Bitwa pod Ostrołęką 1807

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

1. Wojna 1806-1807
Rozpoczynając w 1806 roku wojnę z Prusami Napoleon zainicjował działania o zasięgu daleko większym niż pierwotnie planował. Wojna sześciotygodniowa, jak ją wkrótce nazwano, była dla monarchii Fryderyka Wilhelma III szokiem. Pod tym względem śmiało można ją porównać do bliższej nam czasowo wojny sześciodniowej między Izraelem a państwami arabskimi w 1967 roku. Oto armia pruska, która za panowania Fryderyka Wielkiego, podczas wojny siedmioletniej była w stanie latami zmagać się z przeważającymi siłami Austrii, Rosji i Francji, została całkowicie pokonana ledwo w kilka tygodni. 14 października 1806 roku, w ciągu kilku dni od przekroczenia przez Francuzów granicy, doszło do dwóch bitew – pod Jeną i Auerstädt. Druzgocące było zwłaszcza zwycięstwo pod Auerstädt, gdzie walczący samotnie III Korpus marszałka Davouta pokonał ponad dwukrotnie liczniejszą główną armię pruską pod wodzą króla i księcia Brunszwiku. Ten ostatni poległ podczas bitwy, co spotęgowało chaos po stronie pruskiej. Francuzi nie tylko zdołali wytrzymać trwające niemal cały dzień ataki Prusaków, ale pod wieczór przeszli do działań ofensywnych. Dwie przegrane bitwy stały się dopiero wstępem do katastrofy pokonanych. Korpusy napoleońskie rozpoczęły bowiem nieubłagany pościg. Trwał on nieprzerwanie przez wiele dni. W jego wyniku większość armii pruskiej została unicestwiona bądź wzięta do niewoli. Główne zgrupowanie wojsk pruskich pod dowództwem księcia Hohenlohe skapitulowało 28 października pod Prenzlau. Do niewoli poszli żołnierze elitarnych pułków gwardii króla Prus. 27 października Napoleon uroczyście wkroczył do Berlina, gdzie pozostawał przez kilka tygodni.

Tak gwałtowna i zupełna klęska armii pruskiej wywracała do góry nogami wszelkie ówczesne wyobrażenia o prawidłach sztuki wojennej. Dla weteranów armii Hohenzollernów pamiętających czasy Fryderyka Wielkiego był to koniec świata jaki znali. Kapitulowały pruskie twierdze, których dowódcy nie potrafili się odnaleźć w zaistniałej sytuacji. Silnie ufortyfikowane obiekty, zdolne wytrzymać długie oblężenie, w większości przypadków poddawały się Francuzom niemal bez walki. Ci ostatni często nie mieli ze sobą artylerii, bez której trudno sobie wyobrazić prowadzenie działań oblężniczych. Uciekali się więc do zastosowania różnego rodzaju forteli wojennych. Najczęściej pozorowali obecność większych sił, a nawet samego Napoleona. Zdarzało się, że pruskie twierdze poddawały się jednostkom kawalerii. Najbardziej znany epizod tego typu stanowi kapitulacja 1 listopada garnizonu Szczecina, liczącego od 6 do 10 tys. żołnierzy wraz z silną artylerią, przed posiadającą od 500 do 700 żołnierzy brygadą huzarów gen. Lasalle. Nieco później w podobny sposób zostanie zdobyta Częstochowa, której garnizon podda się 18 listopada nielicznym oddziałom francuskiej i polskiej kawalerii. 8 listopada nastąpiła kapitulacja Magdeburga. Poza tym, że do niewoli dostało się 24 000 żołnierzy, Francuzi zdobyli główny magazyn armii pruskiej. Uwolniła też ona duże zgrupowanie oddziałów francuskich zaangażowane wcześniej w obleganie tej twierdzy.

Dążąc do opanowania jak największych połaci państwa pruskiego oddziały francuskie przeszły na wschodni brzeg Odry, wkraczając na ziemie polskie. Witane przez Polaków jak wyzwoliciele powoli zajmowały pruskie prowincje stanowiące w większości dawne terytorium Rzeczypospolitej. Fryderyk Wilhelm III uciekł do Królewca. Później przeniesie się jeszcze dalej na wschód – do Memla (obecnie Kłajpeda). Miasto to przez kilka kolejnych miesięcy będzie pełnić rolę siedziby rządu pruskiego. Ostatnim liczącym się zgrupowaniem armii państwa Hohenzollernów pozostawał kilkunastotysięczny korpus gen. Lestocqa. Uniknął on klęski jaka spotkała główną armię tylko dlatego, że stacjonował w Prusach Wschodnich, a więc z dala od toczących się walk. Mimo trudnej sytuacji, w jakiej znalazły się Prusy, wojna miała trwać nadal, bo oto po ich stronie opowiedziała się Rosja. Car Aleksander I, realizując wcześniejsze zobowiązania sojusznicze względem króla Prus, 30 października wypowiedział Francji wojnę. Bezskutecznie namawiał do włączenia się w nią Austrię i Anglię. Jako pierwszy już 3 listopada przekroczył granicę Prus korpus gen. Leontija L. Bennigsena. Rosjanie potrzebowali jednak czasu by przerzucić na teatr działań wojennych dalsze siły. Był to przede wszystkim korpus gen. Friedricha W. von Buxhöwdena. Ponadto znad Dniepru zaczęli ściągać do Grodna kolejny korpus gen. Iwana N. Essena. Ze względu na oddalenie dotrze on w rejon walk nieco później i nie weźmie udziału w pierwszej fazie operacji.

Na tym etapie kampanii Napoleon liczył jeszcze, że uda mu się skłonić Rosję do zawarcia rozejmu, a następnie podpisania traktatu, który przypieczętowałby francuskie zdobycze. Równocześnie trwały rokowania z Prusami. Rachuby, że uda się doprowadzić do porozumienia oddalającego konieczność kontynuowania wojny szybko okazały się jednak złudzeniem. Po krótkiej przerwie operacyjnej rozpoczął się swoisty wyścig do Wisły. Francuzi starali się uchwycić dogodne przeprawy na tej wielkiej rzece i opanować miasta leżące wzdłuż jej brzegów. Rosjanie i Prusacy dążyli do tego by im to uniemożliwić albo przynajmniej utrudnić. Wkrótce korpusy francuskie stanęły na linii Wisły. Pogoda i trudności logistyczne, jakie napotkały wojska francuskie na ziemiach polskich, spowalniały działania. W nocy z 18 na 19 grudnia Napoleon wkroczył do Warszawy. Wraz z pojawieniem się cesarza w dawnej stolicy Rzeczypospolitej ożyły nadzieje Polaków na odbudowę własnego państwa. Póki co Polska nie miała jednak Napoleonowi militarnie wiele do zaoferowania. Większość formujących się oddziałów polskich była daleka od osiągnięcia poziomu sprawności bojowej pozwalającego na użycie ich na większą skalę w walkach. Tymczasem Rosjanom udało się zgromadzić swoje siły w rejonie Pułtuska. Składały się one z korpusów Bennigsena i Buxhöwdena, którzy dotychczas działali niezależnie od siebie, a obecnie mieli współpracować. Obaj dowódcy nie przepadali za sobą. W związku z tym, że Buxhöwden miał starszeństwo w stosunku do Bennigsena, to jemu powinna przypaść komenda nad całością sił. Zdając sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, car postanowił pogodzić obu generałów mianując nowym głównodowodzącym sędziwego feldmarszałka Michaiła F. Kamieńskiego. Ten wymawiał się od objęcia dowodzenia, wskazując na swój zaawansowany wiek oraz kłopoty ze zdrowiem. Wprawdzie ostatecznie przybył do armii 21 grudnia i przez kilka dni nią dowodził, to jednak w decydującym momencie ogłosił swoją rezygnację i rzucając wszystko udał się do Grodna (w międzyczasie zmienił zdanie i próbował ponownie objąć dowodzenie, ale rosyjscy generałowie na to nie przystali).

Zanim do tego doszło nastąpiła ostatnia faza kampanii 1806 roku. Mogła ona doprowadzić do rozstrzygnięcia wojny. Szeroko zakrojony plan Napoleona, zwany manewrem na Pułtusk, grupował korpusy francuskie operujące nad Wisłą w dwie armie. Pierwsza (Gwardia, III, IV, V i VII Korpus, I Korpus Kawalerii), pod dowództwem samego Napoleona, miała działać z rejonu Warszawy i obszaru położonego na północ od niej. Dowódcą drugiej (I i VI Korpus, II Korpus Kawalerii), operującej znad dolnej Wisły, został marszałek Jean-Baptiste Bernadotte. Była to jedna z pierwszych prób operacji przeprowadzanych dwiema samodzielnymi armiami rozrzuconymi na dużych obszarach. Celem armii Bernadotte’a (I i VI Korpus, II Korpus Kawalerii) było przyciągnięcie uwagi Rosjan i skłonienie ich do rozpoczęcia ofensywy w kierunku północno-zachodnim. Wówczas część armii Napoleona działająca wzdłuż Wisły (VII i IV Korpus) miała wesprzeć Bernadotte’a i związać przeciwnika frontalnie, zaś druga część (III i V Korpus, Gwardia, I Korpus Kawalerii) wyjść na jego tyły. Niestety wybór dowódcy północnej armii okazał się zupełną pomyłką. Marszałek Bernadotte prowadził działania tak opieszale, że wskutek daleko idących opóźnień nie był w stanie skoordynować swoich ruchów z armią Napoleona. Swoje zrobiła też wyjątkowo ciężka o tej porze roku pogoda i trudności komunikacyjne. Faktycznie w operacji wzięły więc udział jedynie korpusy znajdujące się pod dowództwem samego Napoleona. Armia Bernadotte’a w ogóle straciła na pewien czas łączność z armią cesarza i działała niezależnie od niej. Jednak, jak to nieraz bywa, w realizacji planu z początku dopomógł przeciwnik. Feldmarszałek Kamieński, ignorując dotychczasowe dyspozycje podległych mu dowódców korpusów, zaraz po przybyciu do armii wydał rozkaz ogólnej ofensywy na zachód w celu odzyskania pozycji nad Wisłą. Jego wykonanie utrudniła jednak pogoda. Drogi, które nagle rozmiękły wskutek odwilży, znacznie spowolniły ruch oddziałów rosyjskich, tak że nie zdołały się one zbyt daleko przemieścić. Jednocześnie opóźniły także ruchy wojsk Napoleona dążących do wyjścia na tyły Rosjan.

Ofensywa francuska rozpoczęła się od nocnej bitwy pod Czarnowem (23-24 grudnia 1806). Po kilkudniowych przygotowaniach, które obejmowały także działania demonstracyjne na innych odcinkach frontu, oddziały III Korpusu marszałka Davouta, pod bezpośrednim dowództwem samego Napoleona, przeprawiły się przez Narew po specjalnie na te potrzeby zbudowanym moście i zaatakowały stojące na północnym brzegu rzeki oddziały 2 Dywizji gen. A. Ostermanna-Tołstoja. Klęska pod Czarnowem i marsz armii Napoleona grożący Rosjanom wyjściem na tyły sprawiły, że zaczęli się oni cofać ku wschodowi. Na tonących w błocie drogach nie tylko ruch wojsk, ale i przepływ informacji mocno szwankowały, nie wspominając już o dopływie zaopatrzenia. W ciągu kolejnych dni Napoleon usiłował odgadnąć, które drogi odwrotu wybierze armia rosyjska i gdzie będzie starała się skoncentrować. Podobnie jak 14 października, tak i 26 grudnia 1806 roku główne siły przeciwnika znalazły się w innym miejscu niż przewidywał cesarz. Tego dnia doszło do dwóch bitew – pod Pułtuskiem i Gołyminem. Pod Pułtuskiem samotny V Korpus marszałka Jeana Lannesa (wieczorem wsparła go 3 Dywizja Piechoty z III Korpusu) znalazł się naprzeciwko głównego zgrupowania rosyjskiego pod dowództwem gen. Bennigsena (2, 3, 4 i 6 Dywizja). Mimo, że przeciwnik miał ponad dwukrotną przewagę liczebną i dysponował potężną artylerią, Francuzi atakowali, co ostatecznie im się opłaciło. Bitwa na trwałe pozostała w pamięci starych wiarusów ze względu na wszechobecne błoto, w którym grzęźli żołnierze, konie i działa obu stron, a także za sprawą zamieci śnieżnej, która rozpętała się pod wieczór. Ambitny Lannes nie osiągnął takiego zwycięstwa jak Davout pod Auerstädt, niemniej w nocy Rosjanie wycofali się, dzięki czemu nazajutrz Francuz opanował Pułtusk i znajdujący się opodal most na Narwi, stanowiący cel jego działań. W tym samym czasie pod Gołyminem gen. D. Golicyn na czele swojej 5 Dywizji, wspartej częścią 7 Dywizji gen. D. Dochturowa, musiał stawić czoło znacznie przeważającym siłom francuskim pod dowództwem samego Napoleona. Pogoda i warunki terenowe zbliżone do tych, jakie panowały pod Pułtuskiem, uratowały Rosjan przed całkowitą klęską.

Po bitwach pod Pułtuskiem i Gołyminem Napoleon zarządził pościg za pokonanymi, ale szybko zdał sobie sprawę, że szansa na zadanie Rosjanom decydującego ciosu minęła. Gdy wojska francuskie zaczynały rozkładać się na leża zimowe, po stronie rosyjskiej doszło do ważnych wydarzeń. Cofający się spod Pułtuska Bennigsen pospiesznie przekroczył Narew w Ostrołęce, po czym kazał zniszczyć za sobą most. Pozostawił w ten sposób na drugim brzegu oddziały z korpusu Buxhöwdena, wystawiając je na atak Francuzów. Tym jednak Bennigsen zbytnio się nie przejmował, bowiem były to oddziały podległe jego rywalowi. Duża rzeka jaką była Narew, wraz z ciągnącym się ku północy i północnemu wschodowi pasem bagien, stanowiła nieprzebytą barierę uniemożliwiającą na pewien czas połączenie korpusów Bennigsena i Buxhöwdena. Temu pierwszemu było to na rękę, bowiem gdyby doszło do połączenia sił, musiałby podporządkować się Buxhöwdenowi. Ostatecznie do połączenia obu zgrupowań doszło 9 stycznia w Tykocinie. W międzyczasie Bennigsen wysłał do cara raport o bitwie pod Pułtuskiem. Napisał w nim, że zwycięsko walczył tam z samym Napoleonem. Dzięki wpływom Bennigsena na dworze car uwierzył w jego raport. Jako nagrodę za pokonanie Napoleona Bennigsen otrzymał order Św. Jerzego III klasy i stanowisko głównodowodzącego. Buxhöwdena zaś pozbawił car komendy nad dotychczasowymi oddziałami, przenosząc na stanowisko gubernatora wojskowego Rygi. Carskie rozkazy dotarły do armii 11 stycznia.

Po objęciu stanowiska głównodowodzącego, gdy w środku zimy wydawało się, że obie strony wykorzystają trudne warunki pogodowe panujące zwykle o tej porze roku do regeneracji sił, Bennigsen postanowił wznowić działania wojenne, stosując się w tym względzie do życzeń cara. Jako cel ataku obrał korpusy francuskie, które rozłożyły się na leża zimowe w północnej części teatru działań. Były to VI Korpus marszałka M. Neya oraz I Korpus marszałka J.-B. Bernadotte’a. Istotny powód podjęcia działań stanowiło również odsłonięcie przez Prusaków Królewca. Ney postanowił wykorzystać to, usiłując zająć miasto z położoną w nim twierdzą z zaskoczenia. Dopiero gdy to się nie udało, rozpoczął odwrót, by zgodnie z wcześniejszym rozkazem cesarza rozmieścić swoje siły na leżach zimowych. Bennigsen, kierując się na północ, w pierwszej kolejności zamierzał osłonić Królewiec. Ponadto chciał wykorzystać podział sił francuskich i rozrzucenie ich na leżach zimowych by pobić jeden bądź dwa osamotnione korpusy przeciwnika zanim reszta wojsk zdoła przyjść im z pomocą. Za dalszy cel obrano odblokowanie oblężonego Gdańska. Po połączeniu sił armia rosyjska pomaszerowała na północ, niepostrzeżenie przemykając za linią Wielkich Jezior Mazurskich. Osłona jaką zapewniały jej oddziały kozackie, w połączeniu z lesistym terenem i zimową pogodą ukryły ruchy Rosjan, zapewniając im element zaskoczenia. Niedaleko rejonu planowanej ofensywy znajdował się pruski korpus Lestocqa, z którym Bennigsen zamierzał skoordynować swoje działania. Zwiększało to jego siły o dalsze kilkanaście tysięcy bagnetów. Ney nie dał się jednak zaskoczyć. Nieoczekiwanie pomogło mu opóźnienie w wykonaniu cesarskich rozkazów rozłożenia oddziałów na kwaterach. Po części wynikało ono z próby ataku na Królewiec, po części z niedbalstwa marszałka. Wkrótce doszło do wznowienia działań na pełną skalę. Ich kulminacją będzie niezwykle krwawa, nierozstrzygnięta bitwa pod Pruską Iławą (7-8 lutego 1807 roku), gdzie Bennigsenowi przyjdzie zmierzyć się z samym Napoleonem. Od klęski uratuje go pojawienie się w końcowej fazie walk korpusu Lestocqa i bardzo późne przybycie na pole bitwy korpusu Neya. Do legendy przejdzie zwłaszcza natarcie VII Korpusu marszałka P. Augereau, który podczas zamieci śnieżnej pomylił kierunek ataku i wpadł na główne zgrupowanie rosyjskiej artylerii, co przyniosło jego oddziałom katastrofalne straty.

2. Działania poprzedzające bitwę
Po tym gdy wraz ze wznowieniem działań wojennych w drugiej połowie stycznia ich ciężar zaczął przesuwać się ku północy, tereny rozciągające się wzdłuż Narwi wraz z całym rejonem Mazowsza stały się drugorzędnym obszarem operacyjnym. Biegła tędy jednak główna linia komunikacyjna wojsk francuskich z Warszawą, stanowiącą na tym etapie kampanii główny ośrodek zaopatrzenia Wielkiej Armii. Wraz z przesunięciem się głównych sił na północ, linia ta uległa wydłużeniu. Ważne zadanie jej osłony Napoleon powierzył V Korpusowi marszałka Lannesa, wspartemu 5 Dywizją Dragonów gen. Beckera. Wkrótce jako wsparcie zostanie mu także podporządkowana elitarna Dywizja Grenadierów gen. Oudinota. W związku z tym, że Lannes zapadł na tyfus i nie był w stanie dowodzić, cesarz mianował dowódcą V Korpusu swojego adiutanta, gen. Anne-Jean-Marie Savary’ego.

V Korpus należał do elitarnych związków taktycznych Wielkiej Armii. W kampanii 1806-1807 był najbardziej zaangażowany w walkach. Już 10 października 1806 roku stoczył samodzielnie pierwszą większą bitwę tej wojny – pod Saalfeld. W bitwie pod Jeną, w początkowej fazie starcia, przez długi czas dźwigał główny ciężar walk. Po klęsce Prusaków był jednym z tych, które najaktywniej ich ścigały. Najcięższą próbą okazała się dla korpusu bitwa pod Pułtuskiem, gdzie w niezwykle trudnych warunkach musiał samotnie stawić czoła ponad dwukrotnie liczniejszym siłom Bennigsena. Mimo przewagi liczebnej przeciwnika marszałek Lannes postanowił atakować, począwszy od pierwszych godzin bitwy. Nie mógłby sobie na to pozwolić, gdyby nie znakomite morale, wyszkolenie i doświadczenie podległych mu żołnierzy. Wszystkie te boje zaowocowały jednak znacznymi ubytkami w szeregach. Swoje zrobiły też trudne warunki, w jakich przyszło maszerować i walczyć żołnierzom francuskim zimą 1806-1807 roku. Stąd decyzja Napoleona o pozostawieniu V Korpusu na tyłach, by mógł odzyskać siły i przyjąć uzupełnienia. Na początku lutego jego liczebność wynosiła 15 400 żołnierzy. Później, łącznie z 5 Dywizją Dragonów i Dywizją Grenadierów, miał mieć od 22 000 do 25 000 żołnierzy.

Naprzeciwko V Korpusu w drugiej połowie grudnia znalazł się korpus gen. Iwana N. Essena, który przybył z Podola, docierając ostatecznie pod Brześć. Składał się on z 9 Dywizji gen. Wołkońskiego i 10 Dywizji gen. Mellera-Zakomelskiego. Ponadto Bennigsen, odchodząc na północ, zostawił nad Biebrzą, pod Goniądzem 6 Dywizję gen. Siedmioradzkiego, podporządkowując ją gen. Essenowi. Korpus Essena osiągnął Brześć już pod koniec grudnia, ale zamieszanie związane z objęciem naczelnego dowództwa przez feldmarszałka Kamieńskiego, jego rezygnacją, przejęciem dowodzenia przez Buxhöwdena, następnie próbą powrotu Kamieńskiego na stanowisko, za sprawą sprzecznych rozkazów całkowicie zdezorganizowało działania korpusu. W związku z powyższym na początku stycznia jego dowódca zwrócił się do cara z pytaniem komu obecnie podlega. Dopiero objęcie dowodzenia przez Bennigsena wyjaśniło sytuację. Długa droga, jaką musiał przebyć w warunkach zimowych korpus Essena, z pewnością spowodowała straty marszowe. Informacje na temat jego liczebności są niepewne. Szacunki są bardzo różne i wahają się od 15 000 do 37 000 żołnierzy. Być może rozbieżności po części wynikają z tego, że raz wliczana jest do składu korpusu 6 Dywizja Siedmioradzkiego, która przez pewien czas była podporządkowana Essenowi, podczas gdy kiedy indziej jest ona pomijana.

Po wyjaśnieniu sytuacji związanej z dowodzeniem około połowy stycznia rozpoczynają się aktywniejsze działania korpusu Essena przeciwko Francuzom, rozlokowanym na tym etapie kampanii na wschodnim brzegu Narwi. Na całej linii frontu miały miejsce mniejsze i większe utarczki. Rosjanie nie próżnowali również na zachodnim brzegu tej rzeki, na północ od Ostrołęki. Do ważnego starcia doszło 3 lutego pod Ostrowią Mazowiecką. Początkowo Francuzi odparli nacierającą czołowo kolumnę Rosjan pod dowództwem gen. Urusowa, ale wobec ruchu oskrzydlającego drugiej kolumny dowodzonej przez gen. Leviza postanowili się wycofać. Zanim opuścili miasto, wdarł się do niego Riażski Pułk Muszkieterów pod dowództwem gen. Arkadija Suworowa (syna słynnego feldmarszałka Aleksandra Suworowa) i rozbił oddziały francuskie. Rosyjskie ataki oraz pogłoski o obecności znacznych sił wroga w pobliżu skłoniły nowego, dopiero co przybyłego w rejon walk dowódcę V Korpusu do bardzo ostrożnych działań. Wydał on rozkaz marszu na Ostrołękę, ale przez Pułtusk i dalej zachodnim brzegiem Narwi. Wiązało się to z dwukrotnym nadłożeniem drogi w porównaniu do trasy przez Czerwin biegnącej wprost do miasta wschodnim brzegiem rzeki. W międzyczasie do korpusu dołączyła Dywizja Grenadierów gen. Oudinota. Po jej przybyciu Savary poczuł się na tyle silny, że postanowił wyruszyć przeciwko Essenowi. Najpierw przeprawił przez Narew kawalerię, która działała przez pewien czas w oderwaniu od reszty sił, co niepotrzebnie wystawiło ją na niebezpieczeństwo. Ostatecznie 13 lutego główne siły francuskiego korpusu znalazły się koło Śniadowa. Ponieważ Essen uchylił się od walki, Savary’emu nie pozostało nic innego jak pomaszerować z powrotem w stronę Ostrołęki. Tym bardziej, że otrzymał doniesienia o rosyjskich atakach w okolicach Myszyńca i Wielbarka, kilkadziesiąt kilometrów na północny zachód od miejsca, gdzie się znajdował. Miały one miejsce 11 lutego. W Wielbarku Rosjanom udało się uwolnić 2-3 tys. rosyjskich i pruskich jeńców wziętych do niewoli pod Pruską Iławą i Włodowem. Atak ten stworzył też poważne zagrożenie dla linii komunikacyjnej Wielkiej Armii z Warszawą, której osłona stanowiła główne zadanie V Korpusu.

3. Plany stron przed bitwą
Bitwa pod Pruską Iławą (7-8 lutego 1807 roku) była przełomowym wydarzeniem drugiej części kampanii 1806-1807 roku, rozpoczętej atakiem Bennigsena na francuskie korpusy znajdujące się w północnej części teatru działań. Po bitwie obie strony zaczęły nerwowo przyglądać się swoim liniom komunikacyjnym i temu, na ile są one zabezpieczone przed działaniami przeciwnika. Wtedy to Bennigsen rozkazał Essenowi atak na linie komunikacyjne Francuzów. Miał on odciążyć główną armię rosyjską przed spodziewaną, kolejną bitwą z Napoleonem. Realizując ten rozkaz Essen opracował plan ataku na V Korpus, który po wypadzie na wschodni brzeg Narwi znalazł się ponownie w okolicach Ostrołęki. Trudno dziś dokładnie i w sposób niebudzący wątpliwości zrekonstruować wszystkie szczegóły tego planu. Możemy domyślać się jego założeń w oparciu o nieliczne dające się bezspornie ustalić fakty i późniejszy rozwój wydarzeń.

Wszystko wskazuje na to, że wstęp do właściwej operacji stanowiły demonstracje, czyli ataki pozorowane na północ i północny zachód od Ostrołęki. Stwarzały one wrażenie zagrożenia linii komunikacyjnej Wielkiej Armii, musiały więc wywołać zaniepokojenie Savary’ego, który dopiero od kilku dni samodzielnie sprawował dowództwo na szczeblu operacyjnym i brak mu było doświadczenia pozwalającego właściwie ocenić sytuację. Celem tych ataków było odciągnięcie części sił francuskich spod Ostrołęki i tym samym osłabienie głównego zgrupowania V Korpusu. Rosjanie odnieśli tu pełny sukces. Pojawienie się pod Myszyńcem i Wielbarkiem wspomnianego wcześniej silnego oddziału rosyjskiego dowodzonego przez gen. Wittgensteina (według innej wersji miał nim dowodzić gen. Lwow, nie da się również wykluczyć, że były to dwa różne, operujące równolegle oddziały) i alarmujący raport gen. Grandeau zrobiły swoje. 13 lutego Savary wysyła w stronę Myszyńca całą 1 Dywizję Piechoty gen. Sucheta oraz pułk dragonów z 5 Dywizji Dragonów. Te siły to 1/3 posiadanej przez niego piechoty oraz niewiele mniej kawalerii i artylerii. Oddziały rosyjskie dokonujące wypadu były dużo słabsze. Nic więc dziwnego, że wobec nadciągania 1 Dywizji Piechoty szybko się wycofały.

Siły podlegające Essenowi zostały podzielone na dwa zgrupowania. Miały one nacierać w kierunku Ostrołęki oboma brzegami rzeki Narew. W skład zgrupowania posuwającego się zachodnim (prawym) brzegiem rzeki wchodzić miała część 9 Dywizji gen. Wołkońskiego i 6 Dywizja gen. Siedmioradzkiego (ta ostatnia nie była pełna, bo niektóre jej jednostki znajdowały się w armii głównej). Dowództwo nad tym zgrupowaniem sprawował Wołkoński. Wschodnim (lewym) brzegiem Narwi miało natomiast nacierać zgrupowanie składające się z 10 Dywizji gen. Mellera-Zakomelskiego i pozostałej części 9 Dywizji. Nad zgrupowaniem tym osobiste dowództwo objął Essen. Atak z dwóch kierunków stanowić miał dla Francuzów zaskoczenie. Jednocześnie takie ugrupowanie wojsk rosyjskich stwarzało dla nacierających szereg problemów. Oba zgrupowania rosyjskie były bowiem rozdzielone poważną przeszkodą terenową w postaci dużej rzeki o silnie zabagnionych brzegach. O tej porze była ona nie do przebycia. Na północ od Ostrołęki najbliższy most na Narwi znajdował się w Nowogrodzie, w odległości około 27 km. Nie ułatwiało to komunikacji między oboma zgrupowaniami, nie mówiąc już o wspieraniu się przez nie wzajemnie w walce czy przerzucaniu między nimi oddziałów. Znacznie utrudniona była tym samym koordynacja działań.

Trudno jednoznacznie powiedzieć, które ze zgrupowań miało pierwotnie odegrać decydującą rolę. Biorąc pod uwagę, że głównodowodzący operacją gen. Essen znajdował się przy zgrupowaniu nacierającym na Ostrołękę ze wschodu, można stąd wnioskować, że to ono miało grać pierwsze skrzypce. Wygląda to tak, jakby atak Wołkońskiego miał być kolejną, tylko nieco większą, demonstracją. Podobną do tej, która spowodowała odciągnięcie spod Ostrołęki 1 Dywizji Piechoty. Jednak według pierwotnych założeń planu oba zgrupowania miały zbliżoną liczebność. Zarówno Essen, jak i Wołkoński posiadali mniej więcej po półtorej dywizji, tyle że 6 Dywizja była niepełna. Wskazywałoby to, że plan przewidywał dla Wołkońskiego w miarę równorzędną rolę w stosunku do zgrupowania Essena. Z kolei daje do myślenia czas pojawienia się i wejścia do akcji wojsk. Zgrupowanie Wołkońskiego rozpoczęło działania wcześniej. Essen ze zgrupowaniem maszerującym wschodnim brzegiem Narwi pojawił się pod Ostrołęką później. Czy ta sekwencja ataków była zamierzona, czy wynikła z braku koordynacji między oboma zgrupowaniami, tego w sposób jednoznaczny nie da się dziś ustalić. Gdyby było to zamierzone działanie, wskazuje to, że pierwszoplanową rolę miało odegrać zgrupowanie Essena. Wreszcie przyjrzyjmy się terenowi. Tutaj znowu na pierwszy plan wysuwa się zgrupowanie Wołkońskiego. Miało ono szansę wyjść na tyły Francuzów i przeciąć ich linię komunikacji, jeśli ci przyjęliby bitwę ze zgrupowaniem Essena na wschodnim brzegu Narwi. W takim układzie zgrupowanie Essena musiało być jednak odpowiednio silne, by móc przez pewien czas samodzielnie prowadzić walkę z większością czy nawet z całością sił francuskich znajdujących się pod Ostrołęką. Obraz, jaki się z tego wyłania, nie pozwala na jednoznaczne wnioski. Wydaje się jednak, że przy podziale sił na dwa zgrupowania najlepszym dla Rosjan rozwiązaniem byłoby najpierw zaatakować Ostrołękę zgrupowaniem Essena posuwającym się wschodnim brzegiem Narwi. Skłoniłoby to dowództwo francuskie do przeprawienia na tą stronę rzeki większości sił V Korpusu, które Rosjanie mogliby związać tutaj walką. Wtedy powinno nastąpić uderzenie od północy posuwającego się zachodnim brzegiem Narwi zgrupowania Wołkońskiego. Odcięłoby ono Francuzom drogę odwrotu na zachodni brzeg. Wszystko wskazuje na to, że takiego właśnie scenariusza najbardziej obawiał się Savary. Jego realizacja wymagała jednak daleko idącego zgrania manewrów obu rosyjskich zgrupowań, co jak już wiemy nie było takie proste.

Bardzo istotną okoliczność dla realizacji planu operacji powinno stanowić uzyskanie przez Rosjan zaskoczenia. Wpływa ono na powodzenie niemal każdej operacji wojennej, ale w tym przypadku miało szczególne znaczenie. Atut ten Rosjanie utracili jeszcze zanim bitwa się rozpoczęła. Francuzi przechwycili bowiem kuriera wysłanego przez Essena do Bennigsena z listem zawierającym informacje o przygotowywanej operacji. Savary został więc ostrzeżony. Nie wiemy jednak co dokładnie zawierał ów list. Zazwyczaj enigmatycznie wspomina się, że znajdował się w nim szczegółowy opis operacji. Z okoliczności i późniejszego przebiegu bitwy można się domyślać, że nie było w nim wszystkiego. Savary musiał się dowiedzieć o przygotowywanym ataku i podziale sił rosyjskich na dwa niezależne zgrupowania. Najprawdopodobniej nie poznał jednak ich dokładnego składu i siły ani też zadań, jakie przewidziano dla każdego z nich. Essen nie miał potrzeby szczegółowo się o tym rozwodzić w korespondencji ze swoim zwierzchnikiem. Jedną z pierwszych decyzji dowódcy V Korpusu było wezwanie pod Ostrołękę 1 Dywizji Piechoty gen. Sucheta wraz z przydzieloną jej kawalerią. By dotrzeć do miasta potrzebowali oni więcej niż jednego dnia. Nie mogli więc wziąć udziału w pierwszej fazie bitwy.

Analizując sytuację, w jakiej się znalazł, Savary szybko zdał sobie sprawę, że chociaż przeciwnik najprawdopodobniej będzie miał ogólną przewagę, to wobec dwóch nadciągających z różnych kierunków zgrupowań rosyjskich jego siły zajmują położenie środkowe. Rosjan rozdziela na dwie części przeszkoda terenowa, jaką jest rzeka Narew z jej nieprzebytymi bagnami. Wobec tego każda z tych części operuje samodzielnie. Dopóki się nie połączą, nie są w stanie nawzajem się wspierać. Jedyny punkt, gdzie mogłyby to zrobić, stanowiło miasto Ostrołęka wraz ze znajdującym się tu mostem na Narwi. W tej sytuacji manewr z położenia środkowego był rozwiązaniem, które samo się narzucało. Savary musiał zdecydować którą grupę wojsk przeciwnika zaatakuje większością sił, a którą zwiąże zajmując się nią w drugiej kolejności. Prowadziło to do niełatwej w podobnych sytuacjach decyzji o podziale własnych oddziałów na dwa zgrupowania. Pierwsze z nich powinno być na tyle silne, by miało przewagę nad atakowaną grupą wojsk przeciwnika, tak by mogło szybko ją pobić. Drugie zgrupowanie z konieczności musiało być dużo słabsze. Jego zadanie polegało na związaniu na pewien czas znajdujących się naprzeciw niego sił i wytrzymaniu naporu z ich strony do momentu aż pierwsze zgrupowanie odniesie zwycięstwo i przyjdzie mu z pomocą. Istotny dla manewru z położenia środkowego jest nierównomierny podział sił. To w jakich proporcjach zostaną one rozdysponowane między zgrupowanie ofensywne i defensywne zależy od konkretnej sytuacji. Zgrupowanie ofensywne nie może być zbyt słabe, bo wówczas nie będzie w stanie szybko odnieść zwycięstwa nad stojącą naprzeciwko niego grupą wojsk przeciwnika, co jest pierwszym warunkiem powodzenia operacji. Z kolei zbytnie wzmocnienie zgrupowania ofensywnego kosztem zgrupowania defensywnego może doprowadzić do tego, że to ostatnie nie wytrzyma w starciu z siłami znajdującymi się naprzeciwko niego do czasu nadejścia posiłków, co jest drugim warunkiem powodzenia operacji. Za trzeci warunek powodzenia uznawano zazwyczaj atak na najważniejszą, czyli na ogół najsilniejszą, grupę wojsk przeciwnika. Pobicie jej najczęściej wystarczało do odniesienia zwycięstwa w bitwie. Przed takimi oto dylematami stanął Savary w mroźny wieczór 15 lutego 1807 roku. Mając pewną wiedzę o zamierzeniach przeciwnika, nie znając jednak wszystkich szczegółów rosyjskiego planu, musiał odgadnąć jego myśl przewodnią i zdecydować która grupa wojsk rosyjskich jest kluczowa z punktu widzenia planowanego manewru oraz jak podzielić swoje siły między zgrupowanie ofensywne i defensywne.

Tymczasem, jak to zwykle bywa na wojnie, po raz kolejny zaszły niespodziewane wypadki, które zmieniły bieg wydarzeń. Kilka dni po bitwie pod Pruską Iławą Bennigsen postanowił ściągnąć do głównej armii 6 Dywizję gen. Siedmioradzkiego. Tą samą, która stanowiła większość sił zgrupowania Wołkońskiego, mającego zgodnie z planem nacierać zachodnim brzegiem Narwi. Wołkoński, zapewne wspierany w tym przez Essena, starał się przekonać Siedmioradzkiego by odwlókł wykonanie rozkazu Bennigsena i by jego dywizja wzięła udział w planowanej operacji przeciwko francuskiemu V Korpusowi. Siedmioradzki postanowił jednak ściśle zastosować się do otrzymanego rozkazu wyższego stopniem generała i odmaszerował ze swoją dywizją na północ. Wołkoński pozostał więc z połową swojej dywizji. Teraz jego zgrupowanie miało zaledwie 1/3 sił w stosunku do tego, co przewidywał plan operacji. Nie wiadomo kiedy dokładnie Siedmioradzki odmaszerował na północ. Pierwszy rozkaz Bennigsena miał otrzymać 13 lutego. Nie wiemy też czy i jak wpłynęło to na modyfikację planu, chociaż wydaje się, że jakieś decyzje w tej mierze musiały zostać podjęte. Jeśli Essen uznał, że mimo odejścia 6 Dywizji należy przeprowadzić operację, powstaje pytanie czy zdecydował się na to dlatego, że wcześniejszy rozkaz Bennigsena nakazywał mu ogólnie atakowanie linii komunikacyjnych Wielkiej Armii i podobnie jak Siedmioradzki okazał się ślepo wykonującym rozkazy „oficerem z Gatczyny”, czy sam był do tego planu z jakichś powodów przekonany. Kolejna wątpliwość, jaka się pojawia, dotyczy możliwej modyfikacji planu w związku z odejściem 6 Dywizji, i tego kiedy mogła ona nastąpić. Niewykluczone, że Essen zdał sobie sprawę z tego, iż odejście 6 Dywizji faktycznie pogrzebało stworzony przez niego plan operacji, jednocześnie było już za późno na odwołanie Wołkońskiego i uzgadnianie z nim nowego planu. W związku z tym Essen postanowił go zrealizować, ale w zmodyfikowanej formie, o czym nie zdążył przed rozpoczęciem bitwy poinformować Wołkońskiego. Idąc dalej tym tropem należy założyć, że ten ostatni, przynajmniej z początku, starał się działać według pierwotnych ustaleń planu.

Bitwa pod Ostrołęką 16 lutego 1807 roku i towarzyszące jej walki na północ od miasta były więc wypadkową decyzji operacyjnych dowódców obu stron oraz dwóch ważnych, zupełnie nieprzewidzianych przez strony wydarzeń. Zarówno Essen, jak i Savary posiadali pewną wiedzę dotyczącą przeciwnika, ale nie dysponowali niektórymi istotnymi informacjami, znacznie zmieniającymi obraz sytuacji. Za osobne zagadnienie należy uznać możliwość modyfikacji planu przez stronę rosyjską po tym jak cała machina została wprawiona w ruch.

4. Bitwa pod Ostrołęką (16 lutego 1807)
Bladym świtem, o godz. 4 rano Savary poderwał większość swoich żołnierzy do marszu. Zdecydował się podzielić posiadane oddziały na dwie nierówne części. W Ostrołęce pozostawił 8 batalionów piechoty. Były to brygada gen. Campany z 2 Dywizji Piechoty (28 Pułk Piechoty Lekkiej i 103 Pułk Piechoty) oraz brygada gen. Ruffina z Dywizji Grenadierów (1 i 2 Pułk Grenadierów). Wspierała je artyleria i najprawdopodobniej pułk lekkiej kawalerii. Pozostała część V Korpusu (z wyjątkiem 1 Dywizji Piechoty i jednego pułku dragonów wysłanych wcześniej do Myszyńca) została skierowana na północ. W skład tego zgrupowania wchodziła brygada Graindorge’a z 2 Dywizji Piechoty (21 Pułk Piechoty Lekkiej i 100 Pułk Piechoty) oraz pozostała część Dywizji Grenadierów (3, 4, 5, 6 i 7 Pułki Grenadierów), a także większość artylerii i kawalerii (w tym trzy pułki dragonów z 5 Dywizji Dragonów). Łącznie posiadało ono 14 batalionów piechoty i 5 pułków kawalerii. Savary doszedł do wniosku, że spośród dwóch zgrupowań rosyjskich nacierających na Ostrołękę główne siły nieprzyjaciela stanowi to posuwające się zachodnim brzegiem Narwi. Prawdopodobnie uznał je za groźniejsze także z tego względu, że jego natarcie wychodziło wprost na linię komunikacyjną Francuzów. Postanowił w związku z tym zaatakować je w pierwszej kolejności przeważającymi siłami i szybko pobić, zanim drugie ze zgrupowań rosyjskich pojawi się pod Ostrołęką i będzie w stanie rozprawić się z jej obrońcami. W mieście i jego najbliższej okolicy pozostały skromne siły, których zadaniem było jedynie utrzymać się do czasu aż grupa, która odeszła na północ, zniesie siły rosyjskie idące zachodnim brzegiem Narwi.

Tymczasem po wcześniejszym odejściu 6 Dywizji rosyjskie zgrupowanie nacierające zachodnim brzegiem Narwi prezentowało się dość skromnie. Dowodzącemu nim gen. Wołkońskiemu pozostała mniej więcej połowa 9 Dywizji. Były to trzy pułki piechoty wraz z odpowiednią ilością artylerii i kawalerii. Piechotę zgrupowania tworzyły pułki muszkieterów Ukraiński i Krymski oraz 10 Pułk Jegrów. Razem 9 batalionów. Już po południu 15 lutego doszło do pierwszych starć między wydzielonymi jednostkami francuskimi z brygady Graindorge’a (z 2 Dywizji Piechoty), patrolującej na północy odcinek od Siedlisk do Stanisławowa. Wobec przewagi Rosjan, Francuzi wycofali się. Drugie zgrupowanie rosyjskie, nadciągające pod Ostrołękę wschodnim brzegiem Narwi, było znacznie liczniejsze. W jego skład, zgodnie z pierwotnym planem, wchodziła cała 10 Dywizja gen. Mellera-Zakomelskiego i pozostała część 9 Dywizji gen. Wołkońskiego. Dawało to łącznie dziewięć pułków piechoty oraz znaczną ilość artylerii i kawalerii. Razem piechota liczyła 27 batalionów. Taki układ sił zapewniał grupie Savary’ego wyraźną przewagę nad zgrupowaniem Wołkońskiego, a zgrupowaniu Essena nad grupą francuską pozostawioną w Ostrołęce. Ponoć patrole kozackie dostrzeżono pod Ostrołęką już wieczorem 15 lutego. Rosjanie rozpoznawali okolicę przed zbliżającą się bitwą. Wiele wskazuje jednak na to, że Essen miał opóźnienie w stosunku do Wołkońskiego.

Grupa Savary’ego szybkim marszem osiągnęła rejon Stanisławowa, gdzie na drodze do Nowogrodu napotkała zgrupowanie Wołkońskiego. Miejscowość tę dzieli od Ostrołęki około 17 kilometrów. Do decydujących walk miało dojść o godz. 9. Relacje różnią się w szczegółach, zwłaszcza w odniesieniu do początkowej fazy walk. Jedna z wersji głosi, że Francuzi mieli zastać Rosjan przygotowanych do obrony na dogodnej pozycji za rzeką Szkwą. Według innej, starcie rozpoczęło się w ten sposób, że Rosjanie uformowani w kolumnę marszową znajdującą się miedzy dwoma lasami zostali zaalarmowani o nadciąganiu nieprzyjaciela przez osłaniających zgrupowanie kozaków i zanim w pełni się rozwinęli, doszło do walki na bagnety. Atak prowadził 21 Pułk Piechoty Lekkiej. Po stronie rosyjskiej jako pierwszy starł się z przeciwnikiem Ukraiński Pułk Muszkieterów, którego dowódca Budberg został ciężko ranny. Śmierć podczas tej bądź którejś z późniejszych faz bitwy poniósł Brezgun, dowódca 10 Pułku Jegrów. Ich zastępcy ze sztandarami w ręku mieli poprowadzić piechurów do kontrataku. Relacje rosyjskie wspominają o bohaterskiej postawie, jaką wykazali się chorąży Nielidow i kapral Semin, którzy widząc, że drzewca sztandarów są przestrzelone, odpięli je, owinęli wokół siebie i walczyli nadal. Wedle Francuzów, nie na wiele się to zdało, bo żołnierze ci, sami zagrożeni, musieli wkrótce porzucić sztandary, z których jeden padł łupem francuskiej piechoty. Po stronie francuskiej wspomina się o włączeniu się do walki 100 Pułku Piechoty. Spośród wyższej kadry oficerskiej ranny został dowódca 21 Pułku Piechoty Lekkiej, du Hammel. Podczas pierwszej fazy walk Rosjanie stracili jedno działo oraz zaprzęg, którego obsługę Francuzi wybili. Relacje rosyjskie wspominają o udanym wypadzie w późniejszej fazie bitwy w celu odzyskania działa. Przeprowadziła go grupa ochotników z 10 Pułku Jegrów, z porucznikiem Michajłowem na czele. Mieli oni także zdobyć francuski jaszczyk z amunicją i końmi. Ostatecznie owo odzyskane działo wpadło chyba jednak w ręce Francuzów, bo walka przebiegała w ten sposób, że Rosjanie stopniowo cofali się na kolejne pozycje. Trwali na nich dopóki francuska piechota ich nie oskrzydliła, co zmuszało ich do dalszego odwrotu. Pierwsza ich pozycja obronna znajdowała się pod Stanisławowem nad rzeką Szkwą. Druga prawdopodobnie 3-4 kilometry na północ, pod Osowcem, gdzie podmokły teren pozwalał utworzyć kolejną rubież. Stąd także ich wyparto zmuszając do wycofania się w kierunku Zbójny. Ostatecznie zatrzymali się w miejscu, gdzie na ich tyłach znajdował się las. Według relacji francuskich w walkach tych Rosjanie mieli w sumie stracić trzy działa i jeden sztandar. Wołkońskiemu udało się jednak uniknąć rozbicia, mimo że przeciwnik dysponował znaczną przewagą.

O godz. 10 pod Stanisławowem dał się słyszeć dobiegający spod Ostrołęki odgłos kanonady. Do miasta udał się natychmiast szef sztabu V Korpusu, gen. Reille. Niebawem dotarł on na miejsce obejmując ogólne dowództwo nad wszystkimi znajdującymi się tu jednostkami obrońców. Niewielka część oddziałów francuskich, zapewne głównie brygada Graindorge’a, kontynuowała działania przeciwko zgrupowaniu Wołkońskiego, zaś większość sił wraz z Savarym ruszyła spod Stanisławowa z powrotem do Ostrołęki. Tam trwały już walki nielicznej grupy Francuzów ze znacznie przeważającymi siłami Essena. Wiadomo, że w pierwszej fazie bitwy Francuzi bronili się aktywnie, nie czekając w mieście na atak przeciwnika, ale operując na przedpolu. Ta aktywność nieco onieśmieliła Rosjan i prawdopodobnie okazała się decydująca. Bardzo przypomina ona to, co działo się na prawym skrzydle francuskim pod Austerlitz, ofensywne działania piechoty francuskiej pod Auerstädt czy taktykę przyjętą przez marszałka Lannesa pod Pułtuskiem. Podobnie jak w przypadku walk pod Stanisławowem relacje różnią się w szczegółach. Mówią one o tym, że Rosjanie nacierali trzema kolumnami, wspieranymi przez artylerię i zapewne także przez kawalerię. Przy okazji należy zauważyć, że ta ostatnia, po obu stronach, jest w pierwszej fazie bitwy niemal niewidoczna. Według jednej z wersji Francuzi mieli zaatakować środkową kolumnę Rosjan, wychodząc w decydującym momencie na jej flankę oraz odsłaniając ukrytą za szeregami piechoty baterię artylerii, która na najbliższy dystans zasypała Rosjan kartaczami. Ten fortel, wraz z zaskakującym manewrem flankowym, pozwolił im pobić Rosjan. Prawdopodobnie było to także możliwe dzięki porannej mgle i ograniczonej widoczności. Natarcie wykonał 1 Pułk Grenadierów, osobiście dowodzony przez gen. Ruffina. Wspierał go 103 Pułk Piechoty. W walce ciężko ranny padł gen. Arkadij Suworow, prowadzący do boju Riażski Pułk Muszkieterów. Po stronie francuskiej niedługo potem poległ ugodzony kulą armatnią gen. Campana. Mimo rozbicia centralnej kolumny rosyjskiej, dwie pozostałe nie zrezygnowały z ataku. Uwaga Francuzów skupiła się na północnej kolumnie, którą gen. Ruffin postanowił rozbić tym samym sposobem, co centralną, jednak ten sam manewr zastosowany ponownie nie powiódł się. Inna wersja umiejscawia większość walk w Ostrołęce. Według niej, po przedsięwziętych na samym początku próbach działań ofensywnych Francuzi mieli zostać szybko zepchnięci do miasta i to tam toczyły się dalsze zmagania. Niezależnie od tego jak wyglądała początkowa faza bitwy, źródła są zgodne, że wcześniej czy później Francuzi zostali zmuszeni do cofnięcia się do Ostrołęki. Grupa francuskich żołnierzy zabarykadowała się w murowanym klasztorze znajdującym się w jej północnej części. Okazał się on bardzo dogodnym punktem obronnym. Równocześnie Rosjanie nacierali na miasto od południa. Obie strony wspierała artyleria. Z wyjątkiem kilku lekkich dział towarzyszących grenadierom Francuzi rozlokowali całą swoją artylerię na zachodnim brzegu Narwi, gdyż tylko tutaj była bezpieczna. Stąd ogniem flankowym skutecznie dezorganizowała rosyjskie oddziały podchodzące pod Ostrołękę, zadając im straty. Rosyjska artyleria także aktywnie wspierała walkę własnych oddziałów. Była ona zdecydowanie liczniejsza od francuskiej, ale podczas pojedynków artyleryjskich Francuzi nadrabiali słabość ilościową lepszym wyszkoleniem. W wyniku wymiany ognia Rosjanie mieli dwa zdemontowane działa. Świadectwem ofiarnej postawy francuskich artylerzystów mogą być straty, jakie ponieśli niektórzy oficerowie tego rodzaju broni, m.in. ciężko ranny został ich dowódca, płk Nourrist. Rosyjskim oddziałom, najprawdopodobniej Kijowskiemu Pułkowi Grenadierów, udało się chwilowo wedrzeć do miasta. Zostały z niego jednak wyparte przez kontratakujących Francuzów. Carscy żołnierze nie mieli większego doświadczenia w walkach miejskich, podobnie jak w walce w tyralierze. Tylko dzięki temu znacznie mniej liczne oddziały francuskie były w stanie sobie z nimi poradzić.

Około południa, w chwili gdy sytuacja Francuzów stawała się naprawdę trudna, ataki nagle ustały, a Rosjanie zaczęli się wycofywać. Niedługo potem, między godz. 12 a 13 pod Ostrołęką pojawił się Savary na czele oddziałów idących spod Stanisławowa. Około godz. 14 pod miasto przybyła 1 Dywizja Piechoty wraz z towarzyszącym jej pułkiem dragonów. Sądząc z relacji, samo zagadkowo wyglądające wycofanie się Rosjan nastąpiło zanim do miasta przybyły posiłki. Zapewne w chwili, gdy dowództwo rosyjskie dowiedziało się o tym, że Wołkoński został pobity i siły zaangażowane dotąd w walkę z nim zbliżają się do Ostrołęki. Rosjanie mieli jednak trochę czasu, by dokończyć dzieła w Ostrołęce i opanować przeprawę, uniemożliwiając tym samym grupie Savary’ego przejście na drugi brzeg. Był to krytyczny moment bitwy. Wiele wskazuje na to, że wobec dotychczasowych niepowodzeń Essen musiał uznać dalszą walkę o miasto za pozbawioną sensu. Decyzja ta spowodowana być mogła również przeświadczeniem, że wykonał zadanie, jakie przewidywał dla niego plan bitwy. Rosjanie wycofali się na pozycje położone za linią wzgórz, w odległości około 2 km od miasta. Essen zamierzał przeczekać na nich do zmroku, po czym rozpocząć odwrót pod osłoną nocy. W tym czasie Francuzi zaczęli przeprawiać oddziały ze zgrupowania Savary’ego i 1 Dywizji Piechoty na wschodni brzeg Narwi. Nie wiemy tak naprawdę ile dokładnie to trwało. Jako nadejście pod Ostrołękę można przecież rozumieć równie dobrze pojawienie się czoła zgrupowania Savary’ego w pewnej odległości od miasta, podejście oddziałów do mostu znajdującego się tuż pod Ostrołęką, jak i wejście oddziałów do miasta po przeprawieniu się przez most. Zanim cała rozciągnięta kolumna marszowa licząca kilkanaście tysięcy żołnierzy przeszła przez most musiało minąć sporo czasu. Dlatego godziny podawane jako czas pojawienia się pod Ostrołęką zgrupowania Savary’ego i 1 Dywizji Piechoty są względne. Cała operacja miała zakończyć się do godz. 15.30, kiedy to rozpoczęła się druga faza bitwy.

Zgromadziwszy wszystkie swoje siły na wschodnim brzegu Narwi (z wyjątkiem oddziałów pozostawionych pod Stanisławowem) Savary postanowił zaatakować przeciwnika. Nie miał wiele czasu, gdyż do zmroku pozostało nie więcej niż 2 godziny. Rosjanie stojący pod miastem mieli być podzieleni na pięć grup. Dyskusyjne jest rozmieszczenie oddziałów francuskich. W swoich wspomnieniach Savary twierdzi, że Dywizja Grenadierów, która później odegrała ważną rolę podczas ataku, stała na lewym skrzydle, centrum miała zajmować 1 Dywizja Piechoty, zaś prawe skrzydło – brygada gen. Campany z 2 Dywizji Piechoty, dowodzona przez gen. Reille’a. Tymczasem 62 Biuletyn Wielkiej Armii podaje odwrotne rozmieszczenie. Według niego Dywizja Grenadierów znalazła się na prawym skrzydle, a brygada Campany na lewym. Do rozstrzygnięcia bitwy walnie przyczyniła się szarża dragonów wspierających Dywizję Grenadierów. Aby skutecznie wykorzystać kawalerię potrzebny jest otwarty teren. Przyglądając się mapom z okresu powstania listopadowego i z czasów przedpowstaniowych, które z różnych względów wydają się bardziej wiarygodne niż mapy pola bitwy z epoki napoleońskiej, zwłaszcza jeśli chodzi o odwzorowanie pokrycia terenu lasami (nawet jeśli uwzględnić różnicę czasową między powstaniem map a bitwą), bardziej prawdopodobna wydaje się wersja z Biuletynu, gdyż teren na lewym skrzydle Francuzów, znajdujący się na północ i północny wschód od Ostrołęki, jest mniej zalesiony i pokryty innymi przeszkodami terenowymi niż teren położony na południe i południowy wschód niej. Z drugiej strony, jeśli oceniać porównawczo wartość dwóch wspomnianych wyżej źródeł pisanych, osobiste wspomnienia Savary’ego wydają się bardziej wiarygodne niż Biuletyn. Trudno, żeby dowódcy korpusu umknęła tak podstawowa informacja jak to, na którym skrzydle ustawił tak charakterystyczną jednostkę jak Dywizja Grenadierów i gdzie nastąpiło przełamanie. Niezależnie od tego jaki był skład poszczególnych skrzydeł, wiemy że walka rozstrzygnęła się na odcinku, który zajmowała Dywizja Grenadierów. Starcie piechoty i kawalerii poprzedził obustronny ostrzał artyleryjski. Po nim do natarcia ruszyli grenadierzy Oudinota. Decydujący okazał się atak dragonów. Szarżowały pułki dragonów 15, 22 i 25. Po tym jak szarża 22 Pułku Dragonów została rozbita przez dragonów rosyjskich, 15 Pułk Dragonów pod dowództwem płk. Barthélemy zaatakował Rosjan z flanki, co przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść Francuzów. Dragoni z 15 Pułku popisali się podczas bitwy niecodziennym wyczynem, przeprowadzając zmianę frontu w pełnym galopie tuż przed atakiem na kawalerię wroga. Później 15 Pułkowi uda się jeszcze zaskoczyć i rozbić w szaleńczej szarży jeden z batalionów rosyjskich grenadierów, który w zalesionym terenie nie zdoła sformować czworoboku. Atak grenadierów Oudinota, a następnie całej piechoty francuskiej wspieranej przez dragonów ostatecznie przesądził wynik bitwy na korzyść Francuzów. Rosjanie nie zostali jednak całkowicie rozbici. Uratowały ich zapadające ciemności, pod osłoną których rozpoczęli odwrót w stronę Suska. Ponoć miał się on rozpocząć już w trakcie walk z Francuzami, co pozwala nieco inaczej spojrzeć na końcową fazę zmagań i decyzję Essena o pozostaniu pod miastem. Francuzi ścigali Rosjan jeszcze przez cały następny dzień, docierając do Troszyna i Kleczkowa. Dalszy pościg przerwała rozpoczynająca się odwilż.

Bitwa zakończyła się pełnym zwycięstwem Francuzów, zarówno taktycznym, jak i operacyjnym. Jednak z uwagi na fakt, że nie udało się całkowicie rozbić ani zgrupowania Wołkońskiego ani Essena, nie było ono druzgocące. Różnie podawane są straty obu stron. Savary oceniał straty Rosjan na 1300-1600 zabitych i 1900 rannych, zaś Francuzów jedynie na 900 rannych, niemal bez strat w zabitych. Essen podawał łączne straty obu zgrupowań rosyjskich na 1000 żołnierzy. Według 62 Biuletynu Wielkiej Armii Rosjanie mieli stracić w walkach pod Ostrołęką i Stanisławowem 1300 zabitych i 1200 rannych oraz 7 dział i 2 sztandary, zaś Francuzi 60 zabitych i 400-500 rannych. Wielkości te są niewątpliwie zaniżone w odniesieniu do Francuzów, co wynika z danych cząstkowych pochodzących z raportów o stratach brygady Ruffina (47 zabitych i 361 rannych), 21 Pułku Lekkiej Piechoty (32 zabitych, 214 rannych) oraz 15 i 22 Pułków Dragonów (6 zabitych, 51 rannych i 92 konie). Co do strat rosyjskich, w oficjalnej historii Ukraińskiego Pułku Muszkieterów podaje się, że sam ten pułk miał stracić w walce 900 ludzi. Ostatecznie straty rosyjskie w bitwie oceniane są na 2500-3000, a francuskie na 1500-2000 żołnierzy. Do 7 dział zdobytych przez Francuzów należy wliczyć 2 zdemontowane w czasie wymiany ognia pod Ostrołęką między artylerią francuską i rosyjską. W pościgu za Rosjanami Francuzi mieli zdobyć jeszcze 4 działa. Sami Francuzi mieli stracić podczas bitwy jedno działo, które stoczyło się do Narwi. Rzeka była zamarznięta, ale lód okazał się na tyle słaby, że pękł pod ciężarem broni i działo utonęło.

Po bitwie zarówno dowodzenie Savary’ego, jak i Essena nie spotkało się z uznaniem przełożonych. Napoleon ucieszył się ze zwycięstwa pod Ostrołęką. Po nierozstrzygniętej bitwie pod Pruską Iławą było mu ono bardzo potrzebne do celów propagandowych. Savary oficjalnie został doceniony. Otrzymał Wielką Wstęgę Orderu Legii Honorowej i dożywotnią rentę w wysokości 20 000 franków. Doczekał się też słów uznania w Biuletynie Wielkiej Armii. Bitwa pod Ostrołęką zostanie później upamiętniona na Łuku Triumfalnym w Paryżu jako „Ostrolenka”. Na stanowisku dowódcy V Korpusu Savary miejsca jednak nie zagrzał. 25 lutego zastąpił go marszałek Masséna. Napoleon negatywnie ocenił sposób operowania przez Savary’ego korpusem na początku lutego, w dniach poprzedzających bitwę. Uznał też jego raport bitewny za zawiły i niejasny. Doszedł do wniosku, że skoro nie umie on w przekonujący sposób uzasadnić swoich decyzji i podjętych działań, nie nadaje się do sprawowania samodzielnego stanowiska dowódczego tak wysokiego szczebla. Komentując jego poczynania miał stwierdzić, że nawet nie wiedział kiedy odniósł zwycięstwo. Negatywnie oceniono także Essena, czemu nie ma się co dziwić wobec tego, że poniósł on klęskę. W tym przypadku skrytykowany został przede wszystkim sam plan operacji rozdzielający wojska na dwa osobne zgrupowania i przewidujący synchroniczny atak na miasto z dwóch stron. W kwietniu na stanowisku dowódcy korpusu zastąpił go gen. Tuczkow.

Zwycięstwo Francuzów pod Ostrołęką zapewniło bezpieczeństwo linii komunikacyjnej Wielkiej Armii. Korpus Essena nie został jednak rozbity, więc nie mogło być ono przełomowe. 19 lutego Francuzi opuścili Ostrołękę, wycofując się na zachodni brzeg Narwi. Niedługo po nich w mieście pojawili się Rosjanie.

Literatura
J. S. Arnold, R. R. Reinertsen, Kryzys w śniegu. Kampania zimowa 1806-1807 roku, Oświęcim 2014
J. S. Arnold, R. R. Reinertsen, Triumf Napoleona. Kampania frydlandzka 1807 roku, Oświęcim 2012
S. Herbst, Działania bojowe na północnym Mazowszu 1807 r. [w:] S. Herbst, Potrzeba historii czyli o polskim stylu życia (t. 2), Warszawa 1978
E. von Höpfner, Wojna lat 1806-1807 (t. 1), Oświęcim 2013
E. von Höpfner, Wojna lat 1806-1807 (t. 2), Oświęcim 2014
E. von Höpfner, Wojna lat 1806-1807 (t. 3), Oświęcim 2016
N. Kasparek, Bitwa pod Ostrołęką 1807 roku. Przyczynek [w:] Zeszyty Naukowe – Ostrołęckie Towarzystwo Naukowe, z. 21 (2007)
J. Kierzkowski, Pamiętnik Jakuba Kierzkowskiego, Poznań 1886
A. Kociszewski, Mazowsze w epoce napoleońskiej, Ciechanów 1984
G. Kretynin, Działania wojenne pod Ostrołęką w okresie wojny 1806-1807 [w:] N. Kasparek (red.), Dwusetna rocznica bitwy pod Ostrołęką 1807 roku i powstania Księstwa Warszawskiego, Ostrołęka 2007
W. Kubeł, Bitwa pod Ostrołęką 1807. Z dziejów kampanii napoleońskiej 1806-1807 w okolicach Ostrołęki, Ostrołęka 1992
G. Lechartier, Manewr na Pułtusk, Oświęcim 2011
O. von Lettow-Vorbeck, Der Krieg von 1806 und 1807 (t. 3), Berlin 1893
P. Malicki, 1806: Jena-Auerstädt, Oświęcim 2014
J. Mironczuk, Bitwa o Ostrołękę 16 lutego 1807 roku. Przyczyny, przebieg, konsekwencje [w:] N. Kasparek (red.), Dwusetna rocznica bitwy pod Ostrołęką 1807 roku i powstania Księstwa Warszawskiego, Ostrołęka 2007
A. Nieuważny, K. Ostrowski, L. Majewski, T. Stępień, 200 dni Napoleona. Od Pułtuska do Tylży 1806-1807, Warszawa 2008
F. L. Petre, Napoleon’s Campaign in Poland, 1806-1807, Londyn 1901
A. Puzyrewski, Wojna polsko-ruska 1831, Warszawa 1899
T. Rogacki, I wojna polska 1806-1807 (t. 1), Zabrze 2015
T. Strzeżek, Wojny napoleońskie w Prusach Wschodnich [w:] W. Gieszczyński, N. Kasparek (red.), Wielkie wojny w Prusach. Działania militarne między Wisłą a Niemnem na przestrzeni wieków, Dąbrówno 2010
W. Tokarz, Bitwa pod Ostrołęką, Poznań 1922
R. Wilson, Brief remarks on the character and composition of the Russian Army and a sketch of the campaigns in Poland in the years 1806 and 1807, Londyn 1810
Schlacht bei Ostrołęka Den 26. Mai 1831 (mapa), Staatsbibliothek zu Berlin, Berlin 2000
Zur Schlacht von Ostrolenka am 26ten Mai 1831 (mapa), Staatsbibliothek zu Berlin, Berlin 2000
G. Gorsuch, Detailed Order-of-Battle during the Golymin and Pultusk Campaign: http://www.napoleon-series.org/military ... gnoob.html
S. Millar, Russo-Prussian Order-of-Battle at Eylau: 8 February 1807: http://www.napoleon-series.org/military ... auoob.html
G. Nafziger, Orders of Battle – Napoleonics 1792-1815: https://www.alternatewars.com/CARL/Nafgizer_CARL.htm

Artykuł został wykorzystany jako komentarz historyczny do gry planszowej „Ostrołęka 16 lutego 1807” (wyd. Instytut Wydawniczy Erica).

Dyskusja o artykule na FORUM STRATEGIE

Autor: Ryszard Kita
Mapki: Sylwester Borkowski, Ryszard Kita, Tomasz Niedziński

Opublikowano 17.12.2019 r.

Poprawiony: czwartek, 06 lipca 2023 11:24