały zdołały skrycie wylądować, tocząc potyczki z niewielkimi oddziałami niemieckimi. Na brzegu znalazło się około 3 300 ludzi z 10 moździerzami, 4 działami i 3 czołgami. Siły te wdarły się na głębokość 5-7 kilometrów, zdobywając dwie baterie i niszcząc ich obsługę. Dopiero wtedy oddziały desantowe zajęły pozycje obronne. Były one atakowane przez Niemców przez trzy dni.
27 grudnia nadal toczyły się zażarte walki, podczas których oddziały sowieckie odpierały ataki oddziałów niemieckich. Sytuacja stawała się coraz cięższa. Intensywne przerzucanie nowych oddziałów zaczęło się dopiero w nocy z 27 na 28 grudnia, kiedy sztorm znacznie osłabł. W okresie od 26 do 29 grudnia w rejonie Chroki wylądowało 3 456 ludzi.
Zasadnicze siły 51 Armii przegrupowały się na półwysep do końca 29 grudnia. Flota Azowska przewiozła na półwysep w rejonie Chroni 6 158 ludzi, 28 moździerzy, 10 dział, 9 czołgów oraz 204 tony zaopatrzenia. Na przyczółek w rejonie Kamysz-Burun dostarczono łącznie 11 225 ludzi, 229 karabinów maszynowych, 198 moździerzy, 47 dział. 28 grudnia Flota Czarnomorska przerzuciła z portu w Anapie na przyczółek w rejonie Kamysz-Burun 2 993 ludzi, 14 dział i 230 ton zaopatrzenia.
Tymczasem w ciągu 26 i 27 grudnia w dowództwie niemieckim rozważano: czy jest to desant pozoracyjny, czy też początek większej operacji desantowej. Ostatecznie zdecydowano się na przeciwuderzenie i likwidację sowieckich przyczółków. Zebrano więc główne siły 46 Dywizji Piechoty w rejonie miasta Kercz.
W nocy z 28 na 29 grudnia z portów w Noworosyjsku i Tuapse wyszły zespoły okrętów i statków wiozących oddziały desantowe. Główne siły desantowe wypłynęły z portu w Noworosyjsku. Składały się one z 5 500 ludzi z 63 Dywizji Strzelców Górskich i 157 Dywizji Strzelców. Przed główną grupą płynął mały zespół 10 ścigaczy i 2 małych trałowców, na których pokładach znajdował się 300-osobowy oddział szturmowy. Cała ta flota z początku weszła w kurs na Sewastopol, aby wieczorem zmienić kurs na Teodozję.
Aby ułatwić lądowanie w rejonie Teodozji, wcześniej pojawiły się dwa okręty podwodne Szcz 201 i M 51. Miały one dokładnie oznaczyć miejsca lądowania. Jako pierwszy około 3:40 do portu wdarł się sowiecki zespół szturmowy. Błyskawicznie przeprowadził atak, w wyniku, którego opanował nadbrzeża i latarnię morską. Cały czas piechotę morską wspierały silnym ogniem krążowniki „Krasnyj Krym”, „Krasnyj Kawkaz” i trzy niszczyciele. Portu i miasta broniły tylko nieliczne pododdziały oraz jedna jedyna 147 bateria artylerii nadbrzeżnej (cztery działa 105 mm). Bateria otworzyła silny ogień, wprowadzając pewne zamieszanie i zadając straty atakującym oddziałom. Została ona jednak szybko zniszczona.
O 4:40 do portu wpłynęły pozostałe okręty i statki, wysadzając główne siły desantu. Mimo, że strona niemiecka wprowadziła do walki maszerujący właśnie przez Teodozję 46 batalion saperów, przewaga była po stronie sowieckiej. Do 11:30 wszystkie oddziały były już na brzegu, ale dopiero wieczorem 29 grudnia ostatecznie opanowano Teodozję. Do 31 grudnia w porcie wylądowało 23 045 ludzi, 133 działa i moździerze oraz 34 czołgi, 334 pojazdów, 1 550 koni i 734 tony zaopatrzenia. Zupełnie nie udał się desant oddziałów 236 Dywizji Strzeleckiej, liczący 2 493 ludzi oraz 20 dział i moździerzy. Miał on wylądować w rejonie góry Opuk, lecz zła pogoda i opór Niemców ostatecznie przeszkodziły lądowaniu. Wycofane oddziały wsparły później siły desantowe w rejonie Kamysz-Burun.
Planowany desant powietrzny w rejonie Władysławowki, gdzie miało się przebazować lotnictwo myśliwskie, nie doszedł do skutku. Dlatego też wojska i okręty nie miały należytej osłony myśliwców. Tymczasem już po południu 29 grudnia rozpoczęły się naloty lotnictwa niemieckiego. W ciągu dnia wykonało ono ponad 250 lotów. Desant sowiecki w rejonie Teodozji bardzo pogorszył sytuację Niemców na półwyspie. Oddziałom XXXXII Korpusu, skoncentrowanym w rejonie Kerczu, groziło odcięcie od głównych sił 1 Armii, a w konsekwencji zniszczenie. Generał Manstein jeszcze 29 grudnia skierował w stronę półwyspu wiele jednostek m.in. Niemiecką 170 Dywizję Piechoty i rumuńskie brygady: 4 Górską i 8 Kawalerii. Nie mogły one jednak znaleźć się natychmiast w rejonie Teodozji.
Dowództwo 51 Armii zamierzało przeciąć nieprzyjacielowi drogę odwrotu, wysadzając desant morski w rejonie Ak-Monaj, jednak okręty z wojskiem utknęły w lodach i nie dotarły do miejsca przeznaczenia.
31 grudnia w rejonie Arbatu zrzucono desant powietrzny w sile batalionu z zadaniem przecięcia dróg odejścia kerczeńskiego zgrupowania nieprzyjaciela. Niestety plan zawiódł, bowiem desant wprawdzie został wykonany, lecz oddziały lądowały na zbyt wielkim obszarze, tak że nie zdołały zebrać się na czas.
Generał von Sponeck, chcąc ocalić swoich żołnierzy, nie czekając na zgodę dowódcy 11 Armii, wydał rozkaz 46 DP rozpocząć natychmiast odwrót wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego do rejonu na południe od Teodozji. W ciągu dwóch dni, przy 30 stopniowym mrozie, zamieci i oblodzonych drogach Niemcy zdołali się wycofać o ponad 100 kilometrów! 46 Dywizja była uratowana, jednak straciła wiele sprzętu i wyposażenia: 505 pojazdów, 873 konie, 11 haubic, a także działa piechoty i przeciwpancerne.
Samowolna decyzja o odwrocie z taktycznego punktu widzenia była słuszna. Jednak generał von Sponeck, jeden z lepszych dowódców korpusów w Wehrmachcie zapłacił za nią bardzo wysoką cenę. Na wniosek gen. Mansteina postawiono go przed Trybunałem Wojennym. Wyrok był bardzo surowy – degradacja i kara śmierci. Co prawda, w uznaniu wcześniejszych zasług wyrok zmieniono i ostatecznie skazano von Sponecka na 7 lat twierdzy, jednak po 20 lipca 1944 został on zamordowany na rozkaz SS-Reichsfuhrera Himmlera.
Ogólne dowództwo nad zebranymi jednostkami przejął dowódca XXX Korpusu, generał M. Fretter Pico. Związki XXX Korpusu wraz z wycofaną 46 Dywizją zajęły umocnioną pozycję na zachód od Teodozji, od Siwasza przez Stary Krym do gór Jałta na południowym wybrzeżu, Na tych pozycjach zatrzymano natarcie 44 Armii i podchodzących związków 51 Armii. Były one zbyt słabe, aby przełamać obronę Niemców.
31 grudnia rano oddziały 51 Armii wkroczyły do opuszczonego przez Niemców Kerczu. Do końca dnia na półwyspie wylądowało 40 519 ludzi, 236 dział i moździerzy, 43 czołgi, 330 pojazdów i 18 traktorów. Straty, jakie poniosła Armia Czerwona w czasie operacji kerczeńsko-teodozjańskiej, były bardzo duże. Z wprowadzonych do walki 82 500 ludzi do 2 stycznia zginęło 32 453 żołnierzy. 9 482 zostało rannych, co daje nam liczbę wynoszącą 41 935 ludzi. Średnio tracono 4 659 żołnierzy dziennie. Ponadto stracono 11 200 karabinów, 133 działa i moździerze, 35 czołgów oraz 39 samolotów.
3 stycznia 51 Armia rozpoczęła przegrupowanie. Zgodnie z rozporządzeniem STAWKI miała ona teraz uderzać w kierunku Sewastopola, celem deblokady twierdzy. 2 stycznia został zatwierdzony przez dowództwo Frontu Krymskiego plan działania wojsk, z którego wynikało, że główne uderzenie wykonać miano w kierunku Szelibowka – Dszankoj – Perekop siłami 51 Armii, a pomocnicze na osi Stary Krym – Symferopol – Perekop miało zostać przeprowadzone przez 44 Armię. Zamierzano wysadzić desanty morskie w rejonie portów: Jałta, Eupatoria, Perekop, Aluszty. Plan STAWKI zakładał, że do 16 stycznia obie armie przebiją się do Sewastopola, a następnie zostanie wyzwolony cały Krym. W tym czasie pogoda znacznie się popsuła, a 6 stycznia cały obszar nawiedziły silne mrozy, co znacznie utrudniło przygotowanie ofensywy. Wprawdzie 2 stycznia rozpoczęła przeprawę na półwysep 47 Armia, ale już 9 stycznia nastąpiło nagłe ocieplenie, które spowodowało przerwanie połączenia przez „lodowy most”. W rezultacie tych kłopotów przegrupowanie nowo przybyłej armii trwało do 12 stycznia. Jednocześnie brak „lodowego mostu” wpłynął na zmniejszenie ilości dostarczanego zaopatrzenia. Kłopoty pogodowe oraz reorganizacja przed kolejną ofensywą sprawiły, że zapomniano o przeciwniku. W rezultacie zajęte pozycje były słabo przygotowane do obrony. Nikt w dowództwie nie wierzył w możliwość tak szybkiego niemieckiego kontrataku.
Po stronie przeciwnej uważano, że zajmowane teraz pozycje są trudne do utrzymania, a przełamanie ich dawało Sowietom szansę wyjścia w przestrzeń operacyjną Krymu. Dlatego gen. Manstein podjął decyzję odbicia Teodozji i zajęcia bardziej dogodnej pozycji.
W tym celu już w pierwszych dniach stycznia skierował dodatkowo w rejon Teodozji 132 Dywizję Piechoty (weszła ona w skład XXX Korpusu) i rumuńską 18 Dywizję Piechoty (weszła ona w skład XXXXII Korpusu). Ściągnięcie tych jednostek pozwoliło mu na podjęcie 15 stycznia uderzenia w kierunku wschodnim. Głównym celem operacji było odbicie miasta. Łącznie w kontrofensywie miały wziąć udział: 46, 73, 132, 170 Dywizję Piechoty oraz rumuńska 4 Brygada Górska. Miały być one wsparte przez silne jednostki lotnicze.
Niespodziewane uderzenie zupełnie zaskoczyło jednostki sowieckie. Nagły atak spowodował szybkie okrążenie 827 pułku z 302 Dywizji Strzelców, dalej jednak natarcie zostało wstrzymane. Zacięte walki toczyły się na lewej flance, gdzie walczyła 390 Dywizja Strzelców, której do końca dnia udało się zatrzymać nacierających Niemców (Broniąca się 390 Dywizja Strzelców była bardzo ciekawą jednostką. Została ona utworzona w sierpniu 1941 r. Gdy przybyła na front składała się z 55 Rosjan i 10 185 Ormian, Azerów i Gruzinów, wśród których 7 603 mówiło słabo po rosyjsku. Na półwyspie w każdej armii była jedna taka dywizja). Mimo zaciętej, ale chaotycznej obrony, siły sowieckie nie potrafiły zatrzymać całej ofensywy niemieckiej i zaczęły wycofywać się w kierunku Teodozji. Słaby napór oddziałów na dywizje 51 Armii spowodował, że utrzymała ona swoje pozycję, a tym samym umożliwiała odwrót oddziałom 44 Armii.
16 stycznia do kontrataku ruszyła 390 Dywizja Strzelców. Dzięki pewnemu zaskoczeniu i determinacji, za cenę ciężkich strat, udało jej się odbić 1,5 do 2 kilometrów straconego terenu. W krytycznym momencie do walki weszła 396 Dywizja Strzelców, lecz zaraz dostała się pod silny ogień i jej natarcie zostało powstrzymane. Dywizja ta była dopiero co sformowana i strata tak dużej ilości żołnierzy w pierwszym ataku załamała ją psychicznie.
17 stycznia sowieckie oddziały zaczęły wycofywać się na nową rubież obrony, na linii Porpecz – Góra As – Czalule do brzegu Morza Czarnego. W nocy na 18 stycznia oddziały zdołały zająć nową pozycję. Nie na długo, bowiem tego dnia 391 pułk 170 Dywizji Piechoty wdarł się do Teodozji. W mieście rozgorzały niezwykle zacięte walki o każdy dom i ulicę. Ostatecznie do 20 stycznia cały port i miasto zostały zajęte przez oddziały niemieckie. Jednocześnie na skrzydło 51 Armii natarła 132 Dywizja Piechoty, celem odbicia Władysławowki i Nowo Michaiłowki, aby odciąć i zniszczyć oddziały sowieckie broniące Teodozji.
Uderzenie to doprowadziło do rozbicia prawego skrzydła 51 Armii i otoczenia w rejonie Kjeta jednego z pułków 302 Dywizji Strzelców. Pułkowi, pomimo ciężkich strat, udało się wydostać z pułapki. Broniące Nowo Michaiłowki i Władysławowki oddziały 390 i 396 Dywizji odparły w ciągu dnia cztery niemieckie ataki i same często kontratakowały. Pogarszająca się sytuacja wymusiła na dowódcy Frontu, aby ten nakazał 51 Armii wycofanie się na nową pozycję obronną opartą na miejscowościach Al-Monai, Porpecz, Tulumaczask, Koi-Asan. 19 stycznia armia zajęła nakazane pozycję, mając trzy dywizje w pierwszej linii. W celu wsparcia obrony przybyły z Kerczu brygady pancerne, które zajęły drugą linię obrony.
Odwrót 51 Armii doprowadził do zdobycia 19 stycznia Władysławowki. W walkach tego dnia szczególnie odznaczył się jeden z plutonów (3 wozy StuG III) 190 dywizjonu dział szturmowych. W starciu na bardzo bliskim dystansie zdołał zniszczyć aż 16 czołgów lekkich T-26. Zdobycie przez Niemców Władysławowki zmusiło walczące sowieckie oddziały do odwrotu. 20 stycznia oddziały niemieckie zajęły całe miasto i port Teodozję. Jeszcze przez parę dni oddziały sowieckie próbowały kontratakować, lecz silna obrona niemiecka i duże straty własne zmusiły dowództwo sowieckie do przejścia do obrony.
Dzięki zwycięskiej kontrofensywie siły niemiecko-rumuńskie zajęły dogodną pozycję na wschód od Teodozji, w najwęższym punkcie Półwyspu Kerczeńskiego. 28 stycznia 1942 r. Front Kaukaski został przemianowany na Krymski. Składał się z 44, 47, 51 Armii zaopatrywanych z portów Kercz i Kamysz-Burun. 28 lutego nowo powstały Front otrzymał zadanie udzielenia pomocy twierdzy sewastopolskiej. Na początku lutego opracowano nowy plan wyzwolenia Półwyspu Krymskiego. Główne zadanie w tej ofensywie przypadało 51 Armii. Miała ona zdobyć miejscowości Tylumczak, Islam-Terek, a wspólnie z 47 Armią opanować rejon Krasnobazara i odciąć oddziały oblegające Sewastopol od zaopatrzenia, a następnie wszystkimi siłami uderzyć na nie.
Nowy atak zaplanowano na 13 lutego. Nacierające armie miały zostać wzmocnione przez trzy nowe dywizje strzelców przybyłe z Kaukazu. Niestety z różnych przyczyn nie udało się przygotować na czas wojsk do ataku, mimo wsparcia Sztabu Generalnego.
W ofensywie zamierzano użyć trzynastu dywizji strzelców. Miały one uderzyć na trzy niemieckie dywizje. 27 lutego o 7:30, po trzyminutowej nawale, do ataku ruszyły dywizje strzelców wsparte przez czołgi. W wyniku silnego naporu udało się nacierającym przełamać pierwszą linię obrony niemieckiej i wbić się na głębokość 1,5 do 2 kilometrów. Oddziały niemieckie w walce straciły 120 dział i moździerzy, lecz za cenę tych strat zatrzymały natarcie sowieckich oddziałów.
Nacierający ponieśli znacznie większe straty w sprzęcie i ludziach. Z tego powodu dowództwo sowieckie odwołało kolejne ataki, gdyż nie były one w stanie przełamać dalszych pozycji niemieckich, a przysparzały dużych strat. W wyniku ofensywy część oddziałów zajęła lepsze pozycję przed następnym atakiem.
Termin nowej ofensywy został wyznaczony na 16 marca. Jej głównym celem było zdobycie miejscowości Koi-Asan i Władysławowka. Tego dnia natarcie rozpoczęło się o godzinie 12:00 silnym ostrzałem niemieckich pozycji. Następnie do ataku ruszyły 138 Dywizja Strzelców i 77 Dywizja Strzelców Górskich, wsparte czołgami 40 Brygady Pancernej. Niespodziewany atak pozwolił na przełamanie niemieckich pozycji i zdobycie miejscowości Korpecz. Ściągnięcie przez Niemców posiłków doprowadziło do wstrzymania nacierających dywizji sowieckich.
17 marca żadna ze stron nie była w stanie uzyskać decydującej przewagi. W nocy na 18 marca do Korpecz przybyły 390 i 398 Dywizje Strzelców. Na dzień następny zaplanowano rozstrzygające uderzenie. 18 Marca o 10:00 do ataku ruszyła 390 Dywizja Strzelców wsparta przez 55 Brygadę Pancerną. W walce udało się sowieckim wojskom zająć dwie linie niemieckich okopów. Spychane niemieckie oddziały rozpoczęły odwrót na kolejną pozycję. Rano w celu przyśpieszenia natarcia dowódca 390 Dywizji Strzelców wprowadził do walki swój odwód w postaci 784 pułku strzelców. Natarcie ruszyło już o godzinie 9:00.
W tym czasie rozpoznanie sowieckie wykryło w rejonie Władysławowki i Sent-Asana koncentrujące się znaczne siły niemieckie. Bojąc się o własne siły, dowództwo Frontu wydało rozkaz 51 Armii wstrzymania natarcia i przejścia do obrony. Dywizje sowieckie zaczęły się umacniać na zajętych pozycjach.
Tymczasem Niemcy skrycie podciągnęli na pierwszą linię oddziały 73 i 170 Dywizji Piechoty oraz część 22 Dywizji Pancernej. 20 marca o 7:00 niespodziewanie na pozycję sowieckie wyszło silne natarcie piechoty, wsparte przez liczne czołgi. Główne uderzenie wyszło przez lewą flankę 51 Armii. Niemcom szybko udało się rozbić główne siły 390 i 398 Dywizji Strzelców i odbić Korpecz. Oddziały sowieckie poniosły olbrzymie straty w ludziach i sprzęcie. Pojawienie się lawiny blisko stu czołgów załamało morale sowieckich żołnierzy, co doprowadziło do szybkiego oddania zdobytych z takim trudem terenów.
789 pułk strzelców został starty z powierzchni ziemi, a wspierający go 792 pułk zaczął się wycofywać w popłochu, pozostawiając ciężki sprzęt. Dopiero ogień artylerii i dział przeciwpancernych zahamował nieco pęd czołgów. W walce udało się zniszczyć 17 niemieckich maszyn.
O 13:00 Niemcy znowu ruszyli do ataku pułkiem zmotoryzowanym, wzmocnionym przez 60 czołgów. Uderzenie spadło znów na tę samą 398 Dywizję, która i tym razem nie była w stanie zatrzymać niemieckiego ataku i znowu rozpoczęła szybki odwrót. Ponownie nad 51 Armią zawisła groźba zniszczenia lewego skrzydła, a tym samym rozbicia całej armii.
Widząc chwiejącą się obronę sowiecką, Niemcy wzmogli atak, wprowadzając o 15:30 nowe oddziały 170 Dywizji Piechoty i 22 Dywizji Pancernej. Tym razem główny atak wyszedł na styk 390 Dywizji Strzelców i 83 Brygady Piechoty Morskiej, a więc w kierunku miejscowości Ogus-Tobe, gdzie znajdował się sztab 51 Armii. Wieczorem Sowieci wprowadzili do walki ostatnie odwody w postaci 143 Brygady Strzelców, resztek 40 i 55 Brygad Pancernych, dwóch dywizjonów Katiusz i 456 pułku artylerii ciężkiej. Natomiast zmęczeni Niemcy nie byli w stanie pokonać kolejnej pozycji, zatrzymali natarcie i przeszli do obrony. W walce stracili 49 czołgów oraz pewną ilość dział i moździerzy, poległo również wielu żołnierzy.
28 marca OKW wydało dyrektywę dotyczącą natarcia celem rozbicia wojsk sowieckich na Półwyspie Kerczeńskim. Natarcie miano rozpocząć z samego rana 5 maja. Między 14 stycznia a 12 kwietnia wojska sowieckie w czasie walk straciły 43 248 żołnierzy, 67 091 zostało rannych. Do ataku Niemcy skoncentrowali oddziały 11 Armii w składzie 170, 46, 132 Dywizje Piechoty w pierwszym rzucie. W drugiej linii znalazły się 50 Dywizja Piechoty, 28 Lekka Dywizja Piechoty, 22 Dywizja Pancerna oraz rumuńskie 19 Dywizje Piechoty i 8 Brygada Kawalerii. Razem siły niemiecko-rumuńskie liczyły 150 tys. żołnierzy, 2 472 działa i moździerze, 180 czołgów, 700 samolotów.
Półwyspu Kerczeńskiego broniły trzy sowieckie armie. 51 Armia składała się z 271, 224, 320, 236 Dywizji Strzelców, 77 Dywizji Strzelców Górskich, 12, 143 Brygady Strzelców, 83 Brygady Piechoty Morskiej, 55 Brygady Pancernej, 456, 596 p. art. korp. 47 Armia miała w swym składzie 400, 398, 302, 390, 138 Dywizje Strzelców, 40 Brygadę Pancerną, 229 samodzielny batalion czołgów, 979, 989, 547 p. art. korp. 44 Armię tworzyły 276, 396, 157, 404 Dywizje Strzelców, 63 Dywizja Strzelców Górskich, 13 Brygada Zmotoryzowana, 39, 56 Brygady Pancerne, 126, 124 samodzielne bataliony czołgów, 766, 53, 457 p. art. OND. W rezerwie na tyłach armii znajdowały się 156 Dywizja Strzelców, 72 Dywizja Kawalerii, 54 Brygada Zmotoryzowana. Lotnictwo sowieckie, które miało zabezpieczyć działania, składało się z 23 pułków lotnictwa (pułki myśliwskie – 133, 486, 265, 270, 258, 742, 45, 347, 628, 635, 269, 25, 36, 50, 214, 247, 743, pułki lekkich bombowców – 763, 743, pułki bombowe – 6, 46, 250, 453). W dniu 8 maja siły sowieckie liczyły 296 tys. żołnierzy, 4 653 dział i moździerzy, 213 czołgów sprawnych i 283 uszkodzone, 406 samolotów sprawnych i 94 uszkodzone.
6 maja dowództwo Frontu dostało polecenie od STAWKI, aby podległe mu oddziały przeszły do obronny. Otrzymano, bowiem informację od zbiegłego chorwackiego lotnika, że między 10 a 15 maja Niemcy przejdą do ofensywy. Mimo to nie wszędzie na czas dotarły rozkazy, gdyż 7 maja niemieckie lotnictwo zaatakowało centra łączności 47 i 51 Armii, co sparaliżowało niemal całą łączność. 8 maja nastąpiło uderzenie z powietrza i lądu na zaskoczone sowieckie oddziały 44 Armii. W tym czasie dowódca sił lotniczych Frontu był poza sztabem. Niemieckie samoloty zaatakowały sowieckie lotniska, niszcząc je całkowicie. W rezultacie, w ciągu dwóch dni lotnictwo sowieckie straciło 48 samolotów za cenę tylko 8 niemieckich.
8 maja o godz. 5:30, przy wsparciu lotnictwa i ognia artylerii, niemieckie dywizje spadły na 63 Dywizję Strzelców Górskich, przełamując jej obronę na głębokości i szerokości 10 km. Dowództwo 44 Armii zaczęło przerzucać na pierwszą linię siły odwodowe. Szybko przygotowany kontratak złamał się w ogniu niemieckich oddziałów. Dowództwo sowieckie nakazało w nocy przegrupować oddziały do kolejnego kontrataku. W skład grupy uderzeniowej miały wejść 303 i 138 Dywizje Strzeleckie z 51 A, 236 DS z 47 A, 390 DS, 83 BS, 229, 124 b. cz. z 44 A, 40, 56 BPanc. z rezerw Frontu. Sowieci byli przekonani, że tak silny atak rozbije niemieckie jednostki, jednocześnie jednak organizowano nowe oddziały znajdujące się w odwodzie linii Wału Tureckiego. Zgrupowanie to, w składzie 72 Dywizji Kawalerii i 54 Pułku Strzelców Zmotoryzowanych, miało wesprzeć broniące się oddziały. Jednak plan ten nie został zrealizowany z powodu braku łączności pomiędzy sowieckimi oddziałami a dowództwem.
Rano niemieckie oddziały 28 i 50 Dywizji Piechoty, wsparte czołgami przełamały sowiecką obronę w rejonie Arma-Eln. Dowódca Frontu nakazał oddziałom 51 Armii wykonać o 18:00 kontratak, lecz już o 17:30 uderzyli Niemcy, przy wsparciu blisko 100 czołgów. Natarcie wyszło na północ, w kierunku miasta Oguz-Tobe. Atak niemiecki doprowadził do samowolnego odwrotu 404 DS z 44 Armii, a to skomplikowało położenie wojsk 47 i 51 Armii. Aby zatrzymać Niemców, Sowieci rzucili do korytarza 72 DK. Sytuację uratowały wprowadzone do walki dalsze jednostki (12, 143 BS) z rezerwy Frontu. Udało się dzięki tym oddziałom zatrzymać Niemców, którzy wbili się w obronę sowiecką na głębokość 30 kilometrów, ale za cenę zużycia niemal wszystkich odwodów, z wyjątkiem 156 DS (Wyznaczono jej obronę Tureckiego Wału). Nieświadome tego dowództwo Frontu wydało 51 Armii polecenie wykonania kontrnatarcia. Jednocześnie postanowiono ostatnie siły będące w rezerwie odesłać za Turecki Wał i tam przygotować pozycję obronną.
Tymczasem 10 maja Niemcy ponownie przełamali sowiecką obronę, zmuszając oddziały do odwrotu. W połowie dnia, w rejonach Marfowki i Chadzi-Bie, Niemcy wysadzili desanty spadochronowe, które opanowały ważne lotniska. Niebawem wylądowały na nich samoloty transportowe z batalionem piechoty, wspartym kilkoma lekkimi czołgami. Do końca dnia oddziały te dotarły do Wału Tureckiego. W ten sposób Niemcy wyprzedzili cofające się oddziały sowieckie, uniemożliwiając im zajęcie pozycji obronnej. Odwrót sowieckich armii jeszcze bardziej przyspieszył działania Niemców, którzy chcieli otoczyć i zniszczyć cofające się wojska. Aby ich powstrzymać, Sowieci wykonali kilka kontrataków siłami 77 DSG, wspartej 55 BPanc. Brygada ta zdołała w walce wyeliminować blisko 30 niemieckich czołgów, tracąc jednak 45 z 47 jakie posiadała. Mimo poświęcenia, niemieckie dywizie szybko parły na wschód, zagrażając otoczeniem aż ośmiu dywizjom 47 i 51 Armii. Znaczny wpływ na odwroty miało niemieckie lotnictwo, które panowało niepodzielnie w powietrzu, zadając duże straty wycofującym się oddziałom. 12 maja część wojsk sowieckich próbowała bronić się na Wale Tureckim, ale na lewej flance niemieckie oddziały wdarły się do 12 km poza Wał. 13 maja Niemcy przełamali sowieckie pozycje broniące środkowych części Wału. 15 maja czołowe oddziały niemieckie dotarły do przedmieść Kerczu. Oddziały sowieckie prawie nie stawiły oporu. Trwał paniczny odwrót. Ewakuację wojsk sowieckich umożliwiło 158 podstawionych małych kutrów, barek i łódek skierowanych przez Flotę Azowską i Czarnomorską. 17 maja ewakuowano sztab Frontu. Niemieckie lotnictwo bez przerwy bombardowało oddziały sowieckie. W nocy z 19 na 20 maja ostatnie oddziały sowieckie opuściły Półwysep Kerczeński.
Klęska wojsk sowieckich była olbrzymia. W okresie od 8 do 20 maja stracono 150 tys. żołnierzy, 4 646 dział i moździerzy, 496 czołgów, 417 samolotów, 10 400 samochodów i 860 traktorów. Na Półwysep Tamański udało się ewakuować blisko 140 tys. ludzi, 22 działa, 29 Katiusz, 157 samolotów. Niemcy w ciągu dwóch tygodni wzięli do niewoli 170 tys. żołnierzy, zdobyli 1 100 dział i 258 czołgów za cenę 7 588 zabitych żołnierzy. Przejęty sprzęt posłużył do zdobycia Sewastopola.
Operacja kerczeńsko-teodozjańska była jedną z większych nieudanych operacji Armii Czerwonej, w której poniesiono olbrzymie straty, a nie osiągnięto zamierzonego celu. Te setki tysięcy żołnierzy bardziej przydałyby się pod Charkowem, Woroneżem lub Stalingradem. Stracili oni jednak życie, dlatego że Stalin i jego dowódcy wcale się z nimi nie liczyli. Operacja kerczeńsko-teodozjańska została od początku do końca źle zaplanowana i jeszcze gorzej przeprowadzona. Dlatego dziwi fakt, że żaden z dowódców armii i frontu nie stracił życia, zostając jedynie częściowo zdegradowanym (o jeden stopień). Niemcy natomiast nie dali się zaskoczyć i w jednej krótkiej operacji zażegnali niebezpieczeństwo, niszcząc wojska trzech armii, przy minimalnych stratach własnych.
Z powodu braku źródeł historycznych nie udało się ustalić numerów wszystkich jednostek sowieckich biorących udział w operacji (dotyczy to przede wszystkim artylerii dywizyjnej).
Autor: Jacek Domański
Opublikowano 21.07.2007 r.
« poprzednia | następna » |
---|
Poprawiony: wtorek, 28 października 2014 08:16